46
- Ej Lili dzisiaj są wyścigi. – powiedział Harry, kiedy weszłam do domu.
Szybko pobiegłam do swojego pokoju się przebrać i zrobić sobie mocniejszy makijaż.
- To, co jedziemy ?- zapytałam się, wchodząc do salonu.
- Wiesz że chłopaki też się dzisiaj ścigają?
- Już wiem
Chłopaki jeszcze nie wiedzą że się ścigam i wydaje mi się, że dziś się o tym dowiedzą. Na wyścigach mam ksywkę niepokonaną. No bo wiecie, jeszcze nikt nigdy mnie nie pokonał i wole, żeby tak zostało. Wsiadłam na mój motor i pojechałam do stare lotnisko. Już pełno było ludzi. Zapisałam się i pojechałam na linie mety, bo już kazali się ustawiać. Koło mnie stal Michael po drugiej stronie Calum a za mną Ash. Kiedy weszła dziewczyna, ledwo co na sobie miała i opuściła flegm, wyścig się zaczął. Cały czas jechałam druga, kiedy byłam już przy piątym i ostatnim okrążeniu wyminęłam Caluma i przejechałam linie mety jako pierwsza.
- Oszukiwałeś. - pewnie zastanawiacie się, dlaczego myślicie że jestem facetem, ale tak jestem ubrana, że wszyscy tak myślą.
- Naucz się przegrywać Calum.
- Znamy się?
- Tak. - calum podszedł do mnie i złapał mnie za nadgarstki.
- Posłuchaj, frajerze ze mną się nie zadziera.
- Chyba nie wiesz, kim ja jestem?
- Na kim ty jesteś ?
- Znasz niepokonanego ?
- Jasne że go znam.
- To powiem ci tylko jedno, właśnie z nim rozmawiasz.
- Calum odpuść sobie i zostaw go. – krzyknął Harry.
- hej Harry.
- Hej niepokonany. Gratulacje z wygranej- powiedział Harry, mocno mnie do siebie przytulając.
- Dzięki.
- Niepokonany?- podszedł do nas Mike z jakąś dziewczyną.
- Wole bardziej niepokonana.
- Jesteś dziewczyną? - krzyknął Calum.
- Tak jestem dziewczyną i to jeszcze twoją. – nie chciałam mieć tajemnic przed chłopakami, a i tak wiem ze wcześniej czy później by wiedzieli że to ja.
Ściągnęłam kask i się uśmiechnęłam do chłopaków oni tylko stali z otwartymi ustami.
- Lili?!- jeszcze jego tu brakowało.
- Coś się stało Luke. – powiedziałam oschle.
- Ty jesteś tą niepokonaną ?
- Na to wychodzi.
- Misiu, o co chodzi z tą niepokonaną. – no tak jeszcze mi brakowało Emmy.
- Lili, dlaczego nie mówiłaś że się ścigasz?
- A ty by to coś dało ?
- Tak.
- Nie wydaje mi się. – powiedziałam, zakładając kask i pojechałam do domu z piskiem opon.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top