Rozdział 41 "Technika ożywienia! Obito Uchiha powraca!"
Jak zawsze: UWAGA PRZEKLEŃSTWA!
Siedziałaś w salonie Akatsuki w towarzystwie Itachiego, Sasuke, Paina i Konan. Reszta wyszła się przejść. Rozmawialiście na luźne tematy, nie nawiązując do żadnych walk, treningów ani umiejętności. W pewnym momencie do drzwi ktoś zapukał. Młody Uchiha poszedł od razu je otworzyć, a po chwili wrócił.
—To był ANBU. Nieznany intruz pojawił się niedaleko wioski — odezwał się. — Mamy iść to sprawdzić.
Nie mówiąc nic więcej chwyciłaś obu członków klanu Uchiha, a pozostała dwójka położyła dłonie na twoich ramionach. Przeniosłaś was do głównej bramy, po czym uruchomiłaś Złote oczy i przeskanowałaś teren. Rzeczywiście, ktoś się zbliżał. Martwiło cię jednak to, że widziałaś, kto to jest. Powoli zbliżał się do was pokonany jakiś czas temu zdrajca Akatsuki. Nie czekaliście zbyt długo, by zatrzymał się dziesięć metrów przed wami.
—Wiedziałem, że to się tak skończy — powiedział, patrząc na opaski Itachiego, Paina i Konan. Nie miał już maski, przez co wszyscy widzieli jego zmasakrowaną w połowie twarz, wraz z czarnym białkiem oka. — Daliście się zmanipulować tej gówniarze.
—Owszem — poparł go rudowłosy. Spojrzałaś na niego, zaskoczona, jednak on skupił swój wzrok na byłym podwładnym. — Lecz to nie ona nami manipulowała. Ty próbowałeś to robić, a ona otworzyła nam oczy — stał luźno, jednak w razie konieczności był gotowy do ataku. — I nie nazywaj mojej przyjaciółki gówniarą.
Teraz to myślałaś, że zemdlejesz. Wielki Pain, który niemal zniszczył Konohę, a ciebie prawie zabił, ten, jak się wszystkim wydawało, typ bezuczuciowy, nazwał cię swoją PRZYJACIÓŁKĄ. Uśmiechnęłaś się, czując więcej mocy.
—Mów, kto cię ożywił? — rozkazałaś, wracając na ziemię.
—Orochimaru — odparł jadowicie. — Będę kontynuować mój plan Księżycowego Oka, nawet jeśli zdradziliście nasz cel.
Szok obezwładnił cię. Jeśli tak, Naruto nie jest jeszcze bezpieczny. Do tego ożywionego Obito będzie jeszcze trudniej zabić niż wcześniej. Wyczułaś, że ktoś się zbliża. To Hokage wraz z obstawą kilku ANBU przyszła sprawdzić, co się dzieje.
—Pozwólcie, że kogoś wam przedstawię — byłaś pewna, że to nie on sam, a Kabuto lub Orochimaru zaczęli teraz nim kierować, gdyż jego głos zmienił się nieznacznie. Mianowicie szatyn przyzwał cztery osoby. Jak się okazało, była to czwórka Hokage. — I co wy na to?
Przyjęłaś postawę do walki, wiedząc, co się zaraz wydarzy. Mężczyźni ożyli, zaskoczeni, zaraz jednak stracili kontrolę nad swoimi ciałami i rzucili się do ataku. Tobie przyszło walczyć z Minato. Był cholernie szybki, przez co ledwo nadążałaś, by bronić się przed jego technikami. Kilka razy ci się oberwało, jednak starałaś się tym nie przejmować. Twój Hirashin nie był na tak wysokim poziomie jak Czwartego czy Drugiego, jednak starałaś się nadążać za blondynem. Coraz bardziej się męczyłaś, więc użyłaś czakry Hisoki, by dodać sobie siły i szybkości. Teraz walczyłaś na równi z Hokage, jednak jeden nieprzewidziany przez ciebie cios może spowodować twoją porażkę.
Walczyłaś z całych sił, a mimo to i tak nie mogłaś nawet uszkodzić ożywionego ciała Namikaze. W pewnym momencie byłaś już tak wyczerpana, że gdyby nie ANBU, który przybył jako ochrona Tsunade, byłabyś co najmniej poważnie ranna. Tuż po blondynce i jej obstawie pojawili się Hidan z Kisame. Szarowłosy odciągnął cię siłą na bok, podczas gdy Hoshigaki zajął się twoim przeciwnikiem.
—Baka (idiotka) — mruknął Jashinista. — Nie możesz się tak przemęczać w tym trybie, bo stracisz kurwa jebaną kontrolę — posadził cię niedaleko Senju i uniósł głowę w jej stronę. — Proszę się nią zająć, Hokage-sama, będę was osłaniał razem z ANBU.
—Ale nic mi nie jest — burknęłaś, pokazując jak wilcza czakra leczy twoje obrażenia.
—To chociaż kurwa odpocznij — nie dał ci odpowiedzieć, gdyż ruszył w wir walki.
Nie mając innego wyjścia zaczęłaś oglądać poszczególne starcia. Z Pierwszym walczył Pain. Widziałaś u chłopaka parę zadrapań, jednak jego mina pokazywała zadowolenie z tak potężnego przeciwnika. Co rusz techniki obu krzyżowały się, niekiedy tworząc małe wybuchy. Przerzuciłaś wzrok na walkę Drugiego z Itachim. Chłopak może nie był tak szybki jak Kage ze swoją teleportacją, jednak i tak dawał sobie radę dzięki Mangekyo Sharinganowi. Kawałek dalej Konan próbowała opleść Trzeciego wieloma warstwami papieru, jednak ten co chwilę jej umykał. W jej stronę starca zapędzał Sasuke, dzięki swoim technikom korzystającym z natury błyskawicy oraz ognia. No i zastępujący cię pół-rekin, który nijak nie nadążał za byłym przywódcą wioski.
Kiedy odpoczęłaś, postanowiłaś wrócić do swojej walki, bo jak tak dalej pójdzie, to wasza sojusznicza organizacja straci co najmniej jednego członka.
—Kurwa sam dałbym z nimi sobie radę — warknął Obito, gdy odzyskał kontrolę nad swoim ciałem. — Złapać tą dziewczynę — rozkazał, wskazując na ciebie.
Momentalnie ożywieńcy przerwali swoje walki i ruszyli w twoim kierunku. Przed tobą pojawili się członkowie Akatsuki, zaś od tyłu osłaniała cię Hokage wraz z obstawą i Sasuke. Nie spodziewali się jednak, że Drugi z Czwartym przeniosą się w sam środek formacji. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, chwycili cię za ramiona i Minato przeniósł was do znacznika przy Obito.
—Wracamy — warknął mężczyzna.
Byłaś jeszcze na tyle wyczerpana, że nie mogłaś wrócić do poprzedniego miejsca. Jednym uderzeniem w kark pozbawił cię przytomności i z użyciem Hirashinu Drugiego przenieśliście się do kryjówki Orochimaru.
*obrzeża Konohy*
—Kurwa mać, jak mogli nas tak wykiwać?! — wrzasnął, zaskakując wszystkich Pain. — Nie wiem, jak wy, ale ja idę szukać tego pieprzonego zdrajcy i uratuję [T.I].
—Jeżeli mają władzę nad ożywionymi Hokage to nie uda ci się samemu — odezwał się Itachi.
—To mamy kurwa siedzieć z założonymi rękami i czekać aż ją zabiją albo przejmą nad nią kontrolę?!
—Ogarnij się, Nagato! — skarciła go Konan, używając prawdziwego imienia. — Sam nic nie zdziałasz. Łącznie w siódemkę, nie licząc Tsunade-sama i ANBU, ledwo dawaliśmy im radę.
—Powiedz mi jedno — odezwał się młodszy Uchiha. — Co takiego sprawiło, że ktoś wiecznie poważny jak ty, dostał właśnie szału?
—[T.I] jest dla mnie jak przyjaciółka — powiedział cicho, jakby wstydząc się swoich słów. Wszyscy spojrzeli na niego, jakby zobaczyli ducha, jednak większość po chwili się lekko uśmiechnęła. — I gdzie właściwie jest Takeshi? Z jego pomocą to by się nie stało.
—Tu jestem — odezwał się szarowłosy, pojawiając się w kłębie dymu. — Czuję swoją czakrę w pewnym miejscu, jeśli zabrali ją do kryjówki, to znam jej położenie.
—To chodźmy tam kurwa! — tym razem to Hidan wrzasnął, wymachując swoją kosą.
—Moment — zastopował go. — Poczekam chwilę i się pojawię przy [T.I], gdy żadnego z wrogów nie będzie obok niej. Wiem, jak pozbawić ich pomocy czwórki Hokage, jednak potrzebuję do tego mocy [T.I].
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top