29

Cassandra.

Dzień wyjścia ze szpitala.

Wyniki krwi wyszły dobre, rana postrzałowa ładnie się goiła więc wypuścili mnie po trzech dniach. Z samego rana dostałam jeszcze kroplówkę przeciwbólową bym mogła normalnie dojść do samochodów i dotrzeć do domu. Pokazali mi też jak zmieniać opatrunek. Anna miała wolne więc to Gabriel pomógł mi się ubrać. Od dnia wypadku widział mnie pierwszy raz nago. Nie powiedział nic, nie skomentował odznaczających się kości ale widziałam w jego oczach ból. Nie musiałam patrzeć prosto w nie by go dostrzec.

Drugi dzień pobytu w domu.

Przyjechała policja. Na osiedlu nie było kamer więc chcieli dowiedzieć się jak faktycznie było bo Ivy jedyne co powtarzała "nie chciałam jej skrzywdzić". Nie zabrali mnie na komisariat, złożyłam zeznania w mieszkaniu. Odpowiedziałam jak faktycznie było do momentu aż nie straciłam przytomności. Gabriela również przesłuchali. Gdy zapytałam co będzie z Ivy, odpowiedzieli, że stanie przed sądem ale prawdopodobnie nie trafi do więzienia, a do zakładu psychiatrycznego na jakiś czas. Na tą chwilę jest zamknięta w areszcie i czeka na rozprawę.

Powrót do pracy.

Anna miała przychodzić co miesiąc, a przychodziła co dwa tygodnie sprawdzać czy na pewno jest wszystko w porządku i czy goi się tak jak powinno. W sumie dojście do siebie zajęło mi trzy miesiące. I też po trzech Anna stwierdziła, że jeśli chcę mogę wrócić do pracy. Ucieszyłam się na tą wiadomość bo od dwóch miesięcy jestem w domu sama i wariuje. Gabriel musiał wrócić do pracy przez nawał klientów, a towarzystwo Borysa przestało mi wystarczać. W końcu z nim nie mogę porozmawiać, on mi nie odpowie. Wróciłam też do swojej poprzedniej wagi, więc wiedziałam, że nie będę zbyt słaba by przesiedzieć cały dzień w salonie.

Minęły trzy miesiące, a on nadal nie spojrzał w moje oczy. Ciągle ucieka wzrokiem. Nie za wiele też rozmawiamy ale próbuje cały czas.

Urodziny Gabriela.

W pewnym momencie, dotarło do mnie, że nie znam daty jego urodzin. Gdy byliśmy nastolatkami nigdy o nie nie pytałam, bo on nie pytał o moje. Ale pomyślałam, że jeśli zrobię mu małą niespodziankę.. Może się ucieszy i wróci mój Gabriel. Dwa tygodnie temu sprawdziłam w jego dowodzie osobistym datę. To dziś. Wzięłam wolne w pracy. Upiekłam tort, wykupiłam lot na tydzień na Majorkę dla nas dwóch bo pomyślałam, że fajnie byłoby spędzić wspólnie czas. Oczywiście przed kupnem biletów porozmawiałam z moją szefową i Maxem czy w ogóle dostaniemy urlop w tym terminie. Zgodzili się.

Tak więc czekam aż Gabriel wróci z pracy. Ubrałam sukienkę, wyprostowałam włosy i pomalowałam się delikatnie. Jak tylko usłyszałam dźwięk silnika motoru na podjeździe rzuciłam się biegiem do salonu i podpaliłam świeczki na torcie z liczbą dwadzieścia osiem. Byłam podescytowana bo mogłam pierwszy raz świętować z nim jego urodziny. Uniosłam złoty podkład na którym był niewielki tort. Nie był duży, ale chyba będzie dobry i naprawdę się starałam. To mój pierwszy tort w życiu. Usłyszałam dźwięk otwieranych i zaraz zamykanych drzwi wejściowych. Powinnam zaśpiewać sto lat? Czy po prostu ładnie się uśmiechnąć?

Uśmiechnęłam się szeroko nie mogąc doczekać się jego reakcji. Przecież każdy cieszy się z niespodzianki urodzinowej. Gabriel wszedł do salonu, spojrzał na mnie, jednak zaraz przeniósł wzrok na tort. Zacisnął szczękę i po raz pierwszy od postrzału spojrzał w moje oczy. Widziałam złość w jego oczach.

- Nie świętuje urodzin, możesz go zjeść sama albo wyrzucić, nie dbam o to.

Wyszedł z salonu i ruszył schodami na piętro. Poczułam się jakby dał mi w twarz. Czułam jak w środku cała się trzęsę, a gula w moim gardle rośnie.

Nie mam już siły.. Ja.. Naprawdę próbuje.. Staram się..

Upuściłam tort na podłogę i sama też się na nią osunęłam. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Dlaczego on tak mnie traktuje? Co ja mu zrobiłam? Dlaczego nie chce ze mną porozmawiać, a cały czas unika? Nawet nie chce mnie dotknąć, a ja nie mam odwagi by zacząć pierwsza bo nie wiem czy się nie wścieknie. Spojrzałam na kopertę z biletami lotniczymi które leżały na stole. Chwyciłam ją i potargałam. To nie ma sensu.

Moje urodziny.

Mam dwudzieste szóste urodziny. Były one dokładnie piętnaście dni po urodzinach Gabriela. Mia zaczęła spotykać się z Maxem, a ten wygadał się jej, że Gabriel wziął dziś wolne więc pewnie coś dla mnie szykuje. Nie miałam pojęcia o tym jednodniowym urlopie. Może chciał zrobić mi niespodziankę? Może zrozumiał, że cierpię i chciał to wszystko jakoś naprawić? Byłam podekscytowana ale wiedziałam, że muszę udawać, że nic nie wiedziałam o jego wolnym. Wróciłam do domu, auto wraz z motorem stały na podjeździe więc wiedziałam, że on również jest. Weszłam do domu i od razu poczułam zapach gofrów. Ruszyłam w stronę kuchni i zatrzymałam się w progu. Gabriel spojrzał na mnie i podszedł.

- Zapomniałem o twoich urodzinach ale pomyślałem, że chociaż zrobię twoje ulubione gofry.. Wszystkiego najlepszego.

Pocałował mnie w czoło i przytulił.

Poczułam na jego ubraniach zapach innej kobiety.

Zamknęłam powieki czując jak łzy napływają do moich oczu. To nic nie znaczy.. Może.. Może po prostu jak pojechał na zakupy któraś z kobiet była tak mocno wyperfumowana, że i on nimi przesiąknął?

- Byłem w pracy i dopiero w połowie dnia przypomniałem sobie o twoich urodzinach.. Od razu poprosiłem Maxa by puścił mnie szybciej bym mógł się chociaż wykąpać przed twoim przyjazdem i zrobić te gofry..

Gabriel nie zdawał sobie sprawy, że wiem o jego urlopie. A ja nie zdawałam sobie sprawy, jak gładko może wyjść kłamstwo z jego ust. To nie perfumy kobiety ze sklepu.. Przytaknęłam tylko lekko głową.

- Dziękuję..

Wyszeptałam i odsunęłam się bo jeśli jeszcze chwilę będę wąchać perfumy innej to się rozpadne.

Rocznica śmierci Clary.

Mieliśmy jechać razem na cmentarz, ostatecznie pojechałam sama. Gabriel od jakiegoś czasu wraca późno do domu, ponoć mieli dużo pracy, ja nie wnikałam. Nie chciałam wnikać. Dwa razy w tygodniu czułam zapach tamtej kobiety. Wystarczy, że przeszedł obok mnie, a ja już czułam te perfumy. Znosiłam to, czekałam aż się przyzna. Pierwszy raz Gabriel nie wrócił na noc, a ja przepłakałam ją całą. Zapewne teraz dotykał innej kobiety, a na mnie nawet nie potrafi spojrzeć tak jak wcześniej.

Nasza rocznica.

Fakt faktem, nigdy nie ustaliliśmy jakiejś konkretnej daty od kiedy jesteśmy razem, ale ja uważałam, że to dzień w którym wyznał mi miłość. I chyba on zdawał sobie z tego sprawę bo zaprosił mnie na kolację do restauracji, kupił kwiaty. Cieszyłam się, że mój Gabriel wrócił.. Przynajmniej po części bo od jego urodzin, nie spojrzał ani razu w moje oczy. Spędziliśmy wspólnie noc, kochaliśmy się, była ta sama namiętności i pasja co jeszcze niecały rok temu.

Mój Gabriel wrócił tylko na jeden dzień, bo kolejnego dnia znów czułam te cholerne perfumy.

Początek października.

Wróciłam z Borysem ze spaceru. Już na ganku słyszałam gitarę elektryczną Gabriela. Znów grał. I to nie byle co. Grał naszą piosenkę, tę którą jako pierwszą mi zagrał. Do i wanna know. Weszłam do domu, odpięłam smycz Borysa i ściągnęłam kaganiec. Ściągnęłam buty oraz kurtkę i ruszyłam za dźwiękiem. Weszłam do sypialni, siedział na łóżku i grał. Na początku chyba nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności. Dopiero gdy mnie zauważył przestał grać.

- Możemy się dziś kochać?

Zapytał, a ja bez słowa ruszyłam w jego kierunku. Odłożyłam gitarę na stojak, usiadłam na jego udach okrakiem i wpiłam się w jego usta. Dziś nią nie pachniał.

- Możemy.

Sylwester.

Między świętami Gabriel pracował od rana do późnego wieczora. Z racji "szklanki" na ulicach było dużo wypadków samochodowych więc też razem z Maxem miał dużo pracy. Wracał późnym wieczorem gdy już spałam, rano wychodziliśmy razem. On do swojej pracy, ja do swojej. Nie czułam się najlepiej, strasznie bolał mnie brzuch ale cały czas powtarzałam sobie, że to z przejedzenia.

Dziś sylwester. Miałyśmy kilka klientek na makijaż więc byłam w pracy. Tak jak myślałam, że czułam się fatalnie w poprzednie dni tak dzisiaj była katastrofa. Było mi słabo, bolał mnie brzuch, w myślach modliłam się by dotrwać do końca i nie zemdleć. Zaraz ma przyjść kolejna klientka.

- Cassie, naprawdę poradzę sobie sama, jedź do domu. Widzę, że jesteś bliska płaczu i jesteś strasznie blada.

Odezwała się Mia, a ja od razu pokręciłam głową na boki.

- Dam radę.

Zgięłam się pod wpływem silnego skurczu w podbrzuszu. Nie miałam miesiączki, a ból był porównywalny właśnie do tego. Od momentu postrzału moje miesiączki były nieregularne, nie brałam też tabletek bo nie czułam takiej potrzeby skoro i tak nie kochaliśmy się z Gabrielem, a jeśli już to naprawdę, naprawdę sporadycznie.

- Koniec tego, dzwonię po Annę, może ona przemówi ci do rozsądku.

I tak jak powiedziała, tak zrobiła. Anna niemal natychmiast po mnie przyjechała i zabrała mnie do szpitala. Pobrała mi krew, a teraz wiozła na wózku inwalidzkim w stronę gabinetu ginekologa by zrobił mi badania czy wszystko jest w porządku.

- Anno to nie jest konieczne, wezmę tabletki przeciwbólowe i mi przejdzie..

Próbowałam ją przekonać kolejny raz, a ona kolejny raz zaprzeczyła.

- Nie ma mowy, nie po to operowaliśmy cię godzinami byś teraz nam zeszła z tego świata z powodu bólu brzucha.

Oszaleje z tą kobietą. Po pół godziny zaczął badać mnie ginekolog. Anna stała obok mnie i trzymała za dłoń. Patrzyła na komputer z którego nic nie rozumiałam.

- To niemożliwe.

Odezwała się dlatego od razu przeniosłam na nią wzrok. Nie wiem która z nas była bardziej blada, ja czy ona.

- Umieram?

Zapytałam bo po jej minie wywnioskowałam, że tak właśnie jest. Woods zaczęła płakać, zakryła usta dłonią i pokręciła głową na boki. Spojrzałam na ginekologa bo wiedziałam, że od niej się niczego nie dowiem. Już w mojej głowie zaczęły się pojawiać myśli, że to rak, może jakiś guz. Ginekolog spojrzał na mnie, uśmiechnął się delikatnie i wskazał palcem na monitor pokazując tym samym małą dziwną fasolkę.

- Zaraz skończy pani trzeci miesiąc.

Odezwał się mężczyzna, a ja byłam zdezorientowana jak cholera.

- Eee..

Zaczęłam się jąkać.

- Jesteś w ciąży, Cassie.

Wyszlochała Anna. Nie wiedziałam czy powinnam się cieszyć czy płakać razem z nią.. Powinnam się cieszyć bo będę miała to dziecko z miłością mojego życia ale.. Ta miłość od roku nie zwraca na mnie uwagi i jestem tylko cieniem. Czasami ma przebłysk ale te dni mogłabym zliczyć na palcach jednej dłoni.

- Ja..

Pokręciłam głową na boki nie potrafiąc w to uwierzyć.

- Nie cieszysz się?

Zapytała kobieta.

- Gabriel nie zwraca na mnie uwagi od postrzału, prawdopodobnie ma inną kobietę więc jak mam się cieszyć?

Odpowiedziałam ze łzami w oczach bo naprawdę byłam bliska płaczu.

- Porozmawiaj z nim, na pewno się wszystko wyjaśni..

Ginekolog skończył badanie, a ja się ubrałam.

- Przez wcześniejszy postrzał ciąża jest zagrożona, na tą chwilę nie dzieje się nic poważnego bo wszystko jest w normie ale naprawdę proszę na siebie uważać i się oszczędzać bo może być różnie. Wypiszę też zwolnienie lekarskie bo nie powinna pani teraz pracować oraz napiszę receptę na witaminy dla kobiet ciężarnych.

Skinęłam tylko głową.

- Podłączymy zaraz kroplówkę by postawić panią na nogi i gdy się skończy może pani wracać do domu.

Znów przytaknęłam. Lekarz podał mi receptę oraz zdjęcia USG. Ruszyłam za Anną do osobnej sali gdzie tam podłączyła mi kroplówkę.

- Zaraz zaczynam zmianę więc nie będę mogła odwieźć cię do domu, zadzwoń po Gabriela by po ciebie przyjechał bo nie powinnaś wracać sama. Pójdę się przebrać i zaraz do ciebie przyjdę.

Powiedziała Woods, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.

- Dobrze i dziękuję.

Odpowiedziałam, a kobieta podała mi moją torebkę.

- Dzwoń.

Jak tylko Anna wyszła z pokoju wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Gabriela. Zadzwoniłam trzy razy ale nie odebrał. Wybrałam więc numer Maxa bo wiedziałam, że zawsze nosi telefon przy dupie, a Gabriel jest jeszcze w pracy.

- Co tam, Cassie?

Powiedział na dzień dobry Max.

- Przepraszam, że wam przeszkadzam ale nie umiem dodzwonić się do Gabriela, a to ważne..

Usłyszałam pikanie w telefonie które informowało o wiadomości. Osunęłam telefon od ucha i włączyłam na głośnomówiący dosłownie na chwilę by przeczytać smsa.

Gabriel: Mamy dużo pracy z Maxem, nie mogę rozmawiać, oddzwonię później.

- Nie pracujemy dziś.

Odpowiedział Max. Wyłączyłam głośnomówiący i na nowo przyłożyłam telefon do ucha czując jak moja warga zaczyna drżeć.

- Mam dość kłamstw, Max.. Gabriel nie potrafi rozmawiać, ze mną od roku.. Ty do nas nie przychodzisz i mnie unikasz.. Czy on kogoś ma? Czuję zapach perfum innej kobiety na jego ubraniach i..

Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Czy byłam dla niego niewystarczająca? Czy już mu się nie podobałam? Bo miałam bliznę?

- Uspokój się, Cassie. Powinnaś z nim porozmawiać, ja nie będę mówił za niego. Nie raz mówiłem mu by z tobą porozmawiał i powiedział co jest na rzeczy ale..

- Jestem w ciąży z tym idiotą, Max.

Przerwałam mu bo nie miałam zamiaru słuchać jak wybiela Gabriela.

- Co kurwa?

Zaśmiałam się gorzko.

- To koniec Max.. Jestem w szpitalu, chciałam by po mnie przyjechał bo twoja mama powiedziała, że nie mogę wracać w takim stanie.. Dzwoniłam do niego zanim zadzwoniłam do ciebie, napisał mi smsa, że macie dużo pracy i nie może rozmawiać. Mam dość tych kłamstw i bycia tą drugą, Max.. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja nadal go kocham..

Wytarłam mokre policzki i próbowałam się uspokoić bo jak Anna zobaczy mnie w takim stanie to zapewne dostanę ochrzan.

- Przyjadę po ciebie i odwiozę cię do domu, zgoda?

Zapytał po chwili milczenia.

- Dobrze.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top