16

Cassandra.

Każde brzmienie gitary czułam całą sobą. Gabriel zagrał dla mnie pierwszy raz. Wybrał akurat ten utwór. I może właśnie to mnie tak ruszyło, że nie potrafiłam wydusić z siebie nic sensownego dlatego wspomniałam o kostkach. Nie potrafiłam uwierzyć, że zatrzymał każdą którą mu dałam dlatego biegiem rzuciłam się do wyjścia gdy powiedział gdzie je trzyma. Pamiętam dokładnie wzór każdej którą ode mnie dostał, a było ich dość sporo.

Otworzyłam samochód pilotem. Podeszłam od strony pasażera, usiadłam na siedzeniu i otworzyłam schowek. Nie było tam nic prócz niewielkiego pudełka więc nie musiałam za dużo szukać. Wyciągnęłam pudełeczko, a w raz z nim wypadła - jak na początku sądziłam - kartka. Podniosłam i odłożyłam na kokpit, nigdy nie lubiłam grzebać w czyichś rzeczach więc mało interesowała mnie ów kartka. Włączyłam górne światło bo było zbyt ciemno bym mogła zobaczyć kostki.

- Cassie!

Wydarł się Gabriel gdy wybiegał z domu. Otworzył drzwi kierowcy. Spojrzał na mnie i zaraz na kawałek papieru na kokpicie i zbladł. Powędrowałam za nim wzrokiem.

Zdjęcie.

Moje zdjęcie.

- Cassie..

Zaczął łagodnie i spokojnie. Chwyciłam fotografie drżącą dłonią. Wiedziałam o tym zdjęciu ale nie wiedziałam kiedy było one zrobione. Właściwie nie do końca.. Pamiętam jak raz rodzice robili grilla z powodu awansu ojca. Pamiętam, że był John, a po czasie strasznie rozbolała mnie głowa dlatego poszłam spać. Wiem, że to wtedy musiał mnie rozebrać i zrobić to zdjęcie. Ale tego nie pamiętam. Wiem o istnieniu tej fotografii bo John mnie nią szantażował gdy mówiłam, że pójdę na policję. Mówił, że roześle to zdjęcie gdzie się da, że zobaczą je wszyscy, nawet koledzy ze szkoły. Miałam wtedy jedenaście lat.

- Skąd masz to zdjęcie?

Zapytałam nawet na niego nie patrząc. Łzy zasłaniały mi widok.

- Cassie, posłuchaj..

Wyszeptał i chciał mówić dalej jednak mu na to nie pozwoliłam.

- Skąd masz to zdjęcie, Gabriel?

Powtórzyłam pytanie i spojrzałam na niego ze łzami w oczach.

- Wejdźmy do domu i porozmawiajmy, proszę..

Pokręciłam głową na boki i wytarłam mokre już policzki.

- Rozmawiamy.

Tym razem to on zaprzeczył ruchem głowy.

- Nie chcę rozmawiać o tym tutaj, dlatego błagam.. Wejdźmy do środka.

Skinęłam głową. Zamknęłam schowek. Wzięłam pudełko oraz zdjęcie i ruszyłam w stronę drzwi wejściowych. Chciałam wyjaśnień. Chciałam by mi wytłumaczył skąd ma to zdjęcie, jak je zdobył i jak długo je ma. Weszłam do środka i od razu ruszyłam do salonu. Odłożyłam pudełko z kostkami na stolik i usiadłam na kanapie wciąż patrząc na zdjęcie.

Pamiętam ten strach gdy się o nim dowiedziałam. Pamiętam jak cholernie bałam się czy nie zrobił nic więcej prócz zdjęcia. Wiedziałam, że musiał mi coś dosypać do picia bo byłam tak wyczulona na dotyk, że nawet lekkie dotknięcie opuszkiem palca by mnie obudziło. Pamiętam strach przed moim pierwszym razem z Gabrielem, strach czy faktycznie będzie to mój pierwszy raz ale faktycznie był bo na pościeli była lekka plama krwi.

Gabriel wszedł do salonu. Nie usiadł. Zaczął krążyć po pomieszczeniu, co zaczęło mnie naprawdę drażnić.

- Skąd je masz?

W końcu się zatrzymał, słyszałam jak bierze głęboki oddech.

- O tym co zrobił ci John powiedziałaś mi gdy wracaliśmy z imprezy u Setha.

Powiedział na jednym wdechu. Od razu uniosłam głowę i spojrzałam na jego twarz. Nie pamiętam nic z tamtej imprezy, tym bardziej nie pamiętam nic z powrotu do domu. Ale za to doskonale pamiętam, jak o śmierci Johna usłyszałam kolejnego dnia w porannych wiadomościach. On nie mógł..

- Co zrobiłeś?

Zmarszczył brwi, widziałam jak i do jego oczu napływają łzy. Zrobił to. On naprawdę to zrobił.. Dlatego tak bardzo śmierdział dymem, to nie były te pieprzone papierosy.

Podszedł do mnie. Klęknął na oba kolana i wtulił się w moją klatkę piersiową jak dziecko.

- Zabiłem go Cassie.. Nie mogłem znieść tego, że cię skrzywdził w taki sposób.. Że przez niego tak cierpiałaś.. Chciałem by cierpiał jeszcze bardziej.. Chciałem by chociaż przez chwilę czuł to co czułaś ty, chciałem by rozpadł się na kawałki..

Zamrugałam kilka razy. Poczułam jak moja sukienka robi się mokra od jego łez. Zrozumiałam teraz, że tamtego dnia wybuchnął bo to wszystko go przerosło. Dowiedział się o Johnie, dodatkowo to co chciał zrobić Seth.. Czułam żal, było mi przykro bo z mojego powodu to zrobił i to przeze mnie będzie musiał z tym żyć. Będziemy żyć z tym razem. Odłożyłam zdjęcie na bok. Położyłam dłonie na jego policzkach i odsunęłam jego twarz od swojego ciała by móc spojrzeć w jego oczy.

- Znalazłem te zdjęcia.. Znalazłem też zdjęcia innych dziewczyn, Cassie.. Oddałem je ojcu Maxa, on pracuje w prasie i wiedziałem, że zrobi dobrze, że będzie chciał im pomóc, to dobry facet.. Twoje zdjęcie zatrzymałem bo wiedziałem, że nie będziesz chciała by ktokolwiek o nim wiedział ale.. Przysięgam, chciałem je spalić ale zwyczajnie o nim zapomniałem. Tyle działo się między nami, że naprawdę wyleciało mi to z głowy. Spojrzałem na nie dosłownie dwa razy. Na początku gdy je znalazłem u Johna z innymi zdjęciami i drugi raz gdy szukałem by je wyciągnąć i nie oddać Woodsowi. Byłaś dzieckiem, Cassie, nie chciałbym byś myślała, że mógłbym na nie patrzeć non stop bo naprawdę...

Zalewał się łzami, a ja nie potrafiłam być na niego zła. Wiedziałam, że wziął na swoje barki coś czego niejeden by nie udźwignął i tym bardziej coś, na co niejeden by się nie zdecydował. Widziałam w jego oczach ból i strach. I wiedziałam, że nie mógłby patrzeć na to zdjęcie tak jak patrzył John. Gabriel nie mógłby patrzeć na to zdjęcie bez potrzeby.

- Nie zostawiaj mnie.. Proszę..

Wyszeptał, a ja od razu pocałowałam jego usta. Oderwałam się od jego warg i oparłam czoło o jego czoło.

- Dziękuję..

Powiedziałam cicho i zaraz znów go pocałowałam.

- Dziękuję w imieniu swoim i reszty dziewczyn..

Dodałam po chwili i spojrzałam w jego oczy. Nie mogłam być na niego zła, nie potrafiłam.. To był Gabriel, mój Gabriel.. Nikt inny nie ukarałby Johna tak jak na to zasługiwał, nawet sąd. John był prawnikiem, co za tym idzie, miał mnóstwo znajomości i zapewne jakoś by się z tego wywinął. Dodatkowo miał pieniądze. A nie ukrywajmy, pieniądze w tym świecie mają dużo do powiedzenia.

- Chciałabym byś zrobił dla mnie jeszcze jedną rzecz.. A później ja pomogę z czymś tobie, zgoda?

Zmarszczył lekko brwi jednak przytaknął.

- Chciałabym je spalić ale nie jestem pewna czy sobie sama z tym poradzę.. Chciałabym całkiem zamknąć ten rozdział i faktycznie zacząć żyć.

Podniósł się na moje słowa. Chwycił moją dłoń, w drugą wzięłam fotografie. Ruszył w stronę drzwi tarasowych które prowadziły na tył domu. Zmarszczyłam lekko brwi nie wiedząc gdzie mnie prowadzi. Wyciągnął z pomieszczenia gospodarczego starego grilla, a ja prychnęłam lekko rozbawiona. O ironio.

- To zdjęcie było zrobione na grillu u moich rodziców więc strzał w dziesiątkę..

Rzuciłam, a on się tylko uśmiechnął i pocałował moje czoło. Wyciągnął zapalniczkę z kieszeni spodni i mi podał. Stanął za mną, objął mnie w pasie i zaczął szeptać.

- Zanim to zrobisz.. Chcę żebyś wiedziała, że nawet jeśli spalisz to zdjęcie i wrócisz do tego tematu za jakiś czas bo będziesz chciała porozmawiać czy po prostu się wypłakać.. Wiedz, że jestem i zawsze będę, Cassie. Mówiłaś, że trwało to lata więc domyślam się, że może czasami być ci ciężko gdy wspomnienia wrócą ale.. Chciałbym być w tych chwilach z tobą. Nie chcę byś się na mnie zamykała i chcę byś zawsze mówiła gdy jest coś nie tak..

Naprawdę nie mam pojęcia czym zasłużyłam sobie na takiego mężczyznę jak Gabriel.. Łzy wzruszenia ale też szczęścia zaczęły napływać do moich oczu. Uniosłam dłoń ze zdjęciem i drugą z zapalniczką. Odpaliłam i przysunęłam ogień do fotografii, a ta zaczęła się powoli palić.

- Na zdjęciu jest też miś..

Zaczęłam powoli.

- Kupił mi go jeszcze przed.. Był moim ulubionym ale wywaliłam go po pierwszym razie.. Kupował non stop tego samego. Gdy wywaliłam jednego, on przynosił drugiego i tak w kółko. Do tej pory nienawidzę pluszaków.

Rzuciłam fotografie do grilla, a ona paliła się dalej. Gabriel nic nie powiedział tylko mnie przytulał. Odwróciłam głowę w bok by móc spojrzeć na jego twarz.

- Chciałabym byś wiedział, że też możesz do mnie zawsze przyjść i o wszystkim porozmawiać czy się wypłakać bo wiem jak może wszystko przytłoczyć..

Przewrócił oczami na moje słowa, a ja uniosłam lekko brew.

- Odkąd wróciłem do Chicago wyje non stop, a nigdy tego nie robiłem.. Nie mogę psuć sobie łzami reputacji.

Zaśmiałam się cicho, wiedziałam, że się zgrywa. Odwróciłam się do niego przodem. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i słuchałam bicia jego serca.

- Mówię poważnie.. Łzy nie robią z ciebie słabego.. Płacz ile chcesz. Nie mówię, że masz to robić publicznie bo sama tego nie robię ale w swoim towarzystwie możemy wszystko.

Skinął lekko głową i pocałował czubek mojej głowy.

- Będziemy płakać razem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top