9

Remi

- Gdzie mnie niesiesz? 

- Już za chwilkę tam dotrzemy, skarbie. 

Głowa niemiłosiernie mi ciążyła. Byłam zmęczona i głodna. Czułam się okropnie, a to, co najgorsze, miało dopiero nadejść.

Kręciło mi się w głowie i raziło mnie światło, dlatego zamknęłam oczy. Uznałam, że innego dnia zwiedzę dom Silasa i poszukam drogi ucieczki. Nie miałam bowiem zamiaru tu z nim zostać. Może zostałam jego żoną, ale musiał być jakiś sposób, abym wróciła do domu. Do rodziny, którą musiałam chronić przed tym diabłem w ludzkiej skórze. 

Jęknęłam, gdy poczułam dziwny zapach. Nie miałam siły unieść powiek. Stres opanował moje ciało i za nic nie chciał go opuścić. Wiedziałam, że mogłam mieć zaburzone funkcje, ale musiałam być silna. Chociaż jeszcze przez jakiś czas. 

Zdobyłam się na to, aby rozchylić powieki. Gdy to uczyniłam, rozejrzałam się po pokoju. Wyglądał normalnie. Nie było tutaj żadnych narzędzi tortur, biczów, pacek czy batów. Jedynym, co mnie niepokoiło, była skórzana leżanka ustawiona na środku pomieszczenia, w którym było bardzo jasne światło. 

- Cześć, zwierzaczku.

Spojrzałam na Tobiasa. Mężczyzna, który mnie uprowadził, również tutaj był. Przebrał się i teraz miał na sobie czarną bluzę oraz spodenki do kolan w tym samym kolorze. Na jego nogach widziałam liczne tatuaże. Nie wiedziałam, dlaczego oni wszyscy byli tak mocno wydziarani. Nie powinnam nic do tego mieć jako, że to były ich ciała i mogli robić sobie z nimi wszystko, co chcieli, ale ja nie miałam zamiaru być z wytatuowanym mężczyzną. Nie z aż tak wytatuowanym, aby przypominał żywego trupa. 

- Jak się czujesz? - spytał Tobias, podchodząc do Silasa, który niósł mnie na rękach. 

- Jak mam się czuć? 

Byłam na niego wściekła i miałam nadzieję, że to czuł. 

Silas położył mnie na skórzanej leżance. Tobias złapał mnie za policzek i ukucnął tak, aby spojrzeć mi w oczy. Posłałam mu pełne zawodu i smutku spojrzenie. Tobias nie był dla mnie nikim ważnym, ale to on zasądził o moim losie. To przez niego zostałam porwana. To on wybrał mnie na ofiarę dla swojego szefa. To przez niego zostałam żoną potwora, a potem zostałam przez niego zgwałcona. 

- Co... 

Próbowałam oderwać głowę, ale Tobias złapał w dłonie moją twarz tak, żebym nie mogła na nic spojrzeć. Mogłam wpatrywać się tylko w niego. Może nie byłoby w tym nic aż tak niepokojącego, gdyby nie fakt, że czułam, jak Silas zapina coś na moich nadgarstkach. 

- Co się dzieje?!

- Spokojnie, zwierzaczku - rzekł łagodnie Tobias, ale jego głos wcale mnie nie uspokajał. Próbowałam wstać, ale zrozumiałam, że Silas przykuł jeden z moich nadgarstków do podłokietnika tej dziwnej leżanki skrzyżowanej z fotelem. Po chwili mężczyzna przykuł mój drugi nadgarstek. Gdy poczułam, jak łapie mnie za nogi i je również zaczyna przypinać kajdanami do leżanki, zaczęłam krzyczeć i panicznie się wyrywać. Nie wiedziałam, co się działo, ale byłam pewna, że miało miejsce coś strasznego. 

- Zostawcie mnie! Czego jeszcze ode mnie chcecie?!

Nagle ujrzałam twarz Silasa nad sobą. Mężczyzna pochylił się i otoczył czymś moją szyję. Gdy próbowałam się wyrwać, zrozumiałam, że nie miałam ku temu szans. Mój mąż założył mi na szyję obrożę, która była przytwierdzona do leżanki tak, że nie mogłam ruszać głową. 

- Mało wam?! Czego znowu ode mnie chcecie?! Co ja wam takiego zrobiłam?!

Tobias pocałował mnie lekko w policzek i odsunął się ode mnie, stając pod ścianą ze skrzyżowanymi rękoma. Odwrócił wzrok od mojego nagiego i unieruchomionego ciała. 

W swojej głowie miałam najczarniejsze scenariusze. Bałam się, że za moment wejdzie tymi drzwiami kilkunastu mężczyzn i będą mnie gwałcić. Wyobrażałam sobie, że Silas przyniesie tutaj torbę z narzędziami tortur i będzie rozcinał moje ciało, odcinał moje palce i bawił się mną jak swoją ofiarą. Oczami wyobraźni widziałam, jak mój mąż mnie torturuje i płakałam okropnie. 

Cała drżałam. Silas nachylił się nade mną i złożył pocałunek na moim czole. 

- Nie bój się. Nie skrzywdzę cię. 

- W takim razie po co to robisz?! - spytałam, wyrywając się, choć kajdany były zapięte i umocowane tak mocno, że nic nie byłoby w stanie ich przerwać. 

- Przykro mi, ale muszę to uczynić. 

- Co?! Co chcesz mi zrobić?!

Żywy trup, którego miałam zamiar nazywać zombie, westchnął ciężko. 

- To, co nieuniknione.

- Nienawidzę cię! - krzyczałam, gdy on się ode mnie odsunął i podszedł do stoliczka, który był tuż obok. - Wypuść mnie, do cholery jasnej! Nic złego ci nie zrobiłam! Nie dałam ci powodu, abyś tak się nade mną znęcał! Wziąłeś ze mną siłą ślub! Zgwałciłeś mnie! Naprawdę jeszcze ci mało?!

- Gdyby zależało to ode mnie, nie robiłbym ci krzywdy - wyjaśnił, robiąc coś na stoliku. Niestety miałam przymocowaną głowę do leżanki, więc nie mogłam zobaczyć, co tam wyprawiał. - Przepraszam cię, Remi. Nie zasłużyłaś na to, co cię spotyka. Obiecuję jednak, że po tym, co ci dzisiaj zrobię, nie czeka cię już nic złego. Będę się tobą opiekował, kochanie. Będę dla ciebie dobry. Boję się jednak, że po tym, co zrobię, znienawidzisz mnie na wieki. 

- Co niby chcesz mi zrobić?! Powiedz mi! Zasługuję na to!

Silas westchnął. Odwrócił się do mnie i z czymś do mnie podszedł.

- C-co to? 

Spojrzałam na dziwnie przezroczystą kartkę, którą trzymał w dłoniach. 

- To kalka, aniołku. 

- Jaka znowu kalka?!

Uniósł ją wyżej, a ja zamarłam. 

Wiedziałam, co to było. Może sama nie miałam żadnego tatuażu, ale oglądałam różne programy w telewizji i widziałam, jak robiło się tatuaże. Odbijało się rysunek na ciele za pomocą specjalnej kalki, aby potem móc wygodnie wykonać wzór za pomocą igły i tuszu. 

Na kalce widziałam rysunek przedstawiający połowę czaszki. Czaszki, która miała zostać wytatuowana na mojej twarzy. 

- Nie... Nie!

Walczyłam z kajdanami jak wariatka. Szarpałam się, krzyczałam i płakałam. Patrzyłam na Tobiasa z nadzieją, że może on mi pomoże, ale mężczyzna tylko odwracał ode mnie wzrok tak, jakby patrzenie na mnie było dla niego zbyt trudne. 

- Nie ma mowy! Nie wytatuujesz mi tego, ty skurwielu! Odpierdol się ode mnie!

Nie lubiłam przeklinać. Naprawdę tego nie znosiłam, ale znajdowałam się w sytuacji, w której dobre maniery nie miały żadnego znaczenia. 

- Bardzo mi przykro, ale muszę cię tak oznaczyć, kochanie. Tatuaż wykonam tylko na połowie twojej twarzy. Nie chciałbym cię doszczętnie... 

- Oszpecić?! Skurwysynie, odpierdol się! Zdechnij! Nie możesz mi tego zrobić!

Silas patrzył na mnie ze smutkiem, ale wiedziałam, że tylko udawał. Ktoś taki jak on nie mógł mieć dobrego serca. Taki morderca jak on nie mógł mieć w sobie współczucia.

Silas powędrował wzrokiem na Tobiasa. Skinął do niego głową. Odwróciłam się w stronę Tobiasa, aby zobaczyć, o co chodziło. Gdy zobaczyłam, jak mężczyzna bierze z metalowego stolika strzykawkę, która dotychczas była w folii, zmroziło mnie. 

- Nie uśpicie mnie! Zabiję was, jak się stąd uwolnię!

Tobias posłał mi pełne współczucia spojrzenie. 

- Bardzo mi przykro, kotku. Nie ma innego sposobu. 

Krzyczałam, gdy Tobias wstrzykiwał mi środek nasenny, który miał zrobić ze mnie niczego nieświadomą laleczkę. Płakałam do ostatnich sił. Czułam, że obraz zamazuje mi się przed oczami. Wiedziałam, że za moment miałam odpłynąć. Na samą myśl o tym czułam niesamowity ból. Wiedziałam, że gdy się obudzę, jeśli w ogóle uda mi się obudzić, wówczas będzie po wszystkim. Wiedziałam, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo, jak wcześniej. Wiedziałam, że czekał na mnie koniec. 

Gdy odpływałam w niebyt, nade mną pojawił się Silas. Przerażający, odpychający i obrzydliwy człowiek, który tak się składa, że był moim mężem. 

Silas przycisnął swoje usta do moich warg. Całował mnie, a ja nie miałam już w sobie nawet siły na to, aby się od niego odsunąć. Byłam bezbronna i coraz bardziej słaba. 

- Obiecuję, że się tobą zaopiekuję, żono. 

Po tych słowach zamknęłam oczy, nie mogąc dłużej walczyć. 

Wiedziałam, że gdy się obudzę, będę musiała pomyśleć nad tym, jak odejść z tego świata. 

Silas

Kurwa. 

Kurwa. 

Kurwa. 

Po moim policzku spłynęła jedna łza. Jedna, jedyna łza. 

Patrzyłem na nieprzytomną Remi. Moją piękną, kochaną żonę. 

- Silas... 

Pokręciłem przecząco głową. Doceniałem to, że Toby tutaj ze mną był, ale żadne słowa nie były w stanie mnie pocieszyć. 

- Zostanę tu z tobą, gdy będziesz ją tatuował. 

Skinąłem głową i pociągnąłem nosem. 

- Ona się mnie boi. 

Toby przytaknął. 

- Owszem. Boi się ciebie. Nie dziw się jej. Straciła wszystko. To my jej to zrobiliśmy. 

Remi nie znała całej prawdy. Nie wiedziała, dlaczego tak naprawdę wybraliśmy ją. Razem z Toby'm uzgodniliśmy, że powiemy jej, iż była przypadkową ofiarą. Prawda jednak kryła się głębiej. Nie byłem pewien, kiedy miałem zamiar jej o tym wszystkim powiedzieć. Na razie z pewnością nie byłem na to gotów. 

- Ona mnie znienawidzi. Kiedy wytatuuję jej połowę czaszki na twarzy... 

Nie byłem w stanie mówić. Jakie to zabawne i przykre zarazem, że nawet mordercy czasami drżał głos. 

- Zrozumie. Pewnego dnia, ale zrozumie. 

- Będę musiał się o nią troszczyć. Zadbam o nią, Toby. Nigdy więcej nie popełnię tego błędu, co z... 

Kurwa. Nie mogłem dokończyć ani jednej myśli. 

- Wiem, że nigdy więcej nie popełnisz tego błędu co z nią - rzekł, kładąc dłoń na moim ramieniu, doskonale wiedząc, o kim myślałem. - Możesz mówić o sobie, co chcesz, ale znam cię od lat, Silasie. Wiele razem przeszliśmy. Nie zawsze było lekko, ale po to właśnie są przyjaciele. Po to, aby sobie pomagać i wspierać się, gdy wszystko wali się na głowę. Będę tu z tobą, a ty na spokojnie wytatuujesz Remi. Zobaczysz, że wszystko będzie dobrze, ale daj jej czas. Gdy wszystko zrozumie, może ci wybaczy. 

Prychnąłem. Nie istniała żadna siła, która sprawiłaby, że słodka Remi by mi wybaczyła. 

Nie miałem czasu do stracenia. Wiedziałem, że działanie zastrzyku za kilka godzin się skończy. 

Osuszyłem twarz Remi. Przygotowałem ją odpowiednio do wykonania tatuażu. Po tym odbiłem kalkę na prawej stronie jej twarzy, na której do końca życia miała nosić symbol świadczący o tym, że do mnie należała. 

Remi była piękna, a ja miałem zamiar ją oszpecić. Jako jej mąż powinienem o nią dbać i chronić ją przed wszelkim niebezpieczeństwem. Nawet przed samym sobą. Czułem się więc koszmarnie, gdy świadomie i celowo miałem zamiar zrobić jej krzywdę. Taką, która doszczętnie ją zniszczy. 

Ustawiłem sobie stołek przy głowie Remi. Pod ręką na stoliczku miałem przygotowany czarny tusz i wszelki pozostały sprzęt niezbędny do wykonania tatuażu. Aby wykonać ten tatuaż satysfakcjonująco, zamierzałem poświęcić na niego kilka dobrych godzin. 

Kiedy przycisnąłem igłę do policzka Remi, czułem się jak skurwiel. Nim właśnie byłem. Tatuowałem bezbronną i nieświadomą dziewczynę. Młodą kobietę, która potrzebowała poczucia bezpieczeństwa i miłości. Jakim ja byłem popieprzonym skurwysynem. 

Toby stanął obok mnie i westchnął ciężko.

- Ona jest dla ciebie naprawdę idealna, Silasie. Jest mądra, wrażliwa, delikatna, empatyczna i kochana. To ideał kobiety. 

Skinąłem głową, pogrążony w swojej pracy. 

- Kiedy ją porwałem, czułem się strasznie. Wiedziałem, że robię coś złego, ale dobrego jednocześnie. 

- Nie musisz mnie pocieszać, Toby. 

- Wcale nie próbuję cię pocieszyć, dupku - zaśmiał się. - Świat nie kręci się wokół ciebie, szefie. Bardzo chciałbym jej pomóc. Kurwa, wybrałem dla niej najładniejszą sukienkę. Wiesz, że musiałem włamać się na jej konto na Pintereście, aby sprawdzić, jakie sukienki jej się podobają? Miała cały folder dotyczący ślubów!

Zaśmiałem się lekko. To zdecydowanie brzmiało jak Remi. 

- Okazało się, że lubi fiołki, więc je dla niej kupiłem. Wyglądała pięknie w tych białych błyszczących kajdanach, prawda? 

- Jak najpiękniejszy anioł. 

Toby zaśmiał się. Zaczął krążyć wokół pokoju. Widziałem, że był cholernie zestresowany. Chciał ze mną rozmawiać, aby sobie pomóc. Nie tylko sobie, ale również mnie. Przyjaciół takich jak Toby można było szukać ze świecą. 

- Sam chętnie bym z nią był, ale wszystko, co najlepsze, zostawiam dla ciebie, szefie.

- Jakże mi miło - zakpiłem, śmiejąc się. 

- Kurwa, boję się o nią. 

Przerwałem na chwilę tatuowanie i spojrzałem na Tobiasa. 

- Boisz się? Dlaczego? 

Toby przystanął przy parapecie i położywszy na nim dłonie, spojrzał na ogród widoczny za szybą. 

- Remi nie jest taka, jak one - powiedział, a ja dokładnie zrozumiałem, o kim myślał. - Ona jest inna, Silasie. Będziesz musiał z nią popracować, aby... 

- Wiem - przyznałem, wracając do tatuowania nieskalanej twarzy Remi, która już za kilka godzin miała wyglądać zupełnie inaczej niż wcześniej. - Jestem jednak na to gotowy. Nic, co piękne, nie przychodzi w życiu łatwo. Nie mogę się doczekać dnia, w którym Remi mnie pokocha. 

Toby odwrócił się do mnie. 

- Myślisz, że taki dzień nadejdzie? 

Udzieliłem jedynej sensownej odpowiedzi. 

- Nie wiem. 

***

Cześć!

Wczoraj poprosiłam Was na swojej tablicy o to, abyście mogli wypełnić ankietę do mojej pracy magisterskiej. Jeśli ktoś jeszcze tego nie zrobił, a chciałby mi pomóc, kliknijcie, proszę, link zamieszczony w najnowszym poście na mojej tablicy :) Ankieta dotyczy Disneya, Disneylandu i Disney Adults, czyli ludzi dorosłych, którzy fascynują się disneyem. 

Bardzo dziękuję Wam za dotychczasową pomoc! 

Martyna x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top