Rozdział 11 - Zdrajca

dedykowane dla WiixKii

Liam POV:

Nie wierzę, jak on mógł mi to zrobić! Własny brat, a najlepsze jest to, że nie pierwszy raz. Najpierw zabrał mi Lili, a teraz Laurę. On chyba myśli, że jak jest samcem alfa, to mu wszystko wolno. Jeszcze mu pokażę, że nie. Zemsta będzie słodka.

Laura POV:

O mój Boże. Czy ja mam kaca? Hmm zważając na to, że czuje się jakby moja głowa miała zaraz wybuchnąć to chyba tak. Na dodatek tak strasznie chce mi się pić. Chwila, ile my z Maxem wczoraj wypiliśmy? Chyba dwie butelki. Tak dobrze nam się rozmawiało, że nawet nie zauważyłam kiedy odpłynęłam. Ciekawe jak się znalazłam w tym pokoju, bo z tego co pamiętam to siedziałam na kanapie. No nic, powinnam się ogarnąć. Rozejrzałam się po pokoju. Ciemno fioletowe ściany, czarne łóżko i meble. Ogólnie pokój wygląda podobnie jak mój, tylko różni się kolorystką. Chwila, to pokój Maxa? Spodziewałam się czegoś innego. Ponownie się rozejrzałam. Na szafeczce obok łóżka stała szklana z jakimś piciem, a obok leżała karteczka. Wzięłam ją i przeczytałam to co na niej pisze:

Domyślam się, że masz kaca. Wypij zawartość szklanki. Nie martw się to tylko aspiryna. Powinno pomóc. Max.

Jakie to słodkie. Martwił się o mnie. Już wczoraj zauważyłam, że jest zupełnie inny niż to zazwyczaj pokazuje. Tak naprawdę jest miłym chłopakiem z którym można normalnie pogadać. W dodatku jest czuły, potrafi świetnie gotować no i uratował mnie. Tak, zdecydowanie jest bardzo fajny. To co pokazał przy naszym pierwszym spotkaniu to tylko pozory. Zastanawiam się czemu udaje kogoś kim nie jest? Cóż teraz nie będę o tym myśleć, gdyż zwyczajnie nie mam do tego głowy.

Wstałam z łóżka i pościeliłam je. W sumie poszłam spać w ciuchach, a na zmianę nic nie mam więc chyba jestem gotowa. Weszłam tylko na chwilę to łazienki i zmyłam resztki makijażu. Skierowałam się w stronę wyjścia, a następnie zeszłam po schodach. Poszłam się w kierunku, z którego dochodziły cudowne zapachy, czyli kuchni. Gdy tam dotarłam, zaparło mi dech. Przy blacie stał Max. Praktycznie nagi bo w samych bokserkach. Chyba mogłabym gapić się tak na niego cały dzień, gdyby nie to, że odwrócił się i powiedział:

- O, już wstałaś. Możesz iść usiąść przy stole, zaraz podam śniadanie.

- Ok.

Max POV:

Gdy odwróciłem się, zobaczyłem Laurę, która stała i lustrowała mnie wzrokiem. Cóż miała na co popatrzeć, gdyż stałem w samych bokserkach. Wziąłem talerze z goframi i zaniosłem je do salonu. Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Cholera, jaki ona ma piękny uśmiech, od razu przypomniał mi się nasz wczorajszy pocałunek. Nie trwał długo, ale był cudowny. Hmm ciekawe czy ona też go pamięta:

- Jak się spało?- spytałem.

- Dobrze, tylko nie pamiętam momentu w który znalazłam się w twojej sypialni. Chyba urwał mi się film.

Kurwa! Czyli ona niczego nie pamięta. Świetnie teraz będę musiał się zachowywać jakby nic się nie stało:

- Zaniosłem cię tam, ledwo się trzymałaś, więc stwierdziłem, że sama nie dasz rady się tam dostać.

- Oh, dziękuje i przepraszam, że musiałeś mnie oglądać w takim stanie. Rzadko pije alkohol i chyba przesadziłam pijąc tak dużą dawkę.

- Nie musisz mnie przepraszać. Nic się nie stało. Smakuje ci?

- Tak. Naprawdę masz smykałkę do gotowania, kto cię tego nauczył?

- Tata. Po śmierci mamy musieliśmy sobie jakoś radzić, a ponieważ Liam jest kompletną ślamazarą w tym temacie to ja musiałem się nauczyć jak radzić sobie w kuchni. Wiesz tata dużo pracuje i to ja w większości przygotowuje posiłki. Poza tym, lubię to.

- Fajnie, że masz jakąś pasje. Ja w kuchni mam dwie lewe ręce. A właśnie, chciałam się spytać: gdzie jest Liam? Pamiętam, że wczoraj wieczorem wyszedł i nie wrócił, wiesz może czy nic mu nie jest?

- Na pewno jest cały i zdrowy. Czemu się tak o niego martwisz, podoba ci się?

Zarumieniła się, o nie..... to znaczy, że woli jego.

- Nie, po prostu lubię go, był dla mnie miły i dlatego się martwię.

Jasne, na pewno o to chodzi. Szkoda,już miałem nadzieję, najwidoczniej to Liam zdobył jej serce. Kurwa! Czemu mnie to tak wkurwia?!

- Max?

- Hmmm?

- Słyszysz co do ciebie mówię?

- Co? Nie, przepraszam, zamyśliłem się.

- Pytałam się, czy mógłbyś mnie podwieźć do domu? Do szkoły nie ma sensu już iść, ale chciałabym się odświeżyć i przebrać.

- W porządku.

Wstaliśmy i skierowaliśmy się w kierunku drzwi, a następnie do mojego Land Rovera.

Laura POV:

Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Nie wiem czemu, ale ta przyjemna atmosfera która między nami panowała, prysła jak bańka mydlana. Max znów był gburem do którego trudno dotrzeć. A już miałam nadzieję, że choć trochę zaczęłam go rozumieć. Najwidoczniej się myliłam. Gdy chciałam z nim porozmawiać, on coś tylko odburkiwał. Serio? Zachowuje się jak obrażone pięcioletnie dziecko. Właśnie! Może się o coś obraził. Ale o co? Może zrobiłam albo powiedziałam coś nieodpowiedniego? Muszę się dowiedzieć:

- Max?

- Co?

- Uraziłam cię czymś?

- Nie, czemu pytasz?

- Ja....eeee.....po prostu wydajesz się taki nieobecny i ja pomyślałam, że się na mnie obraziłeś.

- Nie,nie obraziłem się.

- To czemu nie chcesz ze mną gadać?

- A czy ja zawsze muszę z tobą rozmawiać? Myślisz, że kim ty jesteś? Księżniczką której zawsze trzeba dogadzać?

- Słucham?! Chciałam tylko pogadać, ale ty oczywiście musisz zachowywać się jak dupek!

- Skoro jestem takim dupkiem, to po jaką cholerę mnie wczoraj całowałaś?!

- Co?

- O nie pamiętasz? Jaka szkoda.

- Czekaj, o czym ty właściwie mówisz?

- O tym, że jak cię wczoraj położyłem to chciałaś żebym został, a potem mnie pocałowałaś.

- Naprawdę?

- Tak, a dzisiaj jak gdyby nigdy nic mówisz, że podoba ci się Liam!

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Powiedziałam, że lubię twojego brata, ale nic do niego nie czuję!

- Więc czemu się rumieniłaś jak o nim rozmawialiśmy?!

- Cóż, może to o nim rozmawialiśmy, ale to nie o nim rozmyślałam w tamtym momencie.

- Jak to?

- Nooo.....boooo ja wtedy myślałam o t..tobie

Max gwałtownie zahamował i zjechał na pobocze. Spojrzał się na mnie i po wiedział:

- O mnie?

- Tak.

- A co dokładnie myślałaś? - Mówiąc to zbliżył swoją twarz do mojej. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Chciałam coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie.

Max POV:

Czyli jednak mam u niej szanse. W duchu cieszyłem się jak małe dziecko. Widziałem, że dziewczyna nie jest w stanie wydusić z siebie słowa. Postanowiłem przejąć inicjatywę. Sprawię, że ten moment zapamięta do końca życia.

Laura POV:

Max zaczął przybliżać swoją twarz do mojej. Złapał mnie w pasie i posadził sobie na kolanach. Nie protestowałam. Po chwili złączył nasze usta w pocałunku. Na początku był trochę nieśmiały, ale kiedy otworzyłam usta i pozwoliłam jego językowi wtargnąć do środka stał się bardzo namiętny. Nasze języki toczyły walkę o dominację, a nasze ciała przylegały do siebie. Jednym słowem, było cudownie.

Liam POV:

Biegłem przez las. Już wiedziałem jak zemszczę się na bracie. On zabierał mi dziewczyny, w zamian ja zabiorę mu pozycję. Dowiedziałem się, że niektóre wilki z naszego stada zamierzają przyłączyć się do rebelii przeciw królowi. Ja będę jednym z nich. Zniszczę go od środka, tak, że nawet nie będzie o tym wiedział, a gdy już się dowie będzie za późno.

Witam wszystkich:) Nie sądziłam, że uda wam się tak szybko nabić tyle gwiazdek i komentarzy. Jestem mega szczęśliwa, że podoba wam się to co pisze. Mam nadzieję, że ten rozdział również wam się podobał. Jeśli chcecie next to czekam na:

- 12 gwiazdek

- 8 komentarzy

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top