Część V
Akane rozkoszowała się upieczoną rybą w kuchni.
Pomieszczenie nie było wielkie oraz jakoś super udekorowane.
Stały w niej wszelkie potrzebne do życia przedmioty oraz rzeczy. Jej dom również nie wyróżniał się wielkością. Można rzec, że był dość przeciętny. No może oprócz bardzo szpiczastego dachu, który był ozdobiony z drogiego drewna. Na zewnątrz znajdowała się działka. Należała do jej babci, mieszkającej w sąsiednim mieście. Teraz została całkowicie sama, jej dziadkowie przyjeżdżali bardzo rzadko. Im była starsza tym rzadziej. Szkoła, do której chodzi przeszła pożar kilka miesięcy temu. Obecnie nadal trwa remont. Jeśli chodzi o oceny, była bardzo mądra po swoim ojcu. Nie posiadała w klasie,ani w szkole. Żadnych kolegów czy koleżanek, oprócz tej dwójki: Ayi i Kiyomi. Te dwie księżniczki pochodziły z zamożnych rodzin i przyjaźniły się z nią, ponieważ wychowawczyni potajemnie im kazała. O tym nigdy się nie dowiedziała. Pani Seiko uwielbiała ją i nie chciała, by czuła się samotna.
Gdy zjadła posprzątała po sobie talerz, wkładając go do zmywarki. Później ubierając kurtkę wyszła na miasto. Idąc główną ulicą, przeszła obok jednego ze sklepów z odzieżą. Na miejscu zauważyła, znajomą sylwetkę. Osoba ta wychodziła ze sklepu. Trzymała w ręku reklamówkę, z której wystawał rękaw czarnej kurtki. Przyglądała się i przeszedł ją zimny dreszcz. Jak tak znany morderca, porusza się tak beztrosko po mieście? Wzięła głęboko wydech i uspokoiła się. W sumie coraz bardziej ją ciekawił. Wyglądało na to, że na prawdę ją kupił, a nie ukradł. Zaśmiała się i ruszyła przed siebie chodnikiem. Przypomniało jej się, że gdy go spotkała to także udawał normalną osobę. Spojrzała na niego po raz ostatni. Nie nosił kaptura ani chusty, a więc to tak. Zrozumiała wtedy dlaczego nikt go nie rozpoznaje. Nie znają jego twarzy, to dlatego, zaś ona znała. To by oznaczało, że zabija każdą ofiarę i nie pozwolą jej żyć, żeby nikt nie wiedział jak wygląda. W tym momencie przeszedł ją zimny dreszcz i szybko zawróciła.
Nie zwróciła już uwagi na to, w która stronę on poszedł. Miała dobre przeczucie, że jednak jej nie odpuści,więc przyśpieszyła. Co prawda nie zna jego nazwiska ale zna jego imię. To oczywiste, że mógł podać jej fałszywe, lecz jej zdolność polegała na tym, że idealnie potrafi to wyczuć. Czyjejś ukryte emocje, czy ktoś kłamie i tym podobne. Nie kłamał, była tego pewna. Jego dokładne opisanie wyglądu, na pewno ułatwiło by policji schwytanie go. Nie dziwiła się mu wcale. Na jego miejscu zrobiłaby dokładnie to samo.
Zamyślona nastolatka zbliżała się w stronę domu. Nagle skręciła w boczną ulice - był to skrót do jej celu. Weszłam nawet nie widząc jakiegoś ciemnego cienia odbijającego się od ściany. Nim zdążyła jakkolwiek zareagować, ta osoba złapała ją za rękę i rzuciła na ścianę. Zsuwając się z niej wypluła ślinę, którą się zadławiła, a następnie spojrzała na przeciwnika.
N.P.W - Michi Akane.
Był to nie kto inny jak właśnie Mika. Wiedziałam co mnie czeka, lecz w głębi duszy zrobiło mi się trochę smutno. Nie chciałam ginąć, to chyba był zły pomysł. Ale czy na pewno? Spostrzegłam wtedy, że miał na sobie te czarną bluzę, którą kupił wychodząc ze sklepu. Więc tak ona wygląda. Wydawało się, że jest bardzo ciepła, ale też nie krępuje ruchów. Idealna na bicie się z jakąś osobą. Usłyszałam ludzi idących obok chodnikiem. Wystraszyłam się gwałtownego ruchu z jego strony. Pociągnął mnie do siebie i uderzył kolanem w brzuch. Tak mnie zabolało, że jedyne co zrobiłam to oplułam chodnik krwią. Zanim skręciliśmy w lewo, idąc drogą usłyszałam śmiechy ludzi. Domyśliłam się, że zrobił to celowo, abym nie mogła krzyczeć ani się wyrwać. Tak, żeby zwrócić na siebie uwagę przechodniów. Czułam się słabo, lecz po paru minutach wróciły mi siły. Dotarło do mnie, że nie ma sensu się z nim siłować po tym co widziałam. Po paru minutach przenieśliśmy się do lasu.Zrzucił mnie z siebie, uderzyłam tyłkiem mocno o ziemie. Jęknęłam, a potem popatrzyłam na niego. Miał w rękach grubą linę, którą szybko zawiązał mi kończyny. Próbowałam coś powiedzieć, lecz nie miałam pomysłu co. Zawiązał mi ręce i nogi mocnym supłem. Mimo wszystko stawiałam opór, więc ogłuszył mnie pacnięciem ręki.
Podczas gdy Mika zawiązywał kończyny ofiary. Nie daleko znajdowała się rzeka, miał zamiar zrzucić tam dziewczynę. Gdyby zabił ją w ten sam sposób, co inne zmarłe osoby. Wtedy wszystko wskazywało by na jedną i te samą osobę. Może i jest znany, lecz nie jest jedynym mordercą na tym świecie. Dla zmyłki zmieniał zawsze sposoby mordu. W chwili, kiedy miał ją podnieść usłyszał bardzo mocny szelest liści. Zatrzymał się, a nagle niebo radykalnie się ściemniło, przez czarne chmury pojawiające się na nim.
Słońce ukryło się za nimi, a wiatr gwałtownie się zerwał i rozwiał grzywkę chłopaka. Odgłos tupnięcia o ziemie sprawił, że Mika spojrzał za siebie.
Z cienia drzewa wyłoniła się męska sylwetka, lecz nieco niższa od niego.
Włosy miał podobnej długości co chłopak naprzeciwko. Jedyną w nich różnicą było to, że są one śnieżno białe i troszkę krótsze. Zaś oczy miał koloru jasnej zieleni liści, pasowały do jego bladej cery. Był ubrany w biały płaszcz wystający poza tyłów.
Oprócz górnej części ubrania jego dolna była nieco ciemniejsza. Mrocznawe, mocno podarte dżinsy nie zapominając o obuwiu. Nie wyróżniało się niczym szczególnym prócz tego samego odcienia co górna część ubioru. Shitai odwrócił się w jego stronę.Osoba stojąca w cieniu miała na sobie szyderczy uśmiech. Podchodził powoli w jego stronę i powiedział.
- Kopę lat Mika!
► Mam nadzieję, że ci się podobało ^^
C.D.N
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top