5
Po szkole od razu pojechałam do domu. Harry'ego jeszcze nie było, bo miał dodatkowe zajęcia. Wysiadłam z samochodu i udałam się do środka domu. Weszłam do kuchni, aby napić się szklanki wody i poszłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wzięłam Książkę, która leżała na szafce nocnej i zaczęłam ją czytać. Fabuła lektury tak mnie wciągnęła, że nawet nie wiem, kiedy Harry wszedł do mojego pokoju.
- Hej Lili, za jakieś 15 min będą rodzice. – powiedział Harry, stojąc na środku pokoju. Już miał wychodzić, ale zatrzymał się jeszcze przy drzwiach, aby coś dodać. - A i zbieraj się, jedziesz ze mną na ognisko do kumpli. Masz być gotowa za trzydzieści minut. – rzekł, wychodząc już z pokoju.
Wstałam z łóżka i przebrałam się w czarne rurki a do tego czerwona koszula w kratę i czarne adidasy. Nie stroiłam się, bo nie wiedziałam potrzeby. To było tylko ognisko, a nie jakaś impreza w luksusowym klubie. Zrobiłam trochę mocniejszy makijaż i rozpuściłam swoje długie włosy. Gotowa wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, gdzie Harry siedział w salonie przed telewizorem i oglądał jakiś film. Usidłam koło niego i razem oglądaliśmy.
Po chwili usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. Odwróciłam się i zauważyłam, jak wchodził tata z mamą.
- Hej. - powiedział chłopak, nie odwracając się.
- Harry nie przedstawisz nam swojej koleżanki? – zapytała się mama. Uśmiechając się do mnie miło.
- A tak mamo, tato to jest Lili- pokazał na mnie. – Lili poznaj mamę i tatę. – rodzice trochę byli zdziwieni, dlaczego akurat tak nas sobie przedstawił.
Myślałam, że zaraz padnę, oni mnie nie poznają. Rozumiem, że mogłam się zmienić trochę, ale to już jest lekka przesada, że rodzice nie poznają swojego dziecka.
- Hej mamo, hej tato. – przywitałam się, lekko się do nich uśmiechając.
- To my będziemy się zbierać. – powiedział chłopak, wstając z kanapy, aby następnie iść włożyć buty. – Chodź siostrzyczko, nie mamy czasu. – zwrócił się do mnie brat.
Rodzice nadal stali w tym samym miejscu z otworzoną buzią. Chyba byli lekko zaskoczeni tym faktem, że już wróciłam i jeszcze jak wróciłam. Poszłam za Harrym do garażu i wsiadłam do auta brata. Nie minęło nawet kilka sekund, a my zaczęliśmy się śmiać. Ta sytuacja była tak komiczna, że nie mam słów do niej.
- O rany, ale mieli miny. – śmiał się Harry. - Już jestem ciekawy, jaka będzie reakcja naszych znajomych z tego, co widziałem i słyszałem to jeszcze, nikt cię z naszej szkoły nie poznaje.
Kiedy przeszło nam. Harry zapalił samochód i pojechaliśmy na słynne ognisko. Gdy dojechaliśmy na miejsce, nawet nie trzeba było być ekspertem, aby wiedzieć, że ludzi będzie dużo, ale nie spodziewałam się takiej liczby. Szczerze to nawet połowy z nich nie znam. Z czego co zauważyłam, to jestem jedyną dziewczyną. Ten fakt już mi się do końca nie podoba. Organizator mógł uprzedzić, że to męski wypad. Z tego, co widzę, to jest tu gdzieś około czterdziesty facetów.
-O paczcie, kto się zjawił Harry i księżniczka. – powiedział uradowanie Luke.
Nie ogarniam tego faceta, czy on jest tak ślepy, że nie widzi podobieństwa między mną a Loczkiem. Już się nie będę angażować, aby mu to tłumaczyć. Może sam się kiedyś dowie.
- Hej chłopaki. – przywitałam się ze wszystkimi.
Michael dał mi czerwony kubeczek z alkoholem. A Calum i nieznajomy chłopak zrobili mi miejsce na kanapie. Nie wahając się ani chwili dłużej poszłam usiąść pomiędzy nimi.
Impreza się rozkręcała, chłopaki coraz bardziej byli pijani. Wypiłam trochę procentów i już czułam się lepiej, ale za dużo też nie piłam, bo to mi nie było potrzebne do dobrej zabawy. Pomimo tego, że miałam dobrą głowę do picia to i tak tego nie wykorzystywałam, bo moim zdaniem nawet bez alkoholu można się dobrze bawić.
Calum i Michael poprzynosili gitary i zaczęli grać i śpiewać.
- Lili może chcesz zagrać? – zapytał Cal, uśmiechając się do mnie. Coś mi się wydaje, że nie zaproponowała tego tak bez interesownie.
- Chciałabym, ale nie jestem aż taka dobra jak wy.
Przyznaję się, że jak mam czas i chęci to chętnie spędzę czas na graniu, ale nigdy mi się nie wydaje, abym była tak dobra, jak inni. Harry nie raz słyszał, jak brałam i twierdzi, że mam do tego talent i powinnam coś z tym zrobić.
- Załóżmy się. Ja zacznę potem ty i publiczność oceni, kto jest lepszy, okey? – zaproponował chłopak.
- No nie wiem .....
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top