Rozdział 1


Pov. Magister

Wypakowałem walizki i otworzyłem drzwi od naszego domku. W środku zauważyłem wszystkich oprócz nexe, ewrona i yoshiego, pewnie jechali razem. Wszyscy podeszli do drzwi, z lekkim zdezorientowaniem na twarzy.

Mandzio- Hej Marcel- zaczął

Magister- Który pokój?- mruknąłem

Sitrox- Pierwszy po prawej stronie, na górze.

Magister- Mhm- ruszyłem w stronę tego pokoju.

Wszyscy nadal się na mnie patrzyli, coś ze mną nie tak? Wyciągnąłem kurtkę i ją narzuciłem, wyszedłem z domku, nadal czując wzrok innych na sobie.

Magister- Wyłaź, a nie śpisz.

Zaha- Już już

Magister- Nie już, tylko teraz.- pociągnąłem go za ramię, aż prawie wypadł z samochodu.

Zaha- Delikatniej- złapał za mój rękaw, aby się podnieść.

Magister- Rusz dupę- wywróciłem oczami i pociągnąłem go za sobą.

Magister- Walizki są już w pokoju.

Weszliśmy do środka. Wszyscy rzucili się na Kubę i dobrze. Pośpiesznie udałem się do pokoju, tak że nikt tego nie zauważył. Rozpocząłem wypakowywanie się.

Pov. Zaha

Wszyscy się ze mną witali, przytulili na powitanie, a po chwili usiedliśmy razem na kanapie, ale bez magistra, gdzie on jest?

Zaha- Poczekajcie chłopaki, magister zaginął.- wstałem

Diabeuu- Tam masz pokój- powiedział zanim zdążyłem się zapytać

Zaha- Dziękuję.- poszedłem do pokoju, a reszta pogrążyła się w niezbyt zrozumiałej dla mnie rozmowie.

Delikatnie uchyliłem drzwi, Marcel się wypakowywał. To chyba nic złego, jak wejdę?

Zaha- Hejj- uśmiechnąłem się

Magister- Co chcesz?

Zaha- Nic, zejdziesz do nas?

Magister- Nie widać, że coś robię?

Zaha- Pomogę ci i będzie szybciej.- podszedłem do niego.

Magister- Mhm- odsunął się i udostępnił mi walizkę.

Zacząłem wypakowywać razem z nim, co chwilę pytając, gdzie co dać. Po dosłownie chwilcę skończyliśmy i zaciągnąłem go na dół.

Zaha- Tutaj jest.- uśmiechnąłem się, a Marcel stał za mną obojętnie.

Nitashi- Ooo magister, dałeś się wyciągnąć z nowej jaskini?

Magister- Mhm- spojrzał na niego morderczym wzrokiem.

Zaha- Kiedy będą chłopaki?- zmieniłem temat.

Mandzio- Do godziny powinni być.- wtrącił się niepewnie.

Zaha- A no dobra, to co robimy?

Wszyscy patrzyli na Marcela, co raczej mu się nie podobało, więc próbowałem odbić od niego wzrok rozmówców.

Leesoo- To może zamówmy jedzenie, bo nic nie ma.

Sitrox- A co chcecie?

Young Miki- Może pizzę?

Mandzio- Co najmniej 5.-nieznacznie się zaśmiał

Young Miki- W takim razie sam zamów.

Mandzio- A proszę cię bardzo- wziął telefon i odszedł od nas.

Pochłoneliśmy się rozmowie w oczekiwaniu na pizzę, jedynie magister siedział cicho. Pół godziny później, do drzwi ktoś zapukał.

Paczol- Ja otworze.- wstał i ruszył w kierunku drzwi.

Nexe- SIEMA CHŁOPAKI- standardowo się wydarł, więc podszedłem do drzwi, właściwie jak każdy oprócz Marcela.

Ewron- Hejka- powiedział roześmiany, musieli o czymś rozmawiać.

Yoshi- No dzień dobry- powiedział lekko literując, a między nogami wbiegł do nas niedźwiadek, Momo.

Przywitaliśmy się i weszliśmy wspólnie do pokoju, zajmując miejsca. Krystian usiadł na fotelu obok magistra, który spojrzał się na niego jakby przynajmniej zabił mu rodzinę. Ewron usiadł standardowo blisko mandzia, a Filip usiadł na podłodze, bo przez ulańców zabrakło miejsca. Pochłoneliśmy się w rozmowie.

Pov. Nexe

Jedna osoba nie wyszła nam na powitanie, magister? Nieco wyższy ode mnie brunet siedział na jednym z dwóch foteli. Dosiadłem się obok. Cały czas się na niego patrzyłem, chyba nie powinienem. Byłem całkiem aktywny w rozmowie, ale wpatrywałem się w niego, jak stare baby w autobusie na osobę ciemnoskórą. Po chwili delikatnie zsunął mu się rękaw, od razu go zaciągnął na dłonie. Zauważyłem blizny? Skąd? On się tnie? Chyba powinienem z nim porozmawiać. Ta myśl nie dawała mi spokoju cały czas. Z zamyślenia wybiło mnie pukanie do drzwi.

Nexe- Pójdę.- poczułem na sobie wzrok magistra.

Pov. Magister

Kurwa rękaw, mam nadzieję, że nikt tego nie zauważył. Po chwili nie wiem jak, nie wiem skąd, ale na stole pojawiła się pizza. Ominęło mnie coś? Zjadłem dwa kawałki i wróciłem do pokoju. Zamknąłem drzwi i stwierdziłem, że z racji takiej, że jest już pierwsza w nocy, pójdę się umyć. Wziąłem kigurumi i bieliznę, a potem wszedłem pod prysznic. Ustawiłem zimną wodę, która zmyła ze mnie moje myśli. Po 20minutach wyszedłem i się ubrałem w piżamkę. Otworzyłem drzwi do łazienki i zobaczyłem znaną mi sylwetkę, mianowicie rozwydrzonego 21latka, wraz z psem.

Magister- A ty tu co?

Nexe- Zajebista piżamka, też chce

Magister- Mhm, co chcesz?- dosiadłem się na łóżko.

Nexe- Może nie jest to dobry początek znajomości, ale proszę cię, pokaż mi nadgarstki.

Magister- Nie rozumiem?- zrobiło mi się gorąco.

Nexe- Widziałem...

Magister- Co widziałeś?- westchnąłem.

Nexe- Oboje wiemy co... Proszę cię, pokaż nadgarstki.- spojrzał na mnie.

Magister- Ale..- głośno wzdechnąłem i spojrzałem mu prosto w oczy.

Nexe- Proszę cię, nikomu nie powiem.

Magister- I ja mam tobie wierzyć?

Nexe- Proszę cię.- spojrzał błagalnie.

Magister- Myślisz, że to na mnie zadziała?

Nexe- Nie, Marcel proszę cię.

Delikatnie przegryzłem dolną wargę i podwinąłem rękawy, chyba nie powinienem mu tego pokazywać. Poczułem, że mnie przytula.

Magister- Tyle ci wystarczy?- mruknąłem, a on się odsunął.

Nexe- Tyle?

Zamilkłem, patrząc mu w oczy.

Nexe- Długo to trwa..?

Magister- A jak myślisz?- odwróciłem od niego wzrok.

Nexe- Nie wiem...

Magister- I przy tej odpowiedzi pozostańmy.- zaciągnąłem bluzę spowrotem.

Nexe- Dlaczego?

Magister- Chyba nie powinno cię to interesować. Wystarczy.- przymknąłem na chwilę dłużej niż mrugnięcie oczy.

Nexe- No dobrze- wstał i ruszył w kierunku drzwi.

Magister- Tylko spróbuj komuś powiedzieć.- powiedziałem na do widzenia.

Nexe- Nie powiem, obiecuję.- wyszedł.

Chciało mi się płakać, przez głupi błąd, ktoś wie o moich bliznach. W dodatku jest to Krystian. Co ja robię źle?! Uroniłem łzę, jednak szybko ją starłem.

Magister- Nie tutaj...- szepnąłem sam do siebie.

Chciałbym się przejść, ale już się umyłem, a dodatkowo jestem w TEJ piżamie. Mam do wyboru albo płakać albo trzymać to w sobie. Obie opcje nie są za dobre. Odpowiedzialność trzyma mnie tutaj, mógłbym się przeziębić wychodząc z domku. Cóż innego mi pozostało poza muzyką? Nic, wszystko zbyt ryzykowne. Założyłem słuchawki, które ukradłem zasze, nie obrazi się. Włączyłem playlistę i zacząłem wpatrywać się w sufit. Godzina minęła, drzwi się otworzyły. Lekko się wzdrygnąłem i zobaczyłem, kto wszedł.

Magister- Co chcesz?

Zaha- Chodź

Magister- Gdzie?

Zaha- Zobaczysz.

Pociągnął mnie za rękę, jak dobrze, że te rany bolą już tylko psychicznie. Zeszliśmy do schodów i nakazał mi usiąść na podłodze, obok kanapy. Czułem na sobie wzrok nexe i to bardzo.

Magister- Po co?- wywróciłem oczami

Zaha- Gramy w butelkę!- uśmiechnął się.

Butelka, jedyne co mi się z nią kojarzy to najebany ojciec, bijący mnie i rozwalający puste butelki obok mnie.

Magister- A ja tu po co?- mruknąłem odwracając od wszystkich wzrok.

Zaha- Grasz z nami. Zaczynamy.- zakręcił butelką.

Miałem wrażenie, że wszyscy patrzą na moją piżamę, postrach ludzki w pandzie, niemożliwy widok.

Zaha- KRZYSIU!

Leesoo- Wyzwanie

Zaha- Ale że my teraz jakieś mocne wyzwanka, czy liteowo na razie?

Mandzio- Panowie, ja myślę, że na razie spokojnie.

Zaha- W takim razie, idź po piwo, chłopaki przywieźli.

Leesoo- No ale, że aż tak proste?

Zaha- Leć..

Po chwili wrócił z piwem dla każdego.

Leesoo- Marcel? Bierzesz, czy mam tak stać?- zapytał niepewnie.

Magister- Nie pije.- odezwałem się najbardziej zimnym głosem, jakim potrafiłem.

Leesoo- no dobrze.- zawahał się, po czym zabrał butelkę.

Alkoholu nie tykam, za bardzo kojarzy mi się z ojcem i z kawalerką. Czasami piłem do nieprzytomności, by zapomnieć.

Mandzio- Marcel, co ty taki grzeczny?

Magister- Może dlatego, że nie- zawahałem się, by nie powiedzieć za dużo, zakańczając na tym wypowiedź.

Yoshi- No weź, no napij się z nami.

Magister- Nie.- powiedziałem i posłałem mu mordercze spojrzenie.

Leesoo- No to gramy dalej!- wyczułem sztuczny entuzjazm.

Minęło kilka rund, aż w końcu wypadło na mnie.

Diabeuu- Marcel? Pytanie czy wyzwanie?

Magister- Pytanie.- mruknąłem cicho.

Diabeuu- Dlaczego nie pijesz?

Magister- Po co ci ta wiedza?- zauważyłem, że wystraszył się lekko mojego tonu głosu.

Diabeuu- Pytam tylko.

Magister- A jak nie chce odpowiadać?- spojrzałem po chłopakach.

Paczol- Nie ma odwrotu.

Magister- Zawsze jest.

Paczol- Nie tym razem, odpowiedz na pytanie.- na to wzdechnąłem głośno.

Magister- Dobrze, w takim razie, kojarzy mi się z czymś. Wystarczy? Tak? Super.- wziąłem butelkę do ręki.

Leesoo- Z czym?- zapytał nie pewnie, a ja zabiłem go wzrokiem.

Magister- Wyraz "kawalerka" opiszę to idealnie.- mruknąłem delikatnie mrużąc oczy.

Leesoo- no dobrze, dalej.

Zakręciłem, padło na zahe.

Magister- Co chcesz?- wywróciłem oczami.

Zaha- Widzę, że dobrze się bawisz.- uśmiechnął się.

Magister- Pytanie czy wyzwanie?- wywróciłem oczami.

Zaha- Pytanie.- po raz setny się uśmiechnął.

Nie wymyślę nic ciekawego, znowu wszystkich zawiodę. Co ja mam mu powiedzieć? Jezu zaraz będzie największy festiwal żenady magistra.

Magister- czy masz jakieś zwierzę?- schowałem twarz w dłoniach.

!Uwaga fake info na rzecz fanfika!

Zaha- A mam, żółwia. Poczekaj, pokaże.- wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął szukać zdjęcia.

Nie było aż tak źle...

Zaha- To jest Tony. (toni)- wybrał jedno ze zdjęć w galerii.

Przesiadłem się obok niego i spojrzałem w telefon. Delikatnie się uśmiechnąłem- wow. Pierwszy raz od kilkunastu lat, nie umknęło to uwadze reszcie uczestników.

Mandzio- Kto tu się uśmiecha?- zapytał rozbawiony.

Od razu na moją twarz przebił się ponownie obojętny wyraz. Spojrzałem na niego, a on od razu przestał się śmiać.

Zaha- Twój pierwszy uśmiech?- uśmiechnął się.

Magister- A żebyś wiedział- wstałem i jak pizda wróciłem do pokoju.

Zakluczyłem drzwi, przecież już wcześniej mogłem to zrobić. Łzy pomimo próby ich wstrzymania leciały mi strumieniami po policzkach. Zabolało mnie to, najgorsze jest to, że jest to prawda. Ostatni raz uśmiechnąłem się jak miałem może 7lat, nie było wtedy aż tak źle, jedynie krzyk i wyzwiska. Dopiero gdy podrosłem ojciec pierwszy raz podniósł na mnie rękę, doskonale to pamiętam, były to moje 8urodziny. Nie chce tego wspominać. Ktoś zaczął ciągnąc za klamkę. Zaczął dzwonić mój telefon, Kuba. Czego on chce? A no tak, ma ze mną pokój. Otarłem łzy i sprawdziłem, czy wszystko jest jak zwykle, czyli nic nie widać. Zajebiście, czasami to się przydaje. Otworzyłem drzwi, a do środka wszedł zaha, ciągnąc mnie za rękę w kierunku łóżka i zamykając za sobą drzwi.

Magister- Co?

Zaha- Ty mówiłeś serio?

Magister- To znaczy?

Zaha- Kiedy ostatni raz się uśmiechałeś?

Magister- Co cię to interesuje?- mruknąłem i odwróciłem wzrok od niego.

Zaha- Dużo- uśmiechnął się.

Magister- Świetnie.- zacisnąłem wargi i wyszedłem z pokoju do części wspólnej. Usiadłem spowrotem wśród nich.

Magister- Grajcie dalej.- spojrzeli na mnie.

Magister- Co?

Mandzio- Nie no, tylko dzisiaj innego magistra poznajemy. Magister uśmiechnięty, magister panda, magister obrażony, masz jeszcze jakieś postacie?

Magister- Haha- powiedziałem ironicznie zżerając go wzrokiem.

Zakręciłem za nich, bo nie szło im to, za bardzo.

Magister- Mikołaj.

Pov. Young Miki

Zesrałem się w majty. Nie wiedziałem co mam odpowiedzieć.

Young Miki- Wyzwanie.- powiedziałem zawieszony.

Magister- Poproszę telefon.-wyciagnął rękę w moją stronę, a ja niepewnie go mu dałem.

Magister- Kod?

Young Miki- 45097362 (losowe liczby)

Marcel zaczął przeglądać mój telefon.

Magister- Kto to Pizza Hut?- wypuścił nieco powietrza nosem.

Magister- "Miłej nocki kochanie"- dokończył, na co momentalnie zamilkłem.

Mandzio- Oj Miki Miki, chyba coś tu ukrywasz.

Nexe- Ale że mi nie powiedziałeś?- zaśmiał się.

Magister- Nie przejmuj się, wszyscy już wiedzą.- poklepał mnie po ramieniu, oczywiście ironicznie.

Young Miki- Wystarczy?- powiedziałem zakłopotany.

Magister- Proszę, odpisz jej, bo się będzie martwić.- kto by pomyślał, że Marcel jest taki.

Nexe- Pogadamy później, dobrze Miki?

Young Miki- Mhm- powiedziałem zakłopotany.

Paczol- Nie wstydź się nas.- uśmiechnął się.

Young Miki- Dzięki Marcel..- wbiłem wzrok w telefon i odpisałem "pizza hut", czyli Julce, mojej rówieśniczce ze szkoły.

Można powiedzieć, że poniekąd jesteśmy razem.

Diabeuu- Dobra Mikołaj, kręć.

Pov. Zaha

Niedokońca wiedziałem, co się stało. Marcel wyszedł nagle z pokoju, siedzę tu już 10minut i nie mogę pojąć, dlaczego wyszedł. Otrząsnąłem się trochę, gdy zadzwonił telefon magistra. Nieznany numer. Może jest to trochę nieodpowiednie, ale odebrałem.

Zaha- Halo? Kto przy telefonie?

?- Marcel, wiem, że to nie jest odpowiedni moment, ale proszę cię, wróć do domu, ojciec nie żyje. Przyjedź, błagam. Wiem, że dzwonie po 11latach, od tak, po wyrzuceniu cię z domu. Proszę cię, przepraszam, wybacz mi. Nie panowałam nad sobą, ojciec też, przeszłam terapię, ojciec się zapił na śmierć, błagam cię, wróć do mnie.

Zaha- Przepraszam, ale tu kolega Marcela, Kuba. Marcel jest na dole, zawołać go?

?- Jeżeli byłbyś taki uprzejmy.

Zaha- Pójdę do niego.- wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół.

Zaha- Magister?

Magister- SKĄD TY MASZ MÓJ TELEFON?!

Zaha- Do ciebie...

Magister- Daj mi to.

Magister- Halo?

Pov. Magister

?- Marcel...

Magister- Kto mówi?

?- Przepraszam..

Magister- Kim ty kurwa jesteś?- odszedłem na kawałek, chyba jednak nadal to słyszeli.

?- Ojciec nie żyje...

Magister- O, czyli jednak karma wraca..

?- Proszę cię, wróć do domu..

Magister- PO TYM CO PRZEZ WAS PRZEŻYŁEM?! Nigdy w życiu.

Macocha- Przeszłam terapię.. Ojciec się dzisiaj zapił..

Magister- I dobrze, doigrał się. Myślisz, że co? Że tak po prostu po 11latach przyjadę do ciebie, PO TYM WSZYSTKIM I BĘDĘ CI WSPÓŁCZUĆ? Wystarczy, znajdź sobie inny obiekt do wyżywania się.

Macocha- Nie wiedziałam, że się ciąłeś..

Magister- Kto ci powiedział?

Macocha- Twoi nauczyciele, zauważyli.

Magister- Tak po prostu po 16latach od pierwszego razu mówisz mi, że dowiedziałaś się, że się ciąłem? Mhm, super.- powiedziałem ciszej, aby na pewno nikt tego nie słyszał.

Macocha- Miałeś 10lat..?

Magister- A jak myślisz? Nawet nie wiesz ile mam kurwa lat, spierdalaj.- rozłączyłem się.

Zaha- Chcesz o tym- zaczął.

Magister- Nie.- powiedziałem ze schodów.

Zaha- No dobrze... Za chwilę przyjdę, śpiący jestem.

Magister- Mhm- mruknąłem wchodząc po schodach.

Wszedłem do pokoju, łzy momentalnie zalały moje oczy. Wyciągnąłem apteczkę i wyciągnąłem z niej ostrze oraz bandaże. Nie dam rady. Przyłożyłem ostrze do nadgarstka i zrobiłem pierwsze nacięcie. Syknąłem z bólu, poczułem ulgę. Nie było tu zbytnio miejsca na nadgarstku, więc znalazłem je po drugiej stronie, zrobiłem jeszcze kilka nacięć, pomogły. Przemyłem rany i obandażowałem. Powycierałem ślady i spowrotem zaciągnąłem kigurumi. Rzuciłem się na łóżko i włączyłem jakąś playlistę, na najgorsze z najgorszych dni, oczywiście podpierdoliłem Zasze słuchawki. Zacząłem wgapywać się w sufit.

Pov. Zaha

Dlaczego tak zareagował? O czym mówiła jego matka? Ona go biła? Znęcała się nad nim? Muszę go o to zapytać, ale nie teraz. Za bardzo go to zaboli. On tylko wydaje się taki obojętny, w środku na pewno miał jakieś uczucia. Posiedziałem nieobecny wśród chłopaków chwilę, aby dać mu się uspokoić. Po półgodzinie wróciłem do pokoju.

Zaha- Cześć...- spojrzał na mnie.

Zaha- Wiem co się stało... Twoja matka myślała, że jestem tobą...

Magister- Macocha, nie matka. Poza tym PO CO ODEBRAŁEŚ?!- pierwszy raz widziałem go krzyczącego. Nawet przez telefon nie krzyczał, jedynie podnosił głos.

Zaha- Nie wiem, przepraszam...

Magister- Co wiesz?

Zaha- Twój ojciec nie żyje, przepraszała za coś, nie wiem za co. Wyrzuciła cię z domu?

Magister- Nie ważne, wiesz wystarczająco.- wyciągnął w końcu jedną słuchawkę.

Zaha- Moje?

Magister- Nie wziąłem swoich.

Zaha- Spoko, weź sobie, mam drugie.

Zaha- Zaraz przyjdę, idę się umyć.

Magister- Mhm.

Poszedłem się umyć i umyć zęby. Po 7minutach byłem już na swoim łóżku.

Zaha- Wszystko w porządku?

Magister- Mhm

Zaha- Jutro o tym porozmawiamy?

Magister- Mhm- zamknął oczy.

Zaha- Dobranoc.

Magister- Dobranoc- wymamrotał w kołdrę.

Cały czas na niego patrzyłem, po chwili zasnął. Upewniłem się czy śpi i zasnąłem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top