10

Lekcje minęły mi dość szybko, jeszcze trening mojego brata i do domu.

Poszłam na trybuny i patrzyłam, jak chłopaki się rozgrzewają. Nie powiem jest na co popatrzeć. Widać że chłopaki dużo ćwiczą i to widać po ich sylwetkach, ale nie chwaląc się mam lepszy umięśniony brzuch niż połowa chłopaków z drożyny. Jednak treningi boksu robią swoje. Nie spodziewanie ktoś mi zakrył oczy.

- Zgadnij, kto to? - powiedział męski głos.

- Nie wiem, nie zgadnę. – chłopak, tylko się zaśmiał i usiadł koło mnie.

- Hej Michael. Co ty tutaj robisz?

- Hej zauważyłem cię i postanowiłem ci umilić to czekanie swoją osobą.

-Oj. Jakie to jest słodkie z twojej strony. – powiedziałam, uśmiechając się kładąc swoją głowę na jego ramieniu.

- No wiem, a teraz opowiadaj co tam u ciebie, bo dawno cię nie widziałem. - powiedział przytulając mnie do swojego boku. Jakby ktoś teraz na nas patrzył pewnie by pomyślał że jesteśmy zakochaną w sobie parą ale tak nie jest Michaela traktuje jak swojego drugiego brata. To on zazwyczaj mnie ratowała jak Luke chciał mnie jeszcze bardziej wyzywać i upokarzać.

- Nic się nie zmieniło.

- Okej, czyli jesteś z tych mało rozmownych. Idziesz na imprezę Halloween?

No tak jeszcze ta impreza, co roku jest u nas w szkole. Każdy uczeń się przebiera, a potem jest koronacja na króla i królową przebrania nic specjalnego, ale postanowiłam iść i się dobrze bawić.

- Tak idę a ty? - powiedziałam, uśmiechając się do niego.

- Też. Zaprosił cię ktoś już ? - powiedział nie pewnie patrząc się mi w oczy.

- Nie.

- To świetnie. – podniosłam jedną brew i zmarszczyłam czoło. Ta, impreza za niedługo a mnie jeszcze nikt nie zarosił i z czego tu się cieszyć. - Nie pacz się tak na mnie, cieszę się, że jeszcze cię nikt nie zaprosił, bo ja to chciałem zrobić. Wiec czy pójdziesz ze mną na imprezę Halloween?

- Jasne, że z tobą pójdę.- nie powiem Michael mnie zaskoczy, nie sądziłam że mnie zaprosi, ale to miło z jego strony.

Czas nam szybko minął na rozmowie i wygłupianiu się nawet, nie wiem, kiedy trening się skończył i przyszedł po mnie Harry.

- No a wy co tu robicie?- zapytał się Harry.

- Nie widać rozmawiamy.

- Okej. – podniósł ręce z do góry.- Michael tylko mi nie podrywaj Lili zrozumiałe?

-Trzymałem grzecznie ręce przy sobie. - powiedział jeszcze bardziej mnie do siebie przytulając.

- Właśnie wiedzę.

Zanim ja się ogarnęłam to chłopaki już zdążyli iść w stronę wyjścia. Długo się nie zastanawiałam i skoczyłam Michaelowi na plecy a on szybko mnie złapał abym nie spadła

- To o czym gadaliście, jak mnie nie było?

- O niczym specjalnym tylko o tym, że jak wrócisz z randki, u mnie jest impreza, bo rodzice wyjechali na jakieś spotkanie na tydzień.- powiedział Harry.

- Skąd wiesz że idę na randkę? - zapytałam się nadal przytulona do pleców Michaela.

- Ten świat jest za mały abym nie wiedział takich rzeczy. - mrugną mi oczkiem.

Zeszłam z pleców chłopaka i się z nim pożegnałam. Razem z Harrym wsiadłam do auta i pojechaliśmy do domu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top