Część II

Otworzyłem oczy, rozejrzałem się dookoła i zaobserwowałem, że znajduję się w niewielkim pomieszczeniu.
W pokoju, w którym stał pod ścianą jasny, ceglany piec oraz szafa wyrzeźbiona z ciemnego brązu drewna. Stykała się z rogiem łóżka, na którym spoczywałem.
Nawet ładnie urządzony. - Pomyślałem.
Zostałem przykryty długim i ciepłym, ciemnym kocem w kratkę. Lekko się podniosłem, a do pokoju weszła dziewczyna w podobnym do mnie wieku.


Była prawie mojego wzrostu. Miała niebieskie wyróżniające się oczy, sympatyczny uśmiech, młodą i gładką cerę oraz włosy - jasnego koloru blondu proste i rozpuszczone.
Sięgały do ramion i zwisały na jej plecy.
Jej sylwetka jest szczupła, a dziewczyna miała na sobie ubraną grubą koszulkę w odcieniu błękitu. Spod niej wystawały białe rurki mocno podkreślające jej uda oraz pośladki. Zaś na stopach miała czarne i sięgające do kolan glany. Na jasny podkoszulek miała założoną śnieżno białą kurtkę z futerkiem lisa na kapturze.

Przeszła obok mnie, w tym samym czasie zerwałem się nagle z legowiska. Czując przy tym mocny ból w okolicach brzucha. Usiadłem więc z impetem na krawędzi sofy. Obserwowałem ruchy nieznanej mi nastolatki.
Usiadła na fotelu stojącym naprzeciw mnie mówiąc.
- Cześć, mam na imię Akane, co do nazwiska nie przepadam za nim, lecz nazywam się Michi.
No, a ty jak się nazywasz?

Spytała uśmiechając się, czego ja nie powtórzyłem.
- Nie boisz się pomagać nieznajomym? - Zapytałem nie interesując się jej odpowiedzią, zaś mimo to lekko mnie ona zaskoczyła.
Dziewczyna podparła podbródek ręką i po chwili zastanowienia powiedziała beztrosko.

- No cóż.. lekcje samoobrony do czegoś się przydadzą. - Parsknęła śmiechem.

- Oczywiście tylko żartuje.. jasne, że nie powinnam ale żal mi ciebie było. Jeżeli wdałeś się z kimś w bójkę to po prostu przeproś te osobę. - Dodała kierując wzrok na moją zakrwawioną bluzę.

Szlag, zupełnie o tym zapomniałem, lecz najwidoczniej nie wiedziała kim jestem.

Skierowałem wzrok na ścianę obok niej, która wydawała się być o wiele bardziej interesująca niż jej osoba. Przemyślałem podczas gdy ona do mnie mówiła, czy dobrze będzie jak teraz pójdę.
Policjanci na pewno cały czas szukają mnie przeszukując lasy, lekkomyślne było by znów przed nimi uciekać, skoro zostałem postrzelony przez tego idiotę. To prawdopodobne, że wezwali już posiłki, a ja nadal byłem osłabiony i chwilami kręciło mi się w głowie.
Starałem się nie pokazywać tego po sobie. Nie mogę tu zostać, a ją lepiej zlikwidować jak wszystkich widzących moją twarz.
Odczuwałem także ulgę. Ulgę, że jeszcze żyje.
Z przemyśleń wyrwał mnie jej kobiecy głos.

- Nie masz się czym martwić, mieszkam sama od kąt moi rodzice zginęli w wypadku lotniczym -
Po tych słowach uśmiech znikł jej z ust.


-Czasami odwiedzają mnie moje dwie koleżanki ze szkoły. A! właśnie, zdradzisz mi swoje imię? Ja Ci już swoje podałam! - Zapytała entuzjastycznie, nagle ożywiając jakby nic się przed chwilą nie stało.

Spojrzałem na nią, a następnie mruknąłem pod nosem, po co jej ta informacja skoro i tak ją prędzej czy później zabije.

- Proszę! - Krzyknęła pokazując maślane oczy.

Spojrzałem na nią obojętnie, nie lubiłem swojego imienia, lecz mojej obecnej nazwy nie mogłem zdradzić gdyż od razu zadzwoniłaby po gliny. Po chwili zastanowienia doszedłem do wniosku, że nie ma co zmyślać jakichś imion skoro i tak niedługo dołączy do swoich rodziców.

- Och, no nie bądź taki to tylko imię, czemu taki jesteś! ehh.. jak chcesz, to ja idę przynieść ci coś do picia.. ale nie powinnam! - Odeszła z lekkim przytupem, szybko wyszła z pokoju i zniknęła za progiem drzwi.

Westchnąłem i podczas jej nie obecności przyjrzałem się dokładniej pomieszczeniu. Nie było żadnych rzeczy, którymi mogłaby się obronić co dawało mi większe poczucie pewności siebie w nieznanym mi otoczeniu.
Postanowiłem wstać, więc podniosłem się i stopniowo stawiałem nogi na podłodze. Tak jak przypuszczałem, bolało ale taki ból był dla mnie niczym.
Większe cierpienie wytrzymywałem. Mimo wszystko gdy stałem zaczynało mi się robić niedobrze, lepiej będzie jak natychmiast udam się do swojej bazy.
Odwróciłem głowę do tyłu i ujrzałem duże okno, wystarczy, że je otworzę i nim wyjdę. Jednak co jeśli policja nadal jest w lesie, skoro ona tu mieszka to może czegoś się dowiem.


Weszła z powrotem do pokoju. Postawiła dwie przeźroczyste szklanki wody, na małym stoliku obok mnie z niezłą siłą, siadając energicznie na fotelu. Chwyciła za filiżankę i wzięła jeden, a porządny łyk.

- Ano.. - Próbowałem zadać pytanie przerywając niezręczną cisze.

Spojrzała na mnie już mniej ostrym wzrokiem.

- O! jednak zdradzisz mi swoje imię?! - Wyczułem zadowolenie w jej nagłym krzyknięciu. Na prawdę była dziwną osobą.
- Nie, chciałem się o zapytać, czy udzielisz mi odpowiedzi na jedno pytanie? - Akane ponownie spojrzała na mnie z irytacją. Obrażonym tonem odparła.
- W takim razie nic Ci nie powiem! - Nie sądziłem, że będzie taka uparta, więc nie miałem wyboru.

- Mika.. - Parsknąłem z niezadowoleniem.

- Mika?! uuuuuu!!! ale słodko !! - Zaczęła piszczeć i skakać po fotelu.

Jakbym gdzieś to już słyszał...

Kompletnie nie rozumiałem jej reakcji, zaś zignorowałem to i postanowiłem dokończyć pytanie.

- Teraz udzielisz mi odpowiedzi? - Zapytałem nie pokazując, że zależy mi na odpowiedzi.

- Jasne! to co takiego chcesz wiedzieć? - Dodała, a kąciki jej ust podniosły się.

- Mhm.. kręci się ktoś w tym lesie? - Ciągnąłem patrząc w okno za mną.

- Hm.. możesz bardziej sprecyzować to pytanie? - Przekrzywiła lekko głowę.

- Widziałaś jakąkolwiek osobę, która mogła by być na zewnątrz? -
Odpowiedziałem zbytnio się nie rozgadując.

- Niech pomyślę... O! tak.. zdaje mi się, że widziałam dwóch policjantów.
Wyglądali na bardzo zajętych, a ja nie chciałam im przeszkadzać dlatego ominęłam ich, a wtedy znalazłam ciebie. - Odpowiedziała z satysfakcją w głosie.

- Ile czasu minęło od kąt tu jestem? - Rzuciłem następne pytanie, co ona zauważyła.

Spostrzegawcza jest, może być niebezpieczna


- Miało być jedno pytanie! - Powiedziała chichocząc radośnie.
- Z dwie lub trzy godziny spałeś. teraz moja kolej. Dużo jeszcze tych pytań? Może napijesz się wreszcie i odpoczniesz, zamiast bawić się w detektywa. - Powiedziała krzyżując ręce.

Olałem jej pytanie i skupiłem się na własnych przemyśleniach. Musieli już dawno opuścić las.
Kiedy miałem się podnosić i zaatakować dziewczynę aby uciec, niespodziewanie zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Zaczekaj, to pewnie koleżanki! - Dodała nagle wręcz zrywając się z fotela i prawie tracąc równowagę w biegu, złapała za klamkę i przekręciła ją.

Ujrzała w nich jednego funkcjonariusza trzymającego w ręku notes. Miał w spodniach pociski, a pod kurtką spluwę. Wychyliłem się słysząc męski głos i dokładnie go przeszukałem wzrokiem. To była ta sama osoba, która mnie postrzeliła, miałem ochotę odrąbać mu głowę na oczach tej dziewczyny, lecz nie wyszło by mi to w takim stanie.
Pohamowałem się, tłumiąc głęboko żądze krwi. Kiedy indziej się im odpłacę, a szczególnie to jemu.

Wiedziałem, że Akane wszystko mu wygada, dlatego regenerując siły podchodziłem do tylnego ''wyjścia''

Wcześniej popełniłem spory błąd lekceważąc ich, ale to się więcej nie powtórzy.
W przyszłości to oni będą żałować, że zlekceważyli mnie.
Otworzyłem wreszcie okno i wyślizgnąłem się.


- Ah, to pan policjant, co pana tu sprowadza? - Zadała mu pytanie czując zaniepokojenie.

- Dzień dobry Akane! Czy mogę Ci zadać kilka pytań? - Mówił mężczyzna patrząc w swój notatnik.

- No, dobrze. - Odparła cicho.

- Rozumiem, dziękuje za współpracę, czy panienka zauważyła ostatnio jakiegoś podejrzanego typka? - Uniósł brwi w oczekiwaniu na odpowiedź.

- To znaczy? - Ciągnęła drżącym głosem.

- Z daleka mógłbym przysiąść, że to człowiek równy mnie, lecz to nadal dziecko. Zdaje się, że twój rówieśnik, Akane ile masz lat?
- Szesnaście. - Dodała czując gule w gardle.
- Jeśli miałbym go bardziej opisać to nosi szarą bluzę oraz jest bardzo wysoki. Ma też kruczo czarne włosy. Więcej niestety nie mogę Ci powiedzieć, nie przyjrzałem się mu dokładnie, a jego twarzy nie znam. - Skończył mówiąc bardzo poważnym tonem.


Dziewczyna aż zamarła z wrażenia gdy zorientowała się, że na pewno on ma na myśli Mikę.

- Czyli to dlatego pytał czy kogoś widziałam w lesie.. - Mruknęła pod nosem Akane cała się trzęsąc.

- A.. kim on jest? czemu pan go szuka? - Dodała obejmując się rękoma w pasie.

- Jest to bardzo groźny morderca przemieszczający się po całym świecie. Jego działania trwają już bardzo długo i wiele osób może o nim nie słyszeć, lecz my policjanci mamy dobre źródła wiedzy.
Słuchała spuszczając wzrok i nerwowo rozglądając się za siebie.

- Popełnia zbrodnie pod nazwą ''Shitai'' dopóki jest w tym mieście mamy zamiar go złapać i zająć się nim. - Przedłużał rozmowę policjant wcale nie przejęty wystraszeniem dziewczyny.

- C-co chcecie mu zrobić? - Zapytała jąkając się.

Strach ją sparaliżował, stała jak wryta i patrzyła na gliniarza, każda normalna nastolatka wpadła by teraz w panikę i od razu kazała go aresztować, jednak ona była inna. Przełknęła z trudem ślinę i powiedziała ledwo opanowując nerwy.

- N-nikogo.. nie widziałam.. - Szybko odparła powstrzymując łzy.

Wbiła wzrok w podłogę.

- Rozumiem w takim razie życzę miłego dnia, a i gdybyś go jednak spotkała proszę od razu nas powiadomić. - Skończył policjant, pociągając za klamkę od drzwi.

- Pamiętaj młoda damo, nie wychodź sama z domu. - Trzasnął drzwiami i zniknął.

- Sama.. - Powtórzyła przeciągając ostatnie litery.

Zamknęła na chwilę oczy.
Uregulowała swój oddech.

Chwyciła za pierwszy lepszy nóż z kuchni i schowała go do kieszeni kurtki. Jednak nie miała serca by kogoś zaatakować. Nawet w samoobronie, mimo wszystko to tylko środki ostrożności.
Nie wiedziała w sumie co ma robić więc weszła zestresowana do salonu.

Miki już tam nie było za to okno otworzone na szerz przyciągnęło jej uwagę.
Z wrażenia upadła na kolana próbując stłumić w sobie płacz.
Po dłuższym namyśle zrozumiała, że on może wrócić jednak czy aby na pewno?
Na razie postanowiła zamknąć wszystkie okna oraz drzwi i nie wychodzić dzisiaj z domu.

Po kilku godzinach gdy zgłodniała, otworzyła lodówkę.
Skończył się ser, którego potrzebowała koniecznie do kanapek na kolację.
Sklep spożywczy stał jedną ulicę dalej, a właściwie był praktycznie za rogiem. Zdecydowanymi ruchami chwyciła za portfel leżący na ladzie. Podeszła do drzwi, na zewnątrz zamykając budynek. Schowała kluczyki do kieszeni kurtki, w której cały czas miała ukrytą broń.
Do drugiej włożyła portmonetkę z pieniędzmi. Zmierzałam w stronę sklepu.
Cały czas szła zdenerwowana gdyż na dworze robiło się coraz ciemniej.

Miała nie wychodzić sama..

Kiedy doszła do sklepu, kupiła potrzebny składnik i wyszła tak szybko jak weszła.
Podczas powrotu do domu ulice były strasznie wyludnione. Nie dało się dostrzec ani jednej żywej duszy, prócz tego w niektórych latarniach upiornie migały światła.

Wzdrygnęła się i skręciła w boczną uliczkę jako najszybszy skrót do domu.
Już miała odetchnąć z ulgą, gdy usłyszała dziwne dźwięki.
Przystanęła na chwilę, a w ciemnościach uliczki zobaczyła człowieka.
Po sylwetce uznała, że jest dorosłym. Był niskim facetem, przez ułamek sekundy widziała jak stał w bezruchu, a po chwili jego ciało przecięło się na pół.
Obie części upadły na ziemie z hukiem, a ciemno czerwona ciecz tryskała jak lawa z wulkanu. Zamarła z wrażenia, chciała chwycić za nóż, lecz widok takiej ilości wylewającej się pionowo krwi przyprawiał ją o dreszcze.
Gdy oczy nastolatki przyzwyczaiły się do ciemności dostrzegła w nich wysokiego chłopaka, stojącego tuż za resztkami ofiary.

Od razu wiedziała kto to, lecz zanim cokolwiek zdążyła powiedzieć bądź zrobić, było już za późno. Widziała tylko jak sunie w jej stronę. Jego niewiarygodnie szybkie ruchy. Nie mogła za nim nadążyć.

Tuż przed jej twarzą skręcił gwałtownie w lewo. Mogłoby się wydawać, że rozpłynął się w powietrzu, jednak tak na prawdę pojawił tuż za nią wbijając jej ostre narzędzie między łopatki.
Ostatnie co poczuła to uczucie niemiłosierny ból, oraz posokę w ustach.
Upadając widziała przed sobą tylko mroczki, zaś później już ciemność.
Wydawało jej się, że słyszy odgłosy syreny policyjnej, a może to była prawda?

Mam nadzieję, że ci się podobało ^^

C.D.N




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top