9
Pov. Polska
-Wysiadamy! - krzyknęła nauczycielka. Znów rozpoczęły się jakieś rozmowy i przepychanki do wyjścia. Ja z zamyślonym Niemcem obok siedziałem i czekałem, aż wszyscy wyjdą. Gdy wyszli, wstałem i ja, razem z tym 'niemcem'.
-Proszę pani, ilu osobowe są pokoje i złom będziemy mieć? - spytał się Nauru
-są dwu- i trzyosobowe. Ze względu na to, że was znam i możecie wariować JA dobieram was do pokoi. Teraz idę policzyć, czy są wszyscy - odpowiedziała. Po chwili kierowca autokaru gdzieś odjechał.
-wszyscy ustawiamy się tutaj! - wskazała nauczycielka. Po chwili gdy każdy się ustawił po kolei wszystkich policzyła, i zaczęło się...
-Nauru... - zaczęła nauczycielka - ze względu na twój charakter nie możesz mieć pokoju z Koreą Północną. Idziesz do Ameryki i... Dobra. I Korei Południowej.
-aha - skomentował Nauru jakoś niezbyt zadowolony z wyboru. W końcu on i Ameryka się nie lubią, mimo że obydwaj jedzą tylko fast foody...
-idziecie na bok - poleciła i wskazała palcem - Ty Niemiec jesteś grzeczny więc idziesz z Japonią i...
Mówiąc to, jej wzrok zawiesił na mnie.
-z nim! - krzyknęła, po czym przeszliśmy na stronę 'wybranych'. W sumie spoko osoby. Z Japonią się znam, z Niemcem w sumie też... Może i słabo, ale dobrze, że nie mam pokoju z północnym.
I tak jakoś minęło przydzielanie pokoi. Po chwili omówiła harmonogram dnia, rozdała walizki z autokaru na parkingu i druga nauczycielka (tym razem od Angielskiego) dała nam klucze. Nie możemy ich zgubić, bo inaczej będziemy musieli płacić 30zł.
-I... Czas wolny! - oznajmiła baba od angielskiego - idźcie do pokoi rozpakujcie się. Za godzinę widzę was tutaj, idziemy przejść się na spacer!
Nie komentując zbliżyłem się do Niemca rozmawiającego z Japonią.
-idziemy? - spytałem się - musimy się rozpakować
-no... - zawiesił się Niemiec - no dobra, dobra. Nasze pokoje znajdowały się na pierwszym piętrze w budynku C. Numer pokoju to 29...
-trochę mały ten pokój... - skomentowała Japonia, gdy weszliśmy - są trzy łóżka... Jedna szafa i łazienka. No, i... Balkon. I jakaś szafka nocna.
Faktycznie zbyt dużo miejsca nie było. Dwa łóżka były prawie obok siebie i jedno na przeciwko przy ścianie. Obok okna balkonowego była ta 'szafka nocna', a obok drzwi na przeciwko drzwi do łazienki była normalna szafa, dość duża. Zaczęliśmy się rozpakowywać, a następnie składać ciuchy do szafy.
-wziąłeś jakieś książki lub mangi? - podeszła do mnie znajoma Niemca, Japonia
-wziąłem wojow... Zaraz skąd wiesz, że czytam mangi?
-widziałam... Jak czytasz... Taką jedną o gejach...
-i? - wtrącił się Niemiec - jestem pewien, że sama wzięłaś ich pełno
-nie! - przerwała Japonia - zamierzam dokończyć taką jedną, którą czytam online. Są tam sceny 18+ i ogólnie ciekawa fabuła... Chcesz tytuł?
-nie, dzięki... - odezwał się Niemiec. Co prawda on też czytał ode mnie kiedyś parę mang 'bl', ale nie wiem, czy miałby ochotę na coś 18+...
-dodam tylko, że to nie 'ybc' tak, jak możesz myśleć. W razie czego nazywa się 'shame application'. - odezwała się Japonia.
-aha - odpowiedziałem, a następnie wziąłem telefon i położyłem się na łóżku. Mamy jeszcze 32 minuty... Wystarczająco dużo.
***
-idź otwórz - Niemcy polecił Japonii. Ktoś puka nam do drzwi.
Dziewczyna otworzyła, a tam Ameryka.
-WSZYSCY ZBIÓRKA NA DWORZU!!! - wydarł się i poszedł
No tak, już minęła godzina...
-dobra, to schodzimy. Chodźcie - powiedział Niemcy. I tak więc zeszliśmy. Po policzeniu wszystkich nauczycielka od biologii zaczęła wygłaszać swoje przemówienie.
-dobrze... Mam nadzieję, że wszyscy macie odpowiednie obuwie i ubrania. Przejdziemy się na krótki spacer obok tak zwanej góry 'błotnistej', która znajduje się niecały kilometr stąd. Jest ona niewielka, ale na większe będziemy iść jutro razem z pamiątkami tak, jak mówiłam.
-Nie słyszałem o czymś takim jak góra Amazon - odezwał się Szwecja
-ta 'Góra' nie ma nazwy, jest nazywana błotnistą przez ludzi, którzy tu mieszkają. Przynajmniej według kierowcy autobusu - wyjaśniła nauczycielka.
Po chwili poleciła, byśmy ustawili się w parach. Z jakiegoś powodu Niemcy chciał być ze mną, ale ja odmówiłem. Zamiast tego jak zawsze poszedłem sam na koniec. Tak jest lepiej.
-idziemy! - krzyknął ktoś z początku, a następnie ruszyliśmy za dwoma nauczycielkami i - jak się później okazało - panią z ośrodka, w którym się zatrzymaliśmy.
Na początku zaczęliśmy iść w stronę mniej zaludnionych terenów, aby później skręcić drogą bliżej widocznych z daleka gór... Jednak wciąż byliśmy na niższych terenach. Podobno spacery po wyższych częściach gór mają być dopiero jutro. A pojutrze o 15 wyjazd, o 20 przyjazd do szkoły...
***
Rozdział krótki, ale chociaż jest...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top