Rozdział 40 "Szybsi od Hirashinu"
Ważne! Przeczytać notatkę na końcu!
Na wieści od Akatsuki czekałaś dwa dni. W końcu, przechodząc obok bramy, postanowiłaś pogadać z Izumo i Kotetsu. Stałaś, oparta o budkę chroniącą ich przed promieniami słońca i rozmawiałaś z nimi o różnych pierdołach.
—Czujecie to? — zapytał Izumo. — Zbliża się jakaś grupa.
—Czuję — uśmiechnęłaś się. — I doskonale znam te czakry.
Już po chwili przed wami zatrzymało się całe Akatsuki. Uśmiechnęłaś się do nich, podczas gdy chłopcy pełniący wartę wydawali się tak zszokowani, że nie byli w stanie się ruszyć.
—Możecie ich puścić, chłopcy —powiedziałaś, podchodząc do nukeninów. — Mają pozwolenie Hokage-sama. Byłam przy ich rozmowie.
—H-hai...
—Jeśli tak mówisz...
Pożegnałaś się z przyjaciółmi i zaprowadziłaś całą siódemkę do głównego budynku. Zawsze, kiedy zerkałaś na towarzyszy, widziałaś w oczach Itachiego, że bardzo tęsknił za domem. Dotarliście do gabinetu i po donośnym, jak zawsze, pozwoleniu weszliście do środka.
—O, jesteście wreszcie! — powiedziała, uśmiechając się lekko. — Myślałam, że skorzystacie z pomocy [T.I] i przeniesiecie się tu chwilę po daniu odpowiedzi.
—Domyśleliśmy się, że przez jakiś czas nie będziemy mogli opuścić wioski, Hokage-sama — odezwał się przywódca. — Chcieliśmy wykorzystać ostatnią możliwość podróży.
—Kto powiedział, że nie będziecie mogli? — zapytała, patrząc na ciebie. Zaprzeczyłaś szybkim ruchem głowy. — Na początku oczywiście będziecie ruszać na misje w towarzystwie [T.I], Takeshiego lub shinobi, którzy zostaną przez nich wskazani, jednak po pewnym czasie bez problemu będziecie mogli wyjść, jeśli uzyskacie moje pozwolenie.
Byli już właściwie nukenini byli niemało zaskoczeni. Kobieta uśmiechając się dalej, wyciągnęła z szuflady kopertę, z której wyciągnęła opaski Konohy.
—Pain, gdzie twoje pozostałe ciała? — spojrzała na rudowłosego. — Będziesz ich jeszcze używał?
—Tylko, jeśli zajdzie taka potrzeba — odparł. — Kiedyś na pewno ich użyję, ponieważ obiecałem [T.I] trening z ich użyciem.
—Rozumiem. W takim razie włącznie z twoją, przekazuję w twoje ręce sześć opasek — odebrał wspomniane rzeczy, po czym cofnął się. — Reszta również otrzymuje po opasce, zapraszam — każdy podchodził po kolei do biurka, by dostać znak przynależności do wioski. — Witajcie w Konohagakure! [T.I] zaprowadzi was do nowego domu, gdzie będziecie mogli odpocząć po podróży. Na razie macie wolne, by przyzwyczaić się do nowej sytuacji.
Wszyscy zaczęli się żegnać i mieliście już wychodzić, gdy blondynka ponownie się odezwała.
—Ach, jeszcze jedno! Itachi, zamieszkasz z resztą, czy wrócisz do dzielnicy klanu do brata?
—Porozmawiam z Sasuke i wtedy się zastanowię, Hokage-sama —odparł.
Nic więcej nie powiedziała, tylko puściła was do domów. Szliście spacerem, podczas gdy oprowadzałaś ich po wiosce. Mieszkańcy nie patrzyli na nowych przybyszy zbyt ufnie, jednak Akatsuki już się do tego przyzwyczaiło. W pewnym momencie widzieliście, jak jedna z większych belek łamie się i leci na jednego z mężczyzn przebywających na terenie odbudowy domu. Zanim zdążyłaś zareagować, widziałaś jak Uchiha odpycha mężczyznę na bok, zaś Tendo swoją mocą układa belkę na ziemi tak, by nie narobiła niepotrzebnego hałasu.
—A-ale jak?! Jesteście szybsi od mojego Hirashinu??
Uśmiechnęli się jedynie. Mężczyzna był niemało zszokowany tym, że pomogli mu członkowie tak groźnej organizacji. Podziękował jednak, kłaniając się lekko przed mężczyznami. Uśmiechnęłaś się szeroko i też się włączyłaś, uzupełniając złamany kawałek z pomocą techniki drewna.
Dalej poszliście już bez przeszkód. Wskazałaś im budynek, po czym pokazałaś dom obok, w którym mieszkasz z rodziną.
—Jak będziecie czegoś potrzebować to wystarczy zapukać. Jeśli mnie nie będzie to mama zazwyczaj wie, gdzie akurat wyszłam.
—Dziękujemy, [T.I] — powiedział Tendo, gdy miałaś zamiar się z nimi pożegnać.
Zaskoczyło cię to, jednak uśmiechnęłaś się lekko i poszłaś do domu, podczas gdy oni wchodzili do środka.
Od zamieszkania obok was całej organizacji minął już tydzień. Zamiast odłączać się od przyjaciół, Itachi ściągnął za ich pozwoleniem Sasuke do nich. Nikt nie sprawiał problemów, więc mogłaś spokojnie zostać puszczona przez Tsunade na prostą misję jako posłaniec do Tsuchikage.
Nie chciało ci się iść pieszo, więc zwyczajnie odebrałaś zwój i rozkazy i przeniosłaś się w okolice wioski Kamienia. Około kilometr przeszłaś pieszo. Przy wejściu wytłumaczyłaś powód przybycia i udałaś się z obstawą do gabinetu Kage. Będąc na miejscu przekazałaś zwój, po czym poczekałaś na odpowiedź i ruszyłaś w drogę powrotną.
Ostatecznie w domu byłaś niecałą godzinę później. Jednak to, co zastałaś, przenosząc się do kuchni prosto z gabinetu Piątej, długo jeszcze cię nie opuści. Otóż w pomieszczeniu znajdowała się połowa mieszkańców sąsiedniego domu. Hidan wraz z Deidarą pomagali twojej mamie przy robieniu napojów, zaś Itachi, pod czujnym okiem Paina, przygotowywał ramen i coś, co zapewne niedługo będzie dango.
—Emm... Ohayo? — przywitałaś się. — Nie było mnie godzinę, co się tu wyprawia?
—Robimy grilla — powiedziała twoja mama. — Shikamaru poszedł zawołać waszych przyjaciół, a Takeshi razem z resztą naszych sąsiadów przygotowują ogród, skarbie.
Uśmiechnęłaś się i podeszłaś bliżej.
—Co mam robić?
—Pomóż chłopakom z potrawami. Trzeba jeszcze przyprawić mięso.
—Hai!
Niedługo później pojawił się twój bliźniak z grupą waszych rówieśników. Naruto dostał szału, czując zapach ramenu, a Chojiemu świeciły się oczy na widok przyprawionego przez ciebie mięsa. Pół godziny później do domu wrócił twój tata, a wszystko było gotowe. Usiedliście w ogrodzie i zaczęliście smażyć na grillu mięso.
—Słuchajcie... — odezwała się wasza mama. — Może trochę późno, bo mieszkacie obok nas już tydzień... — przerwała, patrząc na grupę Akatsuki w normalnych ciuchach. — Ale chciałam was przywitać w imieniu całej naszej rodziny.
—To pani się nas nie obawia? — zapytał Tendo z szacunkiem.
—Moja córka wam ufa, a ja ufam jej. Pomogliście jej w treningu, a to dla niej na prawdę dużo znaczy, chociaż pewnie wam tego sama nie powie — uśmiechnęła się, podczas gdy ty spaliłaś przysłowiowego buraka, czując na sobie wzrok dosłownie wszystkich. — Jeżeli będziecie czegoś potrzebować, nie wahajcie się do nas przyjść.
—Dziękujemy — odparł tym razem Itachi.
W tym czasie mięso zaczęło już dochodzić, więc po chwili każdy, kto chciał, wziął kawałek.
—Mmm, kto przyprawiał to mięso? — zapytał Akimichi.
—[T.I] — usłyszałaś Tendo. — I ty chcesz, żebym ja cię uczył gotować, jak zrobiłaś to mięso lepiej, niż ja bym to zrobił.
—Nie przesadzajcie — mruknęłaś, krojąc swój kawałek.
—A ramen kto gotował?
—Itachi i Pain — tym razem ty się odezwałaś. — Jak ci smakuje, Naru?
—Przepyszny!
Rudowłosy uśmiechnął się jedynie. Siedzieliście tak jeszcze do wieczora, rozmawiając. Wszyscy śmieli się z twoich potyczek słownych z Hidanem. No, prawie wszyscy. Tendo jedynie lekko się uśmiechał.
Ohayo!
Postanowiłam sobie od tak przesunąć publikację rozdziału na dzień wcześniej xd Jeśli uda mi się nadrobić zapas rozdziałów, to jutro i tak coś wpadnie.
Mam pytanko! Chcielibyście na rozluźnienie rozdział z jakiejś grupowej gry? Na przykład 7 minut w niebie? Butelka? Jeśli tak, napiszcie w komentarzach, co chcecie przeczytać i w jaką grę mają zagrać nasi kochani bohaterowie!
A! Możecie też zadawać pytania bohaterom!
Do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top