40

- Moje gratulancie pokonałaś naszego niepokonanego.– powiedział, jakiś chłopak podchodząc do mnie.

- Dzięki.

- Oszukiwałaś, domagam się rewanżu. – krzyknął na mnie chłopak, który ze mną przegrał chyba ten niepokonany.

- Naucz się przegrywać niepokonany... czekaj chwile, przecież ja cię pokonałam, wiec już nie taki niepokonany.

- Ty suko. – powiedział, wyciągając za pleców bron. To ma mnie przestraszyć?

- Ściągaj kask. – zaczął na mnie Krzyczeć i wymachiwać bronią. Szybko wyciągnęłam swoją broń i zaczęłam celować w niego, widać było, że ja mam tę lepszą broń.

- Przestaniesz odgrywać cyrki ?

- Nie odstawiam cyrków.

- Mała na pewno ta bron jest sztuczna. – żeby dać mu pewność, że nie szczeniłam się w jego opony od motoru.

- I jak nadal jest nieprawdziwa? – chłopak schował broń i zaczął ściągać kask. Kiedy go ściągnął, o matko to był Kris mój kochany kuzynek.

- Kris. – pisnąłem, rzucając się na jego szyje.

- Przepraszam, znamy się ? – od razu się od niego odsunęłam i ściągnęłam kask.

- Lili?! Kurde aleś ty się zmieniła i nadal taka z ciebie suka jak wcześniej. – czy wspominałam, że w szkole byłam nieśmiała i cały czas upokarzana, ale kiedy się ścigałam, miałam drugą twarz i co było najlepsze wszyscy się mnie bali i nadal bają, bo jestem ta niepokonana.

- Przez ciebie nie mam jak teraz jechać na imprezę. – zaczął się żalić Kris.

- Ja jadę na imprezę, to możesz jechać ze mną, tylko jeszcze odbiorę nagrodę. – odebrałam swoją nagrodę i razem z Krisem pojechaliśmy na imprezę. Szybko się przebrałam w ubikacji i poszłam z krisem do stolika, przy którym wszyscy siedzieli.

- Hej. – krzyknęłam, żeby mnie usłyszeli.

- Hej. – powiedzieli wszyscy oprócz Cal bo jego nie było w naszej loży.

Zaczęłam się oglądać wokoło i zobaczyłam, jak tańczy z jakąś blondynką, a nawet bardziej się o siebie ocierali. Nie powinnam byś zazdrosna i robić scenek zazdrości, ale nawet nie jesteśmy razem, ale i tak mnie to zabolało, bo najpierw mnie całuje, a potem ociera się z jaką laską. Nagle dziewczyna się do niego Przysłów i go całuje w usta, a on nic sobie z tego nie robi i oddaje pocałunek. Od razu odwracam głowę i przytulam się do boku Kris'a.

- Wiecie co, ja może wrócę do domu, źle się czuje. – powiedziałam do wszystkich.

Nie czekając, na ich odpowiedz, pokierowałam się do wyjścia. Nagle poczułam, jak ktoś mnie złapał za nadgarstek. Okazał się to kris.

- Co ty robisz ?

- Idę z tobą. – powiedział, kierując mnie do wyjścia.

- Nie przejmuj się mną, idź się bawić.

- Nie.
Nic już nie mówiłam, po prostu wyszliśmy, wsiadłam na swój motor i założyłam kask.

- Mogę dziś przenocować u ciebie, nie chce wracać do domu ?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top