2

A- wiem o tobie wszystko,  zresztą tam samo jak szef- powiedział i nagle samochód się zatrzymał.

A- ocho,  już jesteśmy,  Kamil,  zaprowadz Gosię,  do szefa,  ja muszę coś załatwić- powiedział do gościa obok kierowcy,  tego samego gościa,  któremu niedawno groził bronia.  Czyli ma na imię kamil.

K- tak jest- powiedział wysiadając z samochodu i otwierając mi dzwi,  pomógł mi wyjść z samochodu.  Moim oczom ukazała się ogromna willa ma około 6-7 pięter.  Na około rozciąga się równie ogromny ogród, przy bramie wiazdowej i przy drzwiach wyjściowych stało po dwóch ochroniarzy,  napakowanych po brzegi, jak to możliwe że z taką chatą policja jeszcze go nie namierzyła?!

Kiedy szliśmy przez ogród,  do drzwi wejściowych Kamil nie odzywał się ani słowem,  lecz po wejściu do bydynku,  zamienił się w bestię,  po zamknięciu drzwi,  tak mocno mną szarpnął że upadłam na ziemię z hukiem,  dziwne, że nikt nie wyszedł,  tak tu pusto.

K- wstawaj mała dziwko,  szef nie ma całego dnia- powiedział gwałtownie podnosząc mnie z ziemi.  Nie odzywałam się,  widziałam, że ma przy sobie broń i nie zawachałby się jej użyć,  weszliśmy po schodach na najwyższe piętro czyli siódme.  Pokierowaliśmy się do dużych,  podwójnych drzwi.  Kurwa,  boje się jak jeszcze nigdy w życiu!

Weszliśmy do ogromnego pomieszczenia z biurkiem na środku,  trzema szafami pancernymi,  czterema półkami z książkami i jakimiś teczkami,  na podłodze były dębowe panele,  przy biurku siedział ON,  odwrócony tyłem do drzwi,  za biurkiem były drzwi do balkonu,  na po obu stronach okna z widokiem na ogród i bramę wiazdową

K- Szefie,  jest dziewczyna- powiedział z taką pokorą w głosie,  jakby mu wysadził rodzinę

D(Diablo) - Wyjdz- powiedział po czy mężczyzna pośpiesznie wyszedł,  zostałam z nim sama.

D- siadaj- powiedziała,  a ja wykonałam polecenie,  usiadłam po drugiej stronie ciężkiego biurka,  ręce trzęsły mi się niemilosiernie.  Po pewnym czasie mężczyzna odwrócił się,  nie był taki stary, wygladał na około 24-27 lat,  Adam mówił,  że jest jego przyjacielem więc czego ja się spodziewałam?  Miał brązowe,  niemal czarne oczy i brązowe włosy.  Ubrany był w garnitur,  koszula idealnie opinała jego klatkę piersiową i ręce,  gdyby nie był najgroźniejszym mafiozą na świecie,  zapytałabym czy mu koszula nie pęknie.

Siedzieliśmy w ciszy,  w końcy,  chłopak się odezwał

D- wreszcie mam cie na wyłączność- powiedział,  a ja wytrzeszczyłam oczy

G- s-słuch-cham? - zapytał,  jąkając się

D- zostaniesz ze mną już na zawsze- powiedział wstając i powoli podchodząc do mnie.

G- chyba coś ci się pomyliło! - krzyknełam,  strach na chwilę się schował,  jak już mówiłam,  czasami jestem agresywna,  niestety od razu tego porzałowałam.

D- uważaj,  na słowa kochanie- powiedziała łapiąc mnie jedną ręką za szczękę a drugą opierając się o biurko,  patrzyłam na niego przerażona,  kiedy spojrzałam mu w oczy dostrzegłam coś w stylu smutku,  a po chwili się uspokoił,  gwałtownie mnie puścił po czym wrócił za biurko,  postanowiłam się odezwać

G- po co tu jestem?

D- jesteś tu jako moja dziewczyna- powiedział,  a ja prawie zakrztusiłam się własną śliną

G- słucham? - zapytałam,  a on ponownie wstał,  lecz tym razem usiadł na biurku nieopodal mnie

D- i widzisz,  tak ma być,  ja mówie a ty słuchasz- powiedział gładzą mnie po policzku,  ja za to gwałtownie wstałam,  przypomniało mi się,  że od 14-stego roku życia ćwicze sztuki walki,  postanowiłam spróbować,  chciałam powalić go na ziemię,  lecz przewidział mój ruch i zrobił to pierwszy,  Leżalam na ziemi, a on  siedział na mnie trzymając moje ręce nad głową.

D- oj,  jaki niegrzeczny kwiatuszek( wiecie od nazwiska-kwiatiwicz) - powiedział delikatnie się pochylają,  kurwa,  jak ja nie lubię jak tak się na mnie mówi.

Patrzyłam na niego z przerażeniem,  on widząc moją minę uśmiechnął się i podniósł mnie do pozycji stojącej.

D- nie patrz tak na mnie,  wiem,  że jestem przystojny,  ale żeby aż tak? - zaśmiał a ja trochę się rozluźniłam.

G- a jaki skromny- skomentowałam a chłopak tylko uśmiechnął się i wyjął z szafi,  mały złoty kluczyk.

Otworzył drzwi wypuszczając mnie pierwszę,  szliśmy korytarzem w pewnym momencie chłopak złapał mnie za ręke,  ja za to szłam z wyprostowaną ręką,  nie chciałam dać mu za wygraną.  W pewnym momencie zatrzymaliśmy się pod dębowymi drzwiami,  chłopak otworzył wpuszczając mnie pierwszą do środka. 

D- oto twój tymczasowy pokój,  kochanie- powiedział a jego ręka wylądowała na mojej talii.

G- tymczasowy? - zapytałam odsuwajac się od niego

D- no tak,  no bo przecież później,  jak już się zadomowisz będziesz spać ze mną.- powiedział i zaczął do mnie podchodzić,  ja zaczęłam się cofać, aż moje plecy napotkały ściane. Oparł swoje ręce po obu stronach mojej głowy.

G- zostaw mnie ty chory pojebie! - krzyknełam i odepchnełam go od siebie.  W jego oczach pojawiło się coś w rodzaju złości,  a raczej wsciekłości,  oraz chęci mordu

D- jak się odzywasz?! - krzyknął po czym,  poczułam palący ból na policzku. Upadłam na ziemię,  a po chwili chłopak znalazł się przy mnie.

D- to jest ostrzeżenie- powiedział łapiąc mnie za policzki po czym wyszedł.  Usiadłam,  opierając się o ściane i oparłam głowe o kolana  łzy zaczeły spływać po moich policzkach,  nagle usłyszałam krzyki na dole,  a do mojego pokoju weszła....

😂🙏😂🙏😂🙏😂🙏😂🙏😂🙏

Hej!!  3 dni pisałam ten roździał,  mam nadzieję że wam się spodoba!😁

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top