18
Kiedy rano się obudziłam czułam się dobrze. Wczorajsza impreza była świetna, świetnie bawiłam się z Michael. Kiedy obróciłam się na drugą stronę zobaczyłam śniącego chłopaka, był to Michael. Nie chciałam go obudzić wiec po cichu zaszłam na dół, żeby zrobić nam śniadanie. Kiedy kończyłam gofry poczułam na swojej tali czyjeś ręce trochę się przestraszyłam.
– Hej skarbie – powiedział mi do ucha. – Kiedy się obróciłam zobaczyłam Cala, ale co on tu robi?
– Hej, co ty tutaj robisz?
– Wiesz najbliżej mieszkacie wiec wszyscy poszliśmy do was, bo i tak nie ma waszych rodziców. – powiedziała uśmiechając się.
– Jak to wszyscy? – czy dziewczyny też?
– Cała nasza ekipa. – okej czyli bez dziewczyn.
– Aha, jesteś głodny, bo zrobiłam śniadanie?
– Kocham cię kobieto. – od razu zaczął sobie nakładać duża porcie śniadanie.
Czy już wspominałam, że ten chłopak jakby mógł to by nie wychodził z kuchni i tylko by jadł? Po jakimś czasie zaczęli się budzić chłopaki i oczywiście żaden nie krępował się chodzić koło mnie w samych bokserkach.
– Hej. – przywitał się ze mną zaspany Harry.
– Hej, głodny zrobiłam śniadanie. – powiedziałam pokazując gofry na stoliku.
– Rany jak ja za tym tęskniłem. – powiedział uradowanie chłopak.
– Za czym? – zapytał Luke wchodząc do kuchni.
– Za tym jak Lili robi mi śniadanie. – powiedział zajadając się goframi.
Kiedy chłopakiem zjedli śniadanie i pograli na konsoli, późnym wieczorem poszli do domu, oczywiście Cal domagał się ode mnie buziaka wiec mu dałam. Ukradkiem zerknęłam na Luke, który była cały czerwona ze złości. W sumie nie wiem jak to wszystko mam traktować bo raz spotykam się z Cal a czasami z Michaelem tylko, że ja ich traktuje jako przyjaciół i nic więcej. Siedziałam w salonie przed telewizorek, kiedy Styles się na mnie rzucił.
– Złaś ze mnie jesteś ciężki. – powiedziałam ledwo oddychając i próbując go zwalić z siebie.
– Nie przesadzaj nie jestem taki ciężki. - zaczął się śmiać, ale i tak nie zszedł.
– Ta jasne. – powiedziałam cicho.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top