Rozdział 19 "Nowa ja"
—Wejść!—po raz kolejny tego dnia usłyszałaś donośny głos sanninki.
Wmaszerowałaś do pomieszczenia, a za tobą cała reszta. Pod ścianą gabinetu stali już Shika i Lee, obserwując wasze twarze i uśmiechając się lekko.
—Już jesteście? Chyba byliście tuż obok—powiedziała z delikatnie uniesionymi policzkami.
—Właściwie, Hokage-sama...—zawahałaś się minimalnie. Nie byłaś pewna, czy kobieta nie opierdzieli cię za nadużywanie techniki.Postanowiłaś jednak kontynuować wypowiedź pod stanowczym spojrzeniem jej brązowych oczu.—Byliśmy prawie w moim domu.
Blondynka chwilę analizowała sytuację. Rozejrzałaś się i zauważyłaś w oczach Nary błysk zaintrygowania. Powróciłaś wzrokiem do przywódcy wioski, której twarz wyrażała ciekawość i zachwyt, co niezmiernie cię zaskoczyło.
—Gratuluję, [T.I]. Jesteś trzecią osobą w historii, która opanowała Hirashin no Jutsu—rzekła z podziwem kobieta.—Jiraiya mówił, że to umiesz, ale nie spodziewałam się, iż dasz radę przenieść tak dużą grupę.
—Nie było to trudne, Hokage-sama—cały czas czułaś na sobie palący wzrok przyjaciół.—Dlaczego nas pani wezwała?
Tsunade wyjaśniła wam, że chodzi o twój jutrzejszy egzamin. Określiła zasady panujące podczas pojedynku oraz zmiany jakie nastąpiły od momentu, w którym dowiedziałaś się o teście. Po kilkumastu minutach głowa wioski wypuściła cię, lecz resztę zatrzymała.
Wracając do domu weszłaś do sklepu z bronią, gdzie kupiłaś potrzebny ekwipunek, między innymi parę ostrzy czakry, bardzo podobnych do tych, które ma Asuma. Wychodząc ze sklepu zastanawiałaś się nad metodą wygrania jutrzejszego pojedynku.
~Sama przeciwko trzynastce? Będzie kiepsko, już na starcie będą mieli przewagę... Jeżeli będą atakować po trzy, cztery osoby, nie będę miała szans na wygraną... Z drugiej strony Tsunade—sama nie chce, by któremuś z nas stało się cokolwiek poważniejszego niż zadrapania... Do unieruchomienia najlepsze będzie Kagemane no Jutsu, ale jeśli złapię w ten sposób kilka osób, reszta będzie wiedziała, czego unikać...
Podniosłaś wzrok i zauważyłaś idącego w twoją stronę Lee. Uśmiechnęłaś się lekko, co z chęcią odwzajemnił, jednak, jak przystało na mistrza taijutsu, zrobił to dużo szerzej.
—Jak tam, [t.i]?—zapytał, kiedy znalazł się dostatecznie blisko ciebie.
—Jakoś leci—powiedziałaś spokojnie.—Jak wizyta u Hokage?
—Dobrze, właśnie szedłem potrenować przed naszym jutrzejszym pojedynkiem.
Chłopak oparł jedną dłoń na biodrze, drugą zaś wplótł w czarne włosy. Grube brwi uniósł nieznacznie, co dodawało uroku jego szerokiemu uśmiechowi.
—Zaczynam w siebie wątpić—wyznałaś opuszczając głowę.
—Jak to?—zapytał z powagą.
Wyjaśniłaś mu swoje przemyślenia. Chłopak pocieszył cię i zaprosił na wspólny trening. Po przemyśleniu wszystkich "za" i "przeciw" zgodziłaś się, zastrzegając, że najpierw musisz wejść do domu. Pod drzwiami rozejrzałaś się, czy nikt nie ma zamiaru ci tym razem przeszkodzić. Czarnowłosy spojrzał na ciebie, unosząc jedną brew. Wyjaśniłaś mu, że podczas ostatniej próby zjawił się Kakashi z informacją, że Piąta wzywa. Bez zbędnego ociągania weszliście do środka. Od razu w oczy rzuciło ci się duże lustro oparte o jedną z jasnych ścian. Podeszłaś bliżej, lecz nie zgadzało ci się twoje odbicie. Zamiast [kolor]-włosej dziewczyny o [kolor] oczach stała tam teraz wysoka, szczupła nastolatka. Lustrzane odbicie ma czarne włosy spięte w wysokiego kucyka z luźno puszczoną, postrzępioną grzywką zasłaniającą czoło, a jej oczy są ciemnobrązowe. Nie wiedziałaś, co masz o tym myśleć. Dziewczyna robiła wszystkie ruchy, jakie wykonywałaś ty, a jej mimika twarzy odpowiadała twojej.
—Lee?—zapytałaś cicho.
—Tak, [t.i]? Coś się stało?—zaniepokoił się.
—J-jak... Czy to możliwe... Żebym zmieniła wygląd przenosząc się do Konohy z mojego świata?
—Nie mam stuprocentowej pewności, ale to chyba możliwe, jeżeli należysz do któregoś z głównych klanów—odparł po krótkim zastanowieniu.—Jak wyglądałaś wcześniej?
Zamiast odpowiadać słownie, wyobraziłaś sobie siebie z normalnego świata. Następnie delikatnie podniosłaś dłoń, położyłaś ją na czole zaskoczonego gestem chłopaka i przesłałaś obraz. Brewka uśmiechnął się szeroko.
—Zmieniłaś się—rzekł.—Na lepsze oczywiście—dodał, widząc twój rozbawiony wzrok.—Przypominasz mi kilka klanów, ale nie wiem, do którego mogłabyś należeć. Jeśli chcesz, możemy iść do Tsunade-sama. Ona na pewno się orientuje.
—Dzisiaj już dajmy jej ode mnie odpocząć, byłam u niej trzy razy—zaśmiałaś się cicho. Sama tez chciałaś odpocząć od kobiety. —Mieliśmy iść trenować. Jeśli nadal chcesz to tylko się przebiorę i możemy iść.
—Jasne, że chcę!—krzyknął entuzjastycznie.
Na pewno cieszył się z tego, że będzie mógł z tobą powalczyć. W końcu rzadko kto zgadza się na wspólny trening z chłopakiem wiedząc, do czego jest zdolny. Po chwili poszukiwań znalazłaś sypialnię, a w niej, o dziwo, ubrania w swoim rozmiarze. Przebrałaś się w coś wygodniejszego, zabrałaś kaburę z bronią i zbiegłaś po schodach do Lee.
—Gotowa!—krzyknęłaś, opierając się o krzesło.
—Weź sobie butelkę wody—doradził, patrząc z iskierkami w oczach na twoją radość.
—A ty chcesz?—zapytałaś szukając po kuchennych szafkach butelek z napojem.
—Jak masz to czemu nie—mruknął cicho.
Kiedy w końcu znalazłaś zgrzewkę wody, wyjęłaś z niej dwie butelki. Jedną schowałaś do kabury, a drugą rzuciłaś do Rock'a, by przetestować jego chwyt i refleks. Złapał ją bez problemu i uśmiechnął się szeroko, obserwując cię dokładnie. Trening rozpoczęliście od "lekkiej" rozgrzewki, po której dyszałaś delikatnie, podczas gdy po twoim towarzyszu nie było widać jakiegokolwiek wysiłku. Rozgrzani urządziliście sobie mały paring, który, mimo okropnego wysiłku, przegrałaś. Wracając do domu znalazłaś Takeshiego, który leżał przy drzewie nieopodal polany i obserwował wasz trening. W domu wzięłaś szybki prysznic i położyłaś się spać.
*****
Po nocnym spacerze postanowiłaś odpocząć pod drzewem na polu treningowym przeznaczonym na egzamin. Zaintrygowała cię Piąta, gdyż przez około godzinę rozmawiałaś z jej klonem, myśląc, że ona również wybrała się na nocny spacer. Wyciągnęła z ciebie wszystkie dotychczasowe przemyślenia, a kiedy zapytałaś o to, dlaczego twój wygląd się zmienił, odparła, iż dowiesz się tego po egzaminie i zniknęła. Usiadłaś po turecku, położyłaś ręce na kolanach i zamknęłaś oczy. Skupiłaś się na swoim umyśle, by oczyścić go przed zadaniem. Po chwili stałaś przed wielką klatką. W środku znalazłaś dużo większą i straszniejszą wersję Takeshiego.
—Take?—zapytałaś niepewnie.
—Nie masz się czego bać, [t.i]—odparło cicho zwierzę.—To nadal ja, tylko część, którą widziałaś to zaledwie 1/20000 mojej czakry. Po tym, jak odpieczętujesz moją energię, tamten Takeshi nie będzie mógł wejść do twojego umysłu.
—Czyli od teraz będzie was dwóch?—zapytałaś, przyglądając się potężnemu zwierzęciu.
—Właściwie tak, ale żeby łatwiej ci było z nami rozmawiać to wymyśl mi jakieś inne imię.
—Może... Hisoka?—zaproponowałaś po chwili myślenia.
Wilkowi spodobało się nowe imię. W zamian opowiedział ci twoją historię zmiany świata. Nie wspomniał jednak, kim są twoi prawdziwi rodzice. Chciałaś wydobyć z niego tę informację, jednak ktoś się zbliżał, więc wyszłaś ze swojego umysłu. Otworzyłaś oczy i ujrzałaś zmierzających w twoją stronę Naruto, Shikamaru, Chojiego i Ino.
—Ohayo—przywitałaś się, poprawiając minimalnie swoją pozycję.
—Ohayo—odparli jednocześnie.
—[t.i]-chan! Boisz się?—zapytał Uzumaki.
—Źle dobrałeś słowa, Naru. Bać można się ciemności albo odrzucenia. Teraz raczej się stresuję—poprawiłaś jego wypowiedź, przypadkiem akcentując jeden ze swoich największych lęków.
—Dlaczego się stresujesz, dattebayo?
Nie odpowiedziałaś jednak, gdyż zza drzew wyłoniła się drużyna Gai'a. Po kilku minutach stopniowo pojawiała się pozostała dziewiątka. Rozmawialiście do czasu, kiedy wyczułaś w okolicy kilkanaście osób. Uśmiechnęłaś się rozpoznając większość czakr, jednak nie znałaś pochodzenia pozostałej piątki. Szybko jednak wcześniejsze szczęście zostało zastąpione przez zakłopotanie i zdziwienie.
—Coś się stało, [t.i]?—zapytał, zaniepokojony twoim milczeniem, Shikamaru.
Już jakiś czas czułaś na sobie jego czujne spojrzenie, jednak bardziej skupiałaś się na tym, że idzie tu ktoś, kogo kompletnie się nie spodziewałaś.
—Gaara—szepnęłaś, wpatrując się w miejsce, z którego dochodził ślad energii przyjaciela.
—Gaara? O co ci chodzi, dattebayo?—usłyszałaś blondyna.—Dlaczego mówisz o Gaarze?
—Poza Hokage-sama i kilkunastoma shinobi z Konohy wyczuwam zbliżającą się czakrę Gaary—wyjaśniłaś.
Kolejna osoba chciała się odezwać, ale zza drzew słychać już było kroki. W milczeniu czekaliście na potwierdzenie twoich słów. Jako pierwsza wyszła Tsunade. Krok za nią podążała Shizune. Następnie pojawił się Pustynny Kazekage, a po jego bokach Temari i Kankuro. Tuż za nimi Jiraiya. Dalej Guy i Iruka. Później szli Asuma z Kurenai. Kawałek dalej Kakashi rozmawiający z Yamato, a na końcu panowie Shikaku Nara, Inoichi Yamanaka i Choza Akimichi.
—Dzień dobry—przywitałaś się.
—Ohayo, [t.i]-chan—usłyszałaś głos czerwonowłosego.
—O-ohayo, Gaara—odparłaś. Czułaś na sobie wzrok większości rówieśników oraz starej formacji Ino-Shika-Cho.—Jak to możliwe, że tu jesteś? Wczoraj żegnaliśmy się w centrum Suny.
—Piaskowa platforma nam pomogła—rzekł.
—Bylibyśmy wcześniej, ale...—zaczął Lalkarz, jednak nie było mu dane skończyć, gdyż dostał od brata z łokcia w bok.
—Zacznijmy—odezwała się Godaime.—[t.i], jak wiesz, twoim drugim zadaniem będzie pojedynek z trzynastką stojącą wokół ciebie.
—Hai, Hokage-sama—potwierdziłaś.
—Najpierw jednak musisz zdać pierwszą próbę. Staniesz naprzeciw Inoichiego, Shikaku i Chozy. Twoim zadaniem jest przechytrzyć ich i doprowadzić do tego, że nie będą mogli walczyć. Oczywiście warunki walki takie same jak przy twoich rówieśnikach—wyjaśniła.
—Wakarimashita.
—Zaczynajcie—powiedziała dając znak pozostałym do wycofania się pomiędzy drzewa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top