Kiedy cię zdradza... cz. 1

Malutkie wyjaśnienia skrótów:

(t.i) - twoje imię

(t.n) - twoje nazwisko

(i.t.k) - imię twojego konia

(i.d) - imię dziwki (musiałam)

(u.r) - ulubiona rasa

(k.o) - kolor oczu

Zen: - Ty chuju! Ty... Ty - aż Ci słów zabrakło. W sumie czego można było się spodziewać po nim, książę może mieć każdą, bez wyjątku. - (t.i) zaczekaj! to nie tak! - krzyczał za tobą, ale ty miałaś to w dupie, nie obchodziło cię nic oprócz tego aby znaleźć się jak najdalej od niego. Więc kiedy już nic nie słyszałaś i byłaś w stajni wsiadłaś na (i.t.k)i pognałaś do miasta.

Mitsuhide: - Jak mogłeś mi to zrobić!? Przecież wszystko było dobrze, czy ja jestem aż tak beznadziejna że pieprzysz się z (i.d)? - zapytałaś rozwścieczona - (t.i) daj mi wytłumaczyć, to dla mnie nic nie znaczyło, przysięgam - powiedział...

Obi: Cały dzień chodził jak zbity pies. Nie wiedziałaś ci się z nim dzieje, zawsze irytujący chłopak przemienia się w osobę z której wyssano życie. - Obi... co się stało? - dopytywałaś chłopaka - (t.i)... ja cię zdradziłem - rzekł gapiąc się w podłogę. W twoich oczach momentalnie zebrały się łzy. Miałaś ochotę rozerwać tą dziewczynę na malutkie kawałeczki. - Co zrobiłeś? Powtórz - powiedziałaś ostrym głosem lecz cicho. - Obi powtórz. - z twoich (k.o) tęczówek poleciała łza, i zapanowała między wami taka cisza, że można było usłyszeć jak uderza o ziemię...

W następnej części reszta ludków😁



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top