16. ■Na pewno ci się spodoba■
Przede mną stoi przepiękna brunetka o ostrych, egzotycznych rysach twarzy. Jej uśmiech powola na kolana, a burgurdynowa kreacja, opinająca jej ciało, tylko podkreśla jej figurę modelki.
-Och, Shay! - rzucam się na nią i mocno ją ściskam - Tak się za tobą stęskniłam!
-Ja za tobą też! Nie spodziewałam się, że cię tu zobaczę!
Shay była klientką mojej cioci i właśnie tak się poznałyśmy. Była zabawna i pełna życia. Trochę przypominała mi damską wersję Nasha. Pracowała jako modelka i często była po prostu zajęta, dlatego od dawna nie miałyśmy kontaktu, chociaż bardzo się zaprzyjaźniłyśmy.
-Wyglądasz przepięknie - dotyka moich loków i nawija go sobie na palec - Pasujesz tutaj lepiej niż twoja ciocia, ale nie mów jej tego.
Chichoczę i kręcę głową:
-Tylko ją tu reprezentuję, nie przyzwyczaj się.
-Słyszałam, że miała wypadek - poważnieje dziewczyna, a w jej oczach pojawia się błysk niepokoju. - Wszystko z nią okey?
-Tak - potwierdzam - Jednak nie dość, żeby tu się pojawić.
-Jestem pewna, że godnie ją będziesz reprezentować - uśmiecha się szczerze - Choć, przedstawię cię paru znajomym.
Okazuje się, że Shay mówiąc "znajomi" miała na myśli bogatych, wpływowych ludzi, którzy zachowywali się względem mnie, jakbym sama do nich należała. Czułam się jak... gwiazda.
Pewność i duma wypełniły mnie całą swoją siłą i sprawiły, że prawie z każdym zamieniłam chociaż słówko. Przyjmowałam z uśmiechem pozdrowienia i życzenia powrotu do zdrowia dla cioci Britt, dziękując w jej imieniu.
Podobało mi się bycie w centrum uwagi.
Do czasu, kiedy nie przysiadł się do mnie pewien znajomy mężczyzna,gdy właśnie siedziałam przy barze i kosztowałam drinka.
-Witaj, Mirando - słyszę jego aksamitny głos, aż mnie przechodzą dreszcze. Gapię się na niego bez słowa, jakby uciekło mi język - Pamiętasz mnie jeszcze?
Takich facetów się raczej nie zapomina.
Tony, przyjaciel mamy Justina, którego poznałam na pamiętnym obiedzie w ich domu ubrany jest w białą koszulę i grafitowe spodnie od garnituru. Trzy pierwsze guziki koszuli są rozpięte, sprawiając że wygląda seksownie.
Robi wrażenie. Dojrzały, przystojny mężczyzna w dodatku obecnie dotrzymujący mi towarzystwa. Jednak w głowie nadal słyszę ostrzegawcze słowa Justina i jego przerażenie w oczach, gdy zobaczył że Tony się mną interesuje.
Staram się trzymać na dystans od atrakcyjnego mężczyzny.
-Nie zapomniałam cię - mówię, patrząc się prosto przed siebie, a nie na niego.
-Ale nie zadzwoniłaś - wyrzuca urażony.
-Wyrzuciłam twoją wizytówkę - kłamię. Nadal leży u mnie na komodzie, ale o tym nie musi wiedzieć - Nie jestem zainteresowana.
Mówię to chłodno i z wyraźnym dystansem. Tony milczy, aż w końcu parska gorzkim śmiechem. Zaskakuje mnie jak perlisty jest jego głos, gdy to robi.
-A więc Justin?
Zaskakuje mnie do tego stopnia, że tracę pewność i gwałtownie na niego spoglądam.
-Co Justin? - pytam. - Co on ma z tym wspólnego?
-Och, to ty odpowiedz mi na to pytanie.
Mrużę oczy i kręcę głową.
-Zostaw mnie w spokoju - syczę - Nie jestem zainteresowana twoją propozycją.
-Cokolwiek Justin ci nagadał, zawsze to robi. Nienawidzi mnie, bo jestem przy Pattie, kiedy on nie może i czuje się zazdrosny o swoją matkę.
Zastygam i marszczę brwi. To, co mówił ma sens. Wiem, jaki Justin potrafi być i w sumie to by do niego pasowało. Mógł się bać, że Tony odbierze mu także mnie.
Ale teraz kiedy mnie zostawił...
-Wiem, że nie wyrzuciłaś mojej wizytówki - nagle przesuwa delikatnie palcem wskazującym po moim policzku, a ja wciągam powietrze - Zadzwoń. Podam ci adres, pokażę ci wszystko, co będziesz chciała! Wyjaśnię ci wszystko! I uwierz na pewno ci się spodoba.
Mrugam szybko, kiedy palcem kreśli moją twarz, sprawiając że przechodzą mnie dreszcze w każdym miejscu, gdzie czuję jego dotyk. Nie ruszam się kiedy pochyla się i delikatnie cmoka w usta. Jest to tak szybkie i delikatne, że nawet nie zdążam się na to przygotować. W głowie mi szumi i dopiero po kilku sekundach orientuję się, że odszedł, zostawiając mnie samą.
-Miranda? - odwracam się na dźwięk głosu Nasha.
-Co tam? - uśmiecham się. Na jego kołnierzu zauważam ślad szminki - Dobrze się bawisz?
-Zajebiście - wzdycha, odchylając głowę do tyłu - A ty, blondyno?
-Dobrze - wyszczerzam się. Nash wyrywa mi z rąk szklankę z drinkiem i salutuje:
-Za udaną imprezę! - upija łyk, po czym oddaje mi, żebym zrobiła to samo.
-Jak wrócimy do domu? - pytam.
-Wynajmiemy pokój - wyjaśnia - Albo ty wynajmiesz, bo możliwe, że ja zostanę zaproszony do czyjegoś łóżka.
-Nashu Grierze! - uderzam go w ramię - Ty niegrzeczny kobieciarzu!
-Ahhh, cicho - przewraca oczami - Mogłabyś brać ze mnie przykład!
-W innym życiu - śmieję się.
Znam Nasha i wiem, że czasem lubi się wyszaleć, jak to nastoletni chłopak, wkraczający w dorosłość. Akceptuję go takiego i nie przeszkadza mi jego inna interpretacja dobrej zabawy.
Znowu rozdzielam się z nim w tłumie i rozstaję porwana pod ramię przez Shay:
-Przyjechali dziennikarze! Robią zdjęcia! Choć ze mną! - krzyczy podekscytowana.
Próbuję jej się wyrwać i wyjaśnić, że nie chcę do nich iść, ale brunetka jest już chyba lekko wstawiona i nic do niej nie dociera.
Zaciąga mnie pod kamery i tłum ludzi, którzy ściskają mikrofony. Blask fleszy oślepia mnie raz po raz, a ja nie mam wyjścia i uśmiecham się.
-Shay, Shay! - dziennikarze wykrzykują imię mojej przyjaciółki, a ona idzie w ich kierunku, ciągnąc mnie za sobą.
-Kim jest twoja przyjaciółka? - pada pierwsze pytanie i mnóstwo mikrofonów przybliża się do naszych twarz.
-To Miranda Evans, siostrzenica obecnej projektantki Justina Biebera, Britney Young - przedstawia mnie Shay, a ja słysząc nazwisko chłopaka, którego nie chciałam dzisiaj usłyszeć, nie potrafię się nie skrzywić.
Wcale się nie dziwię, gdy zaraz po tym padają pytania skierowane w moim kierunku.
-Czy łączy cię coś z Justinem Bieberem?
-Czy to prawda, że wypadek Britney był zamierzony?
-Czemu Justin zmienił tak nagle stylistykę?
-Czy masz kontakt z Justinem? Spotkacie się?
Macham ręką, chcąc odgonić się od mikrofonów, jak od irytujących much. Cofam się do tyłu i znikam z pola widzenia reporterom.
Jestem prawie pewna, że stałam się teraz ich tematem numer jeden.
Chowam twarz w ręce i krzyczę cicho ze wściekłości. Trochę chwieję się już na nogach, co jest sygnałem dla mnie, że dla mnie impreza się już powoli kończy.
Dowiaduję się, że na górze są pokoje, gdzie zaproszeni na ten bal mogą je wynająć. Biorę pierwszy lepszy i pozwalam, żeby ochroniarz mnie do niego zaprowadził.
Kiedy już jestem w cichym i samotnym pomieszczeniu zdejmuję z siebie sukienkę, buty oraz wszystkie ozdoby na ręce i szyi.
Biorę długi prysznic i w końcu padam do łóżka. Zasypiam w oka mgnieniu, myśląc o tym, że ten dzień był udany, gdyby nie rozmowa z Tony'm i ta cała pokazówka z paparazzi. Jestem pewna, że z tym ostatnim będą pewne problemy....
____________________
Ostatnio zaczęłam wstawiać rozdziały codziennie i postaram się, żeby tak było ciągle, ale nic nie obiecuję! Zbliża się szkoła i jest trochę zawirowań z związku z tym, także nie zawsze będę mogła skupić się na pisaniu. Mimo to, rozdziały jeśli nie codziennie, to co dwa dni na pewno będą się pojawiać!
Wiem też, że w ostatnich rozdziałach nie ma Justina, ale nie martwcie się! Wcale nie zostawił Mirandy, tak jak myśli ta głupiutka blondynka 😂 W następnym rozdziale nasz Jus da o sobie znać!
Nie zapomnijcie o gwiazdach& komentarzach! 💕💕💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top