27

- co ty...- mruknęłam a powieki same mi się zamkneły.

Nie mam pojęcia ile spałam ale gdy się obudziłam strasznie bolały mnie plecy. Uchyliłam lekko powieki i zamrugałam kilka razy. Usiadłam na łóżko i rozejrzałam się dookoła. Kolejne pomieszczenie którego nie znam. Nie wyglądało to na dom Diabla bo meble były w starym stylu, a na oknie wisiała firanka w kwiaty. Zsunełam z siebie kołdrę i spróbowałam wstać z łóżka. Trochę zakręciło mi się w głowie ale wstałam i podeszłam do wielkiej szafy z lustrem. Przyłożyłam ręce do miejsca w którym Natasha wbiła mi igłę. Syknęłam i potaram bolące miejsce.

Podskoczyłam w miejscu gdy drzwi skrzypneły po czym delikatnie się otworzyły. Spojrzałam w lustro a do pokoju weszła mama Przemka. Odetchnęłam z ulgą. Lepsze to niż kolejny gangster. Odwróciłam się do kobiety, a ta uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.

- dzień dobry, jak się spało?

- dobrze, dziękuję - odpowiedziałam z grzecznością- gdzie ja jestem?

- w moim domu kochanie, tego wymagała sytacja - przypomniało mi się właśnie co co stało się z Przemkiem. Czy on nie żyje? Po co Natasha wywiozła mnie do jego mamy? Czemu nikt mi nic nie powiedział. Mogłabym zapytać no to jego mamę, ale jeśli on na prawdę nie żyje to na pewno to nie jest dla niej łatwe. Podeszłam do okna i przez nie wyjrzałam. Kojarzyłam tą ulicę.

- jesteśmy nad schroniskiem - powiedziałam bardziej sama do siebie. Usłyszałam kroki po czym poczułam dotyk kobiety na ramieniu.

- chodź na śniadanie, mam dla ciebie niespodziankę - zdezorientowana kiwnełam głową i poszłam za kobietą. Zaprowadziła mnie do malutkiej ale przytulniej kuchni i kazała usiąść na krześle. Po chwili postawiła przede mną herbatę i talerz z kanapkami, które przypominały mi te mojej mamy - poczekaj momencik - starsza pani wyszła z pomieszczenia, a ja patrzyłam przez moment na firankę z koralików bujająca się po jej wyjściu.

Po chwili Basia wróciła, a za nią małymi kropkami tupał Marvel. Zerwałam się z krzesła i kucnęłam przywołując pieska do siebie. Szczeniak wskoczył mi na kolana i zaczął lizać po twarzy.  Poczułam ulgę widząc, że jest bezpieczny.  Kiedy się uspokoił pozwoliłam sobie usiąść spowrotem na krześle.

- mogę panią o coś zapytać? - spojrzałam na plecy kobiety podczas kiedy ta robiła coś przy blacie.

- śmiało - odpowiedziała mi kontynuując zajęcie.

- co...-zaciełam się nie wiedząc jak ująć to co chce powiedzieć - co teraz ze mną będzie, po tym co się stało? Odda mnie pani temu... mężczyźnie? - nie bardzo wiedziałam jak nazwać jej byłego męża i czy w ogóle chcę o nim słuchać, ale musiałam wiedzieć na czym stoję. Starsza pani westchnęła i odwróciła się twarzą do mnie.

- możesz w to nie wierzyć ale Przemek nigdy by mu cię nie oddał i ja też nie zamierzam - pogłaskała mnie po głowie i uśmiechnęła się lekko - to naprawdę dobry chłopak, ojciec go niepotrzebnie wciągnął ten bałagan - westchnęła zatrzymując dłoń na czubku mojej głowy.

- przecież porwał mnie z myślą żeby mnie mu sprezentować - kobieta spojrzałam na mnie łagodnie.

- miłość nie wybiera kochanie, ale jeśli już uderzy to od razu wiesz, że to właśnie to - delikatnie dotknęła mojego policzka i zostawiła mnie samą. Nic nie zjadłam bo cały czas w głowie miałam 'jaka miłość'? Czy jeśli się kogoś kocha to traktuje się go w taki sposób? Nie wydaję mi się...

___________________________________________

Hej, kochani! Ostatnio mam dosyć konkretne problemy ze zdrowiem i chcę tylko powiedzieć: zdrowo się odżywiajcie bo niektórych rzeczy witaminami się nie załatwi 😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top