Rozdział 32-Naria
-Nie, w tej sukience było by ci lepiej.
Stwierdziła Andrea patrząc na mnie z materiałem w dłoni. Spojrzałam na nią z niedowierzeniem. Jako, że na balu obowiązywały sukienki do tanga wybór był raczej ograniczony. Teraz moja współlokatorka trzymała w dłoniach cudo uszyte z przecudnego szaro-białego materiału wykończone delikatną złotawą koronką na dużej powierzchni pleców. Już od godziny próbowała mnie na nią przekonać lecz ja stanowczo opierałam się temu pomysłowi. Wolałam coś bardziej stonowanego. Już i tak przyciągałam za dużo uwagi innych, a wszystko przez mojego ojca. Co on znowu powymyślał z tymi zawodami i obowiązkowym udziałem. To nie może się skończyć dobrze. Gdy tylko wyszłam z bańki stałam się centrum zainteresowania. Gdyby tak uwiecznić ich miny na fotografii. Eee, pomarzyć zawsze można. Wszyscy bez wyjątku (oprócz tych dwóch osób które wiedziały) byli pewni, że oszukiwałam by dostać prawo wzięcia udziału w turnieju. Oczywiście na marne tłumaczenia i tak nikt nie słuchał. Król ogłosił, że zostaniemy podzieleni na dwie drużyny i zmierzymy się ze sobą na arenie o prawo do pierwszeństwa w drugiej rundzie zawodów. Co do niej nic nie powiedział. Za to cały czas uważnie mi się przyglądał, aż zaczęłam się obawiać, że wie coś więcej. Kontynując dróżyny zostaną wyczytane na balu i tam dowiemy się kto będzie naszym przeciwnikiem. Teraz miałam większy kłopot, on już był dziś, a ja dalej nie wiedziałam w co się ubrać. Andrea już wybrała piękną niebieską sukienkę z ciemniejszymi drobiazgami. Niestety nie miałam za dużo czasu, sklep już praktycznie zamykali i trzeba było podjąć szybką decyzję.
-Dobra biorę tą.
Stwierdziłam pokazując palcem czarną, skromną sukienkę, którą aktualnie miałam na sobie.
-Niech Ci będzie. Daj mi ją jak się już zdejmiesz, a ja za nią zapłacę.
Westchnęła Andrea z rezygnacją i wzięła sukienkę którą jej podałam. Ubierałam się z powrotem w zielone spodnie i beżową bluzkę, a na górę założyłam białą kurtkę i czapkę. Na szczęście buty miałyśmy już kupione więc ni musiałam się martwić o dalsze zakupy.
-Idziemy?
Zapytała Andrea z torbą w dłoni i ogromnym uśmiechem. Kiwnęłam potwierdzająco patrząc podejrzliwie na moją współlokatorkę , była z czegoś wyraźnie zadowolona, a ja nie wiedziałam z czego. Na razie postanowiłam się tym nie kłopotać i razem wróciłyśmy taksówką do Akademii.
Nienawidzę, po prostu nienawidzę moich ataków weny, które zawsze się zdarzają gdy akurat powinnam robić coś innego. To właśnie przez jeden z nich macie ten rozdział. Normalnie powinnam się teraz przygotowywać do egzaminów lecz z weną się nie dyskutuje. Może jeszcze coś napiszę, nie wiem lecz oficjalnie kolejny rozdział powinien się pokazać w okolicach początku maja.
Ps.
Na zdjęciu sukienka Narii.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top