39

Remi

Wróciliśmy do domu. Podeszliśmy pod główne wejście, po czym Silas znów założył mi opaskę na oczy oraz słuchawki wygłuszające. W żaden sposób tego nie skomentowałam. Miałam nadzieję, że pewnego dnia mój mąż miał zaufać mi na tyle, aby pokazać mi, w jaki sposób można było wejść do naszego domu.

Silas zaniósł mnie na rękach do środka, zapewne pokonując w podziemiach labirynt korytarzy. Kiedy mój mąż zaniósł mnie na górę, do salonu, posadził mnie na kanapie. Zdjął mi opaskę oraz słuchawki. Musiałam kilkukrotnie zamrugać, aby moje oczy przyzwyczaiły się do panującego tutaj światła.

Mój porywacz przede mną ukucnął. Oboje byliśmy nadzy, co stanowiło dla mnie dowód tego, że to, do czego dopuściliśmy się w lesie, zdarzyło się naprawdę. Było to zdeprawowane i niemoralne, ale cholernie mi się to podobało o nie cofnęłabym czasu, gdybym miała taką możliwość.

Wpatrywałam się w jego niebieskie oczy. Uniosłam nieznacznie rękę, ale szybko ją opuściłam.

- Remi?

Silas natychmiastowo złapał mnie za tą rękę i przycisnął ją sobie do policzka.

- Wybacz. Chyba wciąż mam obawy.

Mężczyzna westchnął ciężko. Obrócił głowę tak, aby złożyć pocałunek na wnętrzu mojej dłoni.

- Spokojnie, aniołku. Mamy czas. Cały czas tego świata.

Może dla innej dziewczyny zabrzmiałoby to jak romantyczne wyznanie, ale dla mnie było to równoznaczne z końcem. Powoli przekonywałam się do Silasa wiedząc, że i tak nigdy nie dałby mi rozwodu, ale moje dawne życie wciąż wracało do moich myśli. Myślałam o rodzicach, bracie oraz najlepszej przyjaciółce. Miałam w głowie wiele, wiele myśli. Najwięcej z nich dotyczyło tego, czy to, co robiłam, było w jakikolwiek sposób wytłumaczalne. Wiedziałam, że nie powinnam być taka słaba, ale jednak ulegałam Silasowi.

- Kochanie, jesteś smutna. Kurwa, czy zrobiłem coś nie tak?

- Nie, nic się nie stało. Wiesz, że podobała mi się nasza leśna zabawa.

- Może chodzi o to, co ci wyznałem? O to, że poznałem cię jako mały chłopiec?

Znowu potrząsnęłam głową.

- Nie. Zaskoczyło mnie to, ale nie negatywnie. To dziwne, że przez tyle lat miałam stalkera, który podglądał każdy aspekt mojego życia, ale cieszę się, że choć trochę mnie już znasz. Nie wiem jednak, jak wiele widziałeś. Wiesz, jeśli chodzi o moją codzienność.

Silas spuścił wzrok tak, jakby patrzenie na mnie stało się nagle dla niego za trudne.

- Nie powinienem ci o tym mówić, Remi, ale widziałem wszystko. Cóż, prawie wszystko, bo nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jesteś chora. Starałem się jednak nie ingerować w twoje sprawy lekarskie. Uznałem, że to twoja prywatność, której naruszyć nie mogłem. Bardzo mi przykro, że to wszystko robiłem. Wiem, że to chore.

Pogłaskałam go po głowie. Silas poddał się z kucaniem i po prostu przede mną uklęknął. Z jakiegoś powodu lubiłam, gdy to robił. Miałam wtedy wrażenie, że miałam nad nim władzę, choć były to tylko pozory. Nigdy nie miałam mieć całkowitej władzy nad przestępcą, mordercą i niebezpiecznym kryminalistą, jakim był mój mąż.

- Masz rację, to trochę chore. Byłeś kimś w rodzaju mojego anioła stróża, tak?

Silas pokręcił przecząco głową. Wciąż głaskałam go po głowie. Był taki spokojny. Zachowywał się tak, jakby uległość wobec mnie wprowadzała go w stan spokoju.

- Nie nazwałbym siebie w ten sposób, kwiatuszku. Jestem potworem, a nie aniołem. Ty za to jesteś moim aniołkiem. Bardzo cię kocham, moja Remi.

Mój małżonek wtulił twarz w moje kolana. Rękoma objął moje nogi. Gładziłam go po wytatuowanej głowie. Ta chwila może była spokojna, ale jedna myśl zdecydowanie nie dawała mi spokoju.

- Czy gdybyśmy nie spotkali się wtedy w parku, nie znalazłbyś mnie, prawda? Nie zostałabym przez ciebie porwana? Byłabym teraz w domu, tak?

Silas zadrżał. Mocniej wtulił się w moje nogi. Zachowywał się tak, jakby prosił mnie, żebym od niego nie odchodziła. Nie, żebym mogła daleko od niego uciec. Co najwyżej do sypialni, w której mój mąż i tak by mnie znalazł. Nie uciekłabym od niego daleko również z tego względu, że znajdowałam się bardzo daleko od domu. W innym państwie. Na innym kontynencie. Nie miałam przy sobie żadnych dokumentów czy pieniędzy. Nikt nie pomógłby dziewczynie, która miała wytatuowane pół czaszki na twarzy. Nie miałabym nikomu za złe tego, że nie chciałby mi pomóc.

Poza tym, nie odnalazłabym się w domu. Silas zrobił mi krzywdę. Zmienił mnie. Nie byłam już tą beztroską i ułożoną dziewczyną, którą byłam wcześniej. Wtedy wszystko miałam zaplanowane. Miałam znaleźć porządnego chłopaka, dobrze płatną pracę i żyć nudnie aż do emerytury. Nic ciekawego nie działoby się w moim życiu. Byłabym jednak bezpieczna.

Silas, mimo tego, że był przerażający, pokazał mi moje nowe oblicze. Nikt wcześniej nie uświadomił mnie w tym, że pod spodem mnie kryły się dzikie, nieokrzesane pragnienia. Byłam dopiero na początku drogi służącej odkrywaniu moich pasji i fetyszy, ale wiedziałam, że byłam w dobrych rękach. O Silasie mogłam powiedzieć mnóstwo okropnych rzeczy, jednak jedno musiałam mu przyznać. Czułam się przy nim zaskakująco bezpiecznie.

- Masz rację, Remi. Gdybym nie zobaczył cię tamtego dnia w parku, nie porwałbym cię. Nie wiedziałbym o twoim istnieniu, więc nie miałbym możliwości uprowadzenia cię. Wtedy trafiłoby jednak na inną nieszczęśniczkę. Nie jestem jednak pewien, czy potrafiłbym pokochać inną kobietę tak mocno, jak kocham ciebie.

- Och, Silasie...

- Na pewno masz mnie za skurwiela bez serca, Remi. Nie dziwię ci się. Jestem pojebany. Jako dziecko zabiłem własnych rodziców, co wiele o mnie mówi. Jestem zły, ale potrafię kochać. Ciebie kocham.

- Silasie.

- Pragnę dać ci całą moją miłość, aniele. Nie mam jej wiele, ale ofiaruję ci ją całą.

Poczułam łzy Silasa na kolanach. Mężczyzna płakał w ciszy. Ostatnio robił to zaskakująco często.

- Nie skrzywdzisz mnie, prawda?

- Już nigdy więcej cię nie skrzywdzę, Remi.

- Będziesz dla mnie dobry?

- Tak dobry, jak to możliwe.

- Nie wypuścisz mnie?

Pokręcił przecząco głową.

- Nie. Nigdy nie pozwolę ci odejść.

Skinęłam głową, choć on i tak nie mógł tego zobaczyć. Nie przeszkadzało mi to jednak.

Gładziłam go po głowie czując, jak drży. Silas także się bał, choć przecież nie miał czego. Był ode mnie o wiele silniejszy. Miał w domu mnóstwo broni. Mógł zrobić ze mną wszystko, co tylko by zechciał. Byłam wobec niego bezbronna. Może zaczynał mnie szanować i pokazywał, że mu na mnie zależało, ale nie mogłam zapomnieć o tym, że przede wszystkim byłam jego niewolnicą, a nie żoną.

- Czy dalej bardzo się mnie boisz, dziecinko?

Silas wciąż przyciskał twarz do moich nóg. Ufał mi na tyle, aby to robić. Mogłabym przecież spróbować zrobić mu krzywdę, choć i tak wiele bym nie zdziałała.

- Boję się ciebie mniej niż na początku, ale wciąż się boję.

- Jakie masz obawy? Chciałbym wiedzieć, co mogę poprawić, kochanie.

Cieszyłam się, że chciał ze mną o tym rozmawiać. To oznaczało, że traktował mnie poważnie.

- Boję się tego, co się stanie, jeśli pewnego dnia się na mnie zezłościsz. Nie chcę, abyś mnie zranił. Możesz wszystko, Silasie. Wobec ciebie jestem całkowicie bezbronna, a zależy mi na tym, abym mogła czuć się przy tobie swobodnie. Nie chcę, abyś wbił we mnie nóż albo mnie zabił.

Silas natychmiastowo oderwał twarz od moich kolan. Uniósł wzrok i spojrzał mi w oczy.

- Nigdy cię nie skrzywdzę, Remi. Przysięgam na wszystko, co mam, że nigdy cię nie zranię. Kocham cię. Wiem, że bardzo zraniłem cię na samym początku naszej znajomości. Nigdy sobie tego nie wybaczę, ale bardzo cię kocham i nigdy więcej tego nie zrobię. Może pewnego dnia zobaczysz, jak zabijam. Może będziesz tego świadkiem niejeden raz, ale musisz wiedzieć, że w domu jestem innym mężczyzną niż tym, którym jestem w pracy. Możesz być pewna, że nigdy cię nie skrzywdzę. Tak bardzo mi przykro za wszystko, co ci zrobiłem, aniołku. Kurwa, najbardziej przepraszam cię za ten tatuaż. Wiem, że go nienawidzisz. Tak bardzo mi przykro.

Silas wstał. Mój mąż, nagi, poszedł do kuchni. Usłyszałam dźwięk uderzającego o siebie szkła. Momentalnie wstałam i poszłam za Silasem do kuchni. Musiałam zobaczyć, co tam robił.

Zaskoczona patrzyłam na to, jak mój mąż wyciąga z szafki whisky. Otworzył butelkę i zaczął pić z gwinta. Nie mogłam pozwolić na to, aby się upił.

- Silasie, przestań. Odłóż tą butelkę.

Mój porywacz nie zareagował. Pił dalej.

- Silasie, odłóż butelkę! Już!

Mój mąż odsunął butelkę od ust. Odłożył ją z hukiem na blat kuchenny. Otarł usta wierzchem dłoni i spojrzał zapłakanymi oczami w moje oczy.

- Powinienem zdechnąć. Wtedy byś się ode mnie uwolniła.

- Przestań tak mówić!

- Nie mogę, Remi. Jestem, kurwa, popierdolony.

Silas ścisnął dwoma palcami nasadę nosa, kręcąc głową.

- Nawet gdybyś zdechnął, jak to mówisz, żaden inny mężczyzna by mnie nie zechciał! Jestem oszpecona! Mam na połowie twarzy tatuaż! Sama się siebie brzydzę, więc co dopiero pomyślałby o mnie inny mężczyzna?! Nie bądź samolubny, Silasie! Porwałeś mnie, więc weź za mnie odpowiedzialność! Nie jestem zabawką! Jestem człowiekiem i mam swoje uczucia, zrozumiałeś?!

Silas spojrzał na mnie tak, jakby był głęboko zszokowany. Pokręcił głową. Po jego wytatuowanych policzkach spłynęły łzy.

- Wcale nie jesteś oszpecona. Jesteś prześliczna. Kocham cię.

Byłam wściekła. Jego zachowanie doprowadziło mnie do utraty równowagi. Podeszłam bliżej Silasa i zrobiłam coś, czego nie zrobiłabym w stanie trzeźwości umysłowej. Spoliczkowałam go tak mocno, że rozbolała mnie dłoń.

Głowa mężczyzny odskoczyła na bok. Silas powoli odwrócił na mnie wzrok. Wystraszyłam się, że mnie uderzy. Bałam się, że zrobi mi krzywdę. Sama go sprowokowałam. Zachowałam się irracjonalnie w stosunku do swojego kata.

- Przepraszam, Silasie. Nie chciałam cię uderzyć. Nie wiem, co we mnie wstąpiło.

On jednak tylko pokręcił przecząco głową.

- Zasłużyłem na to, aniele. Zwariowałem. Cieszę się, że mnie otrzeźwiłaś.

Silas podszedł do mnie, w jednej chwili niwelując istniejącą między nami odległość. Mój mąż mocno mnie przytulił. Wtulił twarz w zagłębienie między moim ramieniem i moją szyją i drżał.

- Przepraszam. Obiecałem sobie, że nie będę pił przy tobie alkoholu, aby nie stracić nad sobą kontroli. To wszystko mnie przerosło, cukiereczku. Wyleję cały alkohol, jaki mamy w domu. Nie chcę nigdy więcej tak się zachowywać. Wierz mi, że gdybym mógł, cofnąłbym czas. Zrobiłbym wszystko, aby nie mieć na ciele tych paskudnych tatuaży. Może choć trochę bardziej byś mnie lubiła, gdybym był normalny.

Przytulałam go i głaskałam. Silas drżał, ale przestawał płakać.

Miałam świadomość tego, że miał swoje demony. Każdy człowiek, który przeszedłby przez to, przez co przeszedł on, miałby traumę. Jako mały chłopiec Silas zabił swoich rodziców, a potem żył na ulicy. Ludzie wykorzystali jego łatwowierność. Mój mąż został zgwałcony i od tego czasu nie był już taki sam. Nie mógł wrócić do dawnego siebie. Mimo, że chciałam mu pomóc, to Silas potrzebował pomocy profesjonalisty.

Silas przez całe życie nie miał nikogo. Miał tylko Toby'ego, ale poznał go później. Przez wiele lat towarzyszyła mu samotność. Na ulicy było mu zimno. Był głodny. Walczył o przeżycie. Jego historia pełna była cierpienia, ale to nie usprawiedliwiało tego, co zrobił. Silas zaczął zabijać dla pieniędzy i po to, aby coś poczuć. Był sadystą, który czerpał satysfakcję z torturowania innych. Posunął się nawet do stalkowania mnie i porwania. Nie był normalny, ale może po prostu był normalny na swój sposób.

- Dam ci wszystko, co mam, Remi. Wszystko.

- Silasie, ależ ja niczego nie chcę. Pragnę tylko bezpieczeństwa.

- Czy chciałabyś także mojej miłości?

Mężczyzna się ode mnie odsunął. Już mnie nie dotykał. Spojrzał mi w oczy z nadzieją.

Objęłam się rękoma, chcąc dać sobie poczucie bezpieczeństwa. Odwróciłam wzrok w bok.

- Chciałabym miłości. Każdy człowiek jej potrzebuje.

- Czy jestem godzien tego, aby ci tą miłość podarować?

Oboje znaliśmy odpowiedź na to pytanie. Moja cisza była wymowna.

- Jestem pieprzonym egoistą, Remi. Gdybym był normalny, dałbym ci odejść. Wiesz jednak, że tego nie zrobię, prawda?

- Wiem - odparłam, kiwając głową na potwierdzenie swoich słów.

- Nie dam ci odejść. Nigdy, skarbie. Jesteś moja.

Silas podszedł bliżej. Położył dłonie na moich biodrach. Odchyliłam głowę w tył, aby spojrzeć mu w oczy.

- Czy jestem przy tobie bezpieczna?

- Tak, kochanie.

- Nie dasz mi odejść, tak?

Pokręcił przecząco głową, zaciskając usta w wąską linię.

- W porządku. W takim razie jestem twoja.

Silas spuścił wzrok. Znowu mnie przytulił. Ta rozmowa nas wykańczała. Oboje potrzebowaliśmy odpoczynku.

- Pójdziemy na górę? Jestem bardzo zmęczona.

- Ch-chcesz ode mnie odpocząć?

Zdziwiło mnie to, że się jąkał. Silas nigdy się nie jąkał. On był silny i nieustraszony.

- Nie. Nie chcę zostawać sama. Będziesz przy mnie.

Na jego twarzy zobaczyłam uśmiech. On również nie chciał być sam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top