6. Kwiat Ognia
Po wypowiedzeniu słów hologram zgasł, a ja zostałam sama na pustyni.
- Ehh.. dobra chyba szybko się z tad nie wydostane. Zrobię se szałas czy coś i przeczekam te 3 dni. Tylko jak?
Szałas ziemi! I nic. Jaskinia! To też nie działa. O może najpierw zastanowie się nad materiałem. Dobra niech to będzie z drzewa, kształt jak stara stajnia. Dobra skup się! I nic, a może to musi być coś naturalnego. Pomyśmy może drzewo.
Skupiłam się i stwożyłam potężnego baobaba.
- Tak! Teraz ma być pusty w środku i mieć wejście.
Ponownie pomyślałam nad kształtem i w drzewie powstała wielka dziura przez którą mogłam wejść. Gdy weszłam byłam głodna i chciało mi się pić. Stworzyłam więc kaktus bez kolcy i sporo trawy sprawiając małą oazę w drzewie. Po zaspokojeniu swoich potrzeb poczułam silną potrzebę snu więc zasnełam. We śnie przeniosłem się do dzieciństwa gdy moi rodzice żyli, a ja bawiłam się z bratem, byłam szcześliwa w pewnym momencie wybuchł pożar. Ogień zaczął pochlaniać wszystko najpierw mój dom potem rodzinę, a na końcu mnie czułam jak się pale. Wybudzilam się szybko jednak zamiast się uspokoić wystraszyłam się jeszcze bardziej w drzewie było pełno nietoperzy nie wiem jak się tam znalazły przecież to pustynia! Spanikowana uciekłam i pognałam przed siebie gdy emocje opadły stworzyłam podobną oazę i padłam zmęczona na ziemię. Tym razem przeniosłam się znowu do tego koszmaru tyle, że tym razem dokładnie widziałam palących się rodziców i słyszałam ich krzyki niestety byłam przygnieciona belką i nie mogłam im pomóc. Potem obraz zrobił się czarny i gdy odzyskałam wzrok przeniosłam się do mojej podstawówki Znowu mnie dreczono, tylko tym razem brata nie było po mojej stronie był z moimi oprawcami i mnie bił oraz przezywał. Ich ciosy i slowa mnie bolały jednak najbardziej cierpiałam z powodu brata. Tym razem ze snu wybudzilam się kiedy mój obraz zalał się czerwoną krwią. Gdy się obudziłam całe ciało mnie bolało, a wokół mnie było pełno jadowitych skorpionow wbijających się we mnie.
- Kyaaa!
Zerwalam się i wybiegłam stamtąd po jakimś czasie spojrzałam na niebo orjętując się, że jest noc. W pewnym momencie uslyszałam muzykę weselną i zobaczyłam moją przyjaciółkę żeniacą się z bratem.
- W końcu coś spokojnego.
Po ceremonii widziałam radosne fragmenty z ich życia, które z czasem zmieniały się w coraz smutniejsze im bardziej słońce wychodziło tym było gorzej. Moja przyjaciółka zaczęła zdradzać męża, brat stracił pracę i popadł w długi, dziecko zaczęło brać narkotyki i zabiło matke, ojciec zaś z wściekłości zabił syna. Gdy wyszedł z więzienia odkrył zdrady żony i popełnił samobójstwo. Nie chcąc na to patrzeć zaczęłam biec w pewnym momencie poślizgnełam się na czymś tracąc przytomność. Tym razem przeniosłam się do liceum i szłam do sali mojego ulubionego nauczyciela.
- Naomi zostań po lekcjach.
- Dobrze.
Po lekcji zostałam w sali jednak coś mi nie pasowało. Nauczyciel podszedł do drzwi i zakluczył je wyłamując zamek.
- To teraz się zabawimy!
Mówiąc to rzucił się na mnie i zaczął mnie rozbierać, a ja stałam bez ruchu nie mogąc krzyczeć i patrzyłam na to jako widz jednocześnie wszystko czując. Choć próbowałam się odwrócić, krzyczeć, obudzić było to na nic widziałam dokładnie jak mój nauczyciel mnie zgwałcił, a po wszystkim zrobił zdjęcia wstawiając do internetu robiąc z mojego życia piekło. Rodzina zaczęła się ode mnie odwracać znajomi zaś pokazali swoje prawdziwe kolory nie mówiąc już o kątach społecznościowych. Po incydencie podałam w depresję. Gdy wyciągnęłam żyletkę obudziłam się zaś w moją stronę pędził ogromny jadowity wąż. Pobudzona adrenaliną wstałam i biegałam. W tym momecie cieszyłam się za mordercze treningi Arego. Po przebiegnieciu 50 kilometrów upadłam na ziemię i z ostatniej energi wytworzyła katkusa.
Po zjedzeniu patrzyłam na zachód słońca i próbowałam spać jednak nie mogłam.
- No to jeszcze jeden dzień i wyjdę z tego piekła.
Tej nocy miałam wizję w której po zgwałceniu przez nauczyciela okazało się, że jestem w ciąży. Nie czekając dłużej zaciągnełam kredyt i wprowadziłam się na wieś do dziadka. Zarabiając na siebie i dziecko ukończyłam studia i otworzyłam klinikę weterynaryjną. Wszystko zaczęło się psuć po śmierci dziadka. Po kilku latach poznałam wspaniałego mężczyznę którego poślubiłam. Choć w rzeczywistości okazał się idiotą który zaciągnął długi i uwiudł moją córkę uciekając z nią. Ja zaś zostałam sama w rozwalającym się gospodarstwie gdyż klinikę i mieszkanie mi odebrali. Po jakimś czasie straciłam nadzieję i popadłam w pijaństwo. W czasie któreś z nocy miałam wypadek samochodowy, gdy auto się ze mną zdarzyło wybudzilam się na palącym słońcu.
- AAAA! Ja już dłużej nie mogę! Durna pustynia, przeklęty kwiat!
Nie mogąc wytrzymać wybuchłam płaczem. Zmęczona starałam się stworzyć trawę do zjedzenia niestety z powodu braku siły była marna i nim zdążyłam ją zjeść została doszczętnie spalona przez słońce.
- Ugh. Jak stąd wyjdę żywa to się zemszcze nie wiem jak ale to zrobię!
Przemeczona ruszyłam przed siebie tym razem nie pozwoliłam sobie na sen i zajmowałam myśli miłymi chwilami jednak zamiast nich w mojej głowie pokazywały się same koszmary z pustyni. W pewnym momencie nie wytrzymałam upadłam na ziemię mając kolejny sen, a właściwie retrospekcje mojich treningów z Arym i cierpienia z rak Edwarda tylko zamiast nich treningi prowadziła moja mama z Lily, a biczowanie i zadane rany zadawał mi dziadek. Tym razem nikt nie przyniósł mi kwiatu wybudziłam się wyprana z emocji moim oczom ukazał się zaś piękny zachód słońca i przepaść. Zaczęłam iść w jej stronę przed zaskoczeniem dzielił mnie krok. W dole widziałam zaś kości ludzi i zwierząt które zakończyły w ten sposób swoje żywot. Ten widok mnie obudził.
- Nie ja chcę żyć! Nie pozwalam na to to fikcja to nie prawda! Miałam się zemścić! To koniec dnia zaraz z rad wyjdę!
W tym momecie do przepaści zaczął wpadać piasek, a na jej środku wyrosła czerwona róża.
Gratulacje! Udało ci się przejść pustynię halucynacji, możesz zjeść kwiat!
Uwaga! Nie jedź tylko łodygi bo jest zatruta!
Ledwo podeszłam do kwiata, po jego spożyciu moje siły znów wróciły, a do mojej głowy wpadł szalony pomysł. Wytworzyłam lewitujace skalne półki po czym szybko zjadłam resztę rośliny z korzeniami szybko wspominając się przy tym na kamienie. Tak jak przypuszczałam po zjedzeniu pustynia się zatrzesła pochłonęła cały piasek zaś spod ziemi zaczęła wyrastać bujną trawa oraz kwitnące drzewa.
- Tak! Cudowne kwiaty jednak coś łączy gdy zjesz je z korzeniami zniszczysz cały im podlegały teren.
Zadowolona z zemsty zeszłam na ziemię i udałam się przed siebie. W pewnym momecie stanęłam jak wryta, a moim oczom ukazał się niecodzienny krajobraz.
◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇◇
Witam w kolejnym rozdziale! Mam nadzieję, że się podobał:)
Jak myślicie co widziała Dascus?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top