Walentynka
-Dziękuję Wam jeszcze raz, że zajmiecie się Sarah i Chrisem.- powiedział Max, pogodnie się uśmiechając. Chłopak, wieczorem postanowił oddać swoje dzieci w ręce Noaha i Jake'a. Ufał swoim przyjaciołom i miał nadzieję, że się na nich nie zawiedzie. Liczył na to, by dzieci dotrwały dnia jutrzejszego. Zadowolony chłopak wyszedł z dość sporej wielkości, mieszkania i szczęśliwy udał się w kierunku miejsca, a którym obecnie przebywał jego kochanek. Była to bowiem restauracja, w której czasami spędzał czas, zatracając się w gotowaniu. Dorabiał tam, kiedy tylko miał czas. Nie chciał stawiać nas w kryzysowej sytuacji finansowej. Starał się, a to wszytko robił z troski i miłości. Chłopak jest naprawdę słodki i uroczy. Potrafi pomagać i wspierać, co jet bardzo kochane z jego strony. Jadąc samochodem, nie mogłem przestać myśleć o swojej drugiej połówce i o tym, jak wspaniałą niespodziankę dla niego przygotowałem. Wysiadłem z auta, uprzednio, biorąc do ręki bukiet fioletowych róż. Otworzyłem szklane drzwi, w których w progu stał wysoki, ubrany w elegancki garnitur, mężczyzna. Już miał zacząć swoją kwestię, proponując mi jakiś z wolnych stolików, ale zbyłem go ruchem ręki, tłumacząc.
-Ja nie potrzebuję zaproszenia.- zadowolony ruszyłem przed siebie, mijając, miziające się pary. Wszedłem do pomieszczenia, inaczej zwanej- kuchni. Rozejrzałem się po całym pomieszczeniu, lecz mój wzrok nie napotkał Matthew. Lekko zawiedziony i zdruzgotany, wyszedłem i skierowałem się do zaplecza. Jakie było moje szczęście, kiedy ujrzałem, męczącego się ze sznurowadłami, Matthew. Mój dzieciak.
-Cześć kochanie.- powiedziałem, podchodząc bliżej do chłopaka, zwracając tym samym jego całą uwagę na mnie. Ukucnąłem przed nim i wręczyłem mu kwiaty, na co chłopak widocznie się zarumienił. Zaśmiałem się, widząc jego reakcje.
-C-co t-ty t-tutaj r-r-robisz?- zdobył się na odwagę, próbując zadać pytanie, co nie do końca mu wyszło. Nie odpowiedziałem mu, ponieważ przywarłem do niego ustami. Matthew cicho mruknął, oplatając swoje ręce, wokół mojej szyi. Jęknąłem, kiedy młodszy zaczął lekko pociągać za kosmyki moich włosów. Po oderwaniu się od siebie i wzięciu paru głębokich wdechów pocałunkami przeniosłem się na szyję chłopaka, zostawiając na niej szereg czerwonych malinek. Nagle oderwałem się od niego, wprowadzając chłopaka w zakłopotanie. Uśmiechnąłem się chytrze. Chwyciłem ciepłą dłoń mojego Matthew, prowadząc go do naszego domu.
😘😍🍫💗
Podróż nie zajęła nam wiele czasu. Po niespełna dwudziestu minutach znaleźliśmy się już na miejscu. Obszedłem samochód dookoła, by otworzyć drzwi mojemu ukochanemu. Uśmiechnął się na ten gest uroczo. Podniosłem chłopaka „na pannę młodą", prowadząc go do naszego mieszkania. Będąc tuż przed drzwiami, zasłoniłem Matthew oczy czarnym materiałem, co mu się za bardzo nie spodobało. Pocałowałem go w policzek, a następnie szepnął mu do ucha, uwodzicielskim głosem.
-Kocham Cię.- wiedziałem, że chłopak w tym momencie znacznie się zaczerwienił. Nie chcąc już dłużej przedłużać, otworzyłem drzwi, wpuszczając go do środka. Trzymałem go za jego małą rękę, prowadząc w głąb mieszkania. Weszliśmy do jednego z pomieszczeń. Zdjąłem chłopakowi chustę, która wcześniej zasłaniała mu oczy. Widziałem zdziwienie i zdezorientowanie na jego oczach, ale po jakimś czasie odwrócił się do mnie, lekko cmokając moje usta.
-Jesteś niemożliwy, Max.- powiedział, cicho się śmiejąc.- bardzo romantycznie w tej łazience.-dodał. Fakt, faktem, może i to pomieszczenie nie było zbyt odpowiednie i czerwone, drogie róże rozsypane na całej podłodze, ustawione obok palące się świece, pudełko pełne słodkich dobroci, takich, jak małe czekoladowe praliny. Czy to było za mało?- pytałem sam siebie w myślach. Podszedłem do wanny, odkręcając kurek, z której leciała gorąca woda. Wlałem tam również płyn do kąpieli, który miał zapewnić nam pełno piany. No bo, halo? Kto nie lubi pluskać się w cieplutkiej wannie, ze swoją drugą połówką, a w dodatku w obecności piany? Podszedłem do mojego ukochanego, ściągając z niego jego koszulkę. Młody, natychmiast się zarumienił, ale po chwili szybko się ośmielił i zrobił to samo z moją górną częścią ubrania. Już po chwili byliśmy zupełnie nadzy, siedząc w wannie wypełnionej po brzegi gorącą cieczą. Wziąłem do ręki plastikową butelkę z płynem do kąpieli o zapachu czekolady. Nałożyłem trochę na dłoń i całość rozprowadziłem po ciele wybranka.
-Teraz moja kolej.- powiedział, odwracając się do mnie przodem, przez co mogłem ujrzeć jego lekko umięśnioną klatkę. Nałożył odpowiednią ilość płynu, żeby później zacząć mnie dokładnie myć. Po dokładnym wyszorowaniu się przyszedł czas na małą przyjemność. Lekko się podniosłem z wanny, biorąc pudełko z czekoladkami. Zamknąłem ręką oczy ukochanego, powoli wkładając jedną do jego ust. Zaśmiałem się, kiedy cicho zamruczał. Nie musiałem długo czekać, a ten już mi się zrewanżował. Włożył mi do buzi jedną pralinę, którą zjadłem ze smakiem. Później smak czekolady, zastąpiły jego usta. Rozpłynąłem się, czując, jak ten słodko się uśmiecha. Przylgnąłem bliżej do niego ciałem i bardziej pogłębiłem pocałunek. Z każdą chwilą stawał się on coraz to bardziej namiętny i pełen pożądania. Jęknąłem cicho, kiedy chłopak przegryzł moją dolną wargę.
❤❤❤
Po wyjściu z wanny i dokładnym wytarciu z resztek wody, zabrałem mojego jedynego do salonu, gdzie tam była przyszykowana dla niego uroczysta, romantyczna kolacja pełna najróżniejszych smakołyków. Odsunąłem mojemu wybrankowi krzesło, dając mu miejsce, by usiadł. Udałem się do kuchni, by przynieść, gotowe dania, które później ułożyłem na średnich rozmiarów stoliku. Jedliśmy, rozmawiając i śmiejąc się właściwie ze wszystkiego. W trakcie posiłku otworzyłem czerwone wino, które wlałem do dwóch, szklanych kieliszków. Upiliśmy łyka procentowego trunku i dalej zatopiliśmy się w rozmowie.
💍💄💌💘
Po jakimś czasie postanowiłem przejść do rzeczy. Natychmiast wstałem z krzesła, co młodszy również uczynił. Wpiłem się w jego usta, uprzednio przygwożdżając Matthew do ściany. Podobało mi się, a nawet bardzo, kiedy chłopak cicho mruczał z rozkoszy. W pewnym momencie nagle przerwałem, co nie spodobało się mojemu kochankowi, było to widać po jego grymaśnej i rozczarowanej minie. Uklęknąłem przed nim, wyciągając z tyłu kieszeni małe papierowe, czerwone serduszko z naszymi inicjałami i zapytałem.
-Zostaniesz moją walentynką?- zapytałem, oczekując pozytywnej odpowiedzi z jego strony. Poczułem, jak również kuca, i obejmuje mnie, szepcząc mi do ucha ciche "tak". Po jakiś piętnastu minutach, wstaliśmy, patrząc sobie w oczy.
-Może i nie jestem duszą romantyka ani szefem kulinarnym, ale wiedz, że się starałem i wszystko, co dla Ciebie dzisiaj zrobiłem, było z miłości. Kocham Cię, mój jedyny chłopcu z księżyca.- pogłaskałem go delikatnie po włosach, by następnie spojrzeć w jego oczy, które momentalnie się zaszkliły, a zanim się obejrzałem, pojedyncza łza spłynęła po jego rumianym policzku.
-Dlaczego płaczesz, kochanie?- zapytałem z troską, kciukiem strącając kolejne łzy, które z biegiem czasu leciały coraz szybciej i szybciej.
-Tak bardzo się dla mnie starasz. Nie mogłem wyobrazić sobie bardziej idealnego dnia, od dzisiejszego.
-Pamiętaj jeszcze o naszym ślubie. On też będzie dla Ciebie jedną z niezapomnianych chwil.
-Oczywiście, że będzie! Jednak to chyba przerasta moje wszelkie możliwości. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie tak wyjątkowego dnia.- powiedział, wtulając się we mnie. Po chwili usłyszałem cichy szloch i trzy magiczne słowa.
-Kocham Cię, Max.
❤♥❤♥❤♥❤♥❤♥❤♥❤♥❤♥❤♥❤
Szczęśliwych Walentynek moich drodzy!
Nawet jeżeli nie macie ich z kim spędzać. Pamiętajcie, że mimo wszystko jest, to dzień, jak co dzień, choć zawsze miło spędzić go ze swoją drugą połówką. Kiedyś każdy z Was znajdzie *jeżeli już nie znalazł* swojego ukochanego/ukochaną. Nie ma się co spieszyć! Miłość dopadnie Was prędzej czy później.
W tym momencie się z Wami żegnam i życzę udanego dnia. Trzymajcie się ciepło i do następnego (hm, truskawciu, czy Ty coś sugerujesz?).
Ten one-shot, special, dedykuję KashiaSekaki ❤
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top