Zniewolona #19
Po wszystkim dziewczyna z uśmiechem oblizała wargi i wstała z ziemi, po czym udała się do drzwi. Kiedy przechodziła obok mnie uśmiechnęła się triumfalnie tak jak wcześniej i wyszła z pokoju. Donald podszedł do mnie powolnym krokiem i stanął naprzeciwko mnie.
-Udowodniłeś mi co chciałeś, a teraz mnie odwiąż.
-A co według ciebie chciałem ci udowodnić?- zapytał z uśmiechem przyglądając się mi.
-Że jesteś chujem.- odparłam krótko na co od razu przestał się uśmiechać.
-A teraz mnie odwiąż do cholery.- warknęłam. Powoli podszedł do mnie po drodze podnosząc nóż. Martwiłam się widząc, że jest nieobliczalny, ale nie dawałam za wygraną i dalej starałam się utrzymać kamienny wyraz twarzy. Usiadł na mnie w rozkroku, po czym przyłożył ostrze do krępujących mnie więzów i jednym szybkim ruchem je przeciął. Od razu jak to zrobił popchnęłam go przez co ze mnie spadł i leżał teraz na materacu obok mnie. Wstałam jakby nigdy nic i wyszłam z pomieszczenia. Udałam się do swojego pokoju, po czym poszłam do łazienki. Podeszłam do wanny i spojrzałam na moją nogę która została postrzelona przez Donalda. Rana mnie swędziała i bolała. Zapomniałam ostatnio zmienić na niej opatrunek, ponieważ nie chciałam się spóźnić na spotkanie z blondynem i przez ten pośpiech nie nałożyłam nowego, a stary zdjęłam przed kapaniem. Rana wyglądała nie za dobrze, ale nic na to nie poradzę. Dotknęła niepewnie miejsca w którym wydawało mi się, że pojawiła się ropa.
-Co ty sobie wyobrażasz?!- krzyknął zły mężczyzna, ale kiedy zobaczył moją nogę to od razu złagodniał.
-Co robisz?- zapytał.
-Nic- odparłam krótko, po czym wstałam i chciałam pójść do pokoju. Donald nie dał za wygraną i mnie podniósł. Następnie posadził mnie na zlewie, a sam zabrał się za oglądanie mojej rany.
-Nie wygląda to za dobrze.- stwierdził.
-Było do mnie nie strzelać.- warknęłam, po czym próbowałam zejść ze zlewu.
-Musi to obejrzeć doktor.- oznajmił. Następnie wyjął telefon i gdzieś zadzwonił.
-Dzień dobry, może pan do mnie przyjechać tak za godzinę? Dobrze, do widzenia.- rozłączył się, po czym wykręcił inny numer.
-Zbieraj się.- zażądał twardo.
-Chuj mnie obchodzi, że jesteś teraz zajęty. Nasz zostawić te dziwki i za pięć minut widzę ciebie koło helikoptera.- warknął i się rozłączył. Nic nie powiedział tylko wziął mnie na ręce. Następnie wyszedł z pokoju, a następnie z budynku. Jego człowiek już stał na swoim miejscu. Widocznie przerwał mu świetną zabawę, bo miejscami był brudny od czerwonej szminki. Weszliśmy do helikoptera, po czym mężczyzna posadził mnie na siedzeniu, a sam uklęknął przede mną. Dotknął mojego czoła.
-Chyba nie masz gorączki więc jest dobrze.-odparł.
-Wytłumacz mi dlaczego zdjęłaś opatrunek.
-Bo chciałam go zmienić.- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-A, dlaczego nie nałożyłaś nowego?
-Bo zapomniałam.
-Jesteś strasznie nieodpowiedzialna.- powiedział. Zmarszczyłam brwi i odwróciłam głowę w bok patrząc na widoki za oknem.
-Super, jeszcze się obraziłaś.- syknął, po czym wstał i usiadł na siedzeniu naprzeciwko mnie. Przez resztę drogi nie zamieniliśmy ani słowa i w sumie dobrze, bo jak chce znowu gadać, że jestem nieodpowiedzialna czy coś to lepiej niech w ogóle się nie odzywa, a poza tym to wszystko przez niego. Mógł pomyśleć zanim mnie postrzelił w nogę. Niby to tylko draśnięcie, ale jednak. Na dodatek jeszcze kilkanaście minut temu udowodnił mi, że jest chujem i nawet nie wyjaśnił dlaczego tak się zachował. Zacisnęłam pięści przypominając sobie ten obrzydliwy uśmiech tej szmaty. Zamknęłam oczy chcąc o wszystkim zapomnieć...
Otworzyłam oczy kiedy poczułam, że lądujemy. Moim oczom ukazał się dom blondyna. Kiedy metalowa puszka w której się znajdowałam wylądowała to od razu wyszłam nie czekając na mężczyznę. Udałam się do domu, po czym poczekałam pod drzwiami aż mężczyzna mi je otworzy. Weszliśmy do środka, a ja udałam się od razu do kuchni. Podeszłam do lodówki, po czym wyjęłam z niej butelkę niegazowanej wody i się napiłam. Bez słowa wyminąłem stojącego za mną blondyna i udałam się do mojej garderoby. Weszłam do środka i zauważyłam, że mam tylko 5 bluzek i spodni. Z butami było gorzej, bo miałam tylko 2 pary. Nie dość tego, że miałam mało ubrań to jeszcze nie były za fajne. Widocznie blondyn je sam wybierał. Szkoda, że nie zabrał moich ciuchów. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do pokoju.
-Co robisz?- zapytał.
-Nie mam co ubrać.- powiedziałam zakładając ręce na piersi.
-Przecież masz ubrania.- zauważył.
-Nie podobają mi się. Chcę inne.- oznajmiłam. On jedynie podrapał się po karku.
-No dobrze.-westchnął.
-Jutro pojedziemy na zakupy.
-Świetnie.- uśmiechnęłam się, po czym wyszłam z pokoju. Pogram z nim w małą grę. Chce się mną zajmować to niech płaci. Zobaczymy kiedy będzie miał mnie dość.
Poszłam do naszej sypialni, po czym usiadłam na naszym łóżku, bo nie mogłam już wytrzymać. Moja rana piekła i niemiłosiernie swędziała. Miałam ochotę odciąć sobie tą nogę. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, a następnie usłyszałam jak ktoś wybiega z pokoju obok. Nastała cisza, którą po chwili przerwały głosy mężczyzn.
-Sofija?- usłyszałam głos Donalda.
-Co?- zapytałam. Nagle do pokoju wszedł blondyn w towarzystwie jakiegoś mężczyzny.
-Kto to?- zdziwiłam się.
-Twój lekarz.- odpowiedział mój porywacz.
-Aha.- odpowiedziałam obojętnie. Nieznajomy podszedł do mnie, po czym zaczął oglądać ranę.
-To zakażenie nie jest poważne więc leki powinny wystarczyć, a i trzeba dwa razy dziennie zmieniać opatrunek.- powiedział, po czym dotknął mojego czoła.
-Jest ciepła, ale to normalne podczas zakażenia. Tabletki powinny na to pomóc.- Kiedy powiedział wszystko co było ważne to zabrał się za opatrywanie mojej nogi. Po kilku minutach skończył, po czym dał mojemu sponsorowi receptę.
-Kiedy rana zacznie się goić polecam smarowanie jej jakimś balsamem, albo po prostu czymś tłustym, bo jak nie będzie smarowana to popęka i będzie swędzieć.- wytłumaczył. Donald mu zapłacił, po czym mężczyzna odprowadził doktora…
Nie mając co robić przeciągnęłam się, a następnie poszłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki w której były pustki. Dosłownie, nigdy nie widziałam tak pustej lodówki. Znajdowały się w niej tylko trzy butelki wody niegazowanej i whisky. Mlasnełam wiedząc, że się tym nie najem. Otworzyłam zamrażarkę mając nadzieję, że tam coś znajdę, ale tak samo jak w lodówce nic w niej nie było. Zamknęłam ją, po czym obróciłam się i zauważyłam stojącego za mną blondyna.
-Nie masz nic do jedzenia.- powiedziałam.
-Wiem.
-To co będziemy jedli?- zapytałam.
-Dzisiaj sobie coś zamówimy, a jutro kupisz co będziesz chciała.
-Okej. To zamów, bo jestem głodna.
-A na co masz ochotę?
-Może być kebab.
-Kebab?- zdziwił się.
-Tak, a co?
-Myślałem, że będziesz chciała jakąś kolacje.
-No chce kebsa na kolację.
-Ale mi bardziej chodziło o jakieś krewetki, czy schab, może jakaś wołowina.
-To se zamów jakieś krewetki, a mi zamów kebaba, bo już się ochotę narobiłam.
-No okej.
-Chcesz coś do picia?-zapytałam.
-Możesz mi zrobić kawę.- powiedział wybierając numer do jakiejś restauracji. Wzięłam dwie kapsułki z napisem Latte macchiato i włożyłam jedną do ekspresu, po czym jak kawa była gotowa wyjęłam ją i położyłam drugą szklankę. Włożyłam drugą kapsułkę i poczekałam aż druga kawa była gotowa. Wzięłam ją, po czym udałam się do salonu. Usiadłam na ogromnej kanapie wyciągając na niej nogi, po czym postawiłam kubek Donalda na stoliku. Wziełam pilot i włączyłam telewizor. Mężczyzna usiadł obok mnie kładąc moje nogi na swoich udach. Siedzieliśmy w ciszy z oczekiwaniem na jedzenie…
Po jakiś 40 minutach jeden z ludzi Donalda przyniósł nam jedzenie. Od razu zabrałam mu zamówienie i zaczęłam rozrywać siatkę. Następnie wyjęłam mojego idealnego kebaba, po czym go otworzyłam i wgryzł w niego. Głośno mruknęłam czując ten wspaniały smak w ustach.
-Boże jakie to jest dobre.- cicho jęknęłam z radością. Ostatnio jadłam to co kilka miesięcy temu, głównie dlatego, bo od jakiegoś czasu zrobiłam sobie dietę i nie mogłam jeść takich przyjemności. Kiedy drugi raz zamruczał z zadowolenia zauważyłam zdziwione twarze mężczyzn.
-Uratowałeś mi życie.- powiedziałam do znajomego.
-Myślałam, że z głodu zaraz umrę.- dodałam, a mężczyzna tylko kiwnął głową z uśmiechem. Następnie poszedł i zostawił mnie sam na sam z blondynem.
-Faktycznie byłaś głodna.- zauważył wyjmując swojego kebaba. Oboje zaczęliśmy jeść ze smakiem.
-Lubisz fast foody?-zapytał.
-No, a myślałeś, że skąd mam taką dużą, tłustą dupę?- zaśmiałam się. Blondyn jedynie spojrzał na mój tyłek, po czym spojrzał na mnie.
-Jak dzięki nim masz taką dupcię to będę ci je zamawiać częściej.- uśmiechnął się patrząc na mnie. Odwzajemniłam to…
Po zjedzony posiłku zaczęliśmy oglądać film. Donald pozwolił mi wybrać, a ja nie czekając aż się rozmyśli weszłam na Netflixa, po czym włączyłam serial,, Dom z Papieru" uwielbiam go. Na początku wydawał mi się nudny, ale teraz nie mogę przestać oglądać. Włączyłam pierwszy odcinek, bo wiedziałam, że blondyn go raczej nie oglądał, a ja sobie chętnie obejrzę drugi raz. Włączyłam serial, po czym usiadłam na kanapie delikatnie się na niej wyciągając. Donald poszedł po popcorn, po czym do mnie wrócił i usiadł obok mnie delikatnie się do mnie przytulając…
Kiedy skończyliśmy oglądać serial była 1 w nocy. Wstałam z kanapy, po czym wyciągnęłam się, bo trochę długo siedziałam w jednym miejscu. Poszłam do sypialni, po czym zabrałam białą koszulę mężczyzny i poszłam do łazienki. Położyłam koszulę na zlewie, po czym udałam się pod prysznic. Odkręciłam ciepłą wodę, a moje ciało od razu ogarnęło ciepło i przyjemne dreszcze. Umyłam włosy, po czym zabrałam się za mycie ciała. Usłyszałam jak do pomieszczenia ktoś wszedł. Donald bez słowa do mnie podszedł zdejmując ciuchy, po czym się do mnie przytulił co odwzajemniłam. Następnie wyszłam spod prysznica, ogarnęłam się i poszłam spać...
No cześć ❤️
Mam nadzieję, że spodobała wam się ta część pomimo tego, że było mało akcji. ❣️
Miłego dnia/wieczoru/nocy 😍
Kocham was 😘
Wasza Cat1Woman1 ❤️
1560 słów🔥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top