1. Wycieczka i nowy świat

To był piękny dzień razem z moją klasą pojechaliśmy na wycieczkę do pobliskiej stadniny koni jednak miałam złe przeczucia postanowiłam je jednak zignorować i cieszyć się wyjazdem. Naszym głównym celem było lepsze zapoznanie się z budową i psychiką koni po zajęciach w nagrodę mogliśmy przejechać się do pobliskiego lasu na koniach ze stadniny. Bardzo się cieszyłam z tego pomysłu gdyż od małego jeździłem na koniach w gospodarstwie dziadka niestety zmarł w liceum i nie mogłam już kontynuować mojej pasji.

- Naomi! Szybciej bo zostaniesz w tyle i dostaniesz jakiegoś statego kuca bez zębów!- powiedziała moja przyjaciółka wzbudzając mnie z wspomnień

- Już idę tylko wezmę kask!

- Choć bo będziemy w tyle,kaski są dla dzieciaków choć już!- powiedział kolega z klasy po czym złapał mnie w pasie i posadził na pobliskiego konia

-Ejj!

- Nie marudź już tylko jedź za grupą

Przestałam dyskutować i naburmuszona pojechałam przodem po chwili wpadłam na głupi pomysł.

- Kto ostatni przy jeziorze ten sprząta wybiegi hahaha!
- O nie nie, nie na mojej warcie!
- Dziewczyny zaczekajcie na mnie nie mogę włożyć nogi w strzemiono
- Nie moja wina trzeba było schudnąć i nie podbierać mi słodyczy z plecaka.
-Ale to noga!

Nie słyszałam już dalszej dyskusji bo byłam daleko z przodu niestety nie na długo po chwili moji znajomi zaczęli mnie wyprzedzać. Gdy to zobaczyłam przyspieszyłam niestety na zakręcie czekała na mnie nie miła niespodzianka w postaci żmiji. Koń się wystraszył i stanął na tylnych nogach, a ja spadłam uderzając głową w kamień. Dalej miałam zamazany obraz przed oczami ostatnie co pamiętam to krzyki przyjaciółki, stukot końskich kopyt i pienkne niebieskie niebo. A więc to tak zginę? Młoda bez chłopaka, bez zawodu bez rodziny przy mnie. Ehh może spotkam dziadka, potem mój obraz zrobił się czarny i zasnełam.

Nie wiem ile czasu minęło, ale odzyskałam czucie jest mi ciepło, ach jak dobrze. E co się dzieje czemu nagle jest mi zimno i wieje wiatr zostawili mnie w lesie nie słyszę coś, to koń? Chwila słyszę głosy. Spróbóję wstać i się rozejrzeć. Okej widzę konia i wróbla i ja je rozumiem?

- Królowo urodziła ci się piękna córka
- Tak masz rację nazwę ją Daucus
- Aż tak lubisz marchewki nie lepiej od razu ją marchewka nazwać, a nie z jakimiś farmazonami naukowymi mi tu wyjeżdżasz.
- Zobacz próbuje wstać chyba jej się podoba!
- Dobra niech ci będzie ta marchewka naukowa. Phi! Zobaczysz jeszcze se imię zmieni.
- Cicho bądź bo nie może się skupić!
- Ah... szkoda, że nie ma tu Lathyrusa
- Masz racje, że też ludzie musieli wyjechać na wojnę tuż przed mojim porodem to nie wybaczalne!

Postanowiłam się odezwać i zapytać na spokojnie niestety zamiast tego z moich ust wydobyło się rżenie chwilą co, jestem koniem!? Spakowana zaczęłam rżec coraz bardziej jednak one z ciekawością patrzyły się na mnie.

- Zobacz ile ona ma energi będzie świetnym wierzchowcem!
- Masz racje no to teraz was zostawiam i lecę do gniazda do zobaczenia jutro!
- No już spokojnie Dascus mama tu jest zobacz jedna noga druga noga i Oo udało się zrobiłaś pierwszy krok A teraz choć napijesz się mleka.

Nie wiem czemu, ale słowa klaczy działały na mnie uspokajająco po chwili podeszłam do niej i zaczęłam pić mleko zastanawiając się nad moją sytuacją. Moje wnioski były proste jestem koniem w innym świecie z tego co dowiedziałam się od klaczy którą jest niby moją mamą jesteśmy w zamkowej stajni i jesteśmy koniami królewskimi. Moja mama jest białą klaczą tatą zaś czarnym ogierem, a ja niby jestem brązowa po dziadku. Państwo w którym się znajdujemy nazywa się Lotus co swoją drogą brzmi znajomo. Prawdopodobnie umarłam, albo jestem w śpiączce i mam bardzo dziwny sen co jest możliwe. Po wypiciu mleka poszłam spać i zasnełam głębokim snem zastanawiając się co przyniesie mi jutro.

○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○○
Małe info Dascus carota to inaczej marchew zwyczajna czasem zwana ptasim gniazdem, koronką biskupa, koronką królowej Anny czy dziką marchwią można ją spotkać na polu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top