Część 55
Julia
Opanowuje mnie stres, gdy stoję przed drzwiami domu moich rodziców. Po odbiciu mnie z rąk Haleskina zadzwoniłam do nich , aby wyjaśnić im całą sytuację i przy okazji uspokoić . Są wyrachowani, ale nie wątpię w to, że się o mnie martwili.
Ściskam rękę Krisa, który stoi tuż u mego boku.
- Nie denerwuj się kochanie, będzie dobrze.
- Nie znasz ich Kris.
- Znam z twoich opowieści.
- To nie to samo.
- Najwyżej wyjdziemy, więc się nie martw za dużo.
Uśmiecha się do mnie serdecznie, ale ciężko mi to odwzajemnić. Składa szybkiego całusa na moim policzku, a potem drzwi otwiera nam lokaj rodziców. Zaprasza nas do środka i oznajmia, że państwo Kane czeka na nas w salonie.
Kiedy widzę rodziców, przeżywam deja vu.
Zupełnie , jak lata temu, gdy u mego boku stał Trevor, patrzą na mojego towarzysza z wyższością. Zwłaszcza mama.
Trevor był wtedy młodym chłopakiem, który chciał zrobić na moich rodzicach jak najlepsze wrażenie. Ubrał się nawet elegancko, co nie było w jego zwyczaju.
Patrzę na Krisa, który postanowił założyć swoją ulubioną kurtkę skórzaną i zdaję sobie sprawę, że tym razem u mego boku jest prawdziwy mężczyzna, który nie ma zamiaru udawać kogoś, kim nie jest.
Witam się pierwsza z rodzicami szybkim przytuleniem, a gdy Kris wyciąga w stronę ojca rękę, on ją mocno ujmuje. Z mamą wita się delikatniej także uściśnięciem rąk, bez żadnego pocałunku w policzek. Widząc ulgę na twarzy matki, domyślam się, że ona także nie chciała takiego kontaktu. Ona nigdy się nie zmieni.
Proszą, abyśmy usiedli na kanapie. Tak robimy i po chwili na szklanym stoliku przed nami pojawiają się filiżanki ze świeżo zaparzoną kawą i jakieś ciasteczka w polewie czekoladowej.
Jeszcze raz opowiadam rodzicom, co mniej więcej się wydarzyło. I choć podczas mówienia o trudnych chwilach, wszystkie emocje powracają, staram się je trzymać na wodzy. Nie będę już płakać z powodu Haleskina, koniec z tym.
Ojciec wygląda na przerażonego , nawet mama przez chwilę milczy w pełnym skupieniu. Oczywiście mają pytania i staram się odpowiedzieć na nie wszystkie. Nie jest to łatwe, zważywszy że na to, że pewne szczegóły miały już na zawsze pozostać tajemnicą.
W końcu postanawiamy zmienić temat. Ujmuję dłoń Krisa , który szybko odwzajemnia czułość. Widzę, jak rodzice uważnie obserwują ten ruch.
- Mamo, tato...chcieliśmy wam coś powiedzieć. Ja i Kris...
- Poczekaj kochanie, tyle przeżyłaś i pan Mitchell na pewno wykazał się rycerskością, ale chyba teraz powinnaś zostać na trochę u nas, aby odpocząć od tego wszystkiego- oznajmia moja matka, która po tych słowach zwraca się do ojca i zaczyna omawiać odnowienie mojego dawnego pokoju.
- Z całym szacunkiem pani Kane, ale Julia nie zamieszka z wami. Moja żona będzie mieszkać ze mną i zapewniam, że odpocznie.
- Żona?- pyta zaskoczona.
- Tak, pobraliśmy się w Vegas kilka dni temu.
- Ale...co to ma znaczyć Julio? Co ten człowiek opowiada za głupoty?!
- Mamo to prawda. Jesteśmy małżeństwem.
- To niesłychane! Moja córka bierze potajemny ślub w Vegas z...z... obcym nam człowiekiem!
Wstaje wzburzona i zaczyna spacerować po salonie. Patrzę na ojca, który chyba trawi nieoczekiwaną wiadomość w milczeniu.
- Proszę się nie martwić, ja i Julia znamy się od dawna, ślub może i był spontaniczny, ale zapewniam, że to właściwa decyzja. Po jakim czasie i pani to przyzna, musi mnie tylko pani lepiej poznać - mówi spokojnie mój mąż, a ja się uśmiecham.
- To absurd! Jest pan bezczelny! Nie zgadzam się na to! Taki ślub można łatwo unieważnić!
Po tych słowach również postanawiam wstać, co przyciąga jej uwagę.
- Nie zrobimy tego mamo, więc pogódź się z tym, że Kris jest moim mężem i wiesz co? Mam cholerne szczęście, że chciał mnie za żonę.
- Nie bądź śmieszna, co to za pomysł ze ślubem? Czy ty nie rozumiesz, jak ważna to jest decyzja? Ona zaważy na całym twoim życiu?!
Kris w końcu wstaje , omija stolik i staje naprzeciwko mamy. Ona chyba wgląda na nieco przestraszoną jego zdeterminowaną postawą. On potrafi onieśmielać.
- Jeśli ma pani problem ze mną, to mogę wyjść, ale tylko z żoną u boku. Nie musi mnie pani akceptować, bo nie jest mi to do niczego potrzebne. Jednak szkoda by było, aby nasze dziecko nie znało dziadków, więc proszę zważać na słowa.
- Dziecko?- pyta kolejny raz zszokowana.
- Tak, jestem w ciąży- mówię spokojnie.
- No pięknie! Co za skandal!
- Skandalem jest pani zachowanie pani Kane. Nie wspiera pani córki, choć to najwspanialsza dziewczyna na świecie. Ale ja o nią zadbam, ona i dziecko będą szczęśliwi.
- A co pan może im zapewnić?- pyta z grymasem na twarzy.
Ponownie mierzy go nieprzychylnym wzrokiem i jestem pewna, że na podstawie jego ubioru ocenia go na kogoś gorszego od siebie.
- Mógłbym powiedzieć, że dozgonną miłość i bezpieczeństwo, ale wydaje mi się, że ma pani na myśli kwestie finansowe. Zapewniam, że zarabiam bardzo dobrze i niczego nam nie zabraknie, więc nie musi się pani martwić, że czyham na wasz majątek. Może pani go sobie zabrać ze sobą do grobu albo wsadzić go sobie...wiadomo gdzie.
I wtedy słyszę śmiech ojca. Wszyscy patrzymy na niego, ale tylko mama zabija go wzrokiem.
Ojciec wstaje z fotela i podchodzi do mnie. Całuje mnie w policzek, a następnie zbliża się do Krisa. Kolejny raz panowie ściskają sobie dłonie.
- Proszę wybaczyć mojej żonie, ona potrzebuje więcej czasu na oswojenie się z sytuacją. Gratuluję wam i zapewniam, że chciałbym poznać wnuka.
Po tych słowach tata wyprowadza wściekłą matkę, której krzyki jeszcze słychać w oddali.
Kris obejmuje mnie i składa całusa na moich ustach.
- Myślę, że dobrze poszło z teściami, jak na pierwsze spotkanie - mówi zadowolony.
Wybucham śmiechem na jego ocenę sytuacji. Było koszmarnie i zawstydzająco, ale on i tak ma dobry nastrój. Zaczynam podejrzewać, że po moich opowieściach o matce, tylko czekał, aby jej dogryźć. I udało mu się. Jeszcze nigdy nie widziałam jej tak wytrąconej z równowagi.
Czy to źle, że nie jest mi żal z tego powodu?
Opuszczamy rezydencje i proszę Krisa, aby podwiózł mnie do biura. Muszę porozmawiać z Mią i Patrickiem. Wyjaśnić im całą sprawę. Ludzie Colettiego wprowadzili ich w temat, ale domyślam się, iż były to szczątkowe informacje.
Kiedy wraz z Krisem weszliśmy do biura mojej firmy , oboje przerwali pracę i ze zdębiałymi minami podeszli do nas, by się przywitać. Patrick obejmował mnie dłużej od Mii, co później Kris zechciał przypomnieć w drodze powrotnej.
Są nie tylko moimi współpracownikami, ale także dobrymi przyjaciółmi. Wiem, że wybaczą mi całe to zamieszanie.
***
Kilka dni później
Julia
Zamieszkaliśmy u Krisa. To znaczy, teraz to nasze mieszkanie, o czym przypomina mi cały czas mój szanowny małżonek. Postanowiłam swoje lokum wynająć. W dzisiejszych czasach warto zachować nieruchomość. Może kiedyś nasze dziecko będzie chciało w nim zamieszkać.
À propos dziecka.
Razem z Krisem byliśmy na pierwszym badaniu u ginekologa. Z naszą fasolką jest wszystko w porządku. Traumatyczne wydarzenia nie wpłynęły źle na ciążę . Przyznaję, że bałam się momentu badania. W mojej głowie zaczynały się pojawiać myśli, że może wcale nie jestem w ciąży, a brak okresu był spowodowany nadmiernym stresem. Tak, był zrobiony test, ale on także mógł wskazać błędny wynik.
Gdy usłyszałam, że płód rozwija się prawidłowo, poczułam ulgę. Kris także wyglądał na lżejszego o parę kilogramów .
Po wizycie u lekarza myślałam, że pojedziemy prosto do domu. Jednak Kris zatrzymał się przed sklepem jubilerskim i zaciągnął mnie do środka, aby wybrać dla nas obojga identyczne obrączki.
Kiedy wybraliśmy odpowiadające nam pierścionki, Kris założył na mój palec obrączkę i pocałował wierzch dłoni. Ja zrobiłam dokładnie tak samo. Wsunęłam obrączkę na jego palec serdeczny i ucałowałam jego dłoń.
Muszę się pochalić, że mamy też za sobą pierwszą, małżeńską kłótnię.
W końcu mogłam korzystać ze swoich oszczędności na koncie i zamówiłam parę rzeczy , które przydadzą sie do remontu mieszkania. Kris nie był o to zły, ale gdy widział , że trzymam spory karton, zrobił mi pogadankę na temat tego, że powinnam się teraz oszczędzać. Tłumaczyłam, a raczej próbowałam odnieść się do jego zdrowego rozsądku, że ciąża to nie choroba i czuję się świetnie. Mam przypływ energii , którą chcę wykorzystać, a w pracy mamy przestój. Wielu klientów wycofało się ze współpracy po tym , jak zostałam oskarżona o morderstwo Susan Kripke. Mimo że w mediach już huczy o tej sprawie, a moje nazwisko zostało oczyszczone, nadal nie mamy wielu zleceń. Ludzie w końcu zapomną i przyjdą, tego jestem pewna. Jednak na wszystko potrzeba nieco czasu.
Także mam wolne i cieszę się z tego. Mogę na kilka dni zabunkrować się w mieszkaniu i planować małe przemeblowanie. W końcu Mitchell sam się zgodził.
Tym bardziej, że prasa nie daje mi spokoju. Wydzwaniają, czyhają pod moim dawnym mieszkaniem i próbują wypytywać moich bliskich na temat całego zdarzenia. Na razie nie chcę się tym zajmować, ale bardzo możliwe, że przyjdzie czas, gdzie będę musiała udzielić jakiegoś wywiadu i wytłumaczyć co się wydarzyło.
Kris już opracowuje biznesplan swojej firmy ochroniarskiej. Nadal nie mogę uwierzyć, że odszedł z szeregów Colettiego. Jednak nie wygląda na przygnębionego tym faktem, na nowo rozwija swoje skrzydła, a ja będę o wiele spokojniejsza, gdy będzie wychodzić do pracy.
Jestem w kuchni i właśnie miałam próbować zupę warzywną, gdy słyszę jak mnie woła z salonu.
- Julio!
Odkładam łyżeczkę obok uszykowanych przypraw i idę do salonu. Kris stoi na środku i patrzy na gigantyczny telewizor. Staję obok niego i wtedy słyszę relacje dziennikarza...
"Po rekonwalescencji w szpitalu , Tristan Haleskin został przeniesiony do aresztu tymczasowego. To tam będzie czekać na proces w sprawie wielu przestępstw, których miał się dopuścić jeszcze do niedawna popularny i lubiany kandydat na stanowisko burmistrza . Zarzuca mu się nie tylko głośne morderstwo Susan Kripke , ale także porwania, handel żywym towarem i przekupstwo wielu urzędników państwowych. A to dopiero początek jego problemów. Szykują się kolejne aresztowania jego współpracowników. Jak udało nam się ustalić , policja odnalazła do tej pory ponad dwadzieścia kobiet, które zostały sprzedane przez Haleskina jako niewolnice seksualne. Więzione , poniżane i wykorzystywane seksualnie kobiety zostały uwolnione przez agentów federalnych, którzy ostatecznie przejęli kontrolę nad całym śledztwem. Było to jedyne słuszne wyjście w sytuacji, gdzie wielu przedstawicieli prawa w Vegas było zamieszanych w przestępczą działalność Tristana Haleskina. Będziemy państwa informować na bieżąco o całej sprawie".
Kris
Julia blednie, gdy na końcu materiału pokazują zdjęcia Tristana Haleskina. Jego szeroki uśmiech z plakatu wyborczego ma się teraz nijako to obecnej sytuacji. Niech trochę zazna życia więziennego, a potem...
- Jak to możliwe, że nie wypłynęło nazwisko Colettiego? Tristan nie miał już nic do stracenia, mógł go pogrążyć, powiedzieć, że to on i Anton go tak urządzili? Jego ludzie by to potwierdzili.
- Julio, on nie miał dowodów na obecność Asy i Antona. Po tym wszystkim nie jest wiarygodną osobą, by kogoś oskarżać. Poza tym chyba zrozumiał, że nie wygra z nimi. Może w końcu kogoś się obawia. Z włoską mafią, która dodatkowo współpracuje z rosyjską, nie ma żartów.
- Myślisz, że dostanie dożywocie?
- Myślę, że tak, chociaż zasługuje na krzesło elektryczne.
***
Kilka tygodni później
Kris
Wchodzę do szpitala i za pomocą miłej , starszej pielęgniarki odnajduję salę, gdzie leży agent John Davis. Wczoraj został przetransportowany ze szpitala z Austin, gdzie po podwójnym postrzale odzyskiwał siły. Nadal musi uważać , ale zażądał przeniesienia do miasta, aby być bliżej rodziny.
W sali oprócz agenta nie ma nikogo. Pogrążony w czytaniu książki nie zauważa mnie, a gdy marszczy zabawnie brwi, coś mi się wydaje , że nie przypadła mu do gustu.
- Można przeszkodzić?
Przyciągam jego uwagę. Jest zaskoczony, widząc mnie w progu sali. Odkłada książkę na bok i zaprasza do środka.
- Nie spodziewałem się pana tutaj.
- Chciałem sprawdzić, jak się pan czuje.
- Już o wiele lepiej. Niedługo wrócę do służby.
- To dobrze.
- Jak wy to zrobiliście do cholery?- pyta ze szczerym zaciekawieniem.
- Nie wiem, o czym pan mówi, byłem aresztowany po wydarzeniach na ranczu. Julii udało się uciec i zgłosiła się na policję.
- Tak, znam oficjalną wersję. Już przeglądałem raporty.
- Więc chyba już pan wrócił do służby.
- Glina zawsze będzie gliną, nawet podczas pobytu w szpitalu.
Podchodzę bliżej łóżka i wyciągam w stronę agenta rękę. On ujmuje ją bez zadawania kolejnych pytań.
- Dziękuję , że pan nam uwierzył i próbował nam pomóc.
- Dobrze, że to wszystko już się skończyło.
- Tak, ten koszmar jest już za nami.
- Za dwa tygodnie zaczyna się proces Haleskina. Julia jest gotowa zeznawać?
- Tak, chociaż wolałaby uniknąć spotkania z tym psycholem na sali sądowej. Moja żona jest w ciąży i nie chciałbym, aby znowu się stresowała.
- W takim wypadku można spróbować załatwić zaoczne zeznania.
- Pomyślimy o tym. Jeszcze raz dziękuję.
- Wykonywałem swoją pracę.
- Wykonywał pan ją bardzo dobrze.
- Dziękuję Mitchell.
Do sali wchodzi kobieta, a u jej boku pojawiają się dwie dziewczynki.
- Nie wiedziałam, że masz gościa John.
Po tych słowach podchodzi do niego i składa całusa na jego policzku. Dziewczynka, która jak na moje oko może mieć z dziesięć lat , siada na łóżku obok ojca, a młodsza podchodzi do mamy i staje obok niej.
- Nie będę już przeszkadzać- mówię, patrząc na agenta Davisa z rodziną.
Wychodzę z sali .
Całe szczęście, że udało mu się przeżyć masakrę na ranczu. Do końca życia miałbym go na sumieniu i jego rodzinę. Tak, jak chłopaków , którzy zginęli, broniąc mnie i Julię. O takich chwilach się nie zapomina, już zawsze będą mi towarzyszyć...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top