2
Cassandra.
Całe dwa tygodnie pracowałam, po pracy chodziłam na siłownię. Fakt faktem, byłam już w świetnej formie, moje ciało było wysportowane i ładne ale wciąż chodziłam ćwiczyć. Chociażby dla zabicia czasu i zajęcia czymś myśli. A ostatnio miałam ich natłok.
Wróciłam do domu pod wieczór. Wzięłam prysznic, ubrałam się w spodnie dresowe i t-shirt. Założyłam na stopy trampki i ruszyłam do domu na przeciwko.
Weszłam do środka poraz pierwszy od śmierci Clary. Wzięłam głęboki oddech, od razu się skrzywiłam gdy smród dotarł do moich nozdrzy. Zdecydowanie powinnam opróżnić lodówkę wcześniej.
Zaczęłam robić porządki w kuchni, pozbywać się starego jedzenia i przeglądać to co mogłoby być na dłuższy czas. W końcu nie wiem jak często będę tutaj przychodzić. Otworzyłam wszystkie okna na czas wielkiego sprzątania. Nie miałam zamiaru grzebać w rzeczach Clary. Skoro dom jest Gabriela to on powinien to zrobić i je uporządkować. Może miała coś co nie chciała by ktokolwiek inny zobaczył?
Skończyłam sprzątać późnym wieczorem ale zrobiłam dosłownie wszystko. Starałam kurz z mebli, poodkurzałam podłogi i je umyłam. W domu już ładnie pachniało. Byłam padnięta. Miałam ochotę wziąć raz jeszcze kąpiel i położyć się spać.
Wiedziałam jednak, że nie zasnę od razu. Spojrzałam w górę na wejście na strych. Otworzyłam i rozsunęłam drabinkę. Włączyłam latarkę w telefonie, weszłam do środka. Chyba nikt nie miał uporządkowanych rzeczy na strychu tak jak Clara. Fakt faktem, był kurz i lekko śmierdziało starociami ale wszystko miało swoje miejsce. Wzięłam głęboki oddech widząc na samym środku drewnianą skrzynkę. Podeszłam i usiadłam na podłodze.
Otworzyłam, zamrugałam kilkakrotnie widząc mnóstwo złotej biżuterii. Biżuteria była wyjątkowa, w starym stylu. Nie widziałam by gdziekolwiek na wystawie u jubilera były takie perełki. Wszystko było naprawdę piękne. Wyciągnęłam biżuterię bo widziałam, że pod nią jeszcze coś jest.
Uśmiechnęłam się widząc zdjęcia Clary i Marthy - mojej babci - z lat młodzieńczych. Na niektórych były same, na innych z mężami czy innymi znajomymi. Każde zdjęcie miało datę. Clara wraz z moją babcią przyjaźniły się od lat. Były też zdjęcia moje i Gabriela robione po kryjomu bo nie miałam o nich zielonego pojęcia.
Kilka lat temu mogłabym przysiąc, że Gabriel patrzył na mnie tak jak nasi dziadkowie na nasze babcie. Z miłością i uwielbieniem. Ba, nawet zdjęciach jest to uchwycone. Ale wiem, że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle.
Schowałam wszystko do skrzynki i ściągnęłam ją na dół. Zamknęłam strych i ruszyłam w stronę schodów, a zaraz wyjścia z domu. Zatrzymałam się momentalnie gdy zobaczyłam jak ktoś próbuje włożyć klucz do środka po drugiej stronie i siłuje się z drzwiami, a raczej klamką. Było grubo po północy. Odłożyłam skrzynkę na podłogę. Podeszłam do drzwi, przekręciłam klucz bo zostawiłam je w zamku. Otworzyłam drewno i zamarłam.
Gabriel pieprzony Byrne stał przede mną.
Był tak samo przystojny jak kilka lat temu. Był wysoki i dobrze umięśniony. Wydoroślał. Jego szczęka była bardziej zarysowana i cały czas ogolona. Jego czarne, nieco dłuższe włosy opadały na czoło. Widziałam też kilka pojedynczych tatuaży na szyi. Miał je gdzieś jeszcze? Duże brązowe oczy patrzyły tylko na mnie.
Od razu mój umysł wrócił do wspomnień z tamtego ranka.
"Obudziłam się, przetarłam leniwie oczy i zobaczyłam jak Gabriel się ubiera. Zmarszczyłam lekko czoło, nie rozumiejąc o co chodzi.
- Dlaczego uciekasz? Babcia pewnie popija kawkę u Clary więc nas nie przyłapie..
Zapytałam cicho, jeszcze lekko zaspana.
- To nie powinno się wydarzyć.
Powiedział pewnie i wyraźnie zdenerwowany. Podniosłam się do siadu i zakryłam kołdrą nagie ciało.
- Byliśmy pijani ale wydawało mi się, że oboje tego chcemy..
Wyszeptałam lekko zmieszana. Prychnął rozbawiony jakbym opowiedziała jakiś dobry żart. Spojrzał na mnie i wypalił:
- Właśnie, byliśmy pijani. Na trzeźwo nawet kijem przez szmatę bym cię nie dotknął. Widziałaś się w lustrze?
Czułam jak w moim gardle rośnie gula, a do oczu napływają łzy.
- Przecież nie raz mnie dotykałeś i..
- Z litości, Cassie, z litości bo wiem, że nikt inny by tego nie zrobił.
W tym momencie moje serce roztrzaskało się na kawałki, a Gabriel Byrne stał się dla mnie nikim.
- Wyjdź z tego domu i nigdy więcej tu nie przychodź.
Wysyczałam przez zaciśnięte zęby próbując się nie rozpłakać i nie dać mu satysfakcji, że mnie zranił. Stał dalej jak słup.
- Wyjdź!
Krzyknęłam, a on pokręcił głową na boki.
- I tak będę przychodził z Clarą do Marthy.
Powiedział pewny swoich słów, a ja się zaśmiałam gorzko.
- Tak? Wtedy ja powiem im obu jakim jesteś złamasem.
Zacisnął szczękę, odwrócił się i wyszedł. Dopiero gdy słyszałam trzask frontowych drzwi pozwoliłam sobie na płacz."
Nie widziałam go od tamtego momentu. A teraz stał przede mną i patrzył prosto na mnie.
Otworzył usta by coś powiedzieć jednak nie pozwoliłam mu na to. Nie, nie odezwałam się. Przypierdoliłam mu prawego sierpowego prosto w twarz. Syknął i chwycił się za policzek. Jestem w szoku, że w ogóle dosięgnęłam bo miał dobre metr dziewięćdziesiąt, a ja należałam do krasnali ogrodowych.
Wyciągnęłam klucze z drzwi które należały do mnie. Wróciłam po skrzynkę, podniosłam i minęłam go bo nadal stał w drzwiach.
- Masz jechać do notariusza podpisać kilka papierków, dupku.
Powiedziałam wymijając go. Ruszyłam do swojego domu. Kątem oka widziałam na podjeździe samochód terenowy i przypięta do niego przyczepę, a na niej motor. Zmarszczyłam brwi.
Nie interesuje cię to, nie interesuje cię to. Wejdź do domu, nie oglądaj się za siebie. Nie biegnij do okna i nie patrz na niego. - Powtarzałam w myślach.
Nie oglądałam się za siebie, weszłam do mieszkania. Zamknęłam drzwi. Odłożyłam skrzynkę i od razu pobiegłam na piętro do pokoju z którego miałam idealny widok.
Mówiłam nie biegnij do okna!
Wychyliłam się lekko zza firanki. Stał na ganku, palił papierosa i patrzył prosto na mnie. Cholera, że też musiałam wybrać to okno! Oczywiście, to było do przewidzenia bo zawsze podglądałam go z tego okna. Od razu się schowałam za ścianą i wzięłam głęboki oddech.
- Gnojek nie potrafił przyjechać kilka lat, a teraz zajęło mu to dwa pierdolone tygodnie.
Wymamrotałam pod nosem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top