23

Pov. Lichtenstein

Był spokojny, wiosenny dzień... Zbliżało się lato. Było dość gorąco jak na te dni, ale nie na tyle by można było się spalić. Mój brat Niemcy zachorował i leży w pokoju. Właśnie mnie zawołał, więc szybko poszedłem do niego, otwierając drewniane drzwi do jego pokoju.

-Co? - zadałem pytanie zatrzymując się obok łóżka.

-mógłbyś przynieść mi jakiś napój z dołu? Pić mi się chce. - poprosił.

-Nie ma napojów, a poza tym masz tylko gorączkę, możesz wstać z łóżka - odpowiedziałem

-Tak, ale jestem zmęczony. Zrobiłbyś mi herbaty?

-Skoro nie mam wyjścia... - westchnąłem, a następnie wyszedłem z jego pokoju zamykając za sobą te same drzwi.

Normalnie poprosiłbym o to Austrię, ale teraz akurat nie ma go w domu. Tak samo jak i Ojca.

Szybko zszedłem na dół po schodach, aby następnie wlać wodę do czajnika elektrycznego, postawić go specjalnym miejscu i wcisnąć odpowiedni przycisk. W czasie, gdy woda się gotowała korzystając z braku obecności ojca podszedłem do sieni I otworzyłem drzwi.

-Coco!!! - zawołałem głośno - Coco!

Na odpowiedź nie musiałem czekać długo. Pies szybko przybiegł do mnie, mając zamiar skoczyć na moje kolana ze szczęścia. Oczywiście mu na to nie pozwoliłem, jak zwykle uspokajając go gestem ręki. Po chwili wpuściłem psa do domu, aby dotrzymał mi towarzystwa.

Coco bardzo lubi przebywać w domu wśród innych, jednak niestety ojciec mu na to nie pozwala. Nie jestem pewien dlaczego, lecz ciągle mówi coś o tym, ile brudu taki pies wnosi do domu. Niby prawda, ale kąpiemy go co trzy miesiące. Poza tym nie musi wchodzić na łóżko, może po prostu być na dywanie.

Po tym wszystkim wlałem mu wody do pustej miski którą postawiłem na podłodze w kuchni, a następnie gdy nie było już słychać czajnika elektrycznego po prostu go wyłączyłem. Zaraz...

No tak, przecież nie wziąłem jeszcze szklanki! Chwyciłem za ciemną, szklaną szklankę którą chyba każdy ma w domu, a następnie włożyłem torebkę losowej herbaty i wsypałem dwie małe łyżeczki cukru. Potem chwyciłem za wspomniane urządzenie elektryczne i uważając na gorącą parę ostrożnie wlałem wodę do szklanki. Teraz czas zanieść to Niemcowi.

Szybko poszedłem na górę po schodach niosąc szklankę z herbatą, by otworzyć drzwi i położyć to na szafce nocnej obok łóżka.

-Coś jeszcze chcesz? - spytałem się.

-Nie - odpowiedział - dzięki.

Nie odpowiedziałem, tylko wyszedłem zamykając za sobą te drzwi. Już miałem iść do swojego pokoju, jednak usłyszałem dzwonek telefonu mojego brata. Z korytarza można było usłyszeć o czym on rozmawia, więc z ciekawości poczekałem pod drzwiami aż odbierze.

"Hej" - Usłyszałem głos Niemca - "A nic, wciąż leżę w łóżku"

Niestety nie było mi dane usłyszeć głosu rozmówcy z telefonu.

"Nudno. Nawet nie wiesz jak" "No, nic ciekawego" "naprawdę?" "dobra. Dzięki!"

Nudy. W sumie czego oczekiwałem? Że zdradzi najlepsze sekrety swojego życia?

Znudzony skierowałem się w stronę swojego pokoju, aby następnie chwycić za swój telefon i napisać do odpowiedniej osoby, a właściwie mojego najlepszego przyjaciela. Luxemburg'a, czyli "Lux'a". Lux to mój kolega z klasy. Jego rodzice zarabiają dużo pieniędzy, jednak nie są zbytnio nim zainteresowani.

Piszesz do: Luxemburg

19:03

Lichtenstein: Hej

19:05

Lux: hej

Lichtenstein: Masz czas by się spotkać?

Lux: tak! Tylko najpierw muszę wykonać pewne obowiązki.

Lichtenstein:  dobra. Widzimy się w naszym sekretnym miejscu za godzinę. Zdążysz?

Lux: chyba tak.

Lichtenstein: dobra.

Te 'sekretne miejsce' to nic dziwnego jak zbiór opuszczonych budynków niedaleko mojego domu. Znajduje tam się jeden całkowicie niedokończony, bardzo duży budynek z szarych pustaków połączony z pomieszczeniem przypominającym jakąś oborę i paroma małymi "szopkami" w pobliżu. Jest jeszcze trochę dalej dwupiętrowy, opuszczony dom. Prawie nikt tam nie chodzi oprócz nas i niektórych osób odwiedzających te tereny raz na jakieś 6 miesięcy, co widać po napisach w małym pomieszczeniu głównego budynku.

Zawsze mnie zastanawiało, jaki był cel tych budynków i dlaczego zostały niedokończone. Są to właściwie same ściany z pustaków, tylko niektóre pomieszczenia mają dach. Jedno z nich nawet nie ma podłogi. Nie ma też prawie żadnego tynku na ścianach i żadnych mebli nie wliczając porzuconej szafki. Są za to dwa całkowicie zasypane piwnice.

Odkryłem to miejsce chyba z rok temu podczas geocaching'u* z moim bratem. Nie mówiłem mu, że wciąż tu chodzę.

Nie mam daleko do tego miejsca, więc aby zabić czas włączyłem jedną z moich ulubionych gier, brawl stars. Następnie postanowiłem zagrać w zadymę moją ulubioną postacią, czyli Mortisem. Już od dawna zdobyłem jego tytuł, czyli Masteries na poziomie złota III.

Niestety nie miałem szczęścia. W przeciwnej drużynie znajdowali się Shelly, Bull oraz Buzz. Wszyscy ci na mapie Pinballowe marzenia są bardzo trudni to pokonania jako Mortis. Szczególnie, gdy twoja drużyna to Tick oraz Hank. Katastrofa.

Próbowałem grać najlepiej jak mogłem, koniec końców z łatwością przeciwna drużyna strzeliła nam dwa gole, dając kciuk w dół na koniec rundy tak jak i Hank, który grał najgorzej z nas wszystkich.

Kolejne rundy nie były takie trudne, jednak nie wygrałem wszystkich.

W końcu minęło 45 minut i uznałem, że czas się zbierać. Poinformowałem Niemca o tym, że gdzieś wychodzę I zawołałem psa, by następnie zejść na dół i zabrać już pustą miskę. Później wypuściłem psa na dwór by w razie czego ojciec nie był zły i wyszedłem, kierując się na jedną z bocznych uliczek. Mieszkało tam trochę ludzi, lecz później już znajdowały się te opuszczone budynki na pustym terenie.

Nie było trudno znaleźć mojego znajomego. Siedział na pustakach w dużym pomieszczeniu bez podłogi.

-Hej - przywitałem się

-Siema! - odpowiedział - co u ciebie? Dawno się nie widzieliśmy.

-Nic ciekawego jak zawsze - odpowiedziałem - a u ciebie?

-To co zwykle, jednak muszę ci pokazać coś ciekawego.

Po chwili chłopak wyjął ze swojego plecaka dość duże jak na swój typ urządzenie.

-Latarka? - spytałem się

-Nie jest to zwykła latarka. To Najjaśniejsza latarka na świecie**

-wow! - odpowiedziałem - skąd to masz?

-Amazon - odpowiedział - kupisz tam praktycznie wszystko. Chciałbym ją przetestować, ale jest za jasno. O której musisz wracać?

-Nie wiem, ale chyba nic się nie stanie jak wrócę trochę później - odpowiedziałem.

-Dobra. To testujemy?

-Jasne! - odpowiedziałem - masz coś jeszcze?

-Tak - odpowiedział - jest to coś wspaniałego, jednak mam to w domu bo nie mam tu prądu.

-co to? - spytałem się zaciekawiony

-Glubo.

***

Dzisiaj rozdział z perspektywy innej osoby niż zwykle, a to dlatego, że następny rozdział będzie bardzo ciekawy...

*Geocaching - gra terenowa polegająca na szukaniu "skrytek" zostawionych przez innych ludzi na podstawie mapy.

**World's brightest flashlight - latarka o mocy nawet 100,000 lumenów, określana przez producenta jako najjaśniejsza na świecie. Dla porównania zwykła latarka ma moc światła o mocy około 100 lumenów. Jej moc jest tak duża, że jest w stanie podpalić wszystko co zajdzie się tuż obok tej przezroczystej części przez którą przedostaje się światło.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top