Rozdział 17 "Konoha"

Patrzyłaś nieobecnym wzrokiem na stado koni, którego prawdopodobnie już nigdy w życiu nie zobaczysz. Już wczoraj pożegnałaś się z Sabaku, by dziś niepotrzebnie nie przedłużać. Nie miałaś tu przyjaciół poza zwierzętami, więc poza nimi nic nie trzymało cię w tym świecie. Nie byłaś pewna, co się stanie z dwoma nieokiełznanymi ogierami, jednak wiedziałaś, że twój wujek nie zrobi im krzywdy. Odpłynęłaś we wspomnieniach, przez co nie słyszałaś nawoływania ze strony zirytowanego już Naruto. Opamiętałaś się dopiero, gdy ktoś objął cię po przyjacielsku. Od razu rozpoznałaś zapach mężczyzny.

—Wiem, że to głupie, ale... Boję się... Albo nie... Po prostu się martwię—odezwałaś się.—Jak tam jest, Kakashi?

—Zależy, jak to postrzegać—westchnął.—Na pewno znajdziesz przyjaciół. Sakura, Lee, Neji, Ino, Chōji, Kiba... Na pewno cię polubią, tak jak Naruto, Shikamaru i Gaara. Z drugiej strony życie shinobi to ciągła walka, niekiedy nawet o życie.

—O walce akurat wiedziałam. Martwię się raczej o to pierwsze—mruknęłaś, nadal objęta przez ramię siwowłosego.

—Nie masz się o co martwić, dattebayo! Cała wioska cię pokocha, jestem tego pewien!

Uśmiechnęłaś się na wykrzyknięcie Uzumakiego. Delikatnie odsunęłaś się od Kopiującego Ninja. Sprawdziłaś czy masz ze sobą kaburę na broń, którą pożyczył ci Naruto, niewielką gurdę z piaskiem, którą podarował ci Gaara i Takeshiego... którego nie było.

~Takeshi?

~Jestem w lesie, zaraz będę—odparł.

—Jest nas jedenastka—zaczął Shikamaru.—Portal, który potrafi otworzyć Kakashi—sensei przenosi tylko czteroosobowe grupy, a ten otwierany przez Jiraiya-sama tylko jego samego.

—Musiałyby być trzy grupy. W jednej, jako ostatniego członka, można dać Takeshi'ego—podsunęłaś.

—Dobrze myślisz—przytaknął Asuma.—Ale gdzie on jest?

—Zaraz będzie—powiedziałaś i dosłownie po kilku sekundach dało się wyczuć czakrę wilka od strony lasu.

—Jestem!—krzyknęło zwierzę.

—Ruszamy!—zarządził sannin.

—W pierwszej grupie są Jiraiya-sama, Iruka-sensei, Gai-sensei i Gaara—rozdzielał Nara.—W drugiej Asuma-sensei, Kurenai-sensei, [T.I] i Takeshi. Reszta, czyli Kakashi-sensei, Kapitan Yamato, Naruto i ja jesteśmy w ostatniej.

Tak też zrobiliście. Po kilku minutach wchodziłaś do portalu. Chwilę później staliście, razem z pierwszą grupą, przy gabinecie Hokage, oczekując na resztę towarzyszy. Kiedy grupa trzecia dołączyła do was, Jiraiya zapukał (sam to by pewnie oknem wlazł).

—Wejść!—krzyknęła ostro kobieta pracująca w pomieszczeniu. Czułaś na sobie spojrzenia całej dziesiątki, nie wnikałaś jednak, o co chodzi, gdyż Księżniczka Tsunade nie może czekać.

Zrobiliście co kazała kobieta. Ustawiliście się w grupie, jednak mimo twojego sprzeciwu Pustelnik wyciągnął cię na przód. Widziałaś wrogie spojrzenie blondynki skierowane w stronę rówieśnika i pulsującą na jej czole żyłkę.

—Jiraiya! Jak śmiałeś zlekceważyć mój zakaz i przejść przez własny portal!—krzyczała, a ty musiałaś się odchylić, by nie dostać rzuconą w mężczyznę książką.—Mogłeś zaburzyć pieczęć, która utrzymywała wyznaczoną przez nas prędkość mijania dni!

—Ależ Tsunade... Musiałem sam się przekonać, jak silna jest ta dziewczyna—zostałaś siłą przyciągnięta do piersi białowłosego.—Byłem pewny, że niczego nie zaburzę, bo użyłem tej samej pieczęci.

—Spodziewałam się was za jakąś godzinę—przyznała już spokojnie.—Jakieś problemy z treningiem?

—Wręcz przeciwnie, Hokage-sama—odparł Iruka.

Blondynka rozejrzała się. W jej oczach błysnęło zaskoczenie, kiedy zobaczyła, że stoi tu również Kazekage. Zatrzymała też wzrok na Takeshim, jednak to ciebie szukała. Przyjrzała ci się z zainteresowaniem.

—Ile tam minęło czasu, Shikamaru?—zapytała nadal patrząc na ciebie.

—Równo dwa tygodnie— odpowiedział.

—Opowiedz mi, moja droga, o swoim treningu. Zacznij oczywiście od tego, jaką masz naturę czakry—rozkazała.

—Nie wiem, czy pani mi uwierzy.

—Mów, mów.

—Mam pięć natur czakry, do tego kontroluję drewno, cień i piasek. Mam też dojutsu Kin'iro no me i umiem manipulować umysłem—rzekłaś na jednym wdechu.

Sanninka spojrzała zaskoczona na Asumę i Kakashi'ego.

—To prawda, Hokage-sama—oświadczył Hatake.—[T.I] zapomniała jeszcze dodać, że zna podstawy medycznego jutsu.

—Kiedy się tego nauczyła?

—Pewnej nocy otworzył się portal, który wciągnął Gaarę—zaczął Naruto.—Gaara nie zdążył uformować swojej ochrony i uderzył w ziemię. [t.I] go znalazła i położyła na swoim łóżku. Wezwała wtedy medycznego wilka ze stada, które przyzywa. Umi, czyli ten wilk, nie mógł jej pomóc, bo on leczy zamykając w wodnej kuli, a wtedy Gaara by się utopił, bo był nieprzytomny. No i wtedy [T.I] miała przyspieszony kurs.

—Jakie Kazekage miał obrażenia?—to pytanie skierowała do ciebie.

—Kazekage-sama miał złamane nogę, rękę i dwa żebra. Krwawienie wewnętrzne, zwichnięty bark i bardzo dużo drobnych obrażeń—wymieniłaś.

—[T.I], przecież możesz mi mówić po imieniu—upomniał czerwonowłosy.

Uśmiechnęłaś się delikatnie do chłopaka, na co kąciki jego ust leciutko się uniosły.

—Na jakim jest poziomie?

—Ogień, wodę, błyskawicę, ziemię i wiatr opanowała na poziomie świeżo upieczonego jounina. Drewno idzie jej trochę gorzej, ale nie jest źle—oceniał Jiraiya.—Ponadto cieniem włada jak rodowy Nara, piasek opanowała wystarczająco, by unieruchomić przeciwnika lub osłonić się przed atakiem. Uaktywniła swoje dojutsu. W trzy dni nauczyła się Rasengana. Wieczorami z Takeshim—tu wskazał na wilka siedzącego obok ciebie—ćwiczyła manipulację umysłem. Pod okiem Naruto nauczyła się klonowania cienia. Natomiast nocami, niemal w całkowitej tajemnicy, opanowała Hirashin no Jutsu.

—Latającego Boga Piorunów? Przez dwa tygodnie?—zadziwiała się kobieta.

—Dodam, że [T.I] to bardzo dobry strateg.

—Na jakiej podstawie to stwierdzasz, Shikamaru?

—Mam dwie podstawy. Podczas treningu kazałem jej złapać mnie za pomocą Imitacji Cienia. [T.I] szybko odgadła schemat moich ruchów. Złapała mnie podstępem rozdzielając cień na dwie części. Jedna nadal mnie goniła, a drugą zostawiła w miejscu, gdzie miałem wylądować po skoku.

—No dobrze, a druga?—zapytała blondynka.

—Kilka razy graliśmy w shogi. Pierwsze trzy gry [T.I] wykorzystała na zdobywanie informacji o tym, jak się zachowam w danej sytuacji. Potem grała tak, że musiałem się niekiedy naprawdę długo zastanawiać nad dobrym ruchem.

—Dobrze. Na razie dowiedziałam się wystarczająco dużo. Jutro masz egzamin, [T.I]. Będzie złożony z trzech części. W każdej będziesz miała innego przeciwnika. Staw się o dziesiątej na polu treningowym nr 10.

—Hai—odparłaś.

—Możecie iść.

Wyszliście z gabinetu. Położyłaś rękę na ramieniu Gaary i skupiłaś się na budynku Kazekage. Po kilku sekundach staliście pod wejściem do budynku.

Chłopak przytulił cię na pożegnanie, a następnie wszedł do środka, oglądając się w twoją stronę. Kiedy tylko straciłaś go z oczu, wróciłaś do przyjaciół. Niemal siłą zostałaś zaciągnięta przez Naruto do Ichiraku, gdzie postawił ci dużą miskę ramenu. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top