1
Cassandra.
Wzięłam kilka dni wolnego. Z Clarą było coraz gorzej, nie potrafiła podnieść się już z łóżka. Spędzam u niej całe dnie i noce. Kilka dni temu zaczęła się zapominać, codziennie musiałam tłumaczyć kim jestem i kim jest osoba która do niej dzwoni. A to Gabriel dzwonił codziennie i codziennie obiecywał, że przyjedzie w weekend. Nie przyjechał ani razu.
Dziś było inaczej. Nie musiałam opowiadać kim jestem i kim jest jej wnuk, a to była naprawdę miła niespodzianka. Przynajmniej tak myślałam przez pół dnia.
Clara chwilę temu skończyła rozmawiać z Gabrielem. Odłożyła telefon na brzeg łóżka i patrzyła się przed siebie, usiadłam na krześle obok łóżka i chwyciłam jej dłoń. Nigdy nie byłam przy tych rozmowach, nie chciałam być.
- Cassie?
Zapytała słabo.
- Tak?
Uśmiechnęłam się do starszej kobiety i pogładziłam kciukiem jej pomarszczoną dłoń którą trzymałam w swojej.
- Mogłabyś dziś wykąpać mnie wcześniej? Chciałabym, żebyś po kąpieli zaplotła mi warkocz.. Mój mąż zawsze to robił przed snem.. Chciałabym też założyć sukienkę zanim się położę.. Tę którą od niego dostałam.. Chciałabym mu się podobać..
Mówiła słabo jednak w jej głosie było słychać nutkę szczęścia. Clara dochodziła do osiemdziesiątki, jej włosy były siwe ale długie. Dbała o nie cały czas, a gdy zachorowała to ja to robiłam przy pomocy jej instrukcji.
Nie potrafiłam do końca zrozumieć co ma na myśli przez te słowa ale..
- I chciałabym byś dzisiaj spała u siebie w domu, Cassie.
Teraz zrozumiałam. Dlatego rano prosiła o ulubione gofry, a na obiad chciała swój ulubiony makaron. Nie wiadomo skąd wielka gula pojawiła się w moim gardle. Nie mogłam się rozpłakać, nie przy niej. Tak dawno nie płakałam..
Clara była dla mnie jak babcia i nie potrafiłam znieść myśli, że i ona odchodzi.
Skinęłam tylko głową bo wiedziałam, że jeśli się odezwę to się rozpłacze jak dziecko.
- W szafie, na samym dole w czerwonym pudełku jest sukienka.
Podniosłam się z krzesła i ruszyłam we wskazanym kierunku. Wyciągnęłam pudełko, położyłam na łóżku i zaczęłam szykować inne rzeczy. Grzebień, gumkę do włosów i jej ulubioną spinkę.
- Pójdę naszykować kąpiel..
Tym razem ona przytaknęła. Poszłam do łazienki, podeszłam do wanny i włączyłam ciepłą wodę by ta napełniła wannę do połowy. Wlałam odrobinę płynu do kąpieli. Zakręciłam kran i ruszyłam do sypialni. Pomogłam Clarze wstać, dojść do łazienki. Pomogłam jej się rozebrać oraz umyć. Obie milczałyśmy. Dopiero gdy była już ubrana w piękną czerwoną sukienkę i plotłam jej warkocza ta postanowiła się odezwać.
- Nie wiem co się wydarzyło te kilka lat temu ale Gabriel to naprawdę dobry chłopak.. Powinniście porozmawiać, wyjaśnić sobie to co wtedy się wydarzyło, Cassie.. Oboje nie widzieliście świata poza sobą, a każdemu należy się druga szansa..
Jemu nie - powiedziałam w myślach bo nie miałam odwagi powiedzieć tego na głos. Nie gdy ona była tak zapatrzona w swojego wnuka, tak go kochała, a zaraz miała umrzeć.
- Nie będę cię prosić o to byś to zrobiła, byś dała mu drugą szansę ale proszę cię byś go poinformowała o pogrzebie.. Nie mam nikogo innego kto mógłby to zrobić.
Skinęłam lekko głową. Nie musiała o to prosić bo bym to zrobiła. Oczywiście przy tym zapodam mu wiązankę jakim okropnym jest wnuczkiem skoro od lat nie odwiedził babci, a tylko kłamał, że przyjedzie.
- Poinformuje..
Gdy już skończyłam pomogłam jej się położyć. Pocałowałam jej czoło jak to miałam w zwyczaju.
- Dziękuję za wszystko Cassie.. Jesteś wnuczką którą zawsze chciałam mieć.
Łzy napłynęły do moich oczu. Kobieta uśmiechnęła się blado i pokręciła lekko głową na boki.
- Idź już.. Chciałabym w końcu spotkać się z mężem.
Skinęłam lekko głową i ruszyłam w stronę drzwi. Drżącą dłonią chwyciłam klamkę.
- Cassie?
Spojrzałam na nią przez ramię bo zdradzieckie łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Tak?
Zapytałam próbując wstrzymać szloch.
- Pamiętaj.. Jesteś naprawdę wartościową i wyjątkową osobą.
Zacisnęłam usta, nacisnęłam raz jeszcze klamkę drzwi i wyszłam z sypialni. Od razu poszłam w stronę drzwi wyjściowych domu. Wyszłam na zewnątrz, przekluczyłam dom i dopiero teraz z mojego gardła wydobył się długo wstrzymywany szloch. Przyłożyłam drżącą dłoń do ust by nie zacząć krzyczeć. Byłam bezsilna, nie mogłam nic zrobić, a tak bardzo chciałam by nie odchodziła.
Po kilku minutach dopiero ruszyłam w stronę domu na przeciwko. Weszłam do środka, ruszyłam w stronę swojej sypialni. Usiadłam na łóżku i niewiele myśląc chwyciłam za telefon. Wybrałam numer Gabriela który miałam zapisany na wszelki wypadek gdyby coś działo się z Clarą.
Odebrał za drugim połączeniem.
- Halo?
- Nie mam pojęcia jak można być tak zakłamaną świnią. Clara czekała na ciebie co weekend, a ty nie potrafiłeś znaleźć dla niej odrobiny czasu. Ale nie martw się, nie musisz przyjeżdżać już na całe dwa dni, jeden wystarczy.
Powiedziałam wściekła na jednym wdechu.
- O czym Ty mówisz?
Zapytał jak gdyby nigdy nic.
- Wyślę Ci wiadomość gdy będę wiedziała kiedy jest pogrzeb i nie fatyguj się, załatwię wszystko. Po prostu przyjedź bo mówiła o tobie do samego końca.
Rozłączyłam się. Nie miałam zamiaru dłużej z nim rozmawiać. Powiedziałam swoje, przynajmniej część. Wie, że dał dupy i niech go teraz zżera sumienie. Mam to gdzieś. Ja dałam z siebie tysiąc procent ale nie żałuję.
Tej nocy nie potrafiłam zasnąć. Miałam ochotę iść do niej ale nie potrafiłam. Nie chciała mnie tam, powinnam uszanować jej wolę. Przepłakałam całą noc. Dopiero rano wzięłam się w garść i poszłam do niej. Spała. Wyglądała jakby spała. Jej skóra była bledsza niż zazwyczaj i była też zimna.
Prócz niej nie miałam nikogo na kim mogłabym polegać czy z kim rozmawiać pół dnia lub po prostu milczeć. To koniec. Clara odeszła i zabrała ze sobą cząstkę mnie.
***
Gabriel Byrne nie przyjechał na pogrzeb. Nie odezwał się, nie napisał i nie odpisał na SMSa gdy napisałam mu wiadomość z datą i godziną pogrzebu.
Gabriel Byrne był większym dupkiem niż do tej pory sądziłam, że mógłby być.
Jakim chujem trzeba być by nie przyjechać na pogrzeb własnej babci? Ona kochała go całym sercem, mówiła o nim same dobre rzeczy. A on? On nawet nie potrafił przyjechać tego jednego dnia i się z nią pożegnać.
Dzień po pogrzebie odwiedził mnie notariusz. Na początku nie rozumiałam po co, nie byłam rodziną Clary, nie mogła na mnie wszystkiego przepisać. Teoretycznie nie mogła, w praktyce mogła wszystko.
- Pani Byrne przepisała wszystko swojemu wnukowi.. Nie wie pani kiedy tutaj przyjedzie? Musi podpisać papiery..
Zaczął z grubej rury. Powinnam się cieszyć bo i tak nie miałabym sumienia by wziąć dom Clary. Ale wcale się nie cieszyłam, myśl, że Gabriel mógłby wrócić i zamieszkać na przeciwko powodowała u mnie mdłości.
- Nie, niestety nie.
Starszy mężczyzna skinął głową.
- A mogłaby pani się z nim jakoś skontaktować?
Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech.
- Postaram się ale nic nie obiecuję.
Znów przytaknął.
- Z tego co wiem, ma pani klucze do jej domu..
- Mogę oddać.
Powiedziałam od razu bo nie chciałam mieć nic wspólnego z Gabrielem. Wolałam je oddać notariuszowi, a nie jemu.
- Nie, nie. Pani Byrne prosiła by to pani się zaopiekowała domem do momentu aż jej wnuk nie przyjedzie.
- Zaopiekowała?
Zapytałam ze zmarszczonym czołem.
- Posprzątała od czasu do czasu by domu nie zjadł kurz.
Wyjaśnił, a ja miałam ochotę prychnąć. Pewnie, oczywiście. Nie dość, że Gabriel miał w dupie babcie to jeszcze będzie miał chatę posprzątaną jak już wróci. O ile w ogóle wróci.
- Dobrze.
Ugięłam się. Robię to tylko dla Clary bo wiem jak bardzo kochała ten dom.
- Na strychu jest drewniana skrzynka z jej skarbami i chciała by poszła ona w pani ręce wraz z zawartością.
Skinęłam tylko głową.
- Proszę tutaj podpisać i będę uciekał.
Wskazał na puste miejsce na kartce, podpisałam od razu, a mężczyzna się podniósł. Wyciągnął dłoń w moją stronę którą lekko uścisnęłam.
- Jak tylko Gabriel wróci, proszę mu przekazać by do mnie przyjechał złożyć podpis.
Znów przytaknęłam i ruszyliśmy w stronę wyjścia.
- Jeśli mogę wiedzieć.. Kiedy Clara to wszystko przepisała? Ostatnie dni byłam z nią non stop więc..
- Dwa lata temu jak tylko jej stan zaczął się pogarszać.
Przygryzłam policzek od wewnętrznej strony.
- Dziękuję.
Uśmiechnął się i wyszedł. Oparłam się plecami o drzwi i osunęłam się na podłogę. Musiałam odetchnąć, doprowadzić się do porządku. Nie mogłam płakać, przepłakałam ostatnie kilka dni. Muszę wziąć się w garść.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top