16

D- tak, zajmij się nią, ma jej włos z głowy nie spaść - wskazał na mnie utrzymując kontakt wzrokowy z Adamem. Młodszy skinął głową a Przemek wyszedł.

Spojrzałam na Adama który z uśmiechem zmierzał w moja stronę.

A- pewnie chciałabyś się przebrać - otworzył szafę w której na wieszakach wisiało parę ubrań.

G- bardzo chętnie to z siebie zdejmę - złapałam kawałek materiału który miałam na sobie i wstałam. Wzięłam ubrania i ruszyłam w stronę łazienki.

A- ja tu poczekam- usłyszałam jeszcze przed zamknięciem drzwi. Przebrałam się spokojnie i poprawiłam włosy zaplatając je w leniwego koka. Wyszłam a Adam wstał z łóżka na którym siedział.

G- co teraz opiekunko?

A- teraz pójdziesz zjeść śniadanie - wskazał ręką na drzwi. Wyszłam z pokoju ale zatrzymałam się przed drzwiami nie widząc gdzie mam dalej iść. Adam zaprowadził mnie wprost do kuchni gdzie krzątała się starsza pani.

G- dzień dobry pani - przywitałam się z kobietą i usiadłam przy mini wyspie.

- dzień dobry panienko - uśmiechnęła się serdecznie i postawiła przede mną talerz z jajecznicą.

G- Adam? Gdzie jest Marvel?

A- spokojnie, jest na jakiś czas u mamy Przemka. Chwilowo jest zbyt niebezpiecznie żeby mieć jeszcze psa na głowie, a teraz jedz.

G- jak to niebezpiecznie, co się dzieje? - dalej dopytywałam.

A- nie mogę ci powiedzieć. Przemek by mnie zabił - westchnął. Dałam sobie spokój i zabrałam się za jedzenie. Po 15- stu minutach mój talerz był pusty, a zanim zdążyłam się podnieść żeby go odłożyć zrobiła to za mnie starsza kobieta - to co teraz chcesz robić? Telewizja, może jakaś gra? Szachy czy coś? - zapytał kiedy oboje wstaliśmy z krzeseł.

G-a może mogłabym wyjść na dwór?

A- wykluczone. Diablo by mnie zabił gdyby coś ci się stało.

G- proszę, chciaż na chwilę. Przecież będziesz mnie pilnował - spojrzałam na chłopaka błagalnie.

A- niech ci będzie, ale masz się trzymać mnie - pogroził mi palcem a ja kiwnełam głową - i ani słowa Przemkowi.

G- oczywiście, dziękuję Adaś- przytuliłam chłopaka co lekko odwzajemnił i parskmął śmiechem pod nosem. Tak jak mi obiecał wyszliśmy na zewnątrz. Przechadzaliśmy się w pobliżu domu kiedy do Adama zadzwonił telefon. Chłopak odebrał odsuwając się ode mnie kawałek zapewne żebym nie słyszała o czym rozmawia. Kontynuowałam spacer powoli nie chcąc oddalić się od Adama za daleko.

Usłyszałam szelest między drzewami, a później ktoś szepnął moje imię. Przestraszyłam się o chciałam pobiec do Adam powiedzieć mu co się stało ale kiedy się odwróciłam chłopak nie było. Poczułam szarpnięcie i mokrą szmatkę na twarzy chwilę się szarpałam ale zrobiło mi się słabo i odpłynełam.

Pov. Adam

Skończyłem rozmowę i odwróciłem się w stronę dziewczyny. Nie było jej. Jeśli uciekła to Przemek mnie zabiję. Zacząłem jej szukać, ale jedyne co znalazłem to jakieś ślady na ziemi, jakby ciągnięcia. Jeśli ktoś ją porwał umrę w dwa razy gorszy sposób niż przy pierwszej opcji. Poszukałem jeszcze chwilę, ale kiedy nic nie znalazłem postanowiłem w końcu zmierzyć się z demonem jakim był Diablo. Wbiegłem do jego biura jak poparzony. On i Natasha spojrzeli na mnie zdziwieni.

A- Gosia...ona...zniknęła - wyjąkałem a Przemek powoli wstał. Zmierzył mnie swoim zimnym wzrokiem od góry do dołu i zapytał.

D- jak to zniknęła? - jego oczy pociemniały.

🔥👣🔥👣🔥👣🔥👣🔥👣🔥👣🔥👣🔥👣

Witam wszystkich! Dobra wiadomość! Dzisiaj wieczorem lub jutro do południa wstawiam kolejny rozdział! Jak widzicie akcja zaczyna się rozwijać co spowodowało że mam pełno pomysłów na dalszą historię 💅🏼

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top