4
Remi
Wylądowaliśmy na płycie lotniska w...
Nie wiedziałam, gdzie byłam.
Miałam na oczach opaskę. Znowu zostałam związana tak, że miałam ręce skrępowane z przodu ciała. Nogi miałam związane w kostkach.
Szlochałam niemiłosiernie, gdy po wylądowaniu Tobias wziął mnie na ręce i zniósł po schodkach na płytę lotniska. Poczułam, jak zostaję wsadzona do jakiegoś samochodu.
Tobias wszedł tam od razu, gdy mnie wsadził. Usiadł obok mnie i zapiął mi pas bezpieczeństwa. Dwóch pozostałych mężczyzn usiadło z przodu. Kiedy samochód ruszył, pochyliłam głowę i płakałam.
- Droga na miejsce nie potrwa długo - wyjaśnił opanowanym głosem Tobias, który głaskał mnie po udzie. - W chwili, w której znajdziemy się na miejscu, rozpoczną się przygotowania do ślubu. Jak już wspominałem, mam dla ciebie przygotowaną sukienkę. Będziesz mogła zająć się swoimi włosami i makijażem, ale ja ci chętnie w tym pomogę, jeśli będziesz potrzebowała pomocy. Ślub odbędzie się w niewielkim kościele. Twój narzeczony chce, aby było religijnie, choć on nie ma z religią nic wspólnego. Ten facet jest pełen sprzeczności, wiesz?
Miałam dziwne wrażenie, że Tobias próbował mnie pocieszyć. Mówił do mnie spokojnie, jak do dziecka. Głaskał mnie po nodze, jednak nie było w tym podtekstu seksualnego.
- Ceremonia nie będzie długa. Po zaślubinach wszyscy pojedziemy do domu twojego przyszłego męża, który od dzisiaj będzie także twoim domem. Postaram się tam zostać na noc, Remi. Na miejscu czeka cię jeszcze coś, ale nie mogę ci na razie o tym powiedzieć. Krok po kroku, dobrze?
Skinęłam głową. Co innego miałam bowiem zrobić?
Nawet nie wiedziałam, jakim cudem podróż na miejsce minęła tak szybko. Kiedy dojechaliśmy, zaczęłam drżeć. Było mi przeraźliwie zimno.
Samochód stanął, a Tobias znowu wziął mnie na ręce. Poczułam na skórze ciepłe powietrze, więc domyślałam się, że znajdowaliśmy się w ciepłych krajach. Lot trwał jednak bardzo długo, więc mogliśmy znajdować się dosłownie wszędzie.
Tobias milczał, gdy gdzieś mnie niósł. Słyszałam skrzypienie podłogi, a potem otwieranie drzwi. Mój porywacz w końcu na czymś mnie posadził. Usłyszałam dźwięk zamykanych na klucz drzwi. Przełknęłam ślinę, gdy Tobias zdjął mi z oczu opaskę.
Zamrugałam kilkukrotnie, aby przyzwyczaić oczy do światła panującego wewnątrz. Rozejrzałam się i dotarło do mnie, że znajdowaliśmy się w niewielkim pokoiku. Znajdowała się tutaj piękna toaletka z przyborami do makijażu, szczotkami do włosów, spinkami i kwiatami. Z kolei obok stał manekin, na którym ujrzałam przepiękną suknię ślubną.
Suknia ta była idealna. Wyglądała jak moja wymarzona suknia. Góra była obcisła i z długimi rękawkami, które były koronkowe. Gorset mienił się w świetle różnymi kolorami. Dół sukni spływał swobodnie w dół i także się mienił.
Obok sukni, na specjalnym wieszaku, zobaczyłam coś jeszcze. Coś, czego zdecydowanie nie powinna mieć na sobie panna młoda.
Znajdowała się tam para białych skórzanych kajdan, które mieniły się z powodu delikatnych diamencików, które były osadzone na bransoletach. Jakby tego było mało, znajdowały się tutaj kajdany także na nogi.
- Mam nadzieję, że suknia ci się podoba, laleczko. Postanowiłem nie dobierać ci jednak butów z uwagi na twój stan. Nie chciałbym, abyś po drodze do ołtarza się potknęła i spadła. Jesteś w szoku, więc wszystko jest możliwe.
- T- te kajdany...
- To na wszelki wypadek. Abyś miała mniejsze pole ruchu.
Załkałam. Schowałam twarz w skutych dłoniach i płakałam.
- Nie rozpaczaj, Remi - rzekł łagodni Tobias. - Nareszcie mogę ci się pokazać, wiesz?
Kiedy Tobias zdjął kominiarkę, zamarłam.
Mężczyzna miał wytatuowaną połowę twarzy. Ten tatuaż przedstawiał czaszkę, a raczej jej połowę. Nie wiedziałam, co miało to symbolizować. Wyglądało to tak, jakby Tobias w połowie był trupem. Ciemne cienie wokół jego oka były po prostu straszne. To było okropne. Nie wiedziałam, dlaczego ktoś z własnej woli miałby wytatuować sobie coś takiego.
Tatuaż przedstawiający czaszkę nie był jednak jedynym elementem jego wyglądu, na który zwróciłam uwagę. Po lewej stronie twarzy, czyli tam, gdzie nie znajdował się żaden tatuaż, znajdowała się blizna. Przecinała ona usta Tobiasa tak, że były nieznacznie zdeformowane.
Tobias miał ciemne, prawie czarne włosy. Były dość krótkie, ale na tyle długie, aby można było wsunąć w nie palce. Nie wiedziałam, dlaczego o tym pomyślałam.
Wyglądał on dosyć strasznie. Ten tatuaż sprawił, że miałam ochotę uciec od niego najdalej, jak to możliwe. Nie przepadałam za tatuażami, a takie, które przedstawiały czaszki czy zmarłych ludzi były po prostu okropne. Każdy miał inny gust, jednak ja na widok takich tatuaży miałam ochotę uciec jak najdalej.
- Widzę, że ci się nie podobam.
Tobias jednak nie wyglądał na urażonego. Po prostu się zaśmiał.
- Wiedziałem, że nie będziesz miała o mnie dobrego zdania, gdy mnie zobaczysz, Remi. Nie wiesz jednak, dlaczego zrobiłem sobie ten tatuaż. Przekonasz się o tym jednak szybciej, niż ci się wydaje. Teraz jednak zajmijmy się tobą. Mogę umyć ci włosy?
- I tak zrobisz to, czego będziesz chciał, prawda?
Mężczyzna mruknął, mrużąc oczy.
- Owszem, ale chciałem być uprzejmy.
- Nie musisz być dla mnie uprzejmy, Tobiasie - powiedziałam, przełykając ślinę. - Jestem dla ciebie tylko towarem. Proszę, zrób to, co musisz zrobić.
Tobias wydał z siebie dźwięk świadczący o tym, że nie podobało mu się to, co do niego mówiłam.
- Wcale nie jesteś dla mnie towarem, słodka Remi. Nie mamy jednak czasu na sprzeczki. Muszę cię przygotować tak, abyś była najpiękniejszą panną młodą pod słońcem. Zacznijmy od tego, że się rozbierzesz.
- M-mam cię rozebrać?
Tobias pomógł mi wstać z fotela. Rozwiązał moje ręce i nogi.
Mogłam spróbować uciec. Wiedziałam, że mogłam to zrobić, ale nie miałam wystarczająco dużo odwagi.
- Zdejmij wszystko, laleczko. Nie chcę, aby twoja urocza sukieneczka się pobrudziła. Poza tym za kilka chwil i tak ubierzesz bieliznę dla swojego męża i suknię. Nie czyń tego trudniejszym, niż w rzeczywistości, Remi. Musisz ze mną współpracować.
Miałam ochotę przemówić mu do rozsądku. Chciałam, aby zrozumiał, że byłam na niego wściekła i wcale nie musiałam z nim współpracować. Byłam taka potulna tylko dlatego, że kierował mną strach. Gdy człowiek był przerażony, potrafił robić rzeczy, których nigdy nie zrobiłby w innych warunkach. Było to naprawdę smutne, ale strach nieustannie mi towarzyszył, odkąd zostałam uprowadzona.
Tobias nie czekał na to, aż sama się rozbiorę. Mężczyzna zdjął mi przez głowę sukienkę, po czym pozbawił mnie stanika i majtek. Już po chwili stałam przed nim naga.
Mężczyzna nic nie mówił. Zaprowadził mnie do łazienki, do której można było wejść prosto z tej garderoby, jeśli mogłam w ten sposób nazwać te pomieszczenie.
Kiedy znaleźliśmy się w łazience, Tobias poprosił mnie, abym weszła do wanny. Umyłam się, gdy on mył moje włosy. Tobias klęczał przy wannie. Nie wiedziałam, skąd miał takie doświadczenie w myciu kobiecych włosów, ale nie dopytywałam. Miałam własne problemy na głowie.
- Jesteś ogolona. To dobrze. Wolałbym samodzielnie cię nie golić, skarbie.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego pytająco.
- Ogolić?
- Czeka cię dzisiaj twoja pierwsza noc poślubna, kochanie. Musisz być ogolona.
- Nie nie muszę!
Zaśmiał się lekko.
- Jesteś niezwykle waleczna, co bardzo mi się podoba. Przy swoim mężu będziesz jednak musiała być potulna i uległa. Radzę ci, abyś nie zachodziła mu za skórę, Remi.
Kiedy Tobias pomógł mi uporać się z umyciem włosów, wyszłam z wanny. Wytarłam się drżącymi rękoma i naga poszłam do garderoby.
Tobias pomógł mi założyć bieliznę, którą kupił specjalnie dla mnie. Nie wiedziałam, skąd wiedział, jaki nosiłam rozmiar, ale nie zamierzałam go o to pytać.
Bielizna była biała i koronkowa. Była naprawdę ładna. Sama bym sobie taką kupiła, ale nigdy nie czułam potrzeby, aby sprezentować sobie coś aż tak wyzywającego. Ryanowi z pewnością by się to spodobało, ale ja byłam zbyt skrępowana, aby nosić takie ładne, choć wyzywające ubrania.
Gdy byłam ubrana w bieliznę, usiadłam na krzesełku znajdującym się przed ogromnym i podświetlonym lustrem. Tobias stanął za mną. Uśmiechnął się i położywszy dłonie na moich ramionach, pochylił się, aby złożyć pocałunek na czubku mojej głowy.
Mój porywacz suszył mi włosy. Ja za to nerwowo bawiłam się palcami dłoni.
Nie wiedziałam, dlaczego byłam taka uległa. Wiedziałam, że powinnam była walczyć. Moje życie miało bowiem zmienić się nieodwracalnie i z pewnością nie na lepsze. Bałam się tego, co miało nadejść, ale wiedziałam, że znajdowałam się daleko od domu. Prawdopodobnie byłam w kraju, którego języka nie znałam. Byłam tutaj zupełnie sama. Bez dokumentów, bez pieniędzy i bez telefonu komórkowego.
- Chciałabyś zostawić włosy rozpuszczone, czy może mam ci je jakoś upiąć, zwierzaczku?
Wzruszyłam ramionami.
- Remi...
- Jest mi to obojętne, Tobiasie. Zrób ze mną, co chcesz.
- Och, uwierz mi, że nie powinnaś proponować mi takich rzeczy, maleńka. Gdybym mógł zrobić z tobą, co zechcę, wówczas nie dałabyś rady chodzić samodzielnie przez tydzień.
Tobias parsknął śmiechem, ale mi wcale nie było do śmiechu.
- Upięte. Możesz mi je upiąć.
- Cieszę się. Uczyłem się specjalnie dla ciebie, jak powinienem upinać kobiece włosy. Nawet nie wiesz, ile oglądałem tutoriali w Internecie. Gdyby szef zobaczył moją historię wyszukiwania, zastanawiałby się, czy nie zamierzam zmienić płci.
Tobias próbował sobie ze mną żartować, czego nie rozumiałam. Może naprawdę chciał zniwelować napięcie, a może miał inny cel.
Byłam tak zamyślona, że nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że Tobias już upiął moje włosy. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam w nim śliczną, ale smutną i przerażoną dziewczynę.
Mój porywacz odwrócił moje krzesło przodem do siebie i uśmiechnął się z satysfakcją.
- Kurwa, jestem w tym naprawdę dobry.
- Toby...
- Teraz makijaż. Zrobimy ci coś delikatnego, w porządku?
Skinęłam lekko głową.
Nic nie mówiłam, gdy Tobias mnie malował. Miałam nadzieję, że po wszystkim nie miałam wyglądać jak jakaś prostytutka, ale wnioskując po tym, co zrobił z moimi włosami, mężczyzna miał talent. Nigdy nie spodziewałabym się, że taki wytatuowany i straszny facet będzie umiał robić kobiecie makijaż. Pozory jednak potrafiły mylić.
- Pięknie. Jesteś taka śliczna. Kurwa, sam bym ciebie sobie wziął, laleczko.
Tobias odwrócił moje krzesło przodem do lustra. Gdy na siebie spojrzałam, zaniemówiłam.
- Piękne.
- Nie, to ty jesteś piękna. Makijaż jest tylko dodatkiem, zwierzaczku.
Makijaż był naprawdę ładny. Byłam pomalowana delikatnie, ale z klasą. Na powiekach miałam cienie w odcieniu delikatnego różu. Moje rzęsy stały się niewiarygodnie długie. Na moich powiekach pojawił się także eyeliner.
Tobias dobrał dla mnie odpowiedni podkład. Nałożył mi na policzki rozświetlacz i pomalował moje usta na delikatny róż. Kiedy patrzyłam na swoje lustrzane odbicie, Toby założył mi na szyję naszyjnik, który nieznacznie przypominał obrożę. Był to jednak po prostu choker, który błyszczał srebrem i sprawiał, że czułam się cudownie.
Jaka szkoda, że te uczucie miało za moment minąć.
- Wstań, zwierzaczku. Teraz czas na sukienkę.
Wstałam, ale nogi niemiłosiernie pode mną drżały. Starałam się jednak być silna. Pozwoliłam na to, aby mężczyzna założył mi sukienkę. Gdy mi ją ubierał, miałam w oczach łzy. Chciało mi się płakać dlatego, że nie było tutaj mojej rodziny.
Inaczej wyobrażałam sobie swój ślub. Wierzyłam, że pewnego dnia poślubię swojego wymarzonego mężczyznę w promieniach zachodzącego słońca na cudownej, piaszczystej plaży. Byłam pewna, że w tym dniu będą towarzyszyli mi rodzice. Miałam być tam z Denise i Finleyem. Z ludźmi, których kochałam i którzy byli przy mnie zawsze, gdy ich potrzebowałam.
Kiedy Tobias założył mi sukienkę, podszedł do wieszaka po białe kajdany z diamencikami. Gdy mężczyzna przede mną uklęknął, aby założyć mi kajdany na kostki nóg, nie powstrzymywałam już łez. Zauważyłam, że łańcuch był na tyle długi, abym mogła postawić swobodnie krok, ale gdybym próbowała rzucić się do ucieczki, nie dałabym rady tego zrobić.
Tobias wstał i założył mi kajdany także na nadgarstki. Mimo, że te kajdany wyglądały jak piękne, migoczące bransolety, to wiedziałam, co one oznaczały.
Nie brałam tego ślubu z własnej woli. Nie miałam zostać żoną mężczyzny, którego kochałam.
Nie dość, że nie wiedziałam, za kogo miałam wyjść za mąż, to w dodatku wiedziałam, że szłam do niewoli. Kajdany i obroża uświadamiały mnie w tym, gdzie było moje miejsce.
- Proszę. Kupiłem dla ciebie także te kwiaty. Nie wiem, czy je lubisz, ale wnioskując po tym, jak często widziałem cię w kolorze fioletowym, dotarło do mnie, że mogą przypaść ci do gustu.
Tobias podał mi do skutych rąk mały bukiecik fiołków. Były przepiękne. Nie miałam zamiaru mścić się na niewinnych kwiatach za to, co się działo. Chciałam jednak rzucić je na podłogę i podeptać. To nie była jednak ich wina, że wychodziłam za mąż.
Gdy byłam już gotowa, Tobias delikatnie objął dłonią mój policzek. Otarł moje łzy, aby nie zepsuły one mojego makijażu.
- Jesteś najpiękniejszą panną młodą, jaką w życiu widziałem, wiesz?
- Toby...
Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w czubek głowy.
- Chodźmy, laleczko. Twój przyszły mąż na ciebie czeka.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top