rozdział 31 "mokra pobudka"
Przez drogę, jaką pokonaliście do wieczora nie zdarzyło się nic szczególnego. Wiedziałaś, że lada moment traficie na kryjówkę Akatsuki, więc musieliście odpocząć wszyscy. Z tego powodu wezwałaś stado, by przypilnowało obozu podczas waszego snu.
Razem z Kakashim ogromnie się zdziwiłaś, gdy zamiast ośmiu wilków, w dymie pojawiła się ich dziesiątka. Mianowicie w dymie znaleźli się także Tsuki i Takeshi.
—Ohayo, [t.i] — przywitała się grupa.
Zwrócili się tak również do Hatake, jednak gdy spojrzeli na Uchihę, wydawało ci się, że kompletnie mu nie ufają.
—Ohayo, minna. Tsuki, Takeshi... Czemu przybyliście razem ze stadem?
—Nie mamy nic do roboty, Hokage-sama nie dała nam teraz misji, więc przyszliśmy do ciebie.
—Wakarimashita.
—Pozwolicie, że się przemienimy? — odezwał się Umi. — Mam wrażenie, że ten chłopak zaraz zwariuje rozmawiając z watahą wilków.
—Nie ma problemu — odpowiedział za ciebie Kakashi.
W ten sposób, poza znanymi ci już sylwetkami rodzeństwa i medyka, przed wami stała też drobna, sprawiająca lekko wrażenie delikatnej Kira o płomienno-rudych włosach do szczęki i czerwonych, jak zawsze oczach.
Obok niej wyższa i nieco masywniej zbudowana Surotiku, której białe włosy z kilkoma czarnymi pasemkami sięgały do połowy pleców i były lekko pokręcone, a ciemnozielone oczy śmiały się do ciebie.
Dalej szczuplutka, błękitnooka Yuki o czarnych, krótkich, sterczących włosach. Na policzku miała bliznę, która w jej wilczej postaci schowała się pod sierścią.
Ostatnią kobietą w tym gronie była piękna blondynka — Kumiko. Jej jasne, idealnie proste i błyszczące włosy sięgały do pośladków, a fiołkowe oczy przyglądały się Sasuke z widocznym pożądaniem.
Yuujin okazał się być wesołym, rozczochranym nastolatkiem o jasnobrązowych włosach i pięknych oczach tego samego koloru.
O niego opierał się Sui. Miał długie, zaplecione w warkocz włosy w biało-zielonym ombre, a jego oczy były koloru trawy.
Na końcu dumnie stał potężnie zbudowany Hariken o ciemnych, niemal czarnych oczach. Jego ciemne włosy były bardzo krótkie.
Patrzyłaś na grupę z fascynacją, co odebrali jako komplement. No, prawie wszyscy. Kumiko dalej próbowała przyciągnąć na siebie uwagę Uchihy.
—Moglibyście popilnować obozu? Musimy być gotowi i wypoczęci w razie spotkania z Akatsuki.
—Oczywiście, [t.i] — odparła Tsuki. — Wypocznijcie.
Po wczorajszej nocy nie byłaś pewna, czy powinnaś ponownie nocować w jednym namiocie z szatynem. Istniało w końcu ryzyko, że jutro w ogóle nie będziesz w stanie się ruszać.
Takim sposobem leżałaś obok Kakashiego. Oboje byliście nieco skrępowani. W końcu był od ciebie kilkanaście lat starszy. Między wami było ze dwa metry wolnego miejsca. Nie mogłaś znieść dziwnego uczucia, jakie cię opanowało chwilę po wejściu do namiotu, tym bardziej, że Sasuke ewidentnie chciał, byś ponownie nocowała razem z nim. W końcu jednak usnęłaś, opatulona kocem po same uszy, gdyż noc była wyjątkowo chłodna.
W pewnym momencie było ci tak zimno, że zaczęłaś się trząść. Zaraz jednak przestałaś, gdy zrobiło ci się jakimś cudem cieplej. Spałaś spokojnie do rana, kiedy to obudziłaś się w dosyć dziwnej sytuacji. Otóż tułów miałaś owinięty rękoma siwowłosego, zaś dookoła was leżała połowa stada wraz z Tsuki i Takeshim. Leżałaś jeszcze chwilę, po czym postanowiłaś obudzić śpiocha. Nie miałaś przed tym oporów, gdyż przez uchylony materiał imitujący drzwi wpadały już pierwsze promienie słońca.
Nie trudziłaś się nawet podejściem do strumyka niedaleko waszego obozu. Zwyczajnie pożegnałaś się z wilkami, po czym je odwołałaś i użyłaś prostej, wodnej techniki.
Przemoczony Kakashi zerwał się z krzykiem, patrząc na ciebie oczami wypełnionymi chęcią mordu. Mokre włosy przykleiły się do jego opaski i maski.
~Oho, śniło mu się coś miłego — pomyślałaś. — Ups...
—[T.I]! Nie daruję ci tego!
Zaczęłaś uciekać, śmiejąc się. Wiedziałaś, że tak na prawdę Hatake nic ci nie zrobi, ale i tak ukryłaś się za składającym namiot Uchihą. Spojrzał na ciebie zdezorientowany, zaś ty, dalej uśmiechnięta od ucha do ucha, skuliłaś się w żartach, udając przerażenie. Ciągle nie mogłaś jednak powstrzymać uśmiechu.
—Co się tu wyprawia, Kakashi? — zapytał czarnowłosy, nie odsuwając się od ciebie.
—Robi się z niej drugi dwunastoletni Naruto... — mruknął, otrzepując lekko wodę z włosów.
—Dobra, już dobra, pomogę ci, Kakashi... Tylko nie porównuj mnie do Naruto. Ten chłopak jest jedyny w swoim rodzaju.
Lekkim, ciepłym wiatrem wysuszyłaś Kopiującego ninja. Uśmiechnął się do ciebie, co poznałaś po przymkniętym oku. Szybko zjedliście śniadanie, po czym zebraliście obóz i ruszyliście dalej, wyciszając uprzednio czakrę. Jeszcze tylko zawołałaś szybko Takeshiego, by pomógł wam zlokalizować ich kryjówkę.
Niedługo później dotarliście do jaskini. Zatrzymaliście się jakieś sto metrów od niej, by Takeshi mógł ją zbadać. W postaci wilka poszedł powoli, by sprawdzić ją za pomocą węchu i słuchu. Chwilę późnij wrócił, wyraźnie zadowolony z rezultatu.
—To tu — powiedział. — Obecnie jest pięć osób.
—Tylko pięć? — zdziwiłaś się.
—Ktoś, kto śmierdzi rybą, członek klanu Uchiha, coś, co przypomina roślinę, jakiś maniak wybuchów, bo czuć od niego dymem i ktoś, kto maskuje swój zapach, ale to prawdopodobnie również Uchiha.
—Jesteś pewien, że nie ma tam nikogo innego? Jeszcze co najmniej dwóch osób?
—Tak, jestem pewien...
Sasuke i Kakashi patrzyli na was nie wiedząc, co powiedzieć. Ty bez wyjaśnień stworzyłaś trzy klony.
—Znajdźcie Paina i Konan. Natychmiast!
—Hai! — nie musiałaś długo czekać, bo już ich nie było.
—Spróbuję wywabić Itachiego. Nie ruszajcie się stąd.
Złożyłaś pieczęci i za pomocą Henge przemieniłaś się w kruka. Przeleciałaś w okolice wejścia do jaskini, a kiedy byłaś dostatecznie blisko, skupiłaś się i wysłałaś do umysłu odpowiedniego ninja krótką wiadomość.
~Wyjdź przed kryjówkę, natychmiast. Nikomu ani słowa. Nie mam zamiaru walczyć.
Nie musiałaś czekać zbyt długo, ponieważ zaraz pojawił się przy tobie.
—Witaj, Itachi — powróciłaś do swojej postaci. — Jestem [T.I] Nara i mam do ciebie pewną sprawę.
—Jaką?
—Po pierwsze, pewnie od razu mnie za to znienawidzisz, ale znając potencjalną przyszłość Sasuke wyjawiłam mu prawdę... O tobie...
Gomene, minna... To cud, że udało mi się skończyć ten rozdział przed pracą. Nie jestem pewna, czy kryjówką Akatsuki rzeczywiście była jaskinia, więc jeśli tak nie było to przepraszam. Mam nadzieję, że niedługo znowu uda mi się coś napisać, tym bardziej, że będę miała urlop ^^
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top