Rozdział 33-Naria
-Andrea!!!
Krzyknełam z całych sił widząc zawartość torby. Mogłam się tego spodziewać, ba nawet dałam jej ku temu idealną okazję. To było wręcz oczywiste, że to się tak musiało skończyć.
-O co chodzi?
Spytała winowajczyni patrząc w moją stronę niewinnym wzrokiem. W odpowiedzi pokazałam ręką sukienkę leżącą na łóżku.
-Cóż, stwierdziłam, że jednak ta będzie lepsza od tej czarnej. Powinnaś być mi wdzięczna. W tej z pewnością było Ci lepiej.
Stwierdziła uśmiechając się szeroko po czym z powrotem spojrzała w lustro dokonując ostatnich poprawek swojego stroju i fryzury. Oczywiście, że też musiałam się w to wpakować. Nie miałam już czasu. Jedyna sukienka, którą mogę założyć leży na łóżku. Westchnęłam po czym wzięłam do ręki jej delikatny materiał.
-Zapłacisz za to.
Wysyłałem cicho idąc w stronę łazienki. Ta tylko spojrzała się na mnie kręcąc głową z radością w oczach, że jej podstęp się udał. Ciągle w nie humorze ubrałam szaro-biały materiał, który na szczęście nie miał zamka więc nie potrzebowałam niczyjej pomocy. Rozczesałam moje długie włosy by następnie spiąć je w wysoki kucyk. Nie przepadam za rozpuszczonymi włosami. Na twarz nałożyłam trochę kolektora i srebrnych cieni do powiek, a na usta jasno różowy błyszczyk. Po skończonych przygotowaniach wyszłam z łazienki by założyć buty i ocenić efekty mojej pracy. Spojrzałam w lustro. Po jego drugiej stronie patrzyła na mnie dziewczyna emanująca pewnością siebie. Jej twarz była wysoko podniesiona, plecy wyprostowane, a niskie czarne szpilki nadawały gracji osobie, która je nosi. Długi srebrny naszyjnik z zawieszkami idealnie komponował się z suknią podobnie jak bransoletka na prawym nadgarstku.
-No widzisz, miałam rację.
Stwierdziła Andrea podchodząc bliżej po czym uśmiechnęła się do naszego odbicia. Ona również wyglądała inaczej. Ciemnoniebieska sukienka idealnie komponował się z jej urodą. Jasne brązowe włosy spieła po bokach czarnymi spinkami z motywem lilii na powierzchni. Całości dopełnił delikatny makijaż. Nagle ktoś zapukał do drzwi pokoju przez co na ten dźwięk podskoczyłyśmy przestraszone. Spojrzałyśmy na siebie po czym zaczęłyśmy się śmiać bez opamiętania. Drzwi powoli się otworzyły. Za progu patrzyły na nas dwie bardzo zdziwione pary oczu, jedna ciemnoniebieska, druga brązowa. Ich właściciele nie mogli zrozumieć dlaczego się śmiejemy. Gdy ochłonęłam przejrzałam się nowo przybyłym. Obydwoje mieli na sobie czarne spodnie i koszule różniące się jedynie kolorem. Daniel miał szarą, a Marko czerwoną.
-Cześć. Już czas?
Spytałam na co oni wspólnie pokonali głowami potwierdzając informacje.
-Gotowe?
Zapytał Daniel. Obie kiwnęłyśmy głowami na zgodę i wyszłyśmy razem z nimi ciekawe co się stanie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top