Rozdział 50 "Twoja matka na prawdę cię kochała"
Ruszyliście na pole bitwy. Mimo braku przydzielenia, zaproponowałaś, by Pain całą swoją szóstką ścieżek dołączył do Pierwszej Dywizji i wspierał Darui'a. Takeshi pobiegł pod przewodnictwem Kakashiego, zaś Naruto znalazł się w szeregach Dywizji Drugiej.
A ty? Ty pobiegłaś tuż obok Gaary, by zająć się walką z byłymi Kage. Czułaś strach Chojiego i wielu innych. Nie mogłaś jednak nic na to poradzić, gdyż już zbliżaliście się do miejsca walki. Gdy Gaara stanął na swoim miejscu do obserwacji, ty usiadłaś w pozycji do medytacji i skupiłaś się. Większość oddziału została wprawiona w osłupienie przez pojawiające się u ciebie wilcze cechy. Kazekage wyczuł zmianę twojej czakry i zerknął szybko w waszą stronę. Tymczasem ty skupiłaś się jeszcze bardziej, a zmieniły się nawet twoje oczy. Teraz tęczówki były złote, dzięki dojutsu, a z powodu użycia czakry Hisoki, źrenica stała się pionowa.
—Idą — powiedziałaś, wyczuwając cztery potężne czakry.
Może i Drugi Tsuchikage jest niewykrywalny dla bazy, jednak nie umknie wilczym zmysłom. Otworzyłaś szeroko oczy, ukazując stojącym niedaleko Temari, Shikamaru i Chojiemu ich zmieniony wygląd.
—Ilu?— zapytał twój brat.
—Czterech — wskoczyłaś na górę do Gaary, który akurat pokazywał sygnał o wykryciu wroga.
—Wyczułaś ich, prawda, [T.I]?
—Hai.
—Może to nie pora na to — zaczął, patrząc na ciebie. — Ale na prawdę uroczo wyglądasz jako pół-wilk.
Zarumieniłaś się jedynie, po czym spojrzałaś na pojawiające się na horyzoncie sylwetki. Wiadomość o przybyciu wroga została już dostarczona do bazy, więc zapewne Oonoki również był już w drodze. Słyszałaś urywki dobrze znanej ci rozmowy oraz ulubione określenie Starucha przez Shikamaru "Najrzadszy z rzadkich". Uśmiechnęłaś się lekko, gdy mężczyzna wylądował po drugiej stronie Gaary.
—Nie musiałeś dla nas fatygować swoich pleców — rzekł spokojnie nastolatek.
—Ktoś mi w tym pomógł — odparł Tsuchikage, patrząc na was.
Dwaj Kage ruszyli do ataku. Ty na razie się nie wychylałaś. Obserwowałaś, jak czerwonowłosy walczy z ojcem. W końcu postanowiłaś wkroczyć, by jeszcze bardziej dać byłemu Kazekage do zrozumienia, jaki jest jego syn.
—Nie tylko jest wspaniałym Kazekage i znalazł przyjaciół — powiedziałaś, pojawiając się przy chłopaku, który spojrzał na ciebie w szoku. — Sam jest również przyjacielem, którego pozazdrości każdy, niezależnie czy jest samotny, czy otacza go krąg znajomych. Gaara jako przyjaciel to skarb, którego osobiście będę strzec choćby za cenę życia.
Wszyscy, którzy to słyszeli, patrzyli na ciebie w szoku. Szczególnie dwaj pustynni władcy. Jeden niemal wzruszył się słysząc twoją wypowiedź i ledwo utrzymywał uczucia w ryzach, zaś drugi nie mógł uwierzyć w siłę łączącej was więzi.
—[T.I]...
—Taka prawda, Gaara — ucięłaś.
Uśmiechnął się jedynie i zaczął pieczętować ojca.
—Musisz coś jeszcze wiedzieć, synu — rzekł. — Twoja matka na prawdę cię kochała.
Teraz już nastolatek nie mógł się powstrzymać, a z jego oczu popłynęły łzy. Położyłaś mu rękę na ramieniu, patrząc jak na piasku unieruchamiającym Czwartego Kazekage pojawia się pieczęć.
—Wszystko dobrze? — zapytałaś, gdy Oonoki ruszył do walki ze swoim mistrzem.
—Jak najbardziej... — chciałaś odejść, żeby dołączyć do walki, jednak zatrzymało cię jedno, jedyne słowo. — Dziękuję.
Dołączyłaś do Tsuchikage, co po dłuższej chwili zrobił też Gaara. Zatem reszta rozdzieliła się na dwie walczące drużyny.
Dzięki waszej szybkiej reakcji Oonoki przeżył, gdyż jego poprzednik nie zdołał go zaatakować. Podczas gdy czerwonowłosy posłał w jego kierunku swój piasek, ty teleportowałaś się nad mężczyznę, by uderzyć w niego rasenganem z elementem błyskawicy. Ożywieniec zrobił jednak unik, przez co spadałaś wprost na przyjaciela.
—Gaara! Piasek!
Bez problemu zrozumiał, o co ci chodzi i stworzył platformę, od której mogłaś się odbić.
—Zrób unik! — krzyknął przeciwnik, przygotowując swoją technikę cząsteczkową. — Moja technika jest szybsza od twojej!
Uśmiechnęłaś się tylko zadziornie i ponownie użyłaś Hirashinu, by pojawić się tuż za jego plecami. Wbita w niego technika wyrządziła na tyle szkód, że został odrzucony na kilkanaście metrów. Na ziemi został unieruchomiony przez obecną głowę kraju ziemi oraz zapieczętowany przez Gaarę.
Od razu ruszyliście dalej, by pomóc przy pieczętowaniu Drugiego Mizukage. W międzyczasie posłałaś klona do Temari, która wraz z shinobi wiatru i ziemi walczyli z Trzecim Raikage.
Będąc na miejscu zobaczyliście, jak blondyn wysyła swoje bańki w stronę wojowników. Błyskawicznie osłoniliście ich z Gaarą piaskiem
—To dowódca Gaara! — krzyczeli. — I [T.I]-sama!
Nie zwracałaś im uwagi za przydomek, a zamiast tego usiadłaś w pozycji do medytowania i zaczęłaś szukać tego przeklętego małża.
—Te, wilcza dziewczynko! Co ty robisz do cholery?! — wydzierał się były Kage. — Nie czas na odpoczynek!
—Wyczuwasz go, [T.I]? — zapytał były jinchuuriki ignorując Mizukage.
—Nie. Nawet w wilczym trybie nie mogę znaleźć tego cholernego małża. Przez tą iluzję wszędzie jest jego czakra.
—Ale ja go mam — uśmiechnął się lekko, po czym dało się usłyszeć huk pękającej skorupy. — To Tsuchikage.
Następnie chłopak uratował Oonokiego przed śmiercią z rąk nieżyjącego mistrza. Widzieliście powstawanie parowego chochlika, który stanowił niemały kłopot, by go złapać. Na szczęście Gaara na prawdę jest geniuszem, dzięki czemu pokonaliście Mizukage po około pół godziny walki.
—Jesteście dla siebie stworzeni — stwierdził, gdy pieczęcie powoli go unieruchamiały. Uśmiechnął się lekko, patrząc na was. — Dawno się tak dobrze nie bawiłem.
Kiedy już wszystko było skończone, spojrzałaś na przyjaciela, który objął cię lekko i zasugerował, by ruszyć dalej. W dalszym ciągu nie dostałaś żadnej wiadomości od klona, więc postanowiliście tam iść, by sprawdzić, co się dzieje.
~Naruto im pomaga — przekazał wam twój ojciec.
~Jak to Naruto? Przecież...
~To jego klon. Rozesłał je po wszystkich polach, bo białe zetsu zmieniają się w naszych sojuszników i tylko on je rozróżnia.
~Wakarimashita.
Mimo to, kontynuowaliście bieg w tamtym kierunku, by trafić akurat na moment, gdzie były Raikage poległ od swojej własnej broni.
—Więc co teraz? — zapytał Uzumaki.
—Powinniśmy spotkać się z pozostałymi oddziałami i im pomóc — stwierdziła Temari.
Mieliście już ruszać, gdy coś usłyszałaś. Twoje wilcze ucho poruszyło się w tamtą stronę, co zauważyła grupa stojąca najbliżej ciebie.
—Co jest, dattebayo? Zwykle nie ruszasz tak uszami jak jesteś wilkiem.
—Usłyszałaś coś, [T.I]?
—C-co to jest?! — krzyknął przerażony ninja Konohy, wyczuwając ogromną ilość czakry.
Odwróciłaś się w tym samym kierunku, co on i warknęłaś pod nosem. Posłałaś tam klona, którego lot nad wami po uderzeniu jedynie potwierdził twoje przypuszczenia. Kilka metrów nad wami, na skale, stał sam Madara Uchiha.
Ohayo! Dotarliśmy do wątku, którego nijak nie umiem skończyć, przez co obecnie zostały mi już chyba tylko dwa rozdziały gotowe xd Ale jakoś w końcu to nadrobię ^^ Mata ne!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top