Część XIII
N.P.W Michi Akane
Na błękitnym niebie szybko zaczęły gromadzić się ciemne chmury. Śnieg coraz mocniej padał, co powodowało gorszą widoczność.
Przemierzaliśmy wiele lasów, aż zastaliśmy dość sporą wspinaczkę. Skała była popękana więc dało się na nią wdrapać, lecz niektóre szczeliny wydawały się być kruche.
- Wspinaj się szybko. Stabilne to, to się nie wydaje. - Powiedział, a co jeśli nie umiem na to wejść? Nigdy czegoś takiego nie robiłam, a do tego mam to robić szybko?!
Przełknęłam głośno ślinę i gdy dopiero co zaczęłam stopniowo kłaść nogi - Mika już dawno siedział na śniegu i na mnie czekał. Po kilku minutach jak weszłam na połowę, chłopak wychylił się mówiąc.
- Jak nie wejdziesz tu w ciągu dziesięciu sekund to osobiście cię z tego zwale. - Pogroził, a potem wzdychając stał i patrzył co zrobię. Przyśpieszyłam przez co jedna z szczelin ukruszyła się i spadłam na ziemie. Na początku trochę bolały mnie plecy, ale po chwili podniosłam się ignorując ból. Nie było to strasznie wysoko, ale dobrze, że nie byłam na samej górze.
- Jak tu wejdziesz dostaniesz batonika. - Pomachał mi nim przed twarzą jakby wołał do siebie psa. Odwarknęłam pod nosem i zaciskając pięści ze złością wspięłam się po uciążliwym terenie.
W końcu sapiąc i dysząc stanęłam w rozkroku łapiąc łapczywie oddech.
- Brawo. - Pogratulował sarkastycznie rzucając wafelkiem w moją głowę. Odbił się od moich gęstych włosów i upadł na śnieg. Kiedy się wyprostowałam podniosłam go przy okazji. Otwierając go z papierka, zapytałam.
- Tak właściwie to skąd go masz? - Znów się zapomniałam, że nie odpowie mi na zbędne pytania.
- Skończysz z tymi głupimi pytaniami? - Odpowiedział z usłyszaną irytacją w głosie, następnie wstając poszedł dalej. Zbiegł z góry tak szybko, że straciłam go z oczu.
Na dole znajdowało się puste pole, a przed tym mały gąszcz. Zrobiłam krok do przodu, żeby ześlizgnąć się z tego tak jak on, lecz tylko poślizgnęłam się i zjechałam na tyłku. Potem przewróciłam się na brzuch, aż w końcu wpadłam w czyjeś objęcia. Przez chwilę w mojej małej główce narodził się pomysł, że to Mika, ale kogo ja chce oszukać. On najchętniej zrobiły mi zdjęcie, oprawił je w ramkę i powiesił w moim domu.
Zobaczyłam wysokiego ochroniarza, który popatrzył zaniepokojonym wzrokiem.
- Dzień dobry panienko. Czy wie pani, że to bardzo niebezpieczne tak sobie zjeżdżać z pagórków? - Postawił mnie, a ja wlepiałam w niego wzrok nie wiedząc do powiedzieć.
- Ja- Wypowiedziałam nie mając pojęcia co dalej zrobić.
Zza sylwetki mężczyzny dojrzałam Mikę, patrzącego wprost na mnie. Wkrótce gliniarz również go zauważył.
- Zgubiliście się? Może chcecie podwózki, co?
- Właściwie to bawiliśmy się i chcemy wrócić do domu. Do tamtego miasta. - Wskazał gestem ręki, na co funkcjonariusz skinął głową i poprawiając swoją czapkę, przekręcił kluczyki w samochodzie i zaprosił nas serdecznym uśmiechem do środka.
Podeszliśmy do niego. Zanim jednak weszłam czarno włosy odwrócił się i dodał.
- Proszę pana, a co tam jest? - Tym razem pokazał bezpośrednio palcem. Udając oczywiście głupiego dzieciaka. Brzmiał jakby na prawdę się bał. Sęk w tym, że tylko ja umiem wyczuć, że jest to udawany lęk. To może i lepiej, jeśli by go złapali to ja bym została oskarżona o współpracę. Dlatego czy chce czy nie, los skazał nas na siebie, a ja muszę mu pomagać.
- Wybacz, mógłbyś pokazać jeszcze raz? Wydaje mi się, że nikogo nie- Odwrócił głowę w stronę nastolatka, który podskakując kopnął go kolanem w twarz. Mężczyzna upadł na maskę samochodu, a Mika szybko przebił mu gardło nożem. Schował narzędzie do kieszeni, a faceta zwalił z wozu.
- Szybko wsiadaj, może tu być więcej psów. - Powiedział ze spokojem, a potem usiadł za kierownicą. Posłusznie wykonałam jego polecenie i zapinając pasy nie mogłam powstrzymać się od komentarza.
- Ty w ogóle umiesz prowadzić?
- Gdybym nie umiał to chyba bym nie wsiadał do auta, nie? Pomyślisz czasem? - O dziwo odpowiedział mi bez irytacji w głosie, dodałam więc za chwilę.
- Ciebie nie da się rozgryźć.
Ruszyliśmy szybko, a samochód jechał bardzo szybko. Po chwili jego prędkość na prawdę mnie przestraszyła.
- Mógłbyś zwolnić? Przed nami gęsty las, jak chcesz wyminąć te wszystkie drzewa?! - Powiedziałam trochę zdenerwowana.
- Nie panikuj, ale hamulce nie działają.
- Co?! - Wybuchłam z nie dowierzania.
- Co teraz zrobimy? Mam wyskoczyć z samochodu przy takiej prędkości?! - Zbliżył się mówiąc tuż przy moim uchu.
- Jak będziesz się zastanawiać to auto tylko bardziej przyśpieszy. - Po czym odpiął mój pas i otworzył drzwi z mojej strony. Wyskoczyliśmy uderzając o twardą ziemie. Na szczęście gruby i miękki śnieg zamortyzował nasz upadek. Toczyliśmy się po trawie jeszcze kilka sekund, a potem ogromny huk nie mógł nie zwrócić naszej uwagi. Spojrzeliśmy tam odsuwając się od siebie, a samochód uderzył w drzewo. Cała maska zgniotła się i szyby - pękły, a szkło było porozrzucane wokół pojazdu.
- O mało co nie zginęliśmy! - Powiedziałam krzyżując ręce.
- Jeśli chcesz kogoś obwiniać, zacznij od szukania błędów u siebie. - Odparł odwracając się i otrzepując ze śniegu. Po chwili również to zrobiłam, a jak emocje opadły to podążałam za nim.
- Wybacz, byłam zdenerwowana. - Dodałam, ale on nie odpowiadając szedł dalej. Ja także to cały czas robiłam. Nagle coś uderzyło mnie w tył głowy. Bezwładnie opadłam na śnieg, a Mika odwrócił się patrząc na mnie. Wtem tuż przed nim wyskoczyła zza krzaków laska ubrana w ciemny obcisły kombinezon. Czarne, długie rozpuszczone włosy opadały na plecy. Na głowie miała opaskę z kocimi ciemnymi uszami. Ponad to, nosiła tego samego koloru rękawiczki oraz kozaki na płaskim spodzie.
Podniosła nogę z zamiarem zaatakowania Miki, lecz on szybko odskoczył do tyłu i robił to kolejny raz gdy przeciwniczka machnęła ręką. Wreszcie zbliżył się do niej i złapał ją za lewą rękę. Ścisnął i złamał jej kość, ale ona nic z tego sobie nie robiąc uderzyła go kozakiem w twarz. Złapał czubek buta wolną kończyną i przewrócił napastniczkę.
Nigdy nie mogłam się napatrzeć jak on wspaniale walczy.
Nagle zauważyłam jeszcze dwie obce sylwetki czające się zza drzewami. Czarno włosy był zajęty unikami kociej kobiety, a ja starałam się krzyczeć, lecz nie udawało mi się to. Mój głos był bardzo cichy i nie było szans by na mnie spojrzał.
Po chwili druga dziewczyna ubrana w taki sam strój, jeden wyjątek miała białe włosy opadające na plecy. Zaczęła walkę wręcz z Miką. Wtem chłopak przyśpieszył i mocno je atakował. Co chwila opadały o ziemie, albo skonały z bólu.
Po chwili ostatnia postać, mężczyzna wyskoczył na Mikę z tyłu z wyprostowaną nogą. Złapał go i zakręcił nim rzucając w biegnące kocie laski.
Jednakże, on odbił się od ziemi i zaśmiał cicho.
Ubrany był, także na czarno, zaś jego kolor włosów przypominał kasztanowy. W pewnych miejscach dało się dostrzec mieszankę ciemniejszego brązu. Moją uwagę zwróciły jego bordowe oczy, które wpatrywały się w czarno włosego.
- Więc czego chcą ode mnie ''Kuro Neko?''* - Ziomek uśmiechnął się i pochylił do przodu mówiąc.
- Cóż za zaszczyt zostać rozpoznanym przez najgroźniejszego przestępce na świecie, nazywam się Kai, a to są Rey i Rena. Mamy rozkaz cię złapać, a więc poddaj się. - Wyprostował się, a jego partnerki posłusznie stanęły obok niego i gdy mówił ich imiona, ukłoniły się.
Mika tylko stał przyglądając się im, a potem opuścił na chwilę głowę. Z powrotem podniósł ją ruszając szybkim ciosem na chłopaka. Dziewczyny wyskoczyły zasłaniając go, a wtedy czarno włosy odbił się z jednej nogi i przeleciał nad nimi. Znalazł się zza facetem, którego próbował dźgnąć nożem. Trafił go, a potem odsunął się. On tylko upadł, a potem kobiety, których wyraz twarzy stał się groźniejszy szybciej zaczęły atakować czarno włosego.
- Tak łatwo nas nie pokonasz. - Poinformował go i powstał jak gdyby nigdy nic. Kocicie rzuciły się na niego i atakowały ze wszystkich stron. Trwało to kilkanaście minut, aż w końcu przyśpieszyły. Spojrzałam na jedną. Stanęła z boku i połknęła jakąś małą tabletkę po chwili ruszając szybko na Mikę. To coś musiało dawać im siły, bo widziałam jak Mika zaczął się po woli męczyć ich ciosami. Wreszcie zaczął kontratakować przez co sporo oberwał. Spowodowane było to tym, że biało i czarno włosa wymachiwały kończynami coraz szybciej i szybciej.
Bordowo oki uśmiechnął się i odwrócił w moją stronę. Potem spojrzał na Mikę mówiąc.
- Nie przyszłoby mi do głowy, że znany na całym świecie morderca ma pomocnika. - Jedna z kobiet unikając ataku chłopaka dodała.
- Może chce, żeby mu zastąpiła poprzednią. - Zachichotała i kopnęła go pełną parą, na co on zareagował tak jak cały czas. Blokował ich ciosy, lecz z czasem zaczęło robić się to coraz trudniejsze.
- Pewnie jest tak slaby, że musi mu pomagać. - Dodała z czasem druga.
- A może po prostu ma mu zastąpić tamtą blondynkę. - Wybuchnęła śmiechem stając z boku. Nagle Mika zatrzymał się i patrząc w ziemie nie wiedziałam co robi, ale wyglądał jakby miał zaraz wybuchnąć. Stał tak, że cień padał na jego oczy. Wyglądał przez te chwilę tak strasznie, a ja mogłam się w końcu ruszyć. Wstałam i przypatrzyłam się dokładnie sytuacji. Gdy jej koleżanka ruszyła na Mikę, podczas gdy tamta wciąż się śmiała w niebo głosy. Wyprostował się odpierając jej cios prawą ręką jakby zabierał dzieciakowi cukierka. Wtedy zauważyłam. Jego źrenice wydały się nieco cieńsze co sprawiało, że wyglądał na bardziej przerażającego. Jakby tego było mało. Tylko ją lekko dotknął, a ona poleciała z taką siłą, że przeleciała przez krzaki, łamiąc wszystkie gałęzie i zatrzymała się na ziemi, jeszcze chwilę turlając się po niej.
Jej partnerka skończyła rechotanie i popatrzyła w tamto miejsce z przerażeniem. Złapała oddech by coś powiedzieć, ale natychmiast skierowała wzrok na Mikę, który w mniej niż sekundę z pustym wzrokiem wbił jej nóż prosto w klatkę piersiową. Wyjął go patrząc jej prosto w oczy, a potem patrzył jak ciało z impetem opada na ziemie. Wypluła krew i zaczęła jęczeć z bólu.
Rey wyszła z roślinności i widząc to ścisnęła pięści i w nerwach krzyczała.
- Ty... jak śmiałeś zrobić to mojej siostrze! - Zgrzytała zębami i wyskoczyła na niego z ogromną prędkością. Wcześniej czarno włosy ledwo dawał radę z ich dziwną szybkością, lecz teraz aż przeszły mnie ciarki, że zrobił tylko powolny krok do tyłu, a ona potknęła się i spadła na twarz kalecząc ją. Spojrzał na nią i wyciągnął nóż. Narzędzie aż zabłyszczało od słońca. Wtem brązowo włosy chłopak przemówił.
- Rey! Uważaj! - Doskoczył do niej i Mika trafił w niego, przez co zaczął krwawić z ręki. Szybko jednak wstał, a potem spojrzał w gniewie na nastolatka, który dalej patrzył tym samym wzrokiem.
- Wygląda na to, że ktoś się tu troszkę zdenerwował. - Rzucił mu złowieszczy uśmiech, a potem walczył. Mika dalej wymachiwał nożem, aż w końcu jego przeciwnik również to zrobił. Bili się tak dłuższą chwilę dopóki Mika znów nie wyglądał na zmęczonego. Gorzej. Zaczął się robić blady, a do tego coraz trudniej łapał powietrze.
Przez to co oni powiedzieli zaczęłam mieć wrażenie, że musiało go to gdzieś głęboko zaboleć.
W końcu jego partnerka zaskoczyła go z tyłu. Odwrócił się więc blokując cios, a z przodu niespodziewanie potraktował go paralizatorem Kai.
Wtedy upadł na kolana, a potem leżał na ziemi. Krótką chwilę patrzył na niego próbując wstać i się odegrać, lecz szybko zamknął oczy.
- No, Rey pośpiesz się i zwiąż go. - Wydał jej polecenie. Ja schowałam się za drzewem i tylko patrzyłam. Nic nie mogłam zrobić bo nie umiałam walczyć tak jak on. Nawet jeśli to on sam nie dał rady na całą ich trójkę.
- A co z Reną?! - Wykrzyczała tłumiąc płacz. Wewnątrz krzyczała i szlochała, czułam to.
- Przykro mi. Teraz priorytetem jest go zabrać do szefa. Milly na pewno się ucieszy, że ma kogo pilnować.
Wytarła łzy, które skapnęły jej na policzek i zawiązała mu ręce i nogi łapiąc go przez pas i zanosząc w stronę lasu.
Kai stał jeszcze chwilę, a gdy wyczułam, że się odwraca schowałam się. Kucnęłam i zakryłam twarz ręką, żeby nie usłyszał mojego oddechu. Dało się usłyszeć tylko lekki szum wiatru. Słyszałam jak westchnął, a potem szedł w tym samym kierunku. Odwróciłam się i widziałam jak trochę krwawił, a kocią kobietę zostawił. Trochę było mi jej żal, ale to oni są tutaj źli.
Odetchnęłam z ulgą i wychodząc zza drzewa usłyszałam nagłe.
- Mam cie! - A potem tylko ciemność.
► Mam nadzieję, że ci się podobało ^^
C.D.N
Kuro Neko* - Nazwa trzyosobowej grupy łowców nagród stworzonej na potrzeby opowiadania. Po japońsku nazwa oznacza ''Czarne Koty''.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top