13

Blondyn warknął zarzucając na ramię torbę pełną ubrań przyjaciela. Na parkingu stojąc przed samochodem aby bez problemu mogli się odnaleźć czekał na nich jego czerwonowłosy partner. Ciężarna omega otrzymał wypis ze szpitala po około tygodniu. Lekarze stwierdzili, że nie ma sensu trzymać go na sali obserwacji dłużej niż to konieczne. Życiu i zdrowiu dziecka oraz matki nie zagrażało już nic o czym niestety ojciec maleństwa nadal nie został poinformowany. Bakugo niecierpliwie skrzyżował ręce na piersi tupiąc nogą. Od dziesięciu minut czekał na odbierającego swój wypis Izuku, który oczywiście w ciągu tego tygodnia zdążył się już zaprzyjaźnić się z połową personelu i na pewno większością współlokatorek z sali i teraz musi się z nimi wszystkimi pożegnać. Cholerny nerd. Zawsze same z nim problemy. Bakugo nadal nie mógł sobie wybaczyć, że zostawił go sam na sam z Mieszańcem. Co prawda to prawda. Krwotok nie był groźny. Po prostu pękło mu jakieś naczynko krwionośne, a to się czasami zgadza, ale następnym razem mogą nie mieć tyle szczęścia. A gdyby to było jednak coś poważnego? Alfa nie wybaczyłby sobie gdyby przez to, że pozwolił mu widzieć się z Todorokim coś stało się dziecku, albo co gorsza samej omedze. Izuku zdawał się już niczym nie przejmować. Może to przez to, że od kiedy trafił do szpitala nie widział Shoto w czym swój udział miał też Bakugo pilnujący aby nikt nie przeszkadzał przyjacielowi, a może to przez ulgę jaką była świadomość, że już jest dobrze. Omega postanowił samemu też nie kontaktować się z ojcem dziecka, a przynajmniej na razie. Co za tym idzie alfa nie został poinformowanych ani o wypuszczeniu Deku ze szpitala, ani o jego stanie zdrowia, ani nawet o tym czy dziecko w ogóle żyje. Bakugo nie chciał się wtrącać w życie i decyzję niższego bardziej niż to konieczne, ale sam uważał zachowanie przyszłej matki za nieco przesadzone. To fakt Todoroki był winny nie ma co do tego wątpliwości, jednakże faktem było też to, że alfa bardzo martwił się o omegę i dziecko, a takie odbieranie mu informacji, które mu się należą jest bezsensowne, głupie i nie na miejscu. Niestety Izuku uważał inaczej. Katsuki nie twierdził, że bohater numer dwa jest bez winy, bo był bezsprzecznie winny, ale uważał również, że biorąc pod uwagę całą kondycję zarówno materialną jak i psychiczną omegi, Deku powinien dać swojej alfie chociaż jeszcze jedną szansę. Jedną jedyną. Ostatnią. Jeśli i ty razem heterochromik by zawiódł to blondyn policzył by się z nim osobiście. Oczywiście Izuku jest dorosły i zrobi co zechce, a właściwie to już to zrobił. I tak oto skończyli w takiej sytuacji, że Shoto pisze do blodnyda SMS'y niemalże co dziesięć minut, a zadzwonić z zapytaniem o stan zdrowia jego małej rodziny potrafił nawet w środku nocy. Katsuki był już na granicy wytrzymania przez co tylko bardziej chciał aby przeznaczeni wyjaśnili to między sobą bez zawracania mu głowy. Raz. Jeden raz odebrał od rywala i od razu tego pożałował. Todoroki zalewał go pytaniami zupełnie jakby przez cały dzień nie robił nic innego, a tylko pisał listę o co jeszcze zapytać. Blondyn zbył go wtedy zwykły "Już jest dobrze", ale najwidoczniej to nie wystarczyło. Wcale nie dziwił się alfie. Głos w jego głowie musiał go zamęczać. Ale. W tej sytuacji nawet ktoś tak wspaniały jak Bakugo nie mógł zmusić Deku do rozmowy. Alfa uśmiechnął się lekko gdy zadowolony omega ubrany w bluzę Shoto, której już chyba nie miał zamiaru mu oddać stanął przed nim trzymając w rękach wypis

- To idziemy - zaśmiał się radośnie niższy wychodząc z budynku. Zapiął zbyt dużą bluzę i pomachał do chłopaka swojego przyjaciela. Bakugo warknął słysząc kolejne powiadomienie o SMS'ie po czym zerknął na telefon. Oczywiście, że Mieszaniec. Któż inny mógłby to być? Zignorował wiadomość i włożył telefon spowrotem do kieszeni poprawiając torbę na ramieniu. Już miał zamiar wcisnąć omedze torbę, która była zadziwiająco lekka i nakrzyczeć na niego gdy zielonooki z lekkim przerażeniem w oczach odwrócił się do przyjaciela cały spięty - Kacchan... - zacznął wbijając wzrok w podłogę. Czuł się dziwnie. Tak jakby ktoś go obserwował nie czuł tego od bardzo bardzo dawna, aż do teraz. Blondyn spojrzał na niego dziwnie i zmarszczył brwi - Mam wrażenie, że ktoś się na nas gapi...- szepnął lekko zażenowany swoimi przypuszczeniami. W rzeczywistości jednak tak było. Patrzyły się na nich setki par oczu. Jak mogli by nie patrzeć na kogoś kto nie dość, że jest ciężarną męską omegą to jeszcze został przywieziony do szpitala przez inną alfę, a odebrany przez inną... Do tego obie te alfy są zawodowymi bohaterami usytuowanymi dość wysoko w rankingu. W oddali zauważył kilku paparazzi i fotografów, których o dziwo skutecznie powstrzymywała szpitalna ochrona - O co chodzi?- wyższy podążył za jego spojrzeniem i przychnal pod nosem

- A. To. Do sieci wyciekły zdjęcia jak Todoroki niesie cię na rękach i filmik jak krzyczy na pielęgniarkę, że jest twoją alfą. Do tego teraz to ja i Kirishima cię odbieramy. To na prawdę niezła pożywka dla mediów. Będą grzmieć... Ha! Ciekaw jestem jak śmieć wytłumaczy się z tego narzeczonej - Bakugo zaśmiał się cicho, ale gdy zielone duże oczy zwróciły się w jego stronę, a jedyne co w nich widniało to dezaprobata umilkł i ruszył w stronę samochodu ciągnąc za sobą niższego za rękaw bluzy. Mała torba z ubraniami i rzeczami do higieny została przez niego rzucona na tylne siedzenie. Blondyn puścił rękę omegi i z uśmiechem obradował partnera czułym pocałunkiem wyjmując mu przy tym kluczyki z ręki - Ja prowadzę- zaśmiał się cicho. Deku widząc przyjaciela tak szczęśliwego nie mógł powstrzymać promiennego uśmiechu cisnącego się mu na usta. Posłusznie udział na siedzeniu z tyłu i zapiął pasy zamykając przy tym drzwi. Za kierownicą tym razem usiadł blondyn i marudząc pod nosem na partnera zaczął poprawiać lusterko i fotel tak, aby to jemu było tym razem wygodnie - Jak zwykle... Zawsze coś mi tu poprzestawia...- prychnął próbując wymacać małą rączkę aby obniżyć nieco siedzenie i odsunąć je od kierownicy. Zielonooki pogłaskał brzuch i spojrzał za okno gdzie było jeszcze widać ośnieżony szpital, z którego na szczęście został już wypisany - Oi. Deku

- Hmm?- zielonooki odwrócił głowę w stronę przyjaciela. Ich wzrok spotkał się w lusterku. Tym razem omega patrząc w oczy mężczyzny już nie odczuwał strachu jak kiedyś. Czuł się przy nim bezpieczny. A na pewno bezpieczniejszy niż bez niego.

- Wiesz... Kurwa! Sam nie wierzę, że to mówię, ale... Mieszaniec chyba na serio się martwi. Non stop pisze do mnie albo dzwoni żeby zapytać jak się czujesz bo ty go zlewasz. Wiem, że to dupek, ale to nie jest do końca w porządku - mruknął powolnym płynnym ruchem skręcając. Co jakiś czas zerkał w lusterko aby móc złapać kontakt wzrokowy z Deku - Więc porszę... Weź do niego zadzwoń bo już mam go kurwa dość - prychnął pod nosem nie wierząc, że właśnie prosi o coś tego nerda. Izuku zamrugał kilka razy równie zdziwiony słowami przyjaciela i po chwili energicznie pokręcił głową

- Nie ma opcji. Nie chcę go widzieć. Nie obchodzi mnie to. Niech się martwi - warknął naburmuszony. Nadal był odrobinę zły. Mimo, że nie obwiniał tylko Shoto o to wszytko nie chciał spotkania. Wiedział, że wtedy by mu wybaczył bez zastanowienia. A tak być nie może

Nasza alfa! Chce do alfy! Potrzebujemy alfy!

- On na serio myśli, że dzieciak nie żyje. - zaczął powoli zastanawiając się jakich słów użyć. - Zadzwoń do niego i powiedz, że jest w miarę dobrze, i że to krwawienia nie było groźne. - mruknął zatrzymując się na światłach i przeczesując dłonią swoje niesforne włosy - Jako alfa też się przejmowałem, Kiri tak samo, mogę sobie tylko wyobrazić jak on się zamartwia. Przecież jest twoją... waszą alfą. Może i jest dupkiem. Może i go nienawidzę, ale jest ojcem tego malucha. Chyba zasługuje na szansę co? Jeżeli już nawet ja go chwalę to coś znaczy - zaśmiał się pod nosem skręcając w jedną z uliczek gdy zaświeciła się zielona strzałka na sygnalizacji świetlnej

- Kacchan... Nie wiem czy dam radę na niego spojrzeć - westchnął ciesząc się, że ma tak wspaniałego przyjaciela. Doceniał jego troskę jednak nie uważał, aby był już gotowy na taki krok jak wybaczenie Shoto

- Poza tym przyszedł pogadać, a w końcu nic sobie nie wyjaśniliście. Może jak zadzwonisz i nie będziesz widział jego ochydnej mordy to się mniej zdenrwujesz - wzruszył  ramionami ze śmiechem i zatrzymał się przed blokiem, w którym mieszkał Midoriya - Spróbujcie się dogadać...

- Mhm... Spróbujemy- uśmiechnął się zielonooki i otworzył drzwi odpinajac przy tym pas

- To co? Może zaprosisz nas na herbatkę?- mruknął blondyn wysiadając z samochodu. Po chwili to samo zrobił czerwonooki, który to tym razem został zmuszony do noszenia torby ciężarnego Izuku

- Jasne. Chodźcie- promienny uśmiech omegi lekko rozświetlił jego zmartwione oblicze. Chłopak wyjął z kieszeni klucze i ruszył do wejścia od klatki.

Nie sprawdzone. Mam nadzieję że się podobało.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top