Rozdział 55 "Przypływ wściekłości"

Zobaczyłaś Takeshiego, któremu krew ciekła z ust oraz ubrudziła całe ubranie. Był przebity w kilku miejscach, w tym tuż przy sercu.

—T-Takeshi! — momentalnie zaczęłaś płakać. 

Siwowłosy przytulił się do ciebie, zagłębiając twarz w twojej bluzce. Cały się trząsł i ledwo utrzymywał się na nogach. Nie mogłaś powstrzymać emocji, ponownie przeżywając śmierć bliskiej ci osoby. Patrzyłaś w przymrużone, ale niezwykle spokojne w tej sytuacji, niebieskie oczy pół-wilka.

—T-to nic takiego, [T.I]... Pamiętaj, że mogę wrócić... Tsuki — kiedy jego siostra zbliżyła się, kontynuował. — Zrób to, gdy tylko będzie gotowa.

—Hai, aniki.

—Sayonara — błękitne oczy zamknęły się, a ty nie mogłaś powstrzymać emocji. 

Płakałaś głośno, zwracając na siebie uwagę wszystkich wojowników. Patrzeli na was smutno, kiedy kładłaś martwe ciało przyjaciela na ziemi, po czym przytuliłaś do siebie jego głowę. Krzyczałaś, czując pieczenie oczu. Nie przejmowałaś się zbierającą się w nich czakrą ani tym, że wszyscy to widzą. Nie przestawałaś opłakiwać przyjaciela do momentu, gdy nie ruszyła na was kolejna fala pocisków. Gwałtownie otworzyłaś oczy, o dziwo widząc tory lotu wszystkich kawałków drewna. Położyłaś delikatnie Takeshiego na ziemi, po czym, używając Kaiten klanu Hyuga zablokowałaś wszystkie, które leciały w stronę ciebie oraz Naruto, Hinaty i zmarłego Takeshiego. 

To samo zrobił Neji, broniąc piątki obecnych Kage. Posłałaś piasek, by złapać za więź łączącą Uchihę i bestię, a następnie przeniosłaś się tam, tworząc klona. Unieruchomiony Uchiha nie mógł zareagować, gdy kończyłaś jego ożywienie, a następnie twój klon wbił katanę w jego serce. Ciało Obito odłączyło się od jyuubiego i spadło na ziemię, plamiąc cię krwią. Natomiast bestia dostała szału, nie będąc kontrolowana. Tu wkroczyli Itachi z Sasuke i z pomocą swoich sharinganów uspokoili monstrum. Hashirama wykonał parę pieczęci, po czym położył dłoń na ciele bestii. 

Z jej wnętrza zaczęło się wydostawać jaskrawe wręcz światło, które powoli opanowywało wszystko, co było w zasięgu wzroku. Po kilku minutach ponownie mogliście cokolwiek zobaczyć, a ukazała się wam siódemka bijuu. Spojrzałaś pod nogi, dzięki temu zobaczyłaś, że stoisz na głowie Matatabi.

—Yatta! Udało się, dattebayo! — krzyknął Naruto, a za nim cały tłum.

—Ludzie — prychnęła Dwuogoniasta. — Trochę litości, moje uszy cierpią przez wasze krzyki. Jestem kotem do cholery.

Chciałaś zeskoczyć z głowy stworzenia, jednak poczułaś nagły ubytek czakry, przez co nogi ugięły się pod tobą i zsunęłaś się, lecąc w kierunku ziemi. Widziałaś, jak piasek Gaary rusza ci na ratunek, jednak ktoś był szybszy i złapał cię, nim opadłaś na stworzoną przez czerwonowłosego platformę. Gdy wylądowaliście, po nosie połaskotały cię długie, ciemne włosy. Spojrzałaś z wdzięcznością w niemal białe oczy Nejiego, na co uśmiechnął się lekko. Posadził cię na ziemi, gdzie dorwała cię obecna Hokage ze swoimi technikami leczniczymi.

—Całkowicie cię nie wyleczę, bo musisz odpocząć. Podleczę cię tylko na tyle, żebyś nie straciła przytomności, nim dotrzemy do wioski — stwierdziła, kładąc dłonie na twoich plecach.

—Hai, Hokage-sama — powiedziałaś słabo.

—Przyjaciele Kage — odezwał się Oonoki. — Obecni oraz byli — dodał, patrząc na czwórkę ożywieńców. — Zgadzacie się ze mną, że [T.I] możemy ogłosić nowym Sanninem?

Byłaś w szoku. Masz być Sanninem, tak jak Jirayia. Tsunade i Orochimaru? Spojrzałaś na pozostałych władców, by wiedzieć, co oni o tym myślą. 

—Nie mam nic przeciwko temu — stwierdził Gaara. — Już dawno postrzegałem [T.I] także jako jedną z obywateli Suny. Jeśli chodzi o mnie to jedynie formalność.

—Ja także się pod tym podpisuję — powiedziały jednocześnie Hokage i Mizukage, po czym zaśmiały się.

Przytaknęli także Raikage oraz Pierwszy, Drugi i Czwarty Hokage. Wszyscy spojrzeli na Trzeciego, czekając w napięciu na jego odpowiedź.

—Nie uważacie, że to trochę za mało, jak na jej dokonania? — zapytał. — Wybaczcie mi, moi uczniowie, ale [T.I] pokonałaby was.

—Ma sensei rację — wtrącił Żabi Pustelnik. — Ale jaki tytuł w takim razie powinna nosić?

—Przepraszam, że kurwa przerywam — odezwał się Hidan, a kiedy wszyscy przenieśli wzrok na niego, kontynuował. — Ale wszyscy powinniśmy odpocząć, a [T.I] to już szczególnie. Można się tym zająć później.

—Masz rację — odparł Shikamaru. 

Wstałaś powoli, co uczynił też Tendo, po uleczeniu przez jednego z medyków. Podszedł do ciebie, po czym przyciągnął cię do siebie gwałtownie i pocałował mocno. Próbowałaś go odepchnąć, jednak złapał cię za nadgarstki i unieruchomił je za twoimi plecami. Zaraz jednak coś go od ciebie oderwało.

—Nigdy... — Gaara odciągnął go przy użyciu piasku na około pięć metrów.

—Więcej... — Shikamaru złapał go w Kagemane no Jutsu.

—Nie waż się... — Neji zablokował mu punkty tenketsu, uderzając we wszystkie poza sercem.

—Jej tknąć, dattebayo! — na końcu Naruto przyłożył mu z pięści w twarz.

Widziałaś, że Itachi oraz kilka innych osób również chciało zareagować, jednak ta czwórka była dla nich za szybka w tej kwestii.

Patrzyłaś w szoku na zaciskającą się na rękojeści kosy dłoń Hidana, uruchomionego Mangekyo u obydwu żyjących Uchiha czy warczących pod nosami Kibę i Akamaru, ale też poobijanego Paina. Kompletnie nie wiedziałaś, co z tym zrobić, podczas gdy Ino z Sakurą oraz Tenten spojrzały na ciebie z lekką zazdrością. Nie żeby coś, ale powodzenie to ty miałaś wśród chłopców.

—Liderze, kurwa — warknął Jashinista. — Raczej żaden z nas nie pozwoli na to, żeby [T.I] była z takim zaborczym sukinsynem, jak ty. Zostaw ją w spokoju albo osobiście cię zajebię.

Rudowłosy rzucił mu wrogie spojrzenie, po czym zwyczajnie podniósł się i zaczął iść w kierunku wioski. Ruszyliście jego śladem. Po przybyciu na miejsce, wszyscy zostali opatrzeni, a ty zapadłaś w głęboki sen z powodu potężnego zmęczenia wojną oraz zużyciem dużej ilości czakry.

Obudziłaś się, gdy poczułaś dłoń na swoim czole. Otworzyłaś powoli oczy i napotkałaś duże, ciemne tęczówki Tsuki. Uśmiechnęła się do ciebie, po czym usiadła na skraju łóżka.

—Wybacz, że cię budzę, [T.I], ale muszę ci o czymś powiedzieć — szepnęła.— Potrzebują mnie w naszej wiosce, tak jak kiedyś potrzebowali Takeshiego...

—Kiedy wrócisz? — zapytałaś.

—Za tydzień lub dwa.

—Będę czekać. Powodzenia.


Ohayo gozaimasu!

A teraz jedno wielkie GOMEN. Planowo rozdział miał być wczoraj, ale byłam na pewnego kogoś tak wkurzona, że nie chciałam wyładować tego na wtt.

Mam do was pytanie. Wojna się skończyła, więc czas na życie prywatne naszych bohaterów. Wolicie, bym sama wybrała jednego z adoratorów naszej bohaterki, czy mam zrobić dalszą część jako swoiste preferencje?

Na decyzje czekam do jutra [24.03] do godziny 21. 

Mata ne!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top