20
Po ostatniej lekcji poszłam na parking do Hare'go, bo miał mnie zawieźć do domu. Poczułam jak ktoś złapał mnie za rękę.
– To, co idziemy na naszą pierwszą randkę. – uśmiechnął się Luke.
– Chyba serio chcesz wygrać ten zakład.
– Chce się dobrze bawić. – powiedział prowadząc mnie do swojego auta.
Nic już nie mówiąc wsiadłam razem z nim. Na polu już padał śnieg.
– To gdzie mnie zabierasz?
– Niespodzianka.
– Nie lubią niespodzianek.
– Ale ta Ci się spodoba. – złapał moją rękę i zaczął na niej rysować jakieś wzory kciukiem.
– Zobaczymy. A w ogóle zmieniło się coś jak mnie nie było przez ten rok?
– Oj tak dużo się zmieniło. Ja i chłopaki założyliśmy zespół. Ask twój najlepszy przyjaciel zakolegował się z nami. Kaja zaczęła spotykać się z Harrym i jeszcze masa innych rzeczy. A u ciebie coś się zmieniło?
– Oj tak przede wszystkim wygląd i zachowanie. Luke jak zaczniesz na mnie znowu najeżdżać pamiętaj ja się już nie dam i mam kilka haków na ciebie, wiesz w Londynie jesteś trochę znany. – powiedziałam poważnie.
– Czekaj jakich haków? Niech zgadnę Olivier?
– Brawo zgadłeś.
– Jesteśmy na miejscu. – wysiadłam z auta i nie wiedziałam gdzie jesteśmy.
– Gdzie my jesteśmy?
– Zobaczysz. – chwycił mnie za rękę i poszliśmy do budynku.
Okazało się, że zabrał mnie na łyżwy, a jak w gule nie umiem jeździć.
– O nie ja tam nie idę, czy ty chcesz mnie zabić?
– Nie chce. Czekaj ty nie umiesz jeździć?
– Nie umiem.
– To chodź nauczę cię.
Po długich prośbach chłopaka zgodziłam się. Przez cały czas się wywalałam, a blondyn trzymał mnie blisko siebie. Pod koniec dałam rade już zjeździć sama. Muszę przyznać, że bawiłam się świetnie.
– Głodna. – zapytał blondyn, kiedy wsiedliśmy do auta.
– Trochę.
– No i jak się bawiłaś?
– Fajnie.
– Cieszę cię. – powiedział, biorąc mi rękę i całując ja w środku.
Po dużym czasie zajechaliśmy do restauracji. Usiedliśmy na wolnym miejscu.
– Co zamawiasz.
– Sałatkę. – po chwili przyszedł do nas przystojny kelner.
– Mogę przyjąć zamówienie. – zapytał, pacząc cały czas na mnie.
– Jasne wiec tak ja poproszę sałatkę, a kolega....
– Naleśniki z owocami.
– Za niedługo będzie wasze zamówienie.– powiedział, uśmiechając się do mnie.
Kiedy popatrzyłam na mojego partnera, widać było, że jest zły. Czy Luke jest o mnie zazdrosny? Postanowiłam to wykorzystać.
– Luke czy ty jesteś zazdrosny o tego chłopaka.
– Pff, mała ja zazdrosny niby o co?
– O mnie?
– Przykro mi musisz się jakoś bardziej postarać. – oj i się postaram.
Po jakiś dwudziestu minutach przyszło nasze zamówienie, uśmiechnęłam się słodko do chłopaka. Wzięłam serwetkę, na której mył napisany jego numer telefonu. Po skończeniu posiłku chłopak odwiózł mnie do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top