7
Bakugo z cichym warknięciem zatrzymał samochód na jednym z ostatnich wolnych miejsc parkingowych i szybko wysiadł z pojazdu. Izuku odrobinę ociągając się i trochę niezdarnie odpiął pas i również wyszedł z z czarnego sportowego samochodu. Bohater co chwilę mruczał pod nosem o możliwości spóźnienie i o tym jak bardzo winny się czuje, że tak bardzo się ociągał. W normalnej sytuacji pewnie zostałby zwyzywany, a może nawet pobity, ale biorąc pod uwagę jego ciążę i wydarzenia, które tego dnia jeszcze się odbędą jak i te, które już się wydarzyły Bakugo postanowił mu odpuścić. Widząc heterchromika, który najprawdopodobniej przez stres postanowił się przewietrzyć stojącego przed wejściem do urzędu ujął Izuku w pasie przyciągając tym samym mocno do siebie. Ze złośliwym uśmiechem uśmiechem obrzucił rywala spojrzeniem pełnym politowania i kpiny. Niższy czując na sobie dłoń przyjaciela jak i wzrok alfy zarumienił się, a na jego usta wkradł się zażenowany uśmiech. Deku prosił przyjaciela aby nie mówił nic nikomu o ciąży, prosił także o nie wszczynanie żadnych awantur. Nie potrzeba im teraz jeszcze większych problemów, a oboje doskonale zdawali sobie sprawę z tego do czego zdolny jest ojciec Shoto. Izuku faktycznie był nieco spanikowany na co Bakugo reagował jak zwykle cichymi prychnęciami. Katsuki miał zamiar dotrzymać obietnicy, ale niższy przecieżnie zabronił mu trochę zabawić się trochę kosztem bohatera numer dwa. Todoroki spojrzał w ich stronę z małym uśmiechem jednak gdy zobaczył blondyna mocno obejmującego jego omegę w pasie uśmiech zniknął z jego twarzy
Zabijmy go! Dotyka naszej omegi!
Wściekły głos alfy rozbrzmiał w jego głowie donośnym echem. Mężczyzna odetchnął unoszącą się w powietrzu mgiełką zmienionego zapachu omegi i przeczesał palcami zaczesane do tyłu i lekko już rozwiane przez wiatr włosy. Zacisnął dłoń w pięści i zmierzył wzrokiem nowoprzybyłych gości. Na jego ustach znowu zagościł promienny uśmiech gdy spojrzał na zielonookiego. Nie mógł się nie cieszyć widząc przeznaczonego. Do tego Izuku wyglądał wspaniale, choć nieco inaczej. Shoto mógłby przysiąc, że coś się w nim zmieniło. W jego wyglądzie i zapachu zaszła mała, delikatna zmiana, na którą nie miał zamiaru narzekać. Chłopak czując na sobie przeszywające spojrzenie byłego partnera zaczerwienił się bardziej i odwrócił wzrok w stronę blondyna rzucając mu niemą prośbę, aby uratował go z tej sytuacji. Bakugo tylko uśmiechnął się pocieszająco i mocniej zacisnął dłoń na biodrze omegi
- Witamy pana młodego - odezwał się nonszalancko wprawiając tym heterochromika w jeszcze większy szał. Todoroki był już na granicy wytrzymałości i Bakugo o tym wiedział. Widział to w jego oczach. Czuł to w jego zapachu. Zupełnie jakby całe ciało alfy krzyczało "Zabieraj od niego te łapy!" Blondyn prychnął zerkając na zaniepokojonego napiętą atmosferą Izuku - Czyżby nasz przykładny dziedzic majątku Todoroki dbający o dziewictwo żony przed ślubem, się zestresował?- zaśmiał się patrząc jak złość w oczach mężczyzny przemienia się w chęć mordu. Właśnie w jednym zdaniu obraził jego rodzinę, wyśmiał dbałość o dobrą reputację narzeczonej i jego samego sugerując, że może się martwić czymś co ćwiczy od już od miesiąca. Niemal nauczył się przysięgi na pamięć! - Wiesz mieszańcu... Zawsze możesz się jeszcze wycofać. Nie jest jeszcze za późno
- Bardzo zabawne. Już za późno - westchnął jakby nadal wachając się czy ustawiony ślub, którymi zawsze tak gardził to dobry pomysł. Włożył dłonie w kieszenie dopasowanego garnituru zupełnie jakby chciał sam siebie upewnić, że nie rzuci się na zuchwałego i jak zwykle aroganckiego blondyna. Tylko tego brakowało
- No tak. Tatuś by się pogniewał gdybyś zerwał tak obiecujące i dobre dla rodziny zaręczyny. Nieprawdaż? Myślałem, że już się go nie słuchasz - rzucił rozpinając marynarkę i również wkładając ręce do kieszeni. Jego niedbale zapięta koszula lekko rozchełstana przez wiatr ściśle przylegała do jego skóry. Właściwie to nie była jego koszula... Izuku wychodząc z sypialni z kubkiem herbaty wylał ją niechcący na przyjaciela przez co blondyn był zmuszony znaleźć w szafie przyjaciela chociaż jeden skrawek materiału pasujący na niego. Izuku nerwowo przestąpił z nogi na nogę. Było mu niedobrze. Sam nie widział dlaczego. Czy to przez ciążę, czy przez duszący, mocny zapach jego alfy wzmocniony tylko wodą po goleniu, której Shoto miał w zwyczaju używać w szczególnych sytuacjach, czy to dlatego, że nic jeszcze nie jadł, czy przez stres, to bez znaczenia. Było mu niedobrze, a w głowie kręciło mu się niewiarygodnie mocno. Zacisnął ręce na butelce wina, która nie wiedzieć czemu znalazła się u niego podczas gdy Katsuki miał zamiar wręczyć parze jedynie kopertę z pieniędzmi.
- Słuchaj no... Nie podporządkowuje się ojcu. Po prostu dbam o nasze dobre imię- serce Izuku zabiło mocniej gdy ich wzrok spotkał się. Poczuł nagłą fale smutku na myśl o tym, że teraz "my" to nie on i ukochany, ale jego alfa i inna omega. Westchnął ciężko wbijając wzrok w ziemię
- Ta jasne. Za jej dzieciaka to już pewnie byś wziął odpowiedzialność...- warknął, lecz szybko zamilkł gdy zielonooki uderzył go z łokcia w bok. Blondyn przeklął swoją porywczość chyba po raz pierwszy w życiu i spojrzał przepraszająco na niższego
- Kacchan... Uspokój się- westchnął omega łapiąc przyjaciela pod ramię. Nie miał odwagi spojrzeć na Shoto próbującego przetworzyć w głowie słowa blondyna. Wiedział, że jeśli to zrobi to najpewniej nie będzie umiał się powstrzymać i coś powie, a to jeszcze nie jest dobry moment
- Masz rację. Chodźmy zająć sobie miejsce w pierwszym rzędzie żeby dobrze widzieć ten cyrk na kółkach - prychnął ze śmiechem pod nosem i lekko ucałował skroń ciężarnego Izuku dodając mu tym samym otuchy, a przy okazji wzbudzając zazdrość u pana młodego. Kątem oka zerknął na wbijającego w Deku dwukolorowe spojrzenie mężczyznę
- Midoriya... Wszystko dobrze? Jesteś strasznie blady- mruknął z nieudawanym zmartwieniem kładąc delikatnie dłoń na ramieniu byłego partnera. Duże zielone oczy powoli zwróciły się w stronę wyższego. Policzki omegi przybrały kolor dorodnego pomidora, a on sam ledwo powstrzymywał odruch położenia dłoni na brzuchu. Chciał mu teraz powiedzieć, ale bał się. Nie chciał żeby ojciec Shoto znowu próbował go zaszantażować. Bał się niedoszłego teścia tak samo jak kiedyś mimo, że teraz Enji był już bohaterem na emeryturze, a oni nie byli nastolatkami w sekretnym związku. Nie chciał niszczyć życia przyjaciółce, która przecież wcale nie jest niczemu winna. Jest taką samą ofiarą jak on. No i przede wszystkim bał się relacji alfy. A co jeśli każe mu usunąć? Albo wyrzeknie się dziecka? Tego już by nie zniósł. Woli żyć w przekonaniu, że to jego wina iż dziecko nie będzie miało ojca. "Oby się nie domyślił" przeszło mu szybko przez myśl
Powiedzmy mu! Teraz! Musimy mu powiedzieć! Alfa się ucieszy!
Jego wewnętrzna omega krzyczała i piszczała próbując przejąć kontrolę. I na chwilę mimo zaciekłej walki Deku częściowo jej się to udało
- Jestem w ciąży... - cichy szept Izuku został zagłuszony przez przejeżdżający drogą obok urzędu samochód. Izuku odetchnął odzyskując pełną władzę nad ciałem i z nadzieją, że Shoto nic nie usłyszał spojrzał na wyższego
- Co mówiłeś?- mruknął zbliżając się niebezpiecznie blisko twarzy przyszłej matki. Jego szczupłe zimne palce prawej dłoni uniosły lekko brodę niższego do góry wymuszając kontakt wzrokowy
- Mówiłem, że nic mi nie jest. C-co miałoby być..?- szepnął uciekając spojrzeniem w stronę blondyna przypatrującego się temu wszystkiemu z zaciekawieniem godnym oglądania nowego odcinka hiszpańskiej telenoweli
- Deku - mruknął widząc błagalny wzrok przyjaciela - Idziemy - złapał niższego za dłoń i szarpnął w swoją stronę - Masz - wcisnął Shoto w dłonie kopertę i butelkę wina, którą chwilę temu odebrał omedze. Pociągnął Midoriyę do środka budynku warcząc pod nosem przekleństwa
- W ciąży...- szepnął do siebie heterochromik czując jak jego serce zaczyna bić szybciej. To by wiele tłumaczyło...
Będzie szczeniak!
A oto i jestem. Nie był sprawdzany. Mam nadzieję, że się podobało. Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział. Mam teraz dużo pracy, a na weekend wróciłam do domu i jakoś mi się nie chce pisać. Pozdrowionka! Uważajcie na siebie i myjcie rączki kochani!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top