Sama nie wiem

Następnego dnia wcześnie rano...
Wstałam chyba po piątej i od tej pory siedzę na balkonie z tyłu. Piję moją ulubioną kawę obserwując ptaki siedzące na drzewie. Są takie radosne oraz rozśpiewane, bo jedynym ich problemem w zasadzie jest znalezienie jedzenia dla siebie. Chciałabym nie czuć tyle emocji jak one i móc w spokoju przeżyć, a potem odejść bez martwienia się, że ktoś będzie za mną tęsknił czy płakał. Niestety los mnie stworzył jako człowieka, który wszystko niszczy i za dużo oj zdecydowanie za dużo czuje.
Nie potrafiłam tej nocy spać, bo myślałam o tym co powiedziała mi Alka będąc pod wpływem alkoholu. Nie potrafię przeżyć, że to może być jednak prawda choć w małym stopniu. Podoba mi się ona i chyba naprawdę się zakochałam w niej. I już coraz ciężej jest mi udawać przy niej suke mimo, że weszło mi to w krew. Ona pozwoliła mi na nowo być sobą i próbuje mnie naprawić. A na dodatek przypomina mi Sarę bez której wciąż ciężko mi żyć. Zresztą Alicja ma coś w sobie takiego co przyciąga, coś czego nie miała moja ukochana. Dlatego nie umiem sobie teraz wyobrazić, żeby ona nagle powiedziała mi, że znowu udawała.
Westchnęłam i dokończyłam swoją kawę. Wzięłam epeta, włączyłam go po czym porządnie się zaciągnęłam. Poczułam jak dym rozchodzi się po moich płucach co spowodowało mój uśmiech. Od zawsze palenie uspokajało mnie i powodowało przyjemne uczucie.
Siedzę tak na tym balkonie i patrzę w przestrzeń szukając w niej odpowiedzi. Chciałabym, żeby teraz przy mnie była Sara, bo ona umiała mi pomóc w każdej sytuacji. Zawsze mogłam jej się wierzyć i wiedziałam, że mnie wysłucha oraz wesprze.
Ciekawe jakby to teraz było gdyby żyła? Czy byłyśmy już małżeństwem? A może miały byśmy swoją rodzinę?
Rozmyślam nad wszystkim co jest i było, a nie potrafię się skupić na swojej przyszłości o którą powinnam dbać. Tak wiem, że mam dzisiaj szkołę, ale jestem zmęczona psychicznie i boli mnie głowa. Nie dam rady pójść na ósmą trzydzieści na zajęcia a jest już prawie siódma. Jeszcze jak przyjdzie mi na myśl znoszenie Klaudii i jej zalotów, to już w ogóle mi się odechciewa iść tam. Okey było mi z nią dobrze w łóżku, ale to na tyle. Związek był czystym układem czego sama ode mnie początkowo chciała. Od śmierci mojej pierwszej miłości bawiłam się tylko w układy seksualne. Doskonale wiedziałam, że nikt mi nie może jej zastąpić w jakikolwiek sposób. Pierwszej miłości się nie zapomina a tym bardziej, że była niezwykła.
Wzięłam kolejnego bucha by nie pozwolić sobie na płacz.

Nie umiem jej o to spytać mimo, że bardzo chcę to samo pytanie nie chce mi przejść przez gardło. Nie jestem gotowa na taką prawdę, jeszcze nie teraz.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top