Rozdział 8 "Zakład"

Po zjedzonym mięsie musiałaś przyznać, że Asuma wie, jak dobrze je przyprawiać. Podziękowałaś za posiłek i poszłaś do swojego pokoju mówiąc, że boli cię głowa. Położyłaś się na łóżku i zamknęłaś oczy. Przez około pół godziny usiłowałaś zasnąć, jednak w końcu uznałaś, że w końcu została jeszcze połowa dnia, a jeśli teraz zaśniesz, nie będziesz mogła spać w nocy.

Wstałaś i powoli zeszłaś po schodach. W domu było cicho, więc domyśliłaś się, że shinobi siedzą na dworze. Tam jednak również nikogo nie zastałaś.

~Pewnie poszli na spacer—pomyślałaś.

~Masz rację—usłyszałaś odpowiedź Takeshiego.

Wróciłaś więc do pokoju, by wyjąć z szuflady biurka paczkę papierosów i wyszłaś na taras. Oparłaś się o barierkę, wyciągnęłaś jednego i przytrzymałaś ustami. Szukałaś w kieszeniach zapalniczki, a kiedy ją znalazłaś, uśmiechnęłaś się i zapaliłaś papierosa wciągając płomień do środka. [TYLKO SIĘ TEGO NIE UCZCIE!!!] Schowałaś pojemniczek z gazem i wypuściłaś ciemny obłok z płuc. Wciągnęłaś dym i po chwili ponownie go wydmuchałaś.

—Nie uważasz, że to nie zdrowo palić w twoim wieku?—usłyszałaś znajomy głos.

—Odezwał się... Ten co wcaaaale nie pali—zakpiłaś, zaciągając się.

—To ty jesteś niepełnoletnia—odparł stając obok ciebie.

—Oj tam, oj tam...

—Nie "oj tam", tylko wyrzuć papierosa albo ci go zabiorę—zagroził.—Już ja cię oduczę palenia.

—Potrafię przestać—fuknęłaś wyciągając fajkę z ust.

—Więc mi to udowodnij—rzekł.—Jeżeli w ciągu miesiąca zobaczę u ciebie papierosa, zafunduję ci tygodniowy trening z Gai'em.

—Zgoda, a jeżeli nie zobaczysz?

—Będziesz miała dwa dni wolnego—zaproponował.

—Tylko dwa? A kary to tydzień—wypomniałaś, kalkulując szanse na targowanie o lepszą wygraną.

—Tak już jest. Kara musi być cięższa niż nagroda—powiedział wzruszając ramionami, oparty o barierkę obok ciebie.

—No dobra, zgoda—mruknęłaś po chwili ciszy. Nie miałaś już ochoty się droczyć czy targować.

Podaliście sobie ręce, niespodziewanie pojawił się Kakashi i przeciął, zatwierdzając zakład.

—Tylko mi nie mówcie, że to było zaplanowane...

—Yyy... Nie?—odparli razem głupio.

~Oby tylko nie poszła do chłopaków—usłyszałaś w głowie głos Asumy.

~Wydawało mi się?

~Nie wydawało ci się, przeczytałaś jego myśli—rzekł spokojnie Takeshi.

—Shikamaru!—zawołałaś.

—Jestem w salonie!—odkrzyknął chłopak.

Pobiegłaś do środka, gdzie zastałaś bruneta siedzącego na kanapie. Obok niego leżał rozwalony Uzumaki.

—Zaplanowaliście ten zakład, prawda?—zapytałaś prosto z mostu.

—Aaa... O jaki zakład ci chodzi?—zapytał głupio. Do salonu wparowali jounini.

—Nie udawaj, dobrze wiem, że to zaplanowaliście, nawet spodziewałam się takich warunków—zaśmiałaś się, wybijając tym samym z tropu swoich gości.

—N-nie rozumiem—zaczął Hatake.

—Dopiero wyglądałaś, jakbyś miała...—kontynuował drugi.

—Zamiar nas pozabijać—skończyli razem.

—Nie jestem taka głupia. Jestem praktycznie bez treningu i miałabym się rzucać na Kopiującego Ninja, byłego Strażnika Ninja, użytkownika cienia o IQ powyżej 200 i jinchuuriki dziewięcioogoniastego. Nie miałabym szans z jednym z was, a co dopiero całą czwórką—zakończyłaś.

~Przesadzasz—powiedział Takeshi.

—Mniejsza z tym... [T.I]-chan... Możemy obejrzeć anime?—zapytał Naruto.

—No nie wiem, a co chcecie obejrzeć?

—Ty zdecyduj—rzekł Nara.

—Hmm... Co powiecie na waszą wspólną misję, kiedy stanęliście naprzeciw Bajiego?

—Oo... To było coś!—ucieszył się blondyn.

—W takim razie zapraszam za mną.

Zaprowadziłaś shinobi do twojej sypialni. Nie szłaś szybko, gdyż pamiętałaś o rannym Shikamaru. Kiedy dotarliście na miejsce, kazałaś im usiąść i, ku zdziwieniu gości, otworzyłaś swój tajny schowek. Miałaś tam wszystkie mangi oraz nagrane na płyty wszystkie odcinki anime. Odszukałaś odpowiedni krążek i włożyłaś do odtwarzacza DVD. Wybrałaś odcinek 195 (oczywiście Shippuuden) i włączyłaś go, po czym usiadłaś na poduszce przy łóżku.

Ponownie usmiechałaś się, oglądając geniusz Shikamaru i współpracę między drużynami. Uśmiech twój poszerzył się, kiedy zobaczyłaś miny Asumy i Kakashiego, którzy odkryli, iż nie byli potrzebni geninom. Nie mogłaś też przestać się szczerzyć, kiedy Nara mówił, że wie, jak ciężko trenują jego przyjaciele i po prostu im zaufał.

Niestety nie zdążyłaś zatrzymać filmu, zanim wspomnienie chłopaka skończyło się, a on wypowiedział się do zmarłego Asumy.

—Emm... [T.I]? Dlaczego Shikamaru mówił, jakby Asuma-sensei nie żył?—zapytał Uzumaki.

~Tego właśnie się bałam—pomyślałaś.

~Powiedz im prawdę—poradził Takeshi.

—Ehh... Bo ta misja to było jego wspomnienie, rozumiecie?—zapytałaś, na co pokiwali głowami.—Jak już usłyszeliście w odcinku, wioska była wtedy zniszczona... Ale minęło już trochę czasu, od kiedy... Od kiedy dwaj z Akatsuki znaleźli się w pobliżu Kraju Ognia. Zmierzali wtedy do punktu wymiany ze zdobyczą. Drużyna z Asumą jako kapitanem miała ich zlikwidować. Zabić lub pojmać... Pojawiły się komplikacje, w wyniku których... Asuma... Zginął...

Nikt się nie odezwał, ledwo powstrzymywałaś łzy na wspomnienie tej historii, jednak najbardziej rozbity był w tym momencie Sarutobi. Pokonałaś swój smutek, podeszłaś do mężczyzny.

—J-ja zginąłem? A... A co z Kurenai?

—Nie mogę zdradzić, ale żyją... Jednak jedno ci mogę obiecać, Asuma. Zmienię tą historię, zmienię ją i sprawię, że będziesz żył... Choćby nie wiem co.

—Jak chcesz to zrobić?—zapytał Hatake.

—Jeszcze nie wiem, ale zrobię to.

—Zdajesz sobie sprawę z potęgi Akatsuki, prawda?—odezwał się oniemiały nadal Sarutobi.

—Owszem, ale znam tajemne techniki wszystkich członków Akatsuki. Mogę opracować strategie przeciw nim.

—Zn-znasz ich techniki?—wyjąkał Shikamaru.

—Zgadza się, ale o ile wiem, mieliśmy teraz odpoczywać, a nie debatować nad problemami. Przepraszam, Asuma. Mogłam lepiej dobrać odcinek.

—Nic się nie stało, oglądamy dalej?

—Jeśli chcecie... To może teraz...—wyjęłaś płytę z odtwarzacza i odłożyłaś na miejsce. Następnie odszukałaś krążek z odcinkiem 469 serii shippuuden i włożyłaś do urządzenia.

—Jaki to odcinek?—dopytywał blondyn.

—Misja specjalna. Chcieliście zobaczyć twarz Kakashiego. To było jeszcze przed waszym pierwszym egzaminem na chuunina—wyjaśniłaś.

—[T.I]... Czy... Widać tam też inne fragmenty poza Naruto, Sakurą i Sasuke?—zapytał Hatake, drapiąc się po karku.

—Owszem, bardzo interesujące—odparłaś z wrednym uśmieszkiem.

—T—to znaczy, że...

—Wiem, jak wyglądasz bez maski—zakończyłaś za niego.

—W takim razie nie zgadzam się na odtwarzanie go—rzekł "groźnie".

—To zależy od reszty, nie ode mnie, bo znam ten odcinek na pamięć. A jak widzę po ich twarzach, prędzej cię unieruchomią, niż odpuszczą możliwość zobaczenia twojej twarzy.

—A-ale...

—Oj przestań, przecież prędzej czy później i tak zobaczyliby jak wyglądasz. Albo ja pokażę im zdjęcie.

—Nie! Już lepiej obejrzyjmy to!—niemal krzyknął, spanikowany jak dziecko przed wizytą u dentysty.

—W takim razie zapraszam na seans—uśmiechnęłaś się i usiadłaś obok Asumy.

W połowie odcinka, znudzona już ciągłym oglądaniem, oparłaś głowę o ramię mężczyzny. Przymknęłaś oczy, ale zaraz je otworzyłaś.

—Nie przeszkadza ci to?—zapytałaś czarnowłosego.

—Nie, spokojnie. Możesz zasnąć, w końcu to twój pokój.

Ponownie opuściłaś powieki i odpłynęłaś do krainy Morfeusza. Długo jednak nie pospałaś, gdyż obudził cię Takeshi.

~Lepiej im pomóż, bo nie umieją tego wyłączyć.

Otworzyłaś oczy i ujrzałaś całą czwórkę pochyloną nad urządzeniem.

—Ten guziczek z trójkątem—powiedziałaś cicho.

Spojrzeli na ciebie zaskoczeni, jednak wykorzystali podpowiedź.

—Gdzie to odłożyć?—zapytał Shikamaru

—Sekretna szafka, czwarta półka od góry, ostatni rząd, na samym dole—wyrecytowałaś. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top