9

Uwaga! Rozdział nsfw

-niemcy, przestań! - odpowiedział, zasłaniając się 'tam' rękoma cały czerwony. Hehe

-dlaczego? - spytałem się - jesteśmy już razem... Chciałbym móc zrobić z tobą coś więcej niż zwykle pocałunki. Coraz ciężej jest mi się kontrolować, gdy jestem przy tobie...

-a-ale ja...

-nie przejmuj się, będę delikatny... Tak w ogóle to jest ktoś w domu?

-oprócz nas i psa to nie - odpowiedział - ale pies jest w kuchni.

-powracając do naszego tematu... - złapałem za jego spodnie - mogę?

-nie...

-ja naprawdę będę delikatny... Możemy ustalić sobie słowo bezpieczeństwa. Jak przestaniesz się czuć komfortowo po prostu krzykniesz, a ja natychmiastowo przestanę.

-slowo bezpieczeństwa? To może... Stop?

-dobra. To co, mogę? I tak nie zrobię dużo, gdyż nie wziąłem ze sobą gumek.

-czekaj, to ty nosisz że sobą gumki?!??!!! - Polen zrobił mocno zszokowaną minę

-no, heh... - zaśmiałem się - kupiłem w aptece, gdy wyznałeś mi uczucia...

-o czym ty w ogóle myślisz? Jakiś sukkub* cię opętał czy co?!!??? Jesteś zboczony!

-a ty nie? - spytałem się - pozwalasz mi na to wszystko jęcząc, jesteś zadowolony z roli uległego... Mógłbym zrobić z tobą co bym chciał, a ty i tak byś się nie mógł sprzeciwić... - rozmarzyłem się

-przerażasz mnie... - skomentował

-ale wciąż jasno nie odpowiedziałeś na moje pytanie - przypomniałem - czy możemy spróbować czegoś więcej? W razie czego jak bym przekroczył twoje granicę komfortu to krzykniesz słowo bezpieczeństwa, czyli "stop".

-to chyba... Możemy spróbować... Tylko proszę, bądź delikatny... - zgodził się wciąż z masą niepewności słyszalną w głosie. Postaram się być delikatny i nie dać się ponieść emocjom, by nie żałował naszego pierwszego razu, jeśli chodzi o dotykanie.

Powoli ściągnąłem spodnie chłopaka, pozostawiając go w samych bokserkach. Po chwili zasłonił się rękoma.

-nie wstydź się, piękny jesteś~ - szepnąłem mu do ucha sprawiając, że niepewnie wziął ręce.

Już chciałem ściągnąć jego bokserki z gdy usłyszałem:

-stop...

-coś się stało? Coś nie tak? - zacząłem się dopytywać

-ja... Nie mogę...

-ale nawet nie spróbowaliśmy...

-po prostu ja... Jeszcze... - jeszcze bardziej się zarumienił i odwrócił wzrok - jestem kompletnie niedoświadczony w tych sprawach...

Tak myślałem.

-spokojnie, ja też. Nigdy nie miałem drugiej połówki. I proszę nie zaliczaj do tego "hiszpanii", wrednej baby.

-oh...

-to mogę? - spytałem się z troską w głosie - sprawię, że to będzie jeden z najpiękniejszych dni w twoim i moim życiu.

-nie... Poczekajmy jeszcze trochę...

-dobra, jak chcesz... Mam nadzieję, że kiedyś się zgodzisz - odpowiedziałem ponuro. Znów będę musiał później sam się "zadowolić", podczas gdy w moich myślach zapewne będzie Polen... Wiem, nie mam czystych myśli. Są one wyjątkowo brudne prawie każdej nocy i nie ważne jakbym próbował i tak bym się z tego nie wyleczył.

***

Muszę przyznać, że dość niekomfortowo czuję się w towarzystwie ojca od tego czasu... Czy on wie, że widziałem? A co, jeśli tak? W końcu zemdlałem. Nie mogło to się obyć bez jego wiedzy...

-zupa będzie za dziesięć minut, nie idź już nigdzie - odezwał się ojciec, gdy miałem już wyjść z kuchni.

Co jak co, ale niezależnie od tego jaki jest lub kogo kocha to Rzesza gotuje bardzo dobrą "grochówkę". Grochówka to jedna z najlepszych zup. Nie dość, że jest z grochu, to jeszcze z dużą ilością wędzonego mięsa i opcjonalnie skwarków, boczku i/lub kiełbasy. Palce lizać.

-spłuczka naprawiona? - spytałem się

-tak - odpowiedział normalnie

-ile zapłaciłeś? - spytałem się świadomy, że hydraulicy bardzo dużo biorą

-nic - odpowiedział.

Aha. To "po koleżeńsku". Szkoda tylko, że moja psychika w tym ucierpiała.

-już - Ojciec zgasił palnik z zupą, a następnie wziął miskę i nalał sobie trochę (czytaj "pół garnka") zupy. Następnie tradycyjnie jak to on wyjął z szuflady pieprz i paprykę, raptownie nasypując dość okazałe ilości. Według mnie spatałaszył już całkowicie zupę, jednak jemu takie coś odpowiada. Na koniec jak zwykle nawalił dużo przyprawy o nazwie "maggi" i usiadł zjeść.

Ja w przeciwieństwie od niego po nalaniu zupy dodałem troszkę przyprawy myśliwskiej i czosnku niedźwiedziego. Tyle starczy, do smaku. Po chwili do domu ktoś wszedł, gdyż było słychać.

-O, ZUPA! - krzyknął Lichtenstein - jaka?

-grochówka - odpowiedziałem - przepyszna

-bleee - lichtenstein wystawił język. Nie wie, co dobre.

-co na obiad? - spytał się Austria, który wyszedł wcześniej z lichtenstein'em na dwór.

-grochówka -odpowiedzialem

-aha. To nałożę sobie.

Lichtenstein w tym czasie gdzieś pobiegł z telefonem, chyba do siebie.

Pov. Polen

***

Mimo, że jest już noc, to powinienem spać. Jest druga w nocy. Dobrze, że nie ma szkoły jutro. Dziś piątek... Chociaż w sumie już po dwunastej, więc już zaczęła się sobota.

Wciąż myślę tylko o Niemcu, jednak nie mam odwagi mu się pokazać nago...

Myślę o tym, jak Niemcy bierze mnie na łóżku, na stole... Tak ostro... Myślę tak intensywnie, że aż prawie potrafię dojść bez dotykania. Mimo wszystkiego nie mogę się pozbyć tych myśli. Nawiedzają mnie bardzo często, odbierając mi sen...

Skoro mam odwagę mieć takie sprośne fantazje o Niemcu, to dlaczego nie mam odwagi na żywo mu się pokazać?

Spocony odwróciłem się w stronę ściany. Po chwili usłyszałem pisk psa, który leżał w nogach. Musiałem przez przypadek go uderzyć.

***
( ͡° ͜ʖ ͡°)

Wolicie częściej krótkie rozdziały czy dłuższe, lecz trochę rzadziej?

*Sukkub - demon przybierający postać kobiety nawiedzające mężczyzn we śnie i kuszący współżyciem

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top