Rozdział 3- Nickolas

Kto by pomyślał, że oglądanie istot wychodzących na scenę w śmiesznie skąpych strojach i słuchanie nie całkiem zabawnego prowadzącego, może doprowadzać ludzi do płaczu ze śmiechu. Teraz, z doświadczenia mogę wam powiedzieć, że jest to całkowicie możliwe. Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się śmiałem. Wiecie, rozumiem, to mają być poważne targi, na których rozgrywa się ich życie, ale nic na to nie poradzę, że widok kobiety, chudej jak kościotrup, ubranej w prawie nic niezakrywające ubranie, doprowadza mnie do głupawki. I zamiar organizatorów, żeby były atrakcyjne, ani trochę nie wyszedł. Choć muszę przyznać, że żal mi tych młodych dziewczyn, które zostają kupione przez grubych staruchów. Przecież wiadomo, że wolałyby być zakupione przez kogoś takiego, jak ja. Seksownego syna bogini miłości i pożądania. Byłbym panem idealnym. Jednak na razie nie zobaczyłem kobiety, która wzbudziłaby we mnie to coś. Ja nie chce wychudzonej szkapy. Nie chce liczyć jej kości. Powinna mieć piękne czarne, długie włosy i czarne oczy, a do tego ładne zaokrąglenia i być zgrabna. Ideał. Jeśli bym taką zobaczył, byłaby moja w ciągu godziny. Może nawet w pół. Teraz przede mną ta trudniejsza część. Znaleźć ją.

Już kilka razu taką spotkałem, ale każda z nich miała jakiś defekt. Albo była człowiekiem, albo jakimś niskim nędznym zmiennokształtnym. Nie były idealne.

Szukam ideału. Mam to po mojej kochanej mamie. Ona tak wybiera swoje dzieci. Te idealne i boskie jak ja wiedzą, że są jej potomkiem. Najczęściej daje do klasztoru albo zaufanej rodziny, która ją czci. Odwiedza ten rodzaj dzieci bardzo często. Kolejna grupa to noworodki z defektami. Te lądują na dnie tartaru. No i ostatnia grupa. „Nie wiadomo co z tego będzie", takich podrzuca zwykłym szarym ludziom, którzy się tego nie spodziewają. Cóż, jabłko nie daleko pada od jabłoni.

Pokaz trwał już godzinę i nareszcie przyszedł czas na hybrydy. Oj, czasem można spotkać bardzo ciekawe kombinacje. Wyobrażacie sobie, że raz była mieszanka zmiennokształtnego i wilkołaka. To była chyba najtańsza hybryda w historii. Wyprostowałem się na krześle, gdy prowadzący powiedział „niebywały okaz". Ciekawe, co to! Półbóg? Może jakaś rzadka hybryda. Ten przypadek jest ciekawy. Po krótkim opisie na scenę wyszła chwiejnym krokiem całkiem seksowna, ruda dziewczyna. Spojrzałem na mojego przyjaciela, który na jej widok wyprostował się na krześle. Widocznie go zaintrygowała. Muszę przyznać, niczego jej nie brakowało, ale jak dla mnie nie ma tego czegoś.

Licytacje rozpoczęli od 2 tysięcy. Ciekawe czemu tak mało. Może ma jakiś defekt pod tym skromnym ubraniem, albo ma sztuczne piersi, a może jest w ciąży.

Moje rozmyślenia przerwał krzyk Ashtona:
- Trzy tysiące!
Dobra, wtedy musiałem pozbierać szczękę z podłogi. Mój najlepszy kumpel kupuje niewolnicę! Nie wierzę! W dodatku hybrydę demona i wampira. Nie sądziłem, że dziś spotka mnie taki cud, bo uwierzcie mi, niemożliwe stało się możliwe. Miałem ochotę zazgrzytać zębami, gdy jakiś stary dziadek chciał go przelicytować. Na szczęście wzięliśmy dużo więcej forsy. Gdy w końcu Ashton wygrał licytację, pokazałem temu idiocie język. Stary zbok. Spojrzałem na przyjaciela, który śledził swoimi fioletowymi oczami dziewczynę, a jego włosy, które targał w czasie licytacji były w kompletnym nieładzie. Cieszyłem się, że w końcu zaszalał i na chwilę zapomniał o udawaniu człowieka. Moim zdaniem to żałosne, bo te istoty są żałosne. Ashton powinien być dumny z tego, kim jest. Jest hybrydą boga i demona charonte. Nie wiem, czy jest drugi taki facet. Kobieta, chyba jest. Podobno ma siostrę bliźniaczkę. Ciekawe, przyjaźnię się z nim od tylu lat, a nie spotkałem jego bliźniaczki.
Ashton był szczęśliwy. Poklepałem go po ramieniu.
- Brawo, chłopie- powiedziałem z szerokim uśmiechem, który zszedł z moich ust, gdy dotarło do mnie, co wiąże się z jej kupnem. Nie zostajemy na imprezie. Fuck! Wiedziałem, że powinienem nie jechać z nim! Dobra, teraz sam siebie oszukuje. Specjalnie jechałem z nim, żeby był kierowcą, bo jak będzie odpowiedzialny za auto, to nie będzie pił, a wtedy ja będę mógł się upić. A teraz dupa. Wracam z nim. Wkurzony odwróciłem się w stronę wyjścia. Ashton, jak odbierze swój towar, będzie wiedział, gdzie mnie szukać. Wyszedłem przed hotel i spojrzałem zaskoczony na ilość kobiet chcących potowarzyszyć kasiastym mężczyzną. Miały na sobie jednakowo skąpe ubrania, jak te na scenie, ale te miały więcej ciałka. Podszedłem do jakieś młodej, czarnowłosej samicy. Wyczułem, że była to zmiennokształtna. Spojrzała na mnie zaskoczona.
- Czyżbyś szukała zlecenia? - zapytałem, otaczając ją ramieniem. Czułem, że się denerwuje. Ale uroczo! To jej początki. Pokiwała głową. Moja ręka dyskretnie zjechała na jej pośladki. Spojrzałem w jej czarne oczy i pochyliłem się do ucha.
- Masz chętnego- wyszeptałem uwodzicielskim tonem. Tyle wystarczyło, by od niej biło podniecenie. Powoli zacząłem ją kierować w stronę lasku, aby nikt nas nie widział. Po drodze z kieszeni wyciąłem banknot o wysokim nominale i włożyłem do jej stanika.
- Taka zaliczka na zachętę — powiedziałem tuż przy jej uchu. Nie chciałem później się przejmować, jakby zaczęła się wahać. Chce dostać to, czego chce i ją zostawić. Nie mam dużych wymagań. Weszliśmy do lasu.

******

Po jakimś czasie wyszedłem sam z lasu, bo nie chciało mi się czekać, aż ona się pozbiera. Przecież to ona mnie usługuje, nie ja jej. Zapłaciłem za usługę. Ona sama szukała klienta. Zacisnąłem zęby. Tyle razy to robiłem, a dalej one siedzą mi z tyłu w głowie. Ich krzyki i jęki. Tak, naprawdę nie dużo się od nich różnię. W sumie dwoma rzeczami. Ja nie robię tego dla kasy i jestem dużo lepszy niż one. Jestem półbogiem, a one nędznymi zmiennokształtnymi, które nie są wiele warte.

Gdy przyszedłem do auta, zobaczyłem, że zbliża się Ashton z drobną dziewczyną na rękach. To pewnie ta dziewczyna, którą  kupił. Jej rude włosy, które wisiały luzem, powiewał wiatr. Musiałem przyznać, że wygląda na spokojną i niegroźną. Na pewno, nie na taką, która potrafi zaatakować kogoś. Mój przyjaciel położył ją na siedzeniach z tyłu. Gdy to zrobił, wstał i spojrzał na mnie.

- Coś ty taki szczęśliwy? - Zaśmiałem się, patrząc na niego. Pokręcił tylko głową.

-Bez powodu, stary. -Wyszczerzył się do mnie i kiwnął głową na  samochód. -Jedziemy?

- Tak- powiedziałem i wsiadłem do auta. Ruszyliśmy prosto do domu Ashtona. Spojrzałem na kobietę, która właśnie wychodziła z lasu. Nie wyglądała na smutną, wręcz zadowoloną. Wiem, że kobiety są zadowolone po numerze ze mną, ale to... W tym uśmiechu było coś dziwnego.

____________________________________________________________________

Więc o to kolejny rozdział. Troszkę opóźniony, ale wybaczcie. Ta postać ma być troszkę inna niż Ashton i Narisa. Mamy nadzieję, że ten rozdział dostarczył wam miłej lektury. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top