Rozdział 18 "Przyjaciele"
Naruto i Shikamaru przekonywali cię, byś przyszła za godzinę pod Akademię. Obiecałaś, że z chęcią się zjawisz. Razem z Takeshim pożegnaliście się z nastolatkami i skierowaliście się do domu... którego nie mieliście.
—Takeshi...
—Też o tym pomyślałaś?—zapytał patrząc na ciebie. Ty jednak patrzyłaś w przestrzeń, przeklinając w duchu swoją sklerozę.
—Wracamy do Hokage—zadecydowałaś.
Postanowiłaś spacerkiem iść do gabinetu blondynki. Na miejscu byliście piętnaście minut później. Niepewnie zapukałaś, a kiedy usłyszałaś donośne pozwolenie, weszłaś do środka.
—Och, to ty, [T.I]. Co cię do mnie sprowadza?
—Hokage-sama... Nie mam gdzie mieszkać—oznajmiłaś.
—Ach tak, racja. Proszę, oto klucze. Dam ci jeszcze trochę pieniędzy, zanim zarobisz na misjach. Jeżeli będziesz miała jakieś problemy przyjdź do mnie lub zawołaj kogoś z przyjaciół—zadecydowała.
—Hai—odparłaś i opuściłaś pomieszczenie.
—Nie zgub kluczy—zaśmiał się wilk.
—Nie zgubię—prychnęłaś.
Takeshi chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie słuchałaś go, bo byłaś zajęta rozglądaniem się za nowym mieszkaniem. Niestety, przeszliście już prawie pół Konohy, a podanego przez czcigodną Tsunade adresu nie znaleźliście. Do spotkania zostało dziesięć minut, więc zawołałaś futrzastego kompana i szybkim krokiem ruszyliście w stronę Akademii. O dziwo, kiedy dotarliście na miejsce, nie było jeszcze nikogo. Postanowiłaś więc usiąść pod drzewem. Wilk położył się obok ciebie, opierając głowę na twojej nodze. Zamknęłaś oczy i nasłuchiwałaś jakichkolwiek oznak zbliżających się ludzi. Po chwili usłyszałaś ciche, ale dość ciężkie kroki, wskazujące na mężczyznę. Dźwięki dochodziły od strony szkoły, więc rozpoznanie czakry było dla ciebie tylko formalnością.
—Yo, Iruka—przywitałaś się.
—Skąd wiedziałaś, że to ja?—spytał.—Nawet nie otworzyłaś oczu.
—Po całym dniu treningu z tobą nawet się nie zastanawiałam do kogo należy czakra, którą wyczułam—w tym momencie wyczułaś trzynaście zbliżających się powoli czakr, jednak postanowiłaś to chwilowo olać i wdać się w rozmowę z brunetem.
Rozmawialiście o tym, czego dowiedziałaś się od Hokage. Umino starał się pomóc, wymyślając coraz to nowe możliwości. Ty jednak po kilkunastu jego pomysłach przestałaś słuchać, zajęta rozpoznawaniem czakr. Znałaś dwie z tej grupy, więc domyśliłaś się, że to Naruto i Shikamaru prowadzą do ciebie resztę swoich przyjaciół. Czułaś, że shinobi przysłuchują się waszej wymianie zdań. Otworzyłaś leniwie oczy i dałaś chuuninowi znak, by kontynuował, natomiast Takeshiego wysłałaś na zwiady. Chwilę później wrócił wraz z grupą.
—To takie upierdliwe, że nas wyczułaś—marudził Nara.
—Jak miałam was nie wyczuć, jeśli nie ukryliście czakry, geniuszu?—powiedziałaś ironicznie, wstając z ziemi.—Jestem [T.I], a to jest Takeshi, miło mi was poznać.
Zachowywałaś się beztrosko, ale w głębi serca byłaś roztrzęsiona. Nie wiedziałaś, czy shinobi cię polubią albo chociaż zaakceptują.
Wszyscy przedstawili ci się, nie wiedząc, że doskonale znasz ich imiona, a nawet praktycznie wszystko o nich wiesz. Nie zmieniło to jednak faktu, że bardzo ucieszyłaś się, poznając Sakurę, Sai'a, Kibę z Akamaru, Neji'ego, Tenten, Lee, Ino, Choji'ego i Shino. Iruka opuścił was, by nie przeszkadzać w rozmowie.
Siedzieliście w kole, rozmawiając w najlepsze, kiedy zjawił się ANBU z wiadomością dla Lee i Shikamaru. Okazało się, że chłopcy mieli natychmiast iść do gabinetu Hokage. Chwilę później oddalił się również Takeshi, mówiąc, że idzie poszukać tego mieszkania.
—Nie znalazłaś mieszkania?—zapytała Haruno.
—Przeszukaliśmy pół Konohy, ale nie znaleźliśmy tego adresu.
—Gdzie to jest?—zapytał Neji.—Pomożemy wam.
—[adres]
—To jest dość ciekawe—mruknął Kiba.
—Co jest ciekawe?—zapytałaś, nie wiedząc, o co chłopakowi chodzi.
—Mieszkasz w dzielnicy klanu Nara—rzekła Ino.
—Do tego władasz cieniem—dodał Uzumaki.
—Nie jesteś przypadkiem kimś z rodziny tego lenia?—odezwał się Akimichi.
—Proszę was... Jeżeli patrzeć na to, co opanowałam, byłabym jednocześnie krewną Shikamaru, Gaary i Pierwszego Hokage.
Nagle pomiędzy wami pojawił się członek ANBU w masce lisa.
—[T.I] [T.N], masz stawić się za godzinę w gabinecie Hokage—powiedziawszy to zniknął wam z oczu.
—No i trzeci raz dzisiaj muszę tam iść—westchnęłaś, kładąc się na trawie.—To takie upierdliwe.
—A nie mówiłem? Żeńska kopia Shikamaru—zaśmiał się Naruto.
—Nie jestem jego kopią—powiedziałaś zamykając oczy.
—Nie? A kto przed chwilą powiedział "to takie upierdliwe"?—ciągnął blondyn.
—Po prostu przejęłam od niego nawyk.
—Oj przestań...—ponownie zaczął swoje wywody. Ty jednak nie miałaś ochoty dalej ciągnąć tej rozmowy, dlatego zmieniłaś temat.
—Póki mamy jeszcze czas, pokażecie mi, gdzie teraz mieszkam?—poprosiłaś otwierając oczy i podnosząc się do siadu.
Wszyscy zgodzili się, więc wstaliście i całą dwunastką ruszyliście w kierunku odpowiedniej dzielnicy. Po pewnym czasie stanęliście przed dość dużym, jednorodzinnym domem o białych ścianach.
—Dom obok jest zamieszkany przez Shikamaru i jego rodziców—powiedział Choji zajadając się chipsami.
—Heh... Nie jest źle—westchnęłaś.—Wejdziecie?
—Chętnie—odparł Sai po szybkim skonsultowaniu tego z resztą.
Już miałaś otwierać drzwi, kiedy pojawił się przed wami Kakashi.
—Yo, dzieciaki—przywitał się.—Cała wasza grupa, łącznie z tobą, [T.I], ma się natychmiast stawić w gabinecie,Hokage.
—Noż cholera jasna! Czy ja w końcu wejdę to tego domu?!—krzyknęłaś zniecierpliwiona.
—Wejdziesz, jak tylko wysłuchasz, co Tsunade-sama ma do powiedzenia—rzekł i zniknął.
—Czyli zawracamy—westchnęłaś.—Z tąd do siedziby Hokage jest jakieś dziesięć minut drogi, mam rację?
—Dokładnie—potwierdził Hyuga.
—Mam pomysł—powiedziałaś i spojrzałaś na pozoatałą jedenastkę.—Ufacie mi?
Po chwili wahania wszyscy kiwnęli głowami.
~Powinno mi się udać—pomyślałaś składając odpowiednią pieczęć. Skupiłaś się, uwalniając odpowiednią ilość czakry.
—Kage Bunshin no Jutsu—powiedziałaś, a obok ciebie pojawiło się pięć klonów.—Wiecie co robić.
Każdy patrzył na ciebie, a zaraz przenosił wzrok na klony. Kopie podeszły do nastolatków. Każdy klon położył ręce na ramionach dwóch osób, zaś ty ułożyłaś swoją dłoń na barku Neji'ego.
—[T.I], czy ty...
—Tak, Naruto...
—Ale zabraknie ci czakry, nie masz jej tak dużo, by...
—Spokojnie, Naru. Wiem co robię—przerwałaś mu.—Przygotujcie się.
Skupiłaś się i po chwili staliście pod drzwiami gabinetu Godaime Hokage. Odwołałaś klony, przy czym poczułaś niewielką pustkę, jednak nie przejęłaś się tym. Nie patrząc na zaskoczone miny wszystkich, poza Naruto, zapukałaś.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top