9. ■Obiecaj mi■

POV: Justin

Muszę jak najszybciej ostrzec Mirandę przed tym kutasem Tony'm, inaczej zwariuję. I tak wszystko się we mnie gotuje, odkąd wspomniał o modelingu.

Och, wybiję mu moją Mirandę z głowy, bardzo solidnym ciosem w łeb. Odechce mu się słodkich blondyneczek na jego dziwkarskim czerwonym dywanie.

-Justin, zaprowadzisz mnie do łazienki? - pyta się mnie Miranda, a ja posyłam jej pełne wdzięczności spojrzenie. Chcę z nią porozmawiać na osobności, dlatego zależało mi, żeby cokolwiek wymyśliła, aby odejść od stołu.

-Och, łazienka jest tam - pokazuje jej ręką moja matka, jak zwykle udając wspaniałą gospodynię.

-Z chęcią pokażę jej tą na górze - łapię Mirandę za łokieć i ciągnę w górę, odsuwamy się od stołu i szybko idziemy schodami w górę, zostawiając wszystkich przy stole w zdezorientowaniu.

Popycham Mirandę do pierwszego pokoju na górze i zamykam za sobą drzwi. To jedno z tych pomieszczeń, których nie używam i stoi puste.

-O co chodzi? - pyta blondynka, nerwowo poprawiając włosy.

-Nie leć na teksty Tony'ego - od razu przechodzę do sedna.

-Nie lecę! - zaprzecza szybko Miranda.

-Posłuchaj, to totalny złamas. Rucha wszystko, co ma długie nogi, ładną buźkę i młode ciało. Spodobałaś mu się. Chce żebyś została jego modelką. Nawet nie wiesz, ile dziewczyn już się na to złapało.

-Justin, nie jestem głupia - tupie wściekle nogą - Nie zostanę z dnia na dzień czyjąś modelką.

-Po prostu uważaj na niego, dobra? - patrzę jej w oczy.

-Dobra - wzrusza ramionami.

-Miranda! - podnoszę głos, aż blondynka podskakuje nerwowo - Obiecaj mi, proszę - dodaję ciszej.

-Okey, Justin, obiecuję - mówi z powagą. Chyba trochę wystraszyła ją moja reakcja.

-Chodź - łapię jej dłoń i wyciągam z pokoju.

POV :Miranda

Wracamy do stołu w ciszy i siadamy jak niby nigdy nic.

-Bardzo smaczne jedzenie - przerywam ciszę, jedząc przekąski z ładnie przygotowanego talerza.

-Powiedz to gosposiom na kuchni, nie mojej matce - głośno komentuje Justin. Moja ciocia wydaje z siebie zduszony pisk, zaskoczona jego ostrymi słowami. Spoglądam szybko na chłopaka obok siebie, który z obojętnością dalej kończy jeść.

Pattie otwiera lekko usta i mruga szybko oczami, ale nie odzywa się. Atmosfera robi się sztywna.

Jemy w ciszy, a ja czasem łapię spojrzenie Tony'ego, który zdaje się ciągle mnie obserwować. Zaczynam czuć się nieswojo i w myślach dziękuję, że jednak ten kretyn Justin jest obok.

-Britt - zwraca się nagle Justin do mojej ciotki - Wyślę ci na email adres salonu, w którym możesz pracować.

-Och, myślałam, że będę pracować w domu - wzdycha ciocia.

-Jeśli będzie ci wygodniej - wzrusza ramionami chłopak - Ale salon jest cały do twojej dyspozycji i załatwiłem profesjonalny sprzęt.

Britt jest chyba w pozytywnym szoku, bo otwiera szeroko buzię, a jej oczy błyszczą ze szczęścia. Spogląda na mnie i bezgłośnie wypowiada "Słyszysz to?". Uśmiecham się do niej, ciesząc się jej szczęściem .

-Będziemy się chyba powoli zbierać - wzdycha ciocia, a ja zrywam się od stołu.

Prawie krzyczę "Boże, nareszcie!", ale w ostatniej chwili gryzę się w język.

-Dziękujemy za obiad - mówię spokojnie, opanowując emocje.

-Chciałabym, żebyście zostały tu na zawsze - wyznaje Pattie, a ja aż się wzdrygam - Jesteście cudowne, dziewczęta.

Moja ciotka i Pattie żegnają się buziakami w policzek, a kiedy przychodzi kolej na mnie stoję jak słup, gapiąc się idiotyczne. Naszczęście Pattie nie wyczuwa mojej obronej pozy i bez skrupułów przyciąga mnie do siebie i zamyka w swoich ramionach.

-Wpadaj do nas częściej, Mirando - mówi, a ja uśmiecham się krzywo.

Kiedy przychodzi czas na pożegnanie się z Tony'm i stajemy naprzeciwko wpadam w wewnętrzną panikę.

-Miło było cię poznać, na wszelki wypadek dam ci swoją wizytówkę - uśmiecha się, a mnie przechodzą dreszcze kiedy delikatnie dotyka mojej dłoni i wsuwa w nią skrawek ostrego papieru.

Nie wyduszam ani jednego słowa i skutecznie unikam jego wzroku.
Wcale nie dziwię się kiedy koło mnie pojawia się Bieber i zaborczo mnie od niego odciąga.

-Co chciał ten dupek? - pyta się cicho.

-Pożegnać się - kłamię. Justin wygląda na odrobinę mniej spiętego, słysząc moją odpowiedź.

-Jutro rano, pod twoim domem - mówi i muska moje czoło, a ja zaskoczona wciągam ze świstem powietrze.

Żałuję, że zgodziłam się na ten jego układ już od momentu, kiedy to powiedziałam.

Ale stawka jest wysoka, jeśli Justin ma się ode mnie odczepić. Po prostu będę silna i jakoś przetrwam tą jego randkę.

Justin odprowadza mnie spojrzeniem, tak samo jak Tony, przez co czuję się gorzej niż nieswojo. Mam ochotę opuścić ten dom sprintem, zakopać się w swojej pościeli i przespać cały tydzień, chowając się przed tymi dwojga.

W drodze powrotnej moja ciocia zalewa mnie falą ochów i achów na dom i gościnność Biebera. Słucham tego jednym uchem, a drugim wypuszczam. Reaguję dopiero, gdy słyszę nagle pytanie skierowane prosto do mnie :

-Co cię łączy z Justinem?

Spoglądam na nią szybko i rozdziawiam buzię.

-Eee... skąd te pytanie? - dukam.

Britt parska śmiechem i kręci głową :

-Och, skarbie to widać. Jego zachowanie wobec ciebie. To, że się znacie, nie wiadomo skąd. Szkoda, że nie widzisz jak na ciebie patrzy - porusza sugestywnie brwiami.

No to jest chyba jakiś żart.

-Nie będę o tym rozmawiać - mówię stanowczo.

-Własnej ciotce nie powiesz? - robi smutną minę, zbitego pieska, ale ja kręcę głową.

-I tak wiem, że kiedyś mi powiesz - wzdycha - A tak po za tym Katy i twoja mama chcą dziś rozmawiać przez videorozmowę.
-Super! - uśmiecham się szeroko, a humor od razu mi się poprawia.

Przynajmniej jedno dobre wydarzenie dzisiaj.

***

Kilkanaście minut później, kiedy już jesteśmy w domu, obie zasiadamy przed monitorem laptopa.

Podskakuje ze szczęścia, kiedy widzę mamę i siostrę. Tęsknota za nimi sprawia, że prawie rzucam się na monitor i w desperacji próbuję je jakoś przytulić.

-Miranda! - krzyczy Katy na powitanie.

-Cześć wam - macham z łzami w oczach.

Mama ma na twarzy szeroki uśmiech i widzę lekką zmianę w jej fryzurze. Pewnie była u fryzjera. Tymczasem Katy jak zwykle ma inny kolor włosów. Przez ostatni pół roku, co tydzień zmienia sobie ufarbowanie. Moja mama tego nie znosi, ale ona twierdzi, że to jej własny unikatowy styl. Teraz ma turkusowe loki, które pasują jej do oczu.

-Mamy dla ciebie niespodziankę, Miranda - mówi mama z tajemniczym uśmiechem. Zaraz po jej słowach rozlega się głośne "Buuu" i na cały ekran wyskakuje znajoma mi twarz.

-Madison! - piszczę.

-Niespodzianka! - śmieję się dziewczyna.

-Ściągnęłyśmy ją tu dla ciebie - wyjaśnia dumnie mama - Opowiadajcie, co tam u was, dziewczyny.

-Miranda kończy szkołę, a ja dostałam nową pracę - chwali się ciocia, a ja momentalnie się spinam.

O nie.

-Jaką? - ciekawi się Katy.

O nie.

-Och, u kogoś kogo na pewno znacie! - chichocze Britt - Będziecie w szoku!

O nie.

-Nie trzymaj nas w niepewności, tylko mów - pośpiesza ją Katy.

O nie, nie, nie.

-Zostałam zatrudniona przez Justina Bieber.

Kurwa.

Wszystkie trzy po drugiej stronie monitoru wlepiają we mnie spojrzenie, czekając na reakcję.

-To wspaniałe, prawda? - wymuszam entuzjazm.

-Widziałaś się z nim?- pyta zszokowana Katy. Nie jestem pewna, czy jest to pytanie skierowane do mnie czy do cioci, ale ostatecznie to ona na niego odpowieda :

-Byłyśmy dzisiaj u niego na obiedzie - wyjaśnia Britt z dumą.

Maddy kaszle głośno, prawdopodobnie dławiąc się własną śliną.

Moja mama i siostra gapią się na mnie w zdezorientowaniu, a ja wzruszam ramionami.

-Mówiłam, że będzie w szoku - śmieje się Britt.

Och, gdybyś tylko wiedziała z jakiego powodu.

-Miranda, co ty na to, żebyśmy pogadały sobie jutro przez telefon? - pyta Madison, a ja wyczuwam, że to będzie raczej przesłuchanie, niż rozmowa.

-Pojutrze - krzywię się lekko - Jutro cały dzień jestem zajęta - chciałabym żeby to było kłamstwo.

Moja przyjaciółka unosi brwi w zdziwieniu, ale kiwa głową.

Rozmawiam jeszcze z nimi przez ponad godzinę. Videorozmowy to jedyny sposób bym mogła je zobaczyć. I mimo, że nie żałuję wyjazdu do Baltimore, to bardzo tęsknię za moją rodziną.

Wieczorem przed zaśnięciem biorę do ręki wizytówkę Tony'ego, którą wcisnął mi na pożegnanie i uważnie ją oglądam. Na kawałku papieru jest jego numer telefonu i strona internetowa.

Korci mnie, żeby ją wygooglować, ale przypominam sobie słowa Justina o tym mężczyźnie i ostatecznie rzucam wizytówkę na blat stolika.

Nie będę się przejmować jakimś łowcą modelek, kiedy jutro czeka mnie dzień z Bieberem, od którego bardzo wiele zależy.

W co ja się wpakowałam z tą randką?


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top