Przestań istnieć
Wpadłam do domu jak poparzona i od razu zakluczyłam drzwi. Oparłam się o ścianę obok po czym zjechałam po niej w dół. Podkurczyłam nogi pod siebie i je objęłam rękami. Oparłam czoło o kolana i poczułam jak moja twarz jest cała mokra. Nie to już nie deszcz, a moje słone łzy. Nie chcę znać tej kobiety i dla mnie jest martwa. Wiem, że ją źle traktowałam na początku, ale przecież przeprosiłam. Każdy zasługuje na drugą szansę nawet takie suki jak ja.
Usłyszałam jak ktoś się dobija do drzwi oraz szarpie klamkę. Nie specjalnie się tym przejęłam, bo doskonale wiem kto tam stoi po drugiej stronie. Całe szczęście, że zostawiłam klucz w zamku to nie ma szans, żeby się dostała. Słyszałam jak wkłada swój klucz do zamka i próbuje otworzyć, ale z marnym skutkiem.
- Jessi! Skarbie! Błagam otwórz mi i daj sobie wytłumaczyć! - krzyczała rozpaczliwie Alicja
Jednak nie docierały do mnie jej słowa, bo zwyczajnie nie chciałam ich słyszeć. Pragnęłam teraz by to był tylko koszmar albo by Sara mnie stąd zabrała. Niestety nie zapowiadało się na nic z tych rzeczy. Czułam się słaba, bardzo słaba oraz ospała. Oczy mnie już zaczynały piec, a w uszach szumiało. Miałam wrażenie, że się trzęsę tylko nie miałam pewności czy z zimna czy z histerii. Drzwi są jakieś nieszczelne i ciągnie od nich, a ja przecież siedzę obok. Z drugiej strony tak ryczę jakby mieli mnie zaraz rozszarpać, więc może bardziej z tego powodu?
Uniosłam lekko głowę i przetarłam twarz dłonią, która teraz jest cała mokra. Spojrzałam przed siebie by zlokalizować kanapę, ale blask bijący z okna mnie oślepił. Przymknęłam powieki na moment, lecz gdy Alicja uderzyła bardzo mocno w drzwi od razu je otworzyłam. Przestraszyła mnie jak nie wiem co aż podskoczyłam. Poczołgałam się do salonu, a będąc w nim wlazłam na kanapę. Wyjęłam z kieszeni bluzy telefon oraz słuchawki. Sprzęt dalej był mokry po porannej małej ulewie. Przetarłam, więc iPhone i słuchawki o prześcieradło. Wsadziłam kabel do dziurki i włożyłam słuchawki na uszy. Puściłam sobie moją ulubioną playlistę i próbowałam się uspokoić. Dałam na fulla muzykę by zagłuszyć ciągłe dobijanie się Alicji do drzwi. W moich uszach rozbrzmiewał utwór October & April. Dość adekwatne do tego co między mną a gosposią było. Niestety nie jest tak pięknie jak pod koniec teledysku tej piosenki. Westchnęłam i przerzuciłam na inny utwór, bo tego mam dość. Przymknęłam oczy i wsłuchałam się w balladę. Może ta pomoże mi się uspokoić oraz wszystko przemyśleć. Nie mam pojęcia co robić dalej. Zostać tu i kończyć szkołę, ale znosić Alke, bo chce "wyjaśnić"? Czy może wrócić do New York gdzie będę blisko Sary, ale tam nie mam swojego domu. Zapewne ojciec mnie wyjebie stamtąd albo wymienił już zamki. Nie mam kasy już by kupować kolejny, a zanim ten sprzedam to sporo minie. Czuję się jak w sytuacji bez wyjścia tylko, że coś musi być rozwiązaniem.
Chyba napisze do Angeli niech przyniesie alkohol i poimprezujemy.
Weszłam w wiadomości z kobietą by zaraz napisać smsa.
Ja:
Andzia wpadaj do mnie na chatę! Przynieś jakąś flaszkę
Andzia:
A co świętujemy?
Ja:
Mój upadek 🙃
Andzia:
Co się stało? 🤨😯
Ja:
Opowiem Ci jak przyjdziesz. Tym razem inna lokalizacja. Z dwadzieścia minut drogi na piechotę od poprzedniego domu
Andzia:
Widzę, że trochę mamy do nadrobienia
Ja:
Mhm. Pospiesz się
Andzia:
Będę za pół godziny 💋
Ja:
PS. Jak będziesz to napisz smsa, bo może być Alka pod drzwiami. Wpuszczę cię oknem
Andzia:
Haha okey
Położyłam telefon na brzuchu i zamknęłam ponownie oczy. Ściszyłam lecącą piosenkę i próbowałam usnąć. Chwilę się prześpię by odpoczęły mi gałki. Od płaczu pięką jak cholera oraz boli mnie już łeb. Muszę się uspokoić nim przyjdzie Angelika, bo inaczej nie wypowiem ani jednego słowa. Starałam się wyobrazić jakąś piękną chwilę by szybciej zasnąć. Niestety śniłam na jawie, ale cóż zawsze coś.
Obudziło mnie ciche pukanie w okno. Otworzyłam zaspane oczy, usiadłam na kanapie i wyłączyłam muzykę. Przetarłam zmęczone płaczem jak i nieodpowiednim snem oczy. Ściągnęłam słuchawki, a gdy się przeciągnęłam ruszyłam do okna. Ujrzałam przyjaciółkę, która uśmiechała się ciepło do mnie. Lekko uniosłam kąciki moich ust i podeszłam do parapetu. Otworzyłam okno na rozścież by wpuścić Angelike do środka.
- Co zrobiłaś Alicji, że siedzi pod drzwiami zapłakana? - spytała wchodząc
- Raczej co ona zrobiła mi - odpowiedziałam zamykając za nią
- Jak to? - spojrzała zdziwiona na mnie
- No tak. Była ze mną dla pieniędzy i walczyła o nie z Klaudią
- Ah to dlatego spotykała się z nią
- Co? Wiedziałaś, że się widują?
- Tak. W większości były to kłótnie między nimi. Miałam ci powiedzieć, ale nie było kiedy
- Eh. Nie ważne. Najwidoczniej to nie ta jedyna - westchnęłam siadając na parapecie
- Nie martw się na pewno znajdzie się kolejna. Jesteś sexboma i brania ci nie brak
- No wiem, ale mam dosyć szukania
- Rozumiem. Tak w ogóle sprawdzałam to twoją Alicję i nie pytaj jak. To jest przykładna obywatelka, nie ma żadnego konfliktu z prawem ani nawet mantatu za cokolwiek. Była parę lat wolontariuszką i pracowała z rok w schronisku. Nie mam jej nic do zarzucenia oprócz tego jak cię potraktowała
- Dzięki Andzia
- Spoko. Pijemy z gwinta czy w lampkach?
- Daj szło
- Jasne - poszła do kuchni
Ja za ten czas wyjęłam sobie z torebki epeta. Odłączyłam także słuchawki od telefonu i wzięłam go ze sobą. Gdy ponownie podeszłam do okna, uchyliłam go i usiadłam na parapecie.
Położyłam iPhone koło siebie po czym zaciągnęłam się efajką.
- Jaki smak? - spytała zasiadając naprzeciw z winem
-Arbuz. Chcesz bucha? - wystawiłam do niej rękę z epetem
- Może za chwilę. Trzymaj - podała mi lampkę
- Spoko. Jak coś to mów - wzięłam szkło
- Czyli oblewamy rozpad twojego związku?
- Obojętnie. Możemy nawet twoje cycki - powiedziałam biorąc łyka
- Haha. Twoje większe - skomentowała również upijając łyka wina
- Możliwe - spojrzałam za okno
Angelika zamilkła czyli rozumie, że nie bardzo mam ochotę na rozmowę. Na dworze jest pusto oraz cicho co dziwne jest o tej godzinie. Zbliża się już wiosna i wszystko zaczyna budzić się do życia nabierając barw. Dziwi mnie, że ptaki nie śpiewają, ale może są gdzieś indziej. Odwróciłam wzrok i spojrzałam z powrotem na moją towarzyszkę. Kobieta przyglądała mi się z uśmiechem na twarzy. Ja również zeskanowałam ją wzrokiem i szczerze przyznam, że zrobiła z niej się jeszcze większa laska niż kiedyś. Piersi jej się uwydatniły, wyrobiła sobie bicepsy, rysy twarzy ma jakieś lepsze i w ogóle jest piękniejsza. Wzięłam dużego łyka wina i znowu na nią zerknęłam. Andzia słodko się uśmiechała, a jej lamka była już prawie pusta. Nie mam pojęcia dlaczego wpuściłam ją do swojego życia i tak po prostu uwierzyłam w przemianę. Chyba po prostu tej idiotki mi brakowało. Zwyczajnie potrzebuję przyjaciółki, żeby z nią ponarzekać.
Otrząsnęłam się z gapienia na nią i wzięłam bucha. Poczułam jak dym rozchodzi się po moim gardle, a potem w płucach. Zaraz wypuściłam resztki w górę, prosto w sufit.
- Jakiej mocy jest? - przerwała milczenie
- Em osiemnastka
- To pewnie kopie co?
- Mnie nie. Chcesz spróbować?
- Może w nasz stary sposób?
- No dobra niech stracę
Odstawiłam lampkę na podłogę po czym przysunęłam się do przyjaciółki maksymalnie. Zaciągnęłam się i zaraz złączyłam nasze wargi by wpuścić dym do buzi Angeli. Kobieta uchyliła usta, a ja wykonałam zaleconą mi czynność. Odsunęłam się kawałek by spojrzeć na jej reakcje, ale ta jedynie raz kaszlnęła. Mimowolnie oblizałam usta i wróciłam na swoje miejsce. Sięgnęłam po szło z alkoholem i się napiłam. Znów zaczęłyśmy się sobie przyglądać w milczeniu jakbyśmy widziały jakieś cuda świata. Cóż przynajmniej nie myśle o mojej ugh dziewczynie.
_______________________________________
Dobry!
Może i poprawiam pierwszą część, ale tą też trzeba się zająć. Jak myślicie jak postąpi dalej Jessi? Wyjdzie? Da Alicji wytłumaczyć się? A może jeszcze inaczej?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top