18
D- masz rację, musimy tam jechać. Teraz - wstał.
Pov. Gosia
Odszczekuje wszystkie złe rzeczy jakie mówiłam o Przemku. Jego ojciec jest o wiele gorszy. Założył mi bransoletki rażące prądem i to dosyć mocno o czym już zdążyłam się przekonać. Kazał mi się przebrać w przygotowany przez niego strój na co oczywiście się nie zgodziłam przez co dostałam w twarz i poraził mnie prądem.
Zamknął mnie w jakimś pokoju razem z rzeczami w które nam się przebrać i gdzieś poszedł. Spojrzałam na ubrania które totalnie mi się nie podobały i jasnym dla mnie jest, że tego nie założę.
Po jakimś czasie drzwi się otworzyły a do środka wszedł mój koszmar.
D2- co ja mówiłem? - zamachnął się i uderzył mnie pięścią w policzek. Spóściłam głowę a łzy same zaczęły mi lecieć - patrz na mnie jak do ciebie mówię! - złapał mnie za włosy i podniósł moją głowę żebym musiała na niego spojrzeć. Nigdy jeszcze nie widziałam tak ciemnych oczy. Mężczyzna wyjął broń i wycelował nią we mnie - natychmiast to zakładasz ! - wrzasnął odbezpieczając broń. Patrzyłam na niego zszokowana zastanawiając się co powinnam zrobić. Mężczyzna strzelił obok mojej głowy co skutecznie przekonało mnie do tego żeby zrobić to co mi kazał.
Pov. Diablo (Przemek)
N- moglibyśmy zwolnić?! Jeśli się teraz rozbijesz to nic z tego nie będzie! - Krzyknęła rudowłosa siedząca obok mnie. Złapała się jedną ręką drzwi, kiedy wszedłem w ostry zakręt.
D- nie ma czasu! - depnąłem mocniej w gas i spojrzałem w lusterko. Pozostałe samochody starały się za mną nadążyć.
A- ograniczenie prędkości do 120 - Adam odezwał się w radiu.
D- mnie nie dotyczą ograniczenia - mruknąłen.
Pov. Gosia
Przebrałam się w tą ochydną sukienkę na oczach tego sukinsyna. Uśmiechnął się i opuścił broń chowając ją nie zabezpieczoną do kieszeni. Mam nadzieję że wystrzeli i odstrzeli mu jaja - pomyślałam patrząc z odrazą jak się do mnie zbliża. Zaczęłam się cofać puki nie napotkałam ściany. Mężczyzna podszedł do mnie odgradzając mi drogę ucieczki i położył rękę na moim udzie. Zaczęła przesuwać rękę w górę a mi zrobiło się nie dobrze. Zrzuciłam jego rękę i odepchnęłam go od siebie.
D2- co ty robisz? Mi się nie sprzeciwia! Myślsz że po co tu jesteś?! - Krzyknął i zacisnął pięści. Podszedł do mnie i uderzył przez co upadłam na ziemię. Potem kolejny raz i znowu...
Pov. Adam
Zatrzymaliśmy się blisko miejsca gdzie rejestrował się nadajnik. Przemek wysiadł z samochodu jak burza a Natasha za nim. Wysiadłem i ruszyłem w ich stronę. Przemek otworzył bagażnik gdzie Natasha włączyła swój sprzęt.
N- mapa pokazuję, że powinniśmy iść tam- wskazała ledwo zauważalną dróżkę.
D- nie zmieścimy się samochodami pomiędzy drzewami, musimy iść z buta - mruknął patrząc w ziemię. Ten pomysł wydawał mi się głupi ale nie chciałem go już denerwować bo i tak zrobi po swojemu.
N- a jeśli ją znajdziemy to jak wrócimy? Może nie być w najlepszym stanie- zawahała się wypowiadając ostatnie zdanie a Przemek obdarzył ją krótkim spojrzeniem.
D- helikopter - mruknął pod nosem - niech ktoś zawiadomi pilota żeby czekał na rozkaz - zwrócił się trochę głośniej do ludzi będących z nami. Jeden z nich wyjął telefon i zaczął dzwonić.
A- może już się ruszmy żeby nie było za późno.
D- racja, nie ma na co czekać. Panowie idziemy- mężczyźni ruszyli w naszą stronę - Natasha prowadź - machnął ręką na rudowłosą a ta zaczęła iść wgłąb ścieżki z telefonem w ręku.
✨👀✨👀✨👀✨👀✨👀✨👀✨👀✨
Jak myślicie? Zbliżamy się do końca czy ciągnąć jeszcze tą książkę?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top