7
Kiedy już chciałam wyjść, ktoś złapał mnie za nadgarstek. Od razu się odwróciłam przede mną stal nie kto inny jak Luke.
- A ty dokąd się wybierasz ?
- Do domu. Harry śpi, nie chce go budzić, wiec się przejdę – powiedziałam, próbując się wyrwać z jego uścisku, ale był za silny.
- O niekochanie nigdzie się nie wybierasz, zastajesz tutaj. Jest za późno, abyś chodziła o tej godzinie sama – powiedział, cwaniarko się uśmiechając.
Co za kretyn, chce się bawić w jakiegoś rycerza co ratuje dany to niech się bawi, ale ja idę do domu. Nie chce tu zostać i to jeszcze z nim.
- Nie mam gdzie, kanapa jest zajęta przez chłopaków – próbowałam się wywinąć i pójść do domu, ale nie dawał za wygrane.
- Chodź, wiem, gdzie możesz się przespać – powiedział, ciągnąc mnie na górę. Weszliśmy do jakiegoś pokoju – Chcesz jakąś bluzkę na przebranie?
-Jakbyś mógł – rzucił we mnie czarna dużą bluzkę. Poszłam do łazienki się przebrać i wziąć krótki prysznic. Kiedy wróciłam do pokoju, chłopak jaz leżał w łóżku.
- To gdzie mogę spać – zapytałam się chłopaka nie pewnie. On tylko poklepał miejsce koło siebie. Podniosłam jedną brew, bo myślałam, że to jest jakiś żart, ale nie był.
- Na pewno nie będę z tobą spała.
zabrałam koc i poduszkę z kanapy która była niedaleko łóżka i postanowiłam przespać w salonie razem z chłopakami.
- Oj skarbie nie narzekaj, wiem, że tego chcesz i nie wyprzesz się tego. - wstał z łóżka i zaczął do mnie podchodzić. Kiedy ja kierowałam się do drzwi. Już miałam chwycić za klamkę od drzwi ale chłopak złapał mnie w tali i zarzucił na ramię jak worek ziemniaków. Z całej siły uderzałam go w plecy i gdzie tylko się dało ale on tylko się ze mnie śmiał.
- Już nie masz gdzie uciec – zaśmiał się chłopak, kładąc mnie na łóżku.
- Nie będę z tobą spała- powiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.
- Nie masz wyboru. - przykrył mnie kołdrą i bezczelnie położył się koło mnie, aby następnie się do mnie przytulił. Na mojej klatce piersiowej położył głowę i się uśmiechał jak jakiś psychicznie chory człowiek.
- Widzisz, nie jest tak strasznie.- powiedział, śmiejąc się.
- Ta – powiedziałam cicho.
- Mogę coś wiedzieć?
- Zależy co? - mruknęłam.
- Dlaczego mnie nie lubisz, przecież ledwo co się przeprowadziłaś i mnie nawet dobrze nie znasz, aby mnie oceniać – powiedział, patrząc mi w oczy.
I co ja mam mu powiedzieć?
- Luke jak ...... by ci to..... powiedzieć – nie wiedziałam co mam powiedzieć chłopakowi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top